Grzechy
Na tydzień przed ślubem, dziewczyna powiedziała swojemu przyszłemu mężowi:
- Chcę otwarcie wyznać ci moje grzechy.
Narzeczony jest mocno zdziwiony.
- Przecież trzy dni temu wyznałaś mi wszystkie swoje grzechy!
- Są nowe.
Na tydzień przed ślubem, dziewczyna powiedziała swojemu przyszłemu mężowi:
- Chcę otwarcie wyznać ci moje grzechy.
Narzeczony jest mocno zdziwiony.
- Przecież trzy dni temu wyznałaś mi wszystkie swoje grzechy!
- Są nowe.
Jak nazywa się kobieta, która wie gdzie jest jej mąż?
- wdowa
Wyjeżdżając na krucjatę, Artur (król, ten od okrągłego stołu) postanowił sprawić swej żonie pas cnoty. Poszedł tedy do kowala, a ten zaoferował mu najnowszy krzyk mody - pas z gilotynką! Kupił więc go Artur żonie, założył, a kluczyk zabrał i pojechał na krucjatę. Wrócił po kilku latach, no i oczywiście zechciał sprawdzić, czy aby jego wierni rycerze nie okazali się wiarołomcami i nie próbowali uwieść jego pięknej Ginewry. Ustawił ich w rzędzie i kazał spuścić spodnie. Król doznał szoku: 11 rycerzy miało równiutko przycięte penisy. Z jednym wyjątkiem. Lancelot z dumą prezentował nienaruszone przyrodzenie.
- Moi wspaniali rycerze okazali się bandą hołoty! Na nikogo nie można liczyć, nikomu nie można zaufać! Jeno Ty, wierny Lancelocie, mi się ostałeś. – biada Artur i spogląda wyczekująco na Lancelota, by ten coś powiedział. Ale Lancelot milczał.
Po ślubie.
- Mamo, a seks oralny? – pyta córka matkę. - Boli za pierwszym razem?
- Jak będziesz gryzła, to tak.
Mąż do żony:
- Kochanie, twoja dupa jest jak Jowisz!
- Taka piękna?
- Normalnie, gazowy olbrzym.
Mąż po raz kolejny wraca późno z pracy. W gabinecie, na półce, czekała na niego karteczka od wkurzonej żony:
Dzieci położone spać.
Pranie zrobione i rozwieszone.
Kotlety w lodówce, jak chcesz, to sobie odgrzej i zjedz.
Jakbyś uprawiał ze mną seks, to mnie nie budź.
W drodze na ślub, niedoszła para młoda zginęła w wypadku samochodowym. Trafiła do nieba i pytają się Świętego Piotra, czy mogą wziąć ślub tutaj w niebie.
- Nie wiem, jest to pierwszy raz, kiedy ktoś o to mnie zapytał. Poczekajcie tu, dowiem się.
Święty Piotr odchodzi. Para usiadła i czeka, czeka.... Minęły dwa miesiące, a Świętego Piotra dalej nie ma. Czekając zaczęli się zastanawiać, a co by było, gdyby im nie wyszło? Po następnym miesiącu pojawił się Święty Piotr.
- Tak. Informuję, że można wziąć ślub w niebie. - rzekł.
- Wspaniale! - odpowiedziała para. - Ale jak cię nie było, to zastanawialiśmy się, co będzie jak nam nie wyjdzie? Czy można w razie czego uzyskać rozwód w niebie?
- Zwariowaliście? Trzy miesiące zajęło mi znalezienia tutaj księdza. Czy macie pojęcie, ile zajmie mi znalezienie prawnika?
Fizyk z żoną przechodzą obok rozdzielni elektrycznej.
- Co tu tak brzęczy? - pyta żona.
- To transformator - odpowiada fizyk.
- Czemu tak brzęczy?
- Przetwarza prąd przemienny o częstotliwości 50 herców, co oznacza, że ma 50 okresów na sekundę. Jakbyś miała 50 okresów na sekundę, to też byś brzęczała.
Moja żona jest w dziewiątym miesiącu ciąży i wczoraj odeszły jej wody. Siedzę sobie spokojnie w kuchni i nagle słyszę:
- Piotrek, wody!
- Gazowanej? - pytam.
Przyszedłem z butelką i wpadłem w totalne osłupienie. Nie wiedziałem, że my mamy wodne łóżko! Dzwonię więc szybko do lekarza i mu tłumaczę:
- Panie doktorze, mojej żonie wody odeszły.
- Jak dużo jest tej wody? - pyta spokojnie lekarz.
- Kurde, wie pan, ja się na tym za bardzo nie znam, ale sąsiad z dołu właśnie dzwonił, że go zalało!
Pewien facet chciał mieć idealny motor. Najpiękniejszy na świecie i wedle jego upodobań. Szukał tak i szukał, po gazetach, w Internecie, na giełdzie, nic, żaden mu nie pasował. Aż pewnego dnia zrezygnowany wracał z giełdy i na podjeździe przed jednym z domów zobaczył go! Harley, czarny, bez skazy, błyszczący lakier, chrom, cudo. Podchodzi do właściciela, który akurat go polerował i mówi:
- Piękny motor.
- No, piękny, piękny, ale już jestem na niego za stary, a to za dobry motor, żeby stał i gnił, może byłby Pan zainteresowany?
- Oczywiście! od dawna szukam takiego!
Dobili targu, a kiedy facet miał już odjeżdżać, zapytał sprzedawcę, jak mu się udało utrzymywać go w tak pięknym stanie.
- Zawsze, kiedy zanosi się na deszcz i spadają pierwsze krople, biorę puszkę wazeliny, wybiegam na dwór i poleruję lakier i chromy. Wie Pan, co? Ta puszka już mi się na nic nie przyda, proszę wziąć.
No to facet wziął i pojechał. Tego motoru wszyscy mu zazdrościli. Dużo ludzi chciało go od niego kupić, ale on nie chciał sprzedać. W końcu i dziewczynę poderwał na motor. Pewnego dnia, miał się wybrać pierwszy raz na obiad do domu jej rodziców. Przed drzwiami dziewczyna ostrzegła go jednak:
- Słuchaj, muszę ci coś powiedzieć. U nas w domu jest tak, że podczas obiadu nikt się nie odzywa, a kto się odezwie, musi umyć wszystkie naczynia.
Facet pomyślał: Ok, co to za problem? No i wchodzą. Otwierają się drzwi, przy nich stoi pani domu, a przez korytarz, między wielkimi stosami talerzy i garnków przy ścianach z obu stron, idzie jej mąż. Zapraszają go do środka, nasz facet wchodzi i nie może się nadziwić, ile w tym domu jest brudnych naczyń. W korytarzu, w łazience, w kuchni, na schodach na piętro. No, ale nic, idą do stołu i zaczynają jeść. Nikt nic nie mówi. Facetowi zrobiło się trochę nieswojo. Pomyślał, że skoro i tak nikt nic nie mówi, to zobaczy, czy też nic nie powiedzą, jak zacznie się całować z dziewczyną przy stole. Zaczął, ale rodzice tylko się krzywo patrzyli, ale nic nie powiedzieli. Po chwili włożył jej rękę pod stanik. Rodzice nic. Drugą rękę włożył jej do majtek. Rodzice dalej się patrzą, ale nic nie mówią. Wziął dziewczynę, położył ją na stół, zdjął jej spódnicę, majtki i zaczyna ją posuwać na stole. Rodzice już naprawdę wkurzeni, ale dalej nic nie mówią. Po chwili pomyślał: Jej matka też jest niczego sobie, więc zostawił dziewczynę, oparł matkę o stół i zaczyna ją posuwać od tyłu. W tym momencie słyszy, jak deszcz zaczyna padać po parapecie. Przypomniało mu się o motorze i polerowaniu, więc wyciąga z kieszeni puszkę wazeliny. W tej samej chwili, totalnie wkurwiony ojciec dziewczyny wstaje i krzyczy:
- Dobra, wystarczy! Pozmywam te cholerne naczynia!!!
- Kochanie, pomasujesz mi brzuszek? - pyta żona
- Ależ oczywiście, skarbie!
- Ale ja bym chciała tak... od środka!
- Kochanie, jest druga w nocy! Gdzieś ty była?! - krzyczy przerażony mąż.
- Byłam na szkoleniu.
- Na jakim znowu szkoleniu?
- Oj, nie dopytuj tak. Chodźmy już do łóżka. Pokażę ci czego się dziś nauczyłam!