Inni - część 7

Nie pamiętał jak wyszedł z tej, pożal się Boże, imprezy. Nie pamiętał też jak w ogóle znalazł się we własnym mieszkaniu. Pamiętał tylko miękkość jej ust, zachłanne pocałunki, kojący zapach perfum i niecierpliwe dłonie. Miał wrażenie, że tylko tym w tamtej chwili oddychał. Pamiętał też moment, w którym podciągnął jej sukienkę i zobaczył parę cielistych pończoch na zgrabnych nogach dziewczyny, po czym opadł na kolana i, usłużnie jak zwykle, najpierw zlizał soki z wewnętrznych stron miękkich ud, a później zajął się gorącą cipką. Chwyciła go wtedy za włosy i przyciągnęła jak najbliżej.  
               Rozebrał ją dopiero później, kiedy z przedpokoju przenieśli się do sypialni. Wcześniej jednak dokończyli ten nieprzyzwoity akt, przez który jęki Alicji było pewnie słychać na korytarzu. Wtedy miała jeszcze na sobie kurtkę i wysokie buciki. Zgubiła jeden z nich wtedy, kiedy jej stopy oderwały się w końcu od ziemi, choć początkowo pieścił ją od tyłu. Widział, jaka jest spragniona tych innych niż zwykle pieszczot, wyginała się jak posłuszna dziewczynka. To, że nie oddawała mu się, tylko pozwalała, żeby tak sądził było raczej oczywiste.  
               Pozwoliła mu też w końcu wziąć się na ręce. Oparł ją o ścianę dla asekuracji i gorączkowo całował jej usta. Odpowiadała mu tym samym, oplatając go udami i ramionami. Pierwszy raz był w niej bez żadnej lateksowej przeszkody. Jej wilgoć i ciepło były obezwładniające, prowadzące go do finału znacznie szybciej niż zakładał. Kiedy już prawie ją odstawił z zamiarem zajęcia czymś jej ust, szepczących mu do ucha sprośności, od których cały sztywniał i drżał, usłyszał tylko:  
- Skończ we mnie. Proszę...
Nie dyskutował z nią. Był grzecznym chłopcem swojej pani. A pani się przecież nie odmawia.  

                                  ——  

              Obudziła się pierwsza. Patrzyła przez moment na spokojną twarz Wiktora, po raz kolejny dochodząc do wniosku, że jest w jego charakterystycznej urodzie coś wspaniałego i posągowego, a jednocześnie słodkiego. Odgarnęła jego włosy i czule pocałowała go w czoło, zamknięte powieki, oba policzki, aż w końcu dotarła do tych doskonale wykrojonych ust.  
- Dzień dobry - roześmiała się, kiedy otworzył oczy.  
- Dzień dobry - odparł z sennym uśmiechem i zawinął się w pościel. Miał prawo być zmęczony po wczorajszej nocy, absolutnie nie miała mu tego za złe. Dziwiła się, że sama obudziła się tak wcześnie. Spali zaledwie jakieś cztery godziny, ale ona miała wyjątkowo dużo energii.  
               Wstała i postanowiła się ubrać. Wyciągnęła z szafy koszulkę Wiktora, zaczęła rozglądać się za własną bielizną, aż w końcu przypomniała sobie, że jej skąpe stringi nadal spoczywają bezpiecznie w kieszeni marynarki mężczyzny. Wzruszyła ramionami. Majtki i tak mogły okazać się dziś zbędne. Przynajmniej taką miała nadzieję.  
- Napijesz się kawy? - spytała, przystając w progu. Słońce padało na jego twarz przez na wpół zaciągnięte żaluzje, a po czarnych włosach subtelnie prześliznęło się światło. „Przypadkowy obraz barokowy” - uśmiechnęła się do siebie.  
- A chce ci się ją robić? - z trudem nie zamykał oczu.  
- A tak się składa, że całkiem mi się chce.  
- To zaraz wstaję. - obiecał, uśmiechnął się do niej sennie i wtulił twarz w poduszkę.  

                                  ——  
  
                Kiedy zarzuciła mu ręce na szyję, koszulka podciągnęła się nieznacznie, ale na tyle, żeby odsłonić ciemny trójkącik między udami. Zamruczała i zakołysała biodrami, kiedy jego dłoń ścisnęła lekko miękki, nagi pośladek.  
- Wracamy jeszcze na chwilę do łóżka? - zaproponował, czerwieniąc się przy tym jak zawsze, jak szesnastolatek, który pierwszy raz zobaczył kobietę bez bielizny.
- A po co tak nadkładać drogi? - oparła się o stół i przesunęła paznokciami po gładkim blacie.  
- Będzie ci niewygodnie i zaraz będziesz narzekać - uśmiechnął się w ten swój uroczy, bardzo zaraźliwy sposób.  
- Przecież nie zawsze musi mi być wygodnie.  
Mówiąc to, odwróciła się i oparła o stół, wypinając zgrabną pupę. Rzuciła mu jeszcze jedno zapraszające spojrzenie.  
- No co, zamierzasz tylko tak stać i patrzeć? - ponagliła go z lekkim rozbawieniem.
- Nie, pani Alicjo, zdecydowanie nie.  
               Stół rzeczywiście był niewygodny, jej nieduży, ale za to bardzo wrażliwy biust cierpiał przyciśnięty do niego przez parę ładnych chwil. Za to później poczuła na nim słodkie pocałunki swojego chłopca. I było dobrze. Z nim zawsze było dobrze.  

                                  ——  

               Jeszcze tylko kilka pociągnięć tuszu do rzęs i była gotowa do wyjścia. Czuła się całkiem zadowolona z efektów swojej pracy. Burza ciemnobrązowych loków w końcu dała się ujarzmić, a nowa, czarna sukienka leżała na niej jak ulał.  
- Jak nie odbiorę telefonu, to znaczy, że w pubie jest głośno. - uprzedziła męża - Mogę wrócić późno, mamy kilka rzeczy do obgadania.
- Może pójdę z tobą?  
Maja uniosła brwi i spojrzała na niego pytająco.  
- Będziemy pić piwo, narzekać na przełożonych i rozmawiać o pleśniach. Uwierz mi, nie chcesz tam być.  
Kamil rzeczywiście nie chciał tam być. Może wstyd to przyznać, ale nie był w stanie nawet do końca zapamiętać tematu badań żony. Nie był jednak świadomy, że grupka doktorantek zamierzała miło spędzić sobotni wieczór, wypić kilka drinków i potańczyć. Według Mai tak było lepiej. Wolała utrzymywać go w niewiedzy niż odbierać pełen pretensji telefon co godzinę.  
- Baw się dobrze. - ucałował ją na odchodne.  
- Tak - teatralnie przewróciła oczami - Postaram się.  
Zamknęła za sobą drzwi i, niewiele myśląc, zsunęła z palca obrączkę.

mariaantonina

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1078 słów i 5771 znaków.

1 komentarz

 
  • Somebody

    Piszesz bardzo dobrze, potrafisz przyciągnąć uwagę...  <3 Chociaż mam wrażenie, że ta część jest troszkę po macoszemu potraktowana, jako szybka przejściówka do drugiej historii. Tym niemniej, nie narzekam  :przytul:

    25 cze 2020