Inni - część 2

Kiedy się obudził, Alicji nie było obok. Na początku próbował poskładać w jedno myśli z wczorajszej nocy. Głowa trochę go bolała, rozejrzał się średnio przytomnie po sypialni. Niby prosto, ale jednak z gustem. Dużo książek na półkach i zdjęć, plakatów, obrazków i obrazów na ścianach. Widać, że dziewczyna miała wyższe od przeciętnego poczucie estetyki, przestrzeń odzwierciedlała nią samą.  
              I wtedy to do niego dotarło. Był w sypialni sam, a na pewno nie zasnął sam. Jego serce zabiło szybciej, spanikował. Co się właściwie mogło stać? Gdzie poszła? Dlaczego poszła? Czy to z jego winy? Boże, znowu coś zepsuł. Jak zawsze. Poderwał się nagle, jak rażony prądem. Musiał wyjść. Jak najszybciej. Co on w ogóle sobie wyobrażał? Że taka kobieta jak ona jednak z nim zostanie? Z pewnością była rozczarowana, wyszła i dała mu czas, żeby się ubrał i zniknął. Ubrał się więc w takim tempie, że gdyby zbierał się tak codziennie, nigdy nie spóźniłby się do pracy.  
- A ty gdzie? - w progu sypialni stała Alicja. Miała rozbawiony wyraz twarzy i uniesione brwi. Była cudowna kiedy się śmiała, robiła naprawdę rozkoszną minę.  
- Ja... bo mi się wydawało... i myślałem... - usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach - ...czyli nie wyszłaś...  
- No co ty. Już myślałam, że uciekasz - podeszła do niego, zabrała mu dłonie z twarzy, delikatnie pocałowała go w czoło. Zauważyła, że jego policzki znowu płoną. Ich również dotknęła ustami. Szybkim ruchem usiadła na jego kolanach - zaczęłam po prostu robić śniadanie.  
- Dawno nie jadłem śniadania - przyznał - zawsze za późno wstaję.  
- Widać. - roześmiała się - Przy mnie w końcu coś zjesz.  
Miał takie ciepłe wargi. Delektowała się ich dotykiem i smakiem przez dłuższą chwilę. Wiktor chętnie odpowiadał na jej pocałunki, duże, zgrabne dłonie błądziły po wąskiej talii kobiety. Obydwoje czuli przyjemne dreszcze.  
- Rozumiem, że zjemy później? - zamruczała Alicja, zakładając lekko za długie loki kochanka za ucho. On potrząsnął głową w twierdzącym geście.  
- Proszę, pani Alicjo...
Pomogła mu się rozebrać z powrotem, całowała delikatnie kolejne fragmenty jego rozgrzanego ciała. Mogłaby pieścić je godzinami, zdążyła niemal zakochać się w tym zapachu i smaku. Nie umiała dokładnie określić i nazwać ani jednego, ani drugiego, ale było w nich coś, czego nie dane jej było smakować ani czuć nigdy wcześniej. Miał też wyjątkowo gładką skórę i dość dużo piegów, nie tylko na twarzy, przez co wyglądał młodziej i, mimo trzydziestki na karku, miał sporo niewinnego, chłopięcego uroku. Mówi się, że mężczyzna nie powinien być piękny. A jednak istniały jakieś wyjątki.  
- Pójdę wyłączyć czajnik i toster. - powiedziała w końcu, w oku znów miała ten figlarny błysk, który sprawiał, że serce biło mu mocniej. Tym razem jednak miał wrażenie, że się przesłyszał.  
- Co pójdziesz zrobić?  
- Wyłączę czajnik i toster. Chyba nie chcesz jeść spalonych grzanek.  
- Ale pójdziesz... teraz? - na końcu języka uwięzło mu „zostawisz mnie?”, ale nie powiedział tego tylko zarumienił się mocniej. Z pewnością robiła to specjalnie, żeby trochę się z nim podroczyć.  
- A lubisz spalone grzanki? - wstała zgrabnie i spojrzała na niego pytająco, z lekkim rozbawieniem. Teraz był pewny, że to był doskonale przemyślany ruch.  
- Nie... ale...  
- No to idę wyłączyć ten toster. Nie ruszaj się  - mrugnęła jednym okiem i wyszła.  
Zostawiła go na łóżku, rozgrzanego, wręcz rozpalonego do granic. Zimna pościel dotykała jego nagiego ciała, drażniły go kolejne bodźce, członek stawał się już tak nabrzmiały i sztywny, że erekcja powoli zaczynała sprawiać mu ból (bądź co bądź dość przyjemny). Od jej wyjścia z sypialni minęły chyba godziny...  
- Weź mnie. Znów cię chcę. - szepnęła, kiedy wróciła na jego kolana. Drobna dłoń rozpoczęła powolną zabawę twardym, pulsującym penisem.
- Ja... ciebie?  
- Nie zadawaj głupich pytań. - uśmiechnęła się figlarnie - Przecież nie ty tu rządzisz.  
Pocałowała go długo i namiętnie, podając mu prezerwatywę z nocnej szafki. Po chwili położyła się na plecach, rozchyliła uda i pociągnęła go na siebie. Ich usta znów się zetknęły, pocałunek był wręcz agresywny i przepełniony głodem, jakby czekali na siebie od lat.  

                               ——

             Myślał, że umarł i poszedł do raju. Czuł się trochę nieswojo będąc na niej, przy Alicji naprawdę wiedział, kto tu rządzi, i że nie jest to on, a z drugiej strony widział, jak dużą sprawia jej przyjemność. Najpierw dotknął tego najwrażliwszego miejsca prawie samymi opuszkami palców, była tak wilgotna i gorąca, że przeszedł go lekki dreszcz. Jednocześnie czuł pewną dumę z tego, że to przez niego ta wspaniała kobieta tak się czuje, i że to jego właśnie pragnie. Czas zdawał się zwalniać, kiedy dotykała go i oplatała go swoimi cudownie miękkimi udami.  
              Wszedł w nią jednym, zdecydowanym pchnięciem. Wpuściła go bez oporu, tylko ledwie zadrżała, kiedy wsunął się do samego końca. Nagle zniknęły resztki stresu, napięcia, zakłopotania. Istniały już tylko jej miękkość, ciepło, jęki i pomruki. Doszła dość szybko, jakby jednocześnie pociągając go za sobą. Nagłe skurcze i gwałtowne zaciśnięcie palców na jego ramionach zdecydowanie nie pomagały. Na dodatek czuł się przy niej i w niej bezpiecznie. Nikt wcześniej mu tego nie dał, prawdopodobnie nikt już mu nie będzie w stanie tego dać.  
              Wtedy odkrył, że przeraża go trochę to uczucie - było obce, i podświadomie wiedział, że właśnie przez nie rozstanie będzie bolało tysiąc razy bardziej.  

                               ——

                  Było jej tak przykro, kiedy powoli zbierał się do wyjścia. Nie zatrzymywała go jednak, była chyba na to zbyt dumna, nigdy nie prosiła mężczyzny, żeby został. Była raczej przyzwyczajona do sytuacji, gdy zniecierpliwiona kazała im wychodzić.  
- Może to głupie pytanie, ale zaryzykuję - uśmiechnął się w taki sposób, że jej serce miało ochotę eksplodować - masz jakieś plany na wieczór?  
Postanowiła poudawać, że się zastanawia. Jej planem na wieczór była pizza zjedzona w łóżku w towarzystwie jakiegoś serialu albo dokumentu, a spędzenie z nim kolejnego wieczoru i nocy bardzo kusiło. Postanowiła jednak pograć niedostępną, z zasady. Tak już miała i lubiła.  
- Wiesz, pomyślałem, że mógłbym sprawdzić, co w tej chwili grają w kinach. - spojrzał na swoje buty i podrapał się po głowie, wyglądał trochę jak nastolatek zapraszający koleżankę z klasy na, nomen omen, lody - Ostatnio wyszło sporo dobrych filmów. Jeżeli będziesz miała ochotę, zapraszam na kolację. Robię też całkiem dobre śniadania... - automatycznie jego twarz z bladej znów stała się lekko bordowa. Czerwień zdominowała jego urocze piegi. Był tak nieśmiały, że wręcz ją to podniecało. Z drugiej strony chciała, żeby poczuł się przy niej swobodniej.
- Proponujesz mi randkę? - uniosła figlarnie brew - I to kolację ze śniadaniem?  
- Nie chciałem, żeby wyszło niestosownie.  
- Nie, ja lubię, kiedy jest trochę niestosownie - roześmiała się - jeśli nie znajdziesz nic w kinie, zawsze można poszukać jakiejś wystawy albo obejrzeć coś w domu.  
- Dokładnie - dostrzegła błysk w jego oku i poczuła ciepło gdzieś w środku.  
- I chętnie zobaczę, czy twoje śniadanie przebije moje.
Uśmiechnęli się do siebie po raz kolejny. Wtedy ją pocałował. Zainicjował ten pocałunek, co bardzo ją zaskoczyło i ucieszyło.  
- Wiesz... - zaczął, kiedy tylko zdołali się od siebie oderwać - Nigdy wcześniej tak się nie czułem. Nie wiem, co ze mną zrobiłaś, ale...
- Ale? - jej serce łomotało. Chciała usłyszeć dalszy ciąg. Mówił cicho, jego wzrok uciekł w kierunku podłogi.  
Uniosła palcami jego brodę, zmusiła go do spojrzenia sobie w oczy.  
- To było wspaniałe - szepnął w końcu.  
- Mhm... - wymruczała - dla mnie też.  
Ich usta połączyły się jeszcze raz, języki splotły się na moment. Alicja poczuła niepohamowaną potrzebę, żeby wrócić z nim do łóżka, jednak nie zrobiła tego.  
- To czekam na telefon - powiedziała w końcu.  
- Odezwę się jak tylko do tego zajrzę - obiecał.  
Kiedy zamknęła za nim drzwi, oparła się o nie plecami i osunęła się na podłogę. Poczuła nagłą falę silnych emocji uderzającą w nią jak w falochron. Słyszała szum własnej krwi niosącej adrenalinę, endorfiny też krążyły już jak szalone. Może to był właściwy moment, żeby zadzwonić po pogotowie?
- Słodki Jezu - westchnęła głośno. Nie wstała jeszcze przez dłuższą chwilę.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Somebody

    Pięknie i dołączam do czekających niecierpliwie  :D

    22 mar 2020

  • Użytkownik agnes1709

    Za szybko przeleciało; czemu dobre rzeczy zaraz się kończą? Proszę dalej, dalej, raz, dwa :D

    21 mar 2020

  • Użytkownik mariaantonina

    @agnes1709 następne może się ciągnąć jak makaron, ponudzę trochę ;)

    21 mar 2020

  • Użytkownik agnes1709

    @mariaantonina Oby:D :ciuch:

    22 mar 2020