Az po grób. Cz. 6 - Jowita

Az po grób. Cz. 6 - JowitaPodróż do górskiej miejscowości po słowackiej części Tatr była istnym koszmarem. O ile sama droga była bardzo przyjemna, pełna malowniczych krajobrazów, krętych górskich podjazdów i śniegu którego z każdym kilometrem było coraz więcej, to dziesiątki telefonów które musiałem w czasie jej trwania odebrać kompletnie mnie wykończyło. Zupełnie nie rozumiem decyzji zarządu dlaczego ten pakiet szkoleń mieli organizować dyrektorzy rejonów. Przecież takie zadania od zawsze leżały w zakresie obowiązków działu human resources, który dodatkowo był wspierany przez dział marketingu. Tym razem było inaczej i zamiast delektować się podróżą słuchając głośno muzykui, ciągle musiałem tłumaczyć przez telefon handlowcom gdzie i jak mają skręcić,  w którym miejscu jest recepcja, o której godzinie zaczyna się pierwszy dzień szkoleń czy kolacja. Nigdy bym nie przypuszczał że można zadać tak dużo tak głupich pytań mając na mailu kompletny plan czterodniowego szkolenia wraz z mapką dojazdu, tym bardziej, że zawsze uważałem swoich handlowców za bardzo rozgarniętych ludzi. Moje szczęście że w swoim rejonie mam ich jedynie dwudziestu. Jeśli ekipa Karola podobnie jak moja na czas szkolenia kompletnie się odmóżdżyła, to biedny Karol musiał teraz przeżywać istną gehennę z racji że w swoim rejonie miał o dziesięciu handlowców więcej niż ja. Domyślałem się że wszyscy myślami byli bliżsi wieczornym biesiadą niż nauce, ale nie spodziewałem się że mogą z tego tytułu aż tak bardzo odkleić się od rzeczywistości.  

Na miejsce dotarłem dokładnie w południe, na godzinę przed obiadem po którym miał odbyć się pierwszy wykład. Dziś na szczęście będzie to jedynie spotkanie zapoznawcze, na którym mam powiedzieć kilka słów dodających otuchy i motywujących wszystkich uczestników do jeszcze lepszych wyników sprzedażowych, a zakończyć ma je człowiek z wynajętej firmy coachingowej określając pokrótce materiał, który mieli przyswoić podlegli nam pracownicy. Z prospektu wyczytałem że szkolenie w głównej mierze miał prowadzić Andrzej, stary wyjadacz, z którym miałem już okazję pracować, oraz Jowita, której wcześniej nie miałem okazji poznać. Ewidentnie musiała stawiać pierwsze kroki w zawodzie, ponieważ była odpowiedzialna za jedynie dwa, z ośmiu bloków szkoleniowych.  Po szybkim zabukowaniu się w hotelu, który tym razem był naprawdę na bardzo wysokim poziomie, uzgodnieniu kilku ostatnich szczegółów co do przebiegu dzisiejszego dnia z managerem obiektu, udałem się do pokoju. Bez wątpienia była to chwila która całkowicie  wynagrodziła mi niedogodności związane z podróżą. Jako dyrektorzy tylko my z Karolem mieliśmy pojedyncze pokoje typu maisonette deluxe, z osobną, bardzo dużą sypialnią, pokojem dziennym, wydzielonym miejscem gdzie mogłem na spokojnie rozłożyć laptopa i pracować, oraz piękną łazienkę,  z prysznicem i wanną z hydromasażem. Zarówno mój pokój jak i cały hotel wykończony był w stylu elektrycznym, będącym w tym przypadku mieszanką stylu skandynawskiego oraz industrialnego co wyglądało bardzo dobrze i mogło świadczyć, że obiekt nie jest starszy niż rok, bo był to obecnie krzyk mody na rynku wykończenia wnętrz.

Popołudnie minęło na bardzo oficjalnym obiedzie, tym bardziej, że w zespole Karola było aż czternastu nowych pracowników, którzy byli jeszcze bardzo skrępowani całą sytuacją i jeszcze bardziej oficjalnej, wręcz do wyrzygania nudnej części otwierającej szkolenie, po której wszyscy udali się do swoich pokoi przygotować się, nie bójmy się tego otwarcie powiedzieć, do chlańska, które miało zacząć się za godzinę, a pieszczotliwie określanego było przez zarząd jako „za kuluarowa kolacja”.  O ile musiałem uczestniczyć w tej nieoficjalnej części szkolenia, aby dbać o integrację zespołów, to nie planowałem się na nie spieszyć. Z otwartą butelką whisky, bez żadnej szklanki która w takiej chwili tylko by mi przeszkadzała, udałem się w kierunku pełnej już wanny w mojej łazience. Planowałem długo leżeć w gorącej wodzie, popijać nonszalancko z gwintu nie najtańszy szkocki alkohol i wymienić kilka wiadomości z Sandrą, dla której dziś nie miałem zbyt wiele czasu, a która ewidentnie się stęskniła za mną, ponieważ skrzynka odbiorcza w moim telefonie pełna była zdjęć jej cipki które mi dziś z dużą zawziętością wysyłała. Postanowiłem nie być jej dłużny.  Nago, jedynie z trzymaną za szyjkę butelką whisky stanąłem przed lustrem i cyknąłem zdjęcie. Nie będę ukrywać, wyglądałem dobrze. Tryb życia który prowadziłem w ostatnich miesiącach na który składała sie głównie dieta alkoholowa sprawił, że moja sylwetka wróciła do formy slim-fit i prezentowała się naprawdę bardzo zadawalająco. Mocno zarysowane mięśnie brzucha i klatki piersiowej robiły wrażenie, do tego mocno uwypuklone żyły na przedramionach co mocno działało na kobiety, zadbana opalenizna, kilka tatuaży, kilkudniowy szpakowaty zarost i penis który nawet pomimo, iż nie był w tym momencie w pełnym zwodzie, był przyjemnie pokaźnych rozmiarów kawałkiem mięsa, na które Sandra niewątpliwie miała ochotę. Zadowolony z siebie wysłałem swojej kochance zdjęcie i poszedłem do wanny.  

Do hotelowego klubu dotarłem już nieco podchmielony z godzinnym opóźnieniem, przez co zostałem powitany gromkimi brawami, jak okazało się, zdecydowanie bardziej wstawionej ekipy, szczerzącej do mnie zęby w uśmiechu.  Oczywiście żadna z osób nie chciała odpuścić, abym nie wypił karnych kolejek, a z racji, że nigdy wódki za kołnierz nie wylewałem, nie miałem zamiaru nikomu odmawiać. Impreza rozkręcała się coraz bardziej, czas pędził do przodu, a ja jak wolny elektron krążyłem od stolika do stolika, z każdym zamieniając kilka słów i z każdym wznosząc kilka toastów, zastanawiając się tylko, czy zbyt do serca nie wziąłem sobie prośby prezesa o przywiązanie dużej uwagi do integracji zespołów. Rozglądając się jednak po sali uznałem że wszystko jest w najlepszym porządeczku, ponieważ Karol i jego błędnik powoli przestawali istnieć, a  zachowanie zespołów było książkowym przykładem wzorowej integracji. Śpiewali, przytulali się i wykrzykiwali motywacyjne frazesy usłyszane na oficjalnej części szkolenia.  

- ewidentnie zasłużyłem na premię - powiedziałem sam do siebie uśmiechając się i spoglądając w pustą szklankę, którą trzymałem w ręku  
- zdecydowanie tak - usłyszałem delikatny kobiecy głos - chodź, napijmy się razem - dodała po chwili.  

Była to Jowita, junior coach, z którą w ciągu dnia wymieniłem zaledwie kilka zdań, głównie na tematy służbowe i organizacyjne. Dziewczę, bo nie miała więcej niż 25 lat, była zgrabną blondynką z włosami uczesanymi w gruby koński kok zaczynający się na samym czubku głowy, co sprawiało że wyglądała zdecydowanie zadziorniej niż wcześniej, kiedy jej włosy były upięte dużo skromniej. Z biurowego stylu jaki miała na sobie podczas oficjalnej części szkolenia teraz zostały jej jedynie modne, czarne oprawki okularów za którymi błyszczały niebieskie oczy, a gładki top i eleganckie spodnie cygaretki zastąpiło połączenie punkowej spódnicy i koszulki na ramiączkach z namalowanym na niej jęzorem Rolling Stones, która miała na tyle  duże wycięcia, iż było spod nich widać czarny, elegancki koronkowy stanik ukrywający całkiem spore piersi, co wraz z kilkoma dodatkami tworzyło bardzo grunge'owy styl.  
Z Jowitą zamieniłem dosłownie kilka zdań. Nie było innej możliwości, ponieważ co rusz jeden z  handlowców do Nas podchodził, którzy zapewne ośmieleni alkoholem starali się zwrócić na swoją osobę uwagę seksownej blondynki. W tych przerwach wyciągałem telefon i wymieniałem wiadomości z Sandrą, co nie umykało uwadze Jowity, która pozwalała sobie żartować, bym odłożył telefon i pozwolił iść spać nieznajomej kobiecie ze zdjęcia okienka wiadomości, na co zawsze odpowiadałem jej jedynie przyjacielskim uśmiechem.    

Mocno kręciło mi się już w głowie. Paląc papierosa z grupką innych palaczy, wśród których była też chwilę wcześniej poznana drobna blondynka, podjąłem decyzję o pożegnaniu się z współtowarzyszami i nieco zachwianym krokiem udałem się w kierunku wind. Nieco tracąc kontakt z rzeczywistością otworzyłem drzwi pokoju, usiadłem w wielkim fotelu który stał na jego środku i usnąłem… Otwierając oczy, odzyskując świadomość, zdałem sobie sprawę że ciągle siedzę na fotelu, na moich kolanach siedziała okrakiem Jowita, z którą zapalczywie się całowałem. Nie potrafiłem sobie przypomnieć dlaczego jest w moim pokoju i dlaczego tak bardzo namiętnie się całujemy, a ciągle rozpraszany co rusz to głębszymi pocałunkami bardzo podnieconej blondynki nie byłem w stanie nawet na chwilę zebrać myśli. Ciągle byłem w połowie drogi do odzyskania pełnej świadomości. Jowita zdawała się nie zwracać na to uwagi i mimo że miałem na sobie spodnie bardzo mocno pracowała swoimi biodrami ocierając się swoją kobiecością o moje krocze co powodowało ze cicho i rytmicznie pojękiwania.  Zauważyłem jak moje dłonie wędrują na jej pośladkach pod jej sukienką pod którą nie miała majtek, dlatego też jej odczucia podczas ocierania się o moje spodnie były tak intensywne. Zacząłem robić się coraz bardziej świadomy i coraz bardziej napalony, jak parowóz ruszający ociężale ze stacji, tak samo ja, wchodziłem na coraz to wyższe obroty zwiększając siłę pieszczenia pośladków blondynki, przejmując kontrolę nad ruchami jej bioder jeszcze bardziej intensyfikując odczucia jej cipki ocierającej się o wypukłość moich spodni. Jowita zauważyła moje coraz większe zaangażowanie, co mogło sugerować, że na samym początku naszych pocałunków musiałem być najzwyczajniej nieprzytomny i nie odrywając swoich ust ode mnie zaczęła pośpiesznie rozpinać guziki mojej koszuli, którą wręcz ze mnie zerwała. Sama ściągnęła z siebie swoją koszulkę i stanik odsłaniając nabrzmiałe, sterczące piesi i zaczęła z zaangażowaniem majstrować przy moim rozporku, przy czym tym razem postanowiłem jej pomóc. Zeszła na chwilę ze mnie, abym mógł swobodnie ściągnąć również bokserki, a kiedy znów usiadłem na fotelu, ona uklęknęła między moimi rozkraczonymi nogami i z wielkim zaangażowaniem zaczęła robić mi loda. Musiała być cholernie napalona, bo mimo, że mój penis przyjął już swoje maksymalne rozmiary i miała duży problem z tym, aby objąć go ustami, robiła co mogła żeby wziąć go jeszcze głębiej, mocno przy tym pracując dłonią u jego podstawy, od czasu do czasu dając sobie złapać oddech zjeżdżając językiem do mojej moszny i liżąc ją równie zapalczywie. Moją dłonią, którą trzymałem ją za jej końskiego koka, dałem wyraźny sygnał by znów usiadła na mnie, a ona bardzo posłusznie podniosła się z kolan i nie chcąc tracić choćby sekundy, szybko okraczyła mnie siedzącego na fotelu, złapała w prawą dłoń mojego penisa i zaczęła go naprowadzać na swoją szparkę. Była bardzo mokra, wszedłem bez najmniejszych oporów, mimo że mój spory penis dosyć mocno musiał rozciągnąć jej ciasną cipkę, a kiedy opadła na nim cała z jej ust wydobył się głośny jęk rozkoszy. Pieprzyliśmy się. Rżeliśmy się wręcz, jakbyśmy byli parą kochanków która po długiej rozłące wreszcie ma kilka chwil by się do siebie zbliżyć. Jowita bardzo mocno napierała na mnie, pracując bardzo szybko biodrami, a ja potęgowałem doznania szczytującej blondynki gniatając i szczypiąc jej piersi, siedząc wygodnie w fotelu i pozwalając jej się wyżyć, czego ewidentnie teraz potrzebowała. Dochodząc, wręcz krzyczała, co nieco mnie zirytowało mając na uwadze fakt że jesteśmy w hotelu i sąsiadujemy z pokojami innych uczestników szkolenia. Lewą dłoń włożyłem pod jej pośladki kneblując jednocześnie jej usta prawą dłonią, uniosłem ją i poszedłem w kierunku łóżka, na które ją rzuciłem. Chciałem ukarać sukę za te zbyt głośne, jak na Nasze warunki, manifestowanie swojego orgazmu. Zdarłem z niej spódnicę, przekręciłem na brzuch i ustawiłem na kolanach, w pozycji wypiętej na brzegu łóżka, po czym wymierzyłem trzy bardzo solidne klapsy w jej zgrabny tyłek. Napawałem się przez chwilę widokiem wypiętej w moim kierunku cipki która wyglądała bardzo apetycznie, w prawą dłoń owinąłem sobie jej koński kok ciągnąc jej głowę jednocześnie w moim kierunku, zmuszając ją, by jej ciało wygięło się w łuk, lewe kolano oparłem na brzegu łóżka na którym się wypinała i stojąc za nią wbiłem się w jej cipkę najmocniej jak tylko się dało.  Rżnąłem ją, beznamiętnie, nie dając jej chociażby chwili na złapanie oddechu kiedy dawała znać, że tego potrzebuje. Widziałem jak wewnętrzna strona jej ud błyszczy od soków, które lały się po nich z jej cipki stróżkami, widziałem jak wbija paznokcie w prześcieradło jakby chciała je rozerwać, czułem jak traci świadomość za każdym razem kiedy mój penis wbijał się w nią ponownie masakrując jedocześnie przy tym jej dosyć płytką pochwę. Kiedy dochodziła czułem, jak całe jej ciało drży w spazmach rozkoszy upadając w końcu bezwładnie na prześcieradło, nie mając już siły utrzymać się w innej pozycji niż leżącej. Masując sobie penisa złapałem Jowite za jej kostkę u nogi i przyciągnąłem ją zuchwale bliżej brzegu łóżka, nie zważając na fakt, że nie doszła jeszcze do siebie po bardzo silnym orgazmie którego jej zafundowałem. Wystrzeliłem grubym strumieniem spermy zalewając jej mokrą od potu skórę na piersiach, brzuchu oraz łonie. Wyglądała pięknie, mokra od potu i mojego nasienia które stróżkami spływało między jej udami i wcięciem w talii, ciężko oddychała uśmiechając się delikatnie. Zmęczony seksem oraz wychodzącym ze mnie alkoholem ciężko opadłem w fotelu, odpaliłem papierosa i przyglądając się mocno zeszmaconej Jowicie dochodzącej do siebie na łóżku zapytałem sam siebie pod nosem  
- co się tutaj właściwie odjebało…

psychoDad

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i obyczajowe, użył 2635 słów i 14502 znaków, zaktualizował 6 lis 2021. Tagi: #sex #romans #zdrada #przygoda #emocje #trójkąty #alkohol

Dodaj komentarz