Inne - str 39

  • The Prodigy przyjechało z koncertami

    The Prodigy przyjechało z koncertami na Litwę. Wysiadają z samolotu, patrzą, a tu parka ubrana na ludowo wita ich chlebem i solą. Schodzą po schodkach na płytę lotniska i wokalista mówi:
    - No, tak to nas jeszcze nikt nie witał.
    Pochyla się nad solą, zatyka dziurkę palcem a drugą wciąga...

  • Po nocy spędzonej w hotelowym pokoju

    Po nocy spędzonej w hotelowym pokoju, gość zszedł do recepcji i informuje, recepcjonistę :  
    - Posłałem łóżko.  
    Recepcjonista z szerokim uśmiechem odpowiada :  
    - To bardzo miło z Pańskiej strony, serdecznie Panu dziękuję.  
    Na co gość mów :  
    - Płoszę.

  • W głębinach jednego z jezior

    W głębinach jednego z jezior w Alabamie znaleziono ciało Murzyna oplecione łańcuchami. Miejscowy dziennikarz pyta szeryfa:
    - Co pan myśli o tej sprawie?
    - Myślę, że to typowe dla czarnuchów z naszej okolicy: chciał przepłynąć jezioro, ukradłszy więcej łańcuchów niż mógł unieść.

  • Dzienniekarz pyta znanego akwizytora

    Dzienniekarz pyta znanego akwizytora jak udało mu się sprzedać dużą ilość trylogii Sienkiewicza. On mu odpowiada:
    - M.. mówi... mówiłem: K..kupi...pa...pan k... k... książ... książkę cz... czy m... mam j... Ją prze... przeczyt... Przeczytac n... na g... głooo... głos?!

  • Dwóch punków weszło na teren

    Dwóch punków weszło na teren chronionej plantacji maku. Gdy zaczęli zrywać łodygi, przyłapał ich strażnik i pyta:  
    - Chuligani! Jak tu mogliście wejść?  
    - Ja przez lekkomyślność... - mówi pierwszy punk.  
    - A ty? - strażnik pyta drugiego.  
    - A ja przez ogrodzenie!

  • Na budowie idzie sobie robotnik

    Na budowie idzie sobie robotnik i ciągnie za sobą łańcuch. Spotyka go szef i krzyczy:
    - Na cholerę ciągniesz ten łańcuch???!!!
    - A co mam go pchać?! Ze spokojem odpowiada robotnik.

  • Leci samolot z wariatami Stewardesa

    Leci samolot z wariatami. Stewardesa przynosi im coś do picia, a gdy póżniej wraca nikogo nie ma, został tylko jeden.
    Pyta się go:
    - Co się z rysztą stało.
    - Wyszli oddać do sklepu butelki z kaucją.
    - A ty, czemu za nimi nie poszedłeś.
    - A bo ja nie jestem taki głupi. W niedzielę sklepy są zamknięte.

  • Pewna rodzinka z Zagłębia

    Pewna rodzinka z Zagłębia (Dąbrowskiego, czego skrajnym przykładem jest Sosnowiec) przeprowadziła się na Śląsk. Chłopaczek był nieszczęśliwy bardzo, bo go koledzy przezywali "gorolem". W końcu wymyślił, że on nie chce być Gorol, tylko będzie od dzisiaj Hanysem. Od razu pobiegł pochwalić się mamie.  
    - Mamo! Ja nie jestem już gorolem, ja jestem Hanysem!  
    - Dobrze syneczku, ale porozmawiaj o tym z tatą, bo mi się obiad przypali.  
    Pobiegł więc do taty z tym samym tekstem i tata też go zbył. Usiadł więc w kącie i powiedział sobie:  
    - Dopiero 5 minut jest żech Hanysem, a już mie te Gorole wkur.ją!

  • Jąkała pyta się napotkanego faceta

    Jąkała pyta się napotkanego faceta:
    - Prze... prze... przepraszam, któ... któ... która go... go... godzina?
    Facet milczy, więc tamten odszedł. Starsza pani, słysząca tę "rozmowę" interweniuje:
    - Jak pan mógł, przecież ten człowiek jest chory, nieszczęśliwy itd.
    Na to facet:
    - Ja... ja... jakbym mu... mu... mu... odpowiedział t... t... to b... b... by m.... m.... mi chyba przyp...dolił.