Inni - część 6

Przeczesał palcami jej jasne, miękkie włosy. Nadal spała i oddychała spokojnie. Była naga, głowę oparła na jego piersi, obejmowała go nogą. Jej piersi z twardymi, różowymi sutkami unosiły się i opadały, a pełne usta miała delikatnie rozchylone. Była ideałem, jego małą Wenus w Futrze. Przesunął same opuszki palców w dół ciała dziewczyny. Poruszyła się i westchnęła trochę głośniej, ale nie otworzyła oczu.  
               Bardzo delikatnie przewrócił ją na plecy. Nadal się nie obudziła, chociaż lekko się przeciągnęła. Pocałował jej zgrabną, długą szyję, na co odpowiedział mu rozkoszny, senny pomruk. Kontynuował wędrówkę w dół, a Alicja  najwyraźniej zaczęło śnić się coś bardzo przyjemnego, bo pomrukiwała z zadowoleniem, a jej oddechy przyspieszyły. Pozwoliła mu rozsunąć swoje uda. Szerokie biodra zakołysały się, gdy jego język rozchylił wilgotne płatki. Pieścił ją najpierw powoli, słuchając cichych jęków wydobywających się z jej ust, później coraz intensywniej.  
              Gwałtowne szarpnięcie za włosy przyciągające go do coraz gorętszego łona świadczyło o tym, że udało mu się ją obudzić. Podniósł wzrok, ich spojrzenia spotkały się.  
- Dzień dobry - zamruczała. Pogłaskała go po głowie, jakby chciała wynagrodzić mu wcześniejszy brak czułości. Zamiast odpowiedzieć przymknął i otworzył tylko oczy, żeby nie musieć przerywać swojego zajęcia.  
Patrzyli na siebie jeszcze przez moment. Miał wrażenie, że widzi w jej przymglonym spojrzeniu coś więcej poza pożądaniem, ale wolał sobie za dużo nie obiecywać.  
                                  
                                  ——

              Wyciągnęła się na łóżku. Jej mózg otrzymał końską dawkę endorfin i magiczny koktajl z kilku innych neuroprzekaźników. Poranny orgazm działał dużo lepiej niż kawa.  
               Przytuliła się do niego, był równie nagi i rozgrzany co ona.  
- Może mógłbyś budzić mnie codziennie w ten sposób? - pocałowała go w usta, czuła na nich swój smak.  
- Bardzo bym chciał, proszę pani.  
Uśmiechnęła się, delikatnie popchnęła go na plecy i położyła się na nim, ale nie całkowicie. Chciała na niego patrzeć. Czuła, jak bardzo jest podniecony.  
- Czego jeszcze byś chciał? - zamruczała i odgarnęła ciemne loki z ładnej, obsypanej piegami twarzy. Po tym jej dłoń powędrowała w dół, między uda kochanka, po drodze czule dotykając ich wewnętrznej strony. Wprawnie pieściła jego jądra, po czym płynnym ruchem oplotła twardego członka - Mów, zrobię wszystko, na co będziesz miał ochotę.  
Jego policzki zapłonęły. Oczy szukały jakiegoś odleglejszego punktu. Nie pozwoliła mu patrzeć gdzie indziej.  
               I wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Alicja na moment przerwała pieszczoty i przytuliła się do niego, znów go całując, tym razem delikatnie. Planowała zrobić wszystko, żeby zatrzymać go w łóżku. Dzwonek zadzwonił po raz kolejny.  
- Nie otwieraj. - zamruczała kusząco, po czym zabrała się za robienie mu malinki na szyi. Czuła ciągłą potrzebę zaznaczania swojej własności.  
- Chyba muszę... - westchnął niechętnie, kiedy usłyszał już nie dzwonek, a głośne pukanie.  
Wziął kilka głębokich oddechów. Musiał się uspokoić przed otwarciem tych cholernych drzwi.  

                               ——

               W progu stała Agata, wice menadżerka działu. W jego skromnej opinii była najwłaściwszą osobą na tym miejscu, za mało dyplomatyczna na menadżerkę, zdecydowanie odpowiednia do wydawania poleceń i kierowania zespołem, kiedy główna menadżerka zajmowała się właściwie tylko spotkaniami i papierami. Była godną reprezentantką wielkomiejskiego pokolenia Y, z kolczykiem w nosie, czerwoną szminką na ustach i z kawą w jednej, a ogromnym telefonem w drugiej ręce. Pod tą warstwą ukrywała się jednak dobra i ciepła osobą, potrafiła rozwiązywać problemy, a ze swoją dziewczyną wychowywała dwa buldożki francuskie. Dzisiaj na przykład ukrywała się wyjątkowo dobrze.  
- W tych czasach trzeba mieć jaja, żeby wyłączyć telefon. Szczególnie jak pracuje się w korpo.  
- Ciebie też miło widzieć. - Wiktor wpuścił ją do środka. Marzył o powrocie do łóżka, do rozpalonej i mokrej Alicji.  
- Byłam przekonana, że zatrułeś się jakimś gazem. I nawet się martwiłam. A ty tutaj kurwa żyjesz w najlepsze!  
- Też mi bardzo przykro z tego powodu. - podrapał się po głowie, lekko zagubiony - Można wiedzieć, co tu robisz?  
- Tradycyjną rundkę po mieście, żeby pooglądać zespół w gaciach w pieski.   - wskazała zamaszystym ruchem na to, że rzeczywiście miał na sobie tylko bokserki w jamniki. Zrobiło mu się głupio.  
- Siadaj. Napijesz się czegoś?
- Daj wody. - westchnęła Agata - Dobijam się do ciebie, bo po prostu jest problem z tym dużym klientem.  
- Co z nim?  
- Nie sprostaliśmy jego wizji. - wykonała palcami gest mający oznaczać cudzysłów.  
- Do kiedy?  
- Do wtorku.  
- Coś wymyślę. Usiądę do tego już dzisiaj po południu... - przerwał i zadrżał, kiedy poczuł drobną dłoń na swoim nagim ramieniu.  
- Dzień dobry - Alicja podała rękę Agacie, drugą nadal przesuwała po plecach Wiktora. Ledwo nad sobą zapanował, żeby nie wygiąć się w lekki łuk. Poczuł ulgę, kiedy Alicja powiedziała, że idzie do łazienki i zaraz wraca. Miała na sobie tylko jego koszulkę i granatowe bawełniane majtki. Znów zrobiło mu się głupio.  
Spojrzał na swoją menadżerkę, która wygladała jakby właśnie usłyszała najlepszą plotkę miesiąca.  
- Nie mówię, że ci wybaczam wyłączony telefon, ale też już cię nie obwiniam.  
- Dzięki - roześmiał się nerwowo.  
- Zabierasz ją dzisiaj ze sobą?  
- Gdzie? - wzruszył ramionami.  
- Jezu, Wiktor... piwo z okazji domknięcia ostatniego projektu. Dzisiaj w...
- Tak, już pamiętam.  
- Czyli przyjdziecie?  
- Jasne, że przyjdziemy. - powiedziała Alicja, siadając obok niego i niby bezwiednie kładąc dłoń na jego udzie - Chyba nie masz dzisiaj żadnych planów?
- Najwyraźniej już mam. - mruknął, starając się mieć jak najmniej naburmuszoną minę. Czekało go ciężkie popołudnie, a jedyną nadzieją na choć odrobinę lepszy los było towarzystwo tej pięknej roześmianej blondynki.  

                               ——

               Bez trudu wypatrzył ją w tłumie przy wyjściu z metra. Obiecał ją odebrać, bo postanowiła wrócić do swojego mieszkania aby się przebrać. Zdecydowanie było warto. Była ubrana w długą, czarną sukienkę wiązaną w pasie, dżinsową kurtkę i dość wysokie buty. Wszystko było niby proste, ale leżało na niej tak doskonale, że nie mógł oderwać od niej wzroku. Poza tym spory dekolt sukienki odsłaniał ramiączko od koronkowego stanika, który naprawdę pragnął zobaczyć w całości.  
               Pocałowała go na powitanie tak, jakby czekała pod tym wejściem do metra z utęsknieniem  od dobrych kilku dni.  
- No proszę - westchnęła - taki ładny chłopiec i tak się składa, że mój.  
Uśmiechnął się z zakłopotaniem, uwielbiała to.  
- Wiesz, że możemy wycofać się w każdej chwili? - spytał z nadzieją w głosie - Zaraz obok jest twoja ulubiona koreańska restauracja, moglibyśmy zjeść kolację, pójść do mnie...
- Naprawdę chcę poznać twoich znajomych z pracy.  
- Bywają koszmarni. A my zamiast tego możemy zrobić sobie przyjemny wieczór.  
- Wiktor, - spojrzała mu w oczy z udawaną powagą - jestem psycholożką i obserwacja hermetycznego środowiska pijącego stopniowo coraz większe ilości alkoholu ma dla mnie charakter naukowy.  
- Jesteś szalona. - pokręcił głową, patrząc jak się śmieje. Znów utwierdził się w przekonaniu, że jest piękna.
- Jestem. - potrząsnęła głową twierdząco - A ty to bardzo lubisz.  
- Ale nadal nie chcę oglądać tych ludzi po godzinach.  
- Daj spokój. Mogę ci obiecać - ostatnie słowo powiedziała z wyraźnym naciskiem - że będzie fajnie.  

                               ——

              Wiktor musiał przyznać, że był oczarowany Alicją. Nie dlatego, że wygladała tak, że czas praktycznie się zatrzymał, kiedy weszła do pomieszczenia. Podziwiał, że dziewczyna zaadaptowała się do rozmów, do których on nie potrafił się zaadaptować od paru ładnych lat. Ze swobodą dyskutowała z ludźmi, przed którymi on zwykle drżał w pokoju socjalnym. Słyszał, jak śmiała się z żartów Krzyśka, które nie przemawiały chyba do nikogo. I jak zachwycała się zdjęciami dziecka Ani, która żyła życiem swojego rocznego „szkraba”, a której „szkrab” na większości ujęć wyglądał jak ucharakteryzowany do sceny w kasowym horrorze. Sprawiła nawet, że zwykle bardzo sztywna i cicha dziewczyna Agaty zaczęła opowiadać jakąś zabawną historię. Miała rację, dzięki niej było całkiem znośnie.  
             Nigdy nie był typem mężczyzny, który podbudowywałby swoje ego atrakcyjną partnerką, nie lubił też publicznej manifestacji tego, kto do kogo należy. A jednak czuł pewną dumę, kiedy Alicja chociażby kładła dłoń na jego udzie podczas rozmowy. Wiedział, że na nią nie zasługuje, a mimo to patrzyła na niego tak, jakby był jedyną osobą w pokoju.  
- I co, jest źle? - zapytała w końcu, jak zwykle odgarniając mu włosy z czoła.  
- Nie. Właśnie jest wyjątkowo dobrze. Chyba dzięki tobie.  
- Wiesz, wychodząc z łazienki spotkałam dwóch facetów...
- Których?  
- A bo ja wiem? Nie przykuli mojej uwagi, to ich nie zapamiętałam. - wzruszyła ramionami. Przesunęła palcami po jego szyi. Czuł, jak twarz zaczyna mu płonąć - W każdym razie  rozmawiali o czymś ciekawym.  
- O czym?  
- Nie wiem, czy ci powiedzieć. Wyjdzie, że jestem niegrzeczna i podsłuchuję... - miała figlarny uśmiech.  
- Rozumiem, że mam coś za to obiecać? - uwielbiał ją.  
- Nooo... wypadałoby.  
- Zrobię pani ulubioną lasagne ze szpinakiem.  
- Pamiętaj, że zamierzam sprzedać ci podsłuchaną rozmowę... Takie informacje kosztują trochę więcej.  
- Zostanę z panią cały przyszły weekend i pozwolę pani zrobić ze sobą wszystko, na co będzie pani miała ochotę.  
- Liczyłam na to, że po prostu oddasz mi ten swój chętny tyłek w przyszły weekend. Dziękuję za większe możliwości. - roześmiała się, a on mimowolnie zaczął się podniecać na samą myśl, co mogłaby z nim zrobić.  
- Więc o co chodziło?  
- Rozmawiali o tym, że jakiś Wiktor posuwa, nie chwaląc się oczywiście, niezłą laskę. Jeden nawet stwierdził, że fajniejszą od Moniki. - ważyła każde słowo, widząc zakłopotanie na jego twarzy. I doskonale wiedziała, że wstyd i podniecenie idą u niego w parze jak u nikogo innego.  
- No zobacz z kim pracuję...
- Byliby chyba bardzo zdziwieni gdyby się dowiedzieli, że ta „niezła laska” w większości „posuwa” ciebie, a nie ty ją, prawda?  
- Prawda, proszę pani.  
- Ale wpadł mi przez nich do głowy pewien pomysł.  
- Ja-jaki, p-proszę pani?
Pocałowała go w usta podając mu coś dyskretnie do ręki. Z daleka wyglądali jak para kochanków, która po prostu pije piwo na imprezie biurowej. Nikt nie widział, że dziewczyna dała mu swoje mokre majtki.  
- Zabierz mnie do domu i mnie zerżnij. - szepnęła mu do ucha - Weź mnie tak, jak myślało tamtych dwóch kretynów stojących pod łazienką.  
- Nie wiem, czy dam radę...
- Widzę, że pan chce... - jej spojrzenie było niewinne jak nigdy dotąd - Ma pan do dyspozycji całą noc, cały dzień i moje trzy dziurki.  
Wziął łyk piwa z butelki. Zaschło mu w gardle tak mocno, że nie potrafił nic powiedzieć. Cisza była ostatnim, co przeszkadzało Alicji.  
- Jestem taka mokra... - zamruczała - Będę najgrzeczniejszą suczką, jaką pan miał.  
Nie sądził, że kiedykolwiek będzie czuł większą potrzebę wyjścia z tego biura niż w piątek o szesnastej. A jednak.

mariaantonina

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2135 słów i 11714 znaków. Tagi: #femdom #gentlefemdom #gfd

3 komentarze

 
  • Gaba

    👏👏👏👏👏👏👍👍👍👍

    18 maj 2020

  • Somebody

    Mój Boże, jakie z niego jest słodkie stworzenie... Nadziwić się sobie nie mogę, jak bardzo się zaprzyjaźniłam z bohaterami, ale dzięki Tobie wydają niezwykle realni  <3

    18 maj 2020

  • mariaantonina

    @Somebody bardzo mi miło i dziękuję ❤️

    20 maj 2020

  • Mmmmm

    Zaje......, Pisz dalej to jest suuuuuuuper :bravo:  :napalony:

    18 maj 2020