Skrytobójca, cz.10

- O co chodzi? – pyta.  
- Ja… pamiętam. Pamiętam swoją przeszłość i… wiem kim jestem.
- Zatem mów.
Siadam na wysokim krześle i kładę ręce na stole. Rozglądam się po zebranych w pomieszczeniu chłopakach. A może raczej mężczyznach. Swój wzrok zatrzymuje na Clay’u. patrzy na mnie z odrazą i pogardą.
- Mam na imię Klara. Klara Quattiel. Mam szesnaście lat… I jestem płatnym zabójcą. Zabijam na zlecenie. Jestem także demonem. Władam ogniem. – podnoszę rękę i tworzę w swojej dłoni mały płomień. – A od kilku dni także jedną z was.
- No dobrze. Przynajmniej tyle wiemy. Mam jedynie dwa pytania. Kto cię wynajmował? I… kogo miałaś zabić, zabiłaś? – Seth mruży oczy i dokładnie mi się przygląda. – Nie wyglądasz na kogoś od mokrej roboty.
- Ale zabijam. – przerywam mu.- Mojego ostatniego zleceniodawcę możecie znać. To Sa’el, niebiesko włosy chłopak, też demon… i Gabriel, blondyn o stalowych oczach… a moim celem był… Clay.

W pomieszczeniu zapada cisza. Można by nawet usłyszeć muchę latającą obok lampy. Ciągle patrzę na Clay’a, w jego spojrzeniu nie widzę pogardy, a jedynie zdziwienie… i podziw? Chyba tak.
Spuszczam głowę i wpatruje się w marmurowy blat.
Głos zabiera Seth.
- Klaro, jedyne co możemy zrobić - mówi spokojnie. - to skazać cię na wygnanie.  
- Nie. – odzywa się blondyn. – Nie wykluczysz jej z naszego społeczeństwa. Nie masz prawa. – ze zdziwieniem patrzę na Clay’a. – To ja ją przemieniłem. To ja za nią odpowiadam.
- Clay…- odzywam się.
- Zamknij się. – przerywa mi Seth.
- Nie. – mówi Clay. – Nie możesz jej rozkazywać. Powiem tak – zwraca się do mnie. – gdy do nas przyszłaś rozpoznałem twój zapach. Wiedziałem kim jesteś. Z początku myślałem, że nie będziesz miała odwagi przyznać się do tego co zrobiłaś… Ale myliłem się. Teraz już wiesz. Mogę cię szkolić na nowego członka naszej watahy.  
- Clay nie zgadzam się na to. – warczy Seth. – ona nie ma prawa być częścią naszej rodziny.  
- Seth – mówię cicho.
- Ty – wskazuje mnie palcem. – nie masz nic do gadania.
- Seth – odzywa się Clay. – jesteś alfą, więc podejmujesz słuszne decyzje, ale w tej chwili się mylisz. Ona musi zostać wyszkolona, inaczej będzie stanowić zagrożenie.  
Czarnowłosy milczy.  
- Seth – mówię cicho. – zrobię wszystko co chcesz, tylko pozwól mi tutaj zostać. Proszę. – ostatniego słowa prawie nie słychać.
Po chwili odzywa się.
- Dobrze – mówi. – Zostaniesz tu… ale pod jednym warunkiem. – milczy przez chwilę. – zrzekniesz się swojej mocy.  
- Co? – patrzę na niego z niedowierzaniem. – Niby jak?
- Słuchaj – podnosi głos, już nie mówi spokojnie. – nie jesteś demonem. Jesteś potomkinią starożytnej rasy, pierwszej która stąpała po tym świecie. A moc którą posiadasz, czyli ogień był drugim najsilniejszym żywiołem.
- Więc co, lub kto było silniejsze?
- Dusza. Ci którzy posiadają moc ducha potrafią pozbawić członka swojej rasy jego umiejętności, lub jestestwa. Każdy z nich miał oczy różnego koloru. Jedno było złote, określało aurę danej osoby, a drugie niebieskie, spoglądało w świat duchowy.

Milczę, nie mam pojęcia co powiedzieć.
- Nie musisz podejmować decyzji teraz. Damy ci na to dwie doby. W tym czasie postaram się nauczyć cię jak najwięcej. – mówi blondyn.
- Clay, to nie ty podejmujesz decyzje. – Seth gromi go wzrokiem. Spodziewam się, że szarooki skuli się pod tym spojrzeniem. Jednak on prostuje się jeszcze bardziej i rzuca alfie nieme wyzwanie. – Podważasz mój autorytet?
- Widocznie muszę. Watahę powinien przejąć najsilniejszy z nas. Ty jesteś już zbyt stary.
- Słuchaj szczeniaku. Może i jesteś silny, jednak ja przewyższam cię doświadczeniem. Nie masz ze mną szans.
- Chłopaki, teraz to nie ma sensu. – odzywa się najmłodszy z nich. – Seth zgódź się na to. Tym razem to Clay ma rację.
Czarnowłosy w milczeniu wstaje od stołu i obchodzi go. Staje obok mnie.
- Dobrze – wzdycha. – Zgadzam się.
Wypuszczam z ulga powietrze. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że nie oddychałam.
- Dziękuje. – mówię.
Seth pochyla się nad moim uchem i chwyta moje ramię w żelazny uścisk.
- Zrobisz coś co mi się nie spodoba, wtedy stąd wylatujesz… lub giniesz. Daje ci wybór. – chłopak prostuje się i patrzy na zebranych. Czuje jak zatrzymuje mój wzrok na sobie. – jutro idziemy do twojego przyjaciela, ostatniego ze starożytnej rasy. Odbierze ci moc. W końcu będziesz wyglądać normalnie. Jestem ciekaw jaki masz kolor włosów i oczu.
Seth wychodzi z kuchni, a ja się rozluźniam. Patrzę na resztę zebranych. W ich oczach widzę współczucie.  
Czy to co powiedział alfa oznacza, że stracę swój kolor włosów i oczy? Że będę przeciętna?
Wstaję od stołu.
- Będę w lesie. – mówię i wychodzę.
Nie potrafię iść spokojnie. Z każdym krokiem przyspieszam. Gdy dochodzę do drzwi już prawie biegnę. Otwieram je i zbiegam po schodach. Moje stopy dotykają miękkiej trawy, jeszcze mokrej od rosy. Podchodzę do jednego z drzew i opieram się o nie.  
Rozpoczynam przemianę.
Upadam na ziemie. Moje ręce uginają się pode mną i leżę na trawie. Nagle moje ciało wygina się w łuk. Dreszcz przechodzący przez moje plecy zmienia się w ból. Jest on nie do zniesienia. Patrzę na swoje dłonie, stają się one rude i krótkie. Na koniec przez moje ciało przechodzi przyjemne uczucie którego nie znałam.
Już po chwili jestem wilkiem.
Znów pozwalam instynktowi zawładnąć moim ciałem i zrywam się do biegu.  
Wyczuwam zapach rannego jelenia. Kieruje się tam skąd dochodzi ta woń.
Rozkoszuje się przyjemnością jaką daje taki bieg. Wiatr poruszający sierścią przyjemnie łaskocze moją wilczą skórę. Głuche uderzenia silnych łap o ziemie przypominają tętent kopyt.
Mijam wysokie drzewa o grubych i chudych pniach. Wbiegam na polanę gdzie zapach krwi jest silniejszy. Jestem już w jej połowie, gdy nagle coś o mnie uderza. Lecę w bok.  
Siła z jaką dostałam sprawia, że powietrze z moich płuc wylatuje ze świstem. Biorę głęboki wdech i skomlę z bólu. Podnoszę łeb i patrzę na czarnego wilka. W ego oczach widzę rządze mordu. Domyślam się, że zapach krwi działa na Setha tak, że staje się on agresywny.
" Czego chcesz?” przesyłam mu myśl.
Słyszę warczenie. Po chwili odkrywam, że dźwięk ten wydobywa się z mojego gardła. Moje wilcze wargi są uniesione. Szczerzę kły.
" Twojej śmierci.”
Odpycham się tylnymi łapami i skaczę do przodu. To samo robi Seth. Zderzamy się w powietrzu i z głuchym pacnięciem spadamy na ziemię.
Odsuwam się trochę od niego i okrążam go.
" Pokonam cię, jestem silniejszy. Mam więcej doświadczenia. Nie masz szans.” Skacze do przodu, a ja odskakuje.
" Ale mam dużo szczęścia” posyłam mu myśl.
" Dzisiaj to się zmieni.”
" Zobaczymy.”
Czarny wilk skacze do przodu, a ja się nie odsuwam. Czekam, aż wyląduje i gryzę go w nogę. Do mojego pyska tryska krew z jego rany. Seth odskakuje, a ja zlizuje ciecz z sierści.
" Doigrałaś się/”
Wilk skacze szybko do przodu i chwyta mnie za kark. Zostaje powalona na ziemie. Czuje jak Seth co raz mocniej wgryza się w moją szyję. Próbuje się wyrwać, ale nie udaje mi się to.
Nagle wyczuwam mocne szarpnięcie i ciężar znika. Ciepłe strumienie krwi płyną z mojego karku, kleją sierść i skapują z niej na ziemie.
Z wysiłkiem obracam głowę i patrzę na dwa krążące wilki. Jeden z nich utyka. Oba szczerza się na siebie. Skaczą. Po zderzeniu upadają na ziemie i od razu do siebie doskakują. Przede mną rozgrywa się krwawy taniec. Szary wilk jest większy i co chwilę atakuje Setha. Alfa utyka coraz mocniej, a jego ślady są znaczone plamami krwi. W akcie desperacji rzuca się do przodu i próbuje zranić Clay’a, lecz ten nie daje się oszukać. Uskakuje i z niesamowitą szybkością skacze na Setha, lecz ten go zrzuca. Ranią się pazurami i kłami, ale ostatecznie to szary wilk wygrywa. Chwyta czarnego za gardło i rozszarpuje mu je. Z rozerwanej szyi leje się krew. Wokół alfy tworzy się kałuża krwi.
Z bólu jaki odczuwam zmieniam postać na ludzką. Czuje jak wszystkie siły mnie opuszczają.
Ostatnie co widzę to nieruchome ciało Setha i jego krew wsiąkające w ziemie i barwiąca zielona trawę na czerwony odcień. Obracam trochę głowę i widzę Clay’a pod postacią wilka wbiegającego do lasu. Próbuje się ruszyć, ale moje poranione ciało odmawia posłuszeństwa. Opuszczam głowę i policzkiem dotykam chłodnej trawy.
W momencie gdy zamykam oczy pojawiają się przed moją twarzą czyjeś stopy. Chwilę później zapada ciemność.

***********
To przedostatnia część. Z powodu braku czasu i pomysłów postanowiłam zakończyć to opowiadanie.

Karou

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1575 słów i 8976 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik AuRoRa

    Wartka akcja, Wilków się oberwało.

    5 cze 2018

  • Użytkownik AdroianVP

    Epickie jak zwykle :D

    21 lis 2014

  • Użytkownik PseudoPisarz

    Hm... więc czekam na the end. Mam nadzieję, że coś ciekawego się wydarzy  :3

    5 paź 2014

  • Użytkownik Sledzik985

    Takie świetne a Ty je kończysz, mam nadzieje że zmienisz zdanie. ;]

    29 wrz 2014

  • Użytkownik Karou

    tak to opowiadanie kończe, ale za jakiś czas powinno pojawić się nowe i będzie to kontynuacja jednego z dotychczasowych opowiadań

    28 wrz 2014

  • Użytkownik ewa

    Świetne opowiadanie a ty je kończysz

    28 wrz 2014

  • Użytkownik Gabi14

    Mmmm :)

    27 wrz 2014