.
***********
Obudziły mnie turbulencje, spojrzałam na miejsce w którym siedziała Natt, ale jej tam nie było. Przestraszona wstałam i skierowałam się w stronę kokpitu. Zaniepokoiło mnie to, że na pokładzie nie było żywej duszy. Gdy byłam już przy wejściu do pomieszczenia usłyszałam z niego niepokojące dźwięki, ostrożnie rozsunęłam kotary którymi kokpit był zasłonięty i weszłam do środka. Widok, który tam zobaczyłam sprawił, że stanęłam jak słup soli. Piloci leżeli na ziemi, ich głowy były oddzielone od tułowia, a ich ciała były zmasakrowane. Wszędzie pełno krwi, a wnętrzności walały się po pomieszczeniu. Rozejrzałam się jeszcze raz po kokpicie i zauważyłam w koncie siedzącą postać.
-Nathan? Co ty tu robisz? Jak udało ci się przeżyć? No i kto to zrobił?
Nie odpowiedział. Podeszłam do niego i podniosłam jego głowę patrząc mu prosto w oczy, które były czarne jak smoła.
-To ja- wyszeptał.- To ja im to zrobiłem. Nie chciałem.
Odsunęłam się od niego i zaczęłam wypytywać.
-Ale… jak to możliwe? Przecież ty byś nie mógł, jesteś zbyt delikatny żeby takie cos zrobić. W ogóle nie jesteś zabójcą, a ja jestem i takiej jatki nie potrafię spowodować.
-Oni… oni sami się zabili, ale ja wiem, że to moja wina.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Zaczęły się turbulencje, ja… ja się wystraszyłem i zacząłem panikować. W pewnym momencie moje oczy zrobiły się czarne, no i oni właśnie wtedy zaczęli się atakować. Tak po prostu… Widziałem jak wydłubywali sobie oczy, jak zaczęli rozdzierać sobie skórę, aż w końcu jak jeden drugiemu zaczął zjadać wnętrzności…- nie zdążył dokończyć, jego wypowiedź przerwała seria wybuchów z tyłu samolotu. Wstałam i wyjrzałam z pomieszczenia. Widziałam jak z każdą chwilą eksplozje są bliżej nas, wróciłam do Nathana.
-Gdzie jesteśmy?
-Chyba lecimy nad oceanem.
-Jeszcze?- wyjrzałam przez przednią szybę.- Dobra, nieważne. Chwyć mnie za rękę.
-Ale…
-żadnego ale, chwyć mnie za rękę.- pociągnęłam go za sobą w stronę dzioba samolotu.- Obyś miał rację!
Wyskoczyliśmy na zewnątrz. W momencie przebicia się przez szybę, czułam jak niektóre odłamki szkła wbijają mi się w skórę. Ostatnie co pamiętam to widok jak samolot rozbija się o powierzchnie wody i nas wpadających do niej zaraz po nim. Później wszystko spowiła ciemność.
Ocknęłam się na piaszczystej plaży, wokół mnie leżały przyniesione przez przypływ resztki z samolotu. Podniosłam się na łokciach i rozejrzałam się po plaży, pod jednym z drzew rosnących na skraju lasu siedziała Nathan. Wstałam i chwiejnym krokiem podeszłam do niego.
-Nathan, Nathan. Nic ci nie jest?- szturchnęłam go.- Nathan odpowiedz mi.
Chłopak zaczął kasłać i wypluwać wodę. Cieszyłam się, że nic nam nie jest, ale martwiło mnie to gdzie się znajdujemy. Jeszcze raz rozejrzałam się po miejscu do którego trafiliśmy i w oddali ujrzałam drewnianą chatkę.
-Gdzie my jesteśmy?- spytał mnie chłopak.
-Nie mam pojęcia, ale myślę, że za kilka minut się dowiemy.
W naszym kierunku biegła dwójka ludzi, wołali do ko Gos i wskazywali na nas, ale nic nie słyszeliśmy. Usiadłam pod drzewem i postanowiłam na nich poczekać, jednak Nathan wstał i wyszedł im na powitanie. Nie odszedł zbyt daleko, a mężczyźni się zbliżali. Coś co trzymali w dłoniach zaniepokoiło mnie, w ręce jednego był pistolet, a wyciągał zza pleców karabin. Zaczęłam wołać do chłopaka, ale było już za późno, dostał dwie kulki w klatkę piersiową. Spanikowałam i nie myśląc co robię podbiegłam do Nathana. Wiedziałam, że nie powinnam, ale emocje okazały się silniejsze. Widziałam jak kasłał krwią i jak się wykrwawiał, a jedyne co mogłam zrobić to czekać na dwójkę ludzi, która postrzeliła chłopaka. Miałam wrażenie, że te kilka sekund to wieczność, tamowałam krew, ale Nathan robił się coraz bardziej blady. Jego oczy zaczęły robić się czarne.
-Nie. Nie teraz. Zapanuj nad tym.- chłopak zamknął oczy i zaczął głęboko oddychać. Uspokoiłam się. Nagle na ramieniu poczułam rękę. Wiedziona instynktem szybko zareagowałam i chwilę później oprawca Nathana stał z wykręconą ręką i nożem przyłożonym do szyi. Jednak jego kompan celował w chłopaka i zamierzał strzelić.
-Stój- powiedziałam.- zrobię wszystko co chcecie, tylko nie strzelaj do niego i opatrz go.
-Najpierw puść mojego przyjaciela.
Zrobiłam to i kilka minut później siedzieliśmy w mało przytulnej chacie, a jakaś kobieta opatrywała rany Nathana. Spojrzałam spode łba na dwóch mężczyzn siedzących naprzeciwko mnie.
-Zobacz, suczka ma charakterek, nie boi się nas.
-No, no, dobry nabytek nam się trafił, jak myślisz. Ile za nią dostaniemy?
-Nie chce jej sprzedawać, wkręcimy ja do naszego biznesu, a później się zobaczy. A ty- wskazał na mnie palcem- idź się wykąp. Jutro twój pierwszy dzień w pracy.
Rzucił mi ręcznik, który złapałam w locie. Przechodząc obok nich splunęłam na siedzącego bliżej, ten się poderwał i pociągnął mnie za włosy. Upadłam na kolana.
-Nie rób tego, albo twój chłoptaś nie przeżyje nocy.
Teraz się wystraszyłam, spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, a on mnie puścił. Wstałam i szybkim krokiem skierowałam się do łazienki, jednak zanim weszłam słyszałam urywek ich rozmowy.
-Nie jest posłuszna, trzeba będzie ją wytresować.
-Za tydzień ta suczka będzie porządną kurwą.
-Obyś miał rację.
Teraz wiedziałam co mnie czeka, miałam pracować jako prostytutka, jednak stwierdziłam, że się nie poddam. Już miałam plan na następny tydzień.
10 komentarze
AuRoRa
Bardzo dużo się tu dzieje. Kot pewnie utonął, zombi w samolocie.
Shruikan
Taka moja uwaga, jeżeli następuję zmiana czasu lub miejsca, to warto to jakoś zaznaczyć jakimiś znakami (w książkach najczęściej jest to ***)
patryk7777777777
Super
Karou
w planie jest że takich scen ma nie być, więc teraz nwm jak to zrobie xd
Gabi14
Czy będą tu sceny nie przeznaczone dla dzieci? Po tobie mogę się tego spodziewać xD
iza0199
No nareszcie :3 Świetnie i nie mogę się doczekać co ujrzę w następnej części ;D
;)
Pisz nexta
czytelnik
dobre.... :P
LittleScarlet
No i fajnie. Z tym samolotem, wyskoczeniem i dopłynięciem do wyspy, to trochę mocno naciągane, ale trudno...
;)
Hehe.lol