Inne - str 6

  • Marzenia...

    – Jakie jest twoje największe marzenie?  
    – Schudnąć.  
    – To czemu nie chudniesz?  
    – A jak żyć bez marzeń? No jak???

  • 101...

    Trzej żonaci mężczyźni spotkali się w kościele.Jeden mówi:  
    -Wiecie co? gdy moja żona była w ciąży czytała książkę "Jaś i Małgosia" i mamy dwoje dzieci.  
    Mówi drugi:  
    -A gdy moja żona była w ciąży czytała "Trzech muszkieterów" i mamy troje dzieci.  
    Ostatni zerwał się do drzwi a jeden spytał:  
    -A gdzie Ty tak pędzisz?  
    -Lece do domu bo moja żona czyta "101 Dalmatyńczyków.

  • Dwaj przyjaciele siedzą w barze..

    Dwaj przyjaciele siedzą w barze:
    - Popatrz spodobałem się tej lasce!
    - Jak na to wpadłeś?
    - Popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się.
    - No wiesz, jak ja pierwszy raz zobaczyłem ciebie to rżałem przez pół godziny

  • Depresja, schizofrenia, narkomania – jak odróżnić.

    Depresja jest wtedy, gdy wczesnym rankiem, wstając do pracy, namawiasz kota, aby poszedł zamiast ciebie.
    Schizofrenia jest wtedy, kiedy kot do tej roboty idzie.
    Narkomania jest wtedy, kiedy jest jak wyżej, chociaż nie masz kota.

  • Osioł

    Osioł i ogier żyli w jednej stajni. Ogier jeździł na zawody i zdobywał trofea. Osioł leżał, obijał się i skubał siano. Za każdym razem, gdy ogier wracał z nowym pucharem, pytał osła:
    - A ty co robiłeś?
    - A nic, leżałem, trochę drzemki, skubnąłem siano i tak zleciało.
    W końcu jednak przechwałki ogiera zdenerwowały osła. Pod nieobecność towarzysza pojechał do zoo, zrobił zdjęcie zebrze i powiesił na ścianie.
    Ogier wrócił, a jakże, z pucharem i już ma pytać co osioł porabiał, ale patrzy na zdjęcie przybite do ściany. Zmarszczył się i pyta:
    - Ty, osioł, a co to za fota? Nie widziałem jej wcześniej.
    Osioł udaje, że nie wie, o co chodzi.
    - To? Aaaaa, to! Nic tam, stare dzieje, jak grałem kiedyś w Juventusie.

  • Kiedyś mówiłem synowi,

    że dzieci znajduje się w kapuście.  
    Dzisiaj jadł bigos i znalazł kawałek mięsa – bardzo się popłakał...

  • I tak w kółko

    Przygotowania/próby do przedstawienia.

    Dzieci:  
    – Jestem wisienka!  
    – Jestem jabłuszko!  
    – Jestem pomidorek!  
    – Jestem debil!  
    Reżyser:  
    – Chłopczyku! Ile razy mam powtarzać? Jesteś BAKŁAŻANEK!  
    Dzieci:  
    – Jestem wisienka!  
    – Jestem jabłuszko!  
    – Jestem bakłażanek!  
    Reżyser:  
    – Chłopczyku! Jesteś debil! Pomidorek pierwszy idzie!

  • Redford, De Niro i Wodecki poszli do nieba.

    Tam słyszą głos Boga:
    – Robercie Redfordzie, pokój numer 36.
    Redford poszedł do wskazanego pokoju, otworzył drzwi. W pokoju siedziała bardzo brzydka baba a głos Boga oznajmił:
    – Za wszystkie grzechy popełnione na ziemskim padole wieczność spędzisz w pokoju 36.
    Redford wszedł do pokoju, drzwi się za nim zamknęły.
    Znów odezwał się głos Boga:
    – Robercie De Niro, pokój 38.
    De Niro podszedł pod drzwi wskazanego pokoju, a w nim siedziała jeszcze brzydsza baba, zaś głos Boga oznajmił:
    – Za wszystkie grzechy popełnione na ziemskim padole wieczność spędzisz w pokoju 38.
    Gdy drzwi pokoju za De Niro się zamknęły, głos Boga odezwał się ponownie:
    – Zbigniewie Wodecki, pokój numer 37.
    Wodecki otwarł drzwi pokoju 37, a tam młoda Claudia Schiffer. W tym momencie głos Boga powiedział:
    – Claudio Schiffer, za wszystkie grzechy popełnione na ziemskim padole...

  • Anegdota lotnicza

    W przedwojennym lotnictwie polskim do nawigacji stosowano tzw. metodę "lotu obserwowanego". W skrócie polegało to na tym, że lecąc z jednego punktu do drugiego, należało obserwować leżące między tymi miejscami charakterystyczne punkty w terenie i kontrolować prędkość lotu oraz czas, żeby trafić do wyznaczonego przed startem miejsca lotu. W załogach lotniczych nie było wyszkolonego nawigatora, a tzw. obserwator, który obok swoich podstawowych zadań, jakimi była współpraca lotnictwa z armią lądową, pomagał pilotowi w orientacji w terenie. Z powodu prymitywności tej techniki, częstym było po prostu pobłądzenie załogi samolotu, która jakoś musiała odszukać punkty pozwalające znaleźć drogę. Pomocą w tym były m.in. tablice z nazwami miejscowości umieszczone na dworcach kolejowych, które można było dostrzec z niskiego pułapu.  

    Pewnego razu, w Szkole Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie, na ćwiczebny lot poleciał pilot z kandydatem na przyszłego obserwatora. Po iluś tam minutach lotu, początkujący obserwator zgubił drogę. Pilot podleciał więc nad pierwszą z brzegu linię kolejową, według której miał nadzieję dotrzeć do stacji kolejowej, gdzie po przeczytaniu tablicy z nazwą miejscowości, zorientowaliby się, gdzie się znajdują. Dolecieli nad jakiś dworzec, pilot obniżył lot, obserwator odczytał nazwę stacji, po czym zaczął szukać jej na mapie. Szukał, szukał. I nie znalazł. Bezradny pilot poleciał w kierunku Wisły, by wraz z nią dotrzeć w okolice Dęblina i trafić na lotnisko. Rzekę oczywiście znalazł, lotnisko też, wylądowali, i po wyjściu z samolotu pilot pyta:
    –  Nie mogłeś znaleźć na mapie stacji?
    –  Nie mogłem – odpowiedział kursant. – Miała jakąś idiotyczną nazwę, nie ma takiej na mapie.
    –  No to jak się ona nazywała?
    –  Cukier krzepi.

  • Spotyka się dwóch niemych.

    Rozmawiają w języku migowym.  
    – Co słychać?  
    – Ano, idę jutro do kliniki, gdzie nauczą mnie mówić i nie będę już migał.  
    – No co ty. Przecież to niemożliwe...  
    – Spotkamy się za tydzień, to ci opowiem...  

    Spotykają się po tygodniu i jeden zaczyna migać:  
    – I co słychać?  
    – W porządku. Jak słyszysz, mówię już normalnie.  
    – Kurna..., stary, jak to zrobiłeś?  
    – A widzisz..., jest taka klinika, gdzie leczą niemowy. Strasznie drogo i trzeba być bardzo cierpliwym, ale po tygodniu mówisz jak każdy.  

    Gość pobiegł do tej kliniki, wypełnił kwestionariusz, zapłacił. Recepcjonistka prowadzi go długim korytarzem do niewielkiego, pustego pokoju, w którym jest tylko krzesło....  

    Po chwili do pokoju wchodzi ogromny, nagi facet z wielkim przyrodzeniem, zamyka drzwi na klucz, wali gościa w pysk, jednym ruchem ściąga mu portki, przekłada przez krzesło i gwałci od tyłu.  
    –...Aaaaaaa... – wrzeszczy niemowa z bólu.  
    A facet, waląc go dłonią po głowie, odpowiada:
    – Dzisiaj A, jutro B... Do końca tygodnia całymi zdaniami...

  • Kochanie, zjedz kawałek tortu!

    - Kochanie, zjedz kawałek tortu!
    - Nie, przecież wiesz, że się odchudzam.
    - Ale tylko jeden mały kawałeczek!
    - Jest po 18. Misiek, nie chcę.
    - Ale tylko jeden, no proszę Cię!
    - Ale ja nie lubię tortów, przecież wiesz.
    - ŻRYJ TEN TORT! W ŚRODKU JEST PIERŚCIONEK, ŻENIĆ SIĘ Z TOBĄ CHCĘ!

  • Trzej ludożercy umówili się w sobotę na grilla.

    Rozpalili ogień. Pierwszy piecze smakowite kobiece udka. Drugi przyniósł duże i muskularne męskie ramię z łopatką. W końcu nadchodzi trzeci kanibal, niesie urnę z prochami.
    – Coś ty przyniósł? A gdzie mięsko? – pytają koledzy.
    – Jestem na diecie, więc dzisiaj tylko "gorący kubek".