Brudna gra-Rozdział III

Z piskiem opon samochód zatrzymał się niedaleko wysiadającego ze swojego pojazdu Adama. Siedzący za kierownicą mężczyzna uważnie przyglądał się każdemu ruchowy wykonanemu przez swoją zwierzynę. Jak tylko jego ofiara oddaliła się od auta, „DJMonkeyy” zaciągnął na maskę kaptur, po czym wysiadł z samochodu. Powolnym krokiem ruszył za, trzymającym w ręce czek, Adamem w stronę wejścia do środkowej klatki schodowej w małym, pomalowanym już wypłowiałą, pomarańczową farbą bloku. Z czasem zmniejszania się ich dystansu do klatki, odległość między Adamem, a mężczyzną zmniejszyła się na tyle, że „Monkeyy” gdyby tylko chciał, mógłby zabić swój cel tu i teraz. Niewzruszenie podążał jednak za swoją ofiarą zachowując przy tym bezpieczną odległość. Nie było to trudne, gdyż Adam bardziej był zainteresowany wgapianiem się w czek niż tym, co się działo dookoła niego. Dlatego też nie zauważył, jak „Monkeyy” wślizgną się za nim do jego mieszkania. I zaczął zakładać tłumik na swoją broń. O niebezpieczeństwie zorientował się dopiero, gdy „Monkeyy” przeładował broń.  
-Nie!! Czekaj!!!-zdążył jedynie krzyknąć, gdy rozległ się zagłuszony przez tłumik strzał, dźwięk pękającego płata czołowego i łomot wywołany przez Adama, który bez życia runął na podłogę zachlapując przedtem wszystko dookoła. „Monkeyy”, spokojnym krokiem podszedł do leżącego ciała, schylił się, po czym wziął do rąk leżący koło zwłok czek, który denat wypuścił w chwili zetknięcia się kuli z jego czaszką. Wsunął papierek do kieszeni swojej bluzy, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł z mieszkania cicho zamykając za sobą drzwi.
***
-Bardzo dobra robota.-powiedział senator spoglądając na trzymany przez siebie w dłoniach czek.-Na pewno nikt cię nie widział?
-Nikt.-odpowiedział pewnie „Monkeyy”.
-Dobrze.-powiedział polityk chowając czek do kieszeni.-Nagroda oczywiście cię nie minie.-powiedział spoglądając na swojego rozmówcę.
-Mam nadzieję.-odpowiedział „DJMonkeyy”, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł z gabinetu w rezydencji senatora.
Jak tylko drzwi za nim zamknęły się, polityk uśmiechnął się, po czym podszedł do swojego biurka, na którym stał włączony komputer z trwającą na nim wideo rozmową.  
-Sami widzieliście.-powiedział polityk, jak tylko udało mu się usadowić na swoim fotelu.-Jest bardzo skuteczny…
-Mam tylko nadzieję, że nie zbyt skuteczny…-odezwał się „Arm”.
-Czyżby drogi minister obawiał się tego, że nasza broń może obrócić się przeciwko nam?-spytał z przekąsem „Dock”.
-Mniej więcej.-odpowiedział niedający się nigdy wyprowadzić z równowagi „Arm”.  
-Nawet gdyby były jakieś obsuwy-wtrącił niepostrzeżenie „Kliff”.-Nasz klan przepłynie przez nie jak woda, przepływająca przez szczeliny w skałach, taka jest myśl klanu „Aqua”.
-Taka jest myśl klanu „Aqua” powtórzyli pozostali trzej politycy niczym wprowadzeni w trans.

pawelmarek

opublikował opowiadanie w kategorii thriller i inne, użył 506 słów i 3083 znaków.

Dodaj komentarz