Ryżewski 1
Natasza Rostowa wyszła wieczorem na werandę zaczerpnąć świeżego powietrza.
W dole, w łopianach, coś się nagle poruszyło.
- Poruczniku Ryżewski, czy to pan?
- Tak, ja.
- Czemu jest pan taki malutki?
- Nie jestem malutki. Sram.
Natasza Rostowa wyszła wieczorem na werandę zaczerpnąć świeżego powietrza.
W dole, w łopianach, coś się nagle poruszyło.
- Poruczniku Ryżewski, czy to pan?
- Tak, ja.
- Czemu jest pan taki malutki?
- Nie jestem malutki. Sram.
Nowo mianowany dowódca jednostki wojskowej przeprowadza pierwszą inspekcję swojej bazy. Na placu zobaczył żołnierza stojącego koło ławki.
- Co tu robicie?
- Stoję na posterunku na straży ławki, panie pułkowniku.
- Ale dlaczego?
- Nie wiem, tak było i za pana poprzednika, posterunek przy tej ławce jest 24/7, pewnie taka tradycja, panie pułkowniku.
Jako, że sytuacja była dla niego niepojęta, pułkownik postanowił zadzwonić do swego poprzednika. Ten mu wyjaśnia:
- Słuchaj, tak szczerze, to nie wiem, czemu tam jest ten posterunek. Za mojego poprzednika był, postanowiłem tego nie zmieniać. Dam ci na niego namiary.
I tak po nitce do kłębka obecny dowódca dotarł do pierwszego dowódcy tej jednostki, emerytowanego 90-letniego generała. Dzwoni i pyta:
- Panie generale, mianowano mnie dowódcą pańskiej niegdysiejszej jednostki, którą pan formował 50 lat temu i podobno kazał pan postawić posterunek koło ławki przy placu manewrowym. Zechce pan powiedzieć, dlaczego?
- Czegoś tu nie rozumiem - odpowiedział generał. - To jeszcze farba na tej ławce nie wyschła?
Pierwsze ćwiczenia z musztry:
- Podczas marszu, zachowujecie dystans 80 cm od poprzednika. 81 cm i zostaniecie uznani za dezertera, a 79 cm za pedała.
Kapral tłumaczy żołnierzom nową grę zręcznościową:
- Ustawiamy się wszyscy w kole, odbezpieczamy granat i rzucamy go nawzajem do siebie.
- A co dzieje się z tym, u którego granat eksploduje?
- Ten wylatuje z gry.
Snajper wszedł na dach rozłożył broń, zamontował celownik i nieruchomo czeka na cel. Nagle dzwoni żona:
- Jak chciałeś iść z kolegami na piwo, to możesz.
- Ok.
- I jeszcze chciałeś iść na ten mecz, to też możesz.
- Ok.
- I tę konsolę chciałeś sobie kupić, żeby ze mną nie rozmawiać, to też sobie kup.
- Ok.
- Bo właśnie moja mamusia do nas przyjechała.
- Widzę.
- Poruczniku Ryżewski, co wam się wczoraj w cyrku najbardziej podobało?
- Najbardziej, to mi się podobała ta młoda ekwilibrystka, kapitanie.
- Przecież wczoraj nie występowała w cyrku żadna młoda ekwilibrystka!
- No, dlatego właśnie nie występowała, kapitanie.
Noc. Walenie do drzwi.
- Kto tam? – pyta przestraszony damski głos.
- To ja, porucznik Ryżewski. Otwórzcie, madame.
- Poruczniku! Znowu zamierzacie opowiadać mi te głupoty po pijaku i się do mnie przystawiać?
- Oczywiście!
- Dobra, moment. Już otwieram.
Kolega pyta Ryżewskiego:
- Co Pan robi, żeby zbliżyć się z kobietami?
- Mój drogi kolego, pieprzę się z nimi. To bardzo zbliża!
Ryżewski tańczy na balu z nastoletnią Olgą Iwanowną :
- A skądże u panienki takie białe i gładkie rączki? – pyta.
- Bo ja zawsze noszę białe rękawiczki.
- A to panienka, za przeproszeniem, farmazony jakieś opowiada, bo ja od dwudziestu lat noszę białe kalesony, a dupa czerwona i pryszczata.
Pułkownik podpowiada Ryżewskiemu, jak zadziwić kobietę, urządzając na jej cześć przyjęcie.
- A jak będzie pan podawał na stół pieczonego prosiaka, to niech pan koniecznie dla wywołania arcyciekawego efektu, wetknie w uszy pietruszkę, a w mordę zielone jabłuszko.
- Hm, pułkowniku... – mówi niepewny Ryżewski. - Sądzi pan, że spodobam się jej z pietruszką w uszach?
Bal. Jedna z dam opowiada porucznikowi Ryżewskiemu swój sen:
- Miałam dzisiaj straszny sen. Wkładam mały palec do buzi...a tam nie mam ani jednego zęba!
- Madame, na pewno włożyła pani palec do buzi?
Ryżewski z kniaziem Golicynem postanowili zrobić zawody, kto więcej kobiet zadowoli w ciągu jednej nocy. Wynajęli dwa pokoje w burdelu i ustalili, że każdy stosunek zaznaczą kreską na ścianie. Rano wpada porucznik do pokoju Golicyna. Patrzy na ścianę, a tam trzy kreski.
- Sto jedenaście...brawo książę ! Prawie czterdzieści razy lepiej ode mnie!