Skrytobójca, cz.2

"Dlaczego zabijasz?"
-To moja praca, muszę- odpowiedziałam głosowi w nicości.
"Spotka cię za to straszliwa kara..."
-Ja wiem, ale ja muszę!!
"Nie musisz". Znalazłam się w jakimś pomieszczeniu, rozejrzałam się, był cały biały jak w jakiejś izolatce. Nagle poczułam ból, przeze mnie przeszedł jakiś człowiek, później następny. Prowadzili jakąś znaną mi postać. Posadzili ją na krześle. O Boże, to ja! Nie wiedziałam o co chodzi.
-Klara Qattiel skazana na karę śmierci za liczne zabójstwa. Czy masz coś na swoją obronę?
-A jak miałabym się obronić? Za chwilę i tak spotkam starą przyjaciółkę jaką jest śmierć.- powiedział mój sobowtór.- Przynajmniej zobaczę rodziców.
-Szkoda mi cię dziecko, mogłaś mieć inne życie, wybrać inną śmierć.
-Im szybciej tym lepiej.  
-Kończcie te pogaduszki! Mamy prace.
Ten drugi człowiek podszedł do mojego odbicia i wkłuł igłę w żyłe mojego sobowtóra. Patrzyłam jak powoli substancja rozchodzi się po jej (moim?) ciele, wyglądała jakby zasypiała, ale nagle krzyknęła, wiła się z bólu, a ja ciągle patrzyłam w jakim cierpieniu umiera. To było straszne, nie mogłam na to patrzeć i chciałam odwrócić głowę, ale jakaś siła trzymała ją w miejscu i kazała patrzeć na tę okropną śmierć.
"Tak wygląda jedna z wielu opcji, zmień swoje życie, a unikniesz śmierci... do czasu".
Obudziłam się cała zlana potem, ciężko mi się oddychało. Powoli uspokajałam oddech, rozejrzałam się po pomieszczeniu. No tak byłam w samolocie, przecież leciałam do Szczytna. Włączyłam telewizor, na kanale informacyjnym leciała jakaś transmisja z gaszenia domu. "(...) przy ulicy Kwiatowej numer 23 ktoś podpalił dom. Strażacy gaszą pożar od dwóch godzin..." nie słuchałam dalej, wyłączyłam telewizor i wzięłam książkę. Po chwili coś do mnie dotarło, przecież to mój dom ma taki adres, czyli... to mój dom się pali. Spanikowana wstałam, ale stanęłam twarzą w twarz z moją przyjaciółką.
-Siadaj Klara wszystko ci wytłumaczę. Boss chce cię zabić. Pamiętasz jak na ostatnim zleceniu zobaczyłaś zabójstwo?- skinęłam głową.- Zabili ważnego biznesmena, a ty jesteś świadkiem, Boss boi się, że będziesz zeznawać przeciwko niemu. Mój tata nie wysyła cię do Szczytna, lecisz do Las Vegas.
-Ale co z Nalą?
-Mam ją tutaj.- wyjęła zza fotela transporter z moją małą kicią.
-Och Nala- odebrałam ją od Natali.
-Idź spać, jeszcze długi lot przed nami.
Zrobiłam jak prosiła, ale nie trafiłam do krainy snów którą mogłam kontrolować, znów trafiłam do koszmaru, który miałam jakąś godzinę temu. "Błagam nie chce zaczynać tego od początku!..."
****
Przepraszam, że takie krótkie, ale pisałam przed szkołą i nie miałam zbyt dużo czasu.

Karou

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 521 słów i 2883 znaków.

3 komentarze

 
  • AuRoRa

    Ma koszmary, nic dziwnego taka praca.

    3 cze 2018

  • iza0199

    Podzielam zdanie LittleScarlet. Pierwsza część naprawdę mnie urzekła i ciągle czekałam na następną :) Szkoda, że takie krótkie, ale szkoła to szkoła - coś robić trzeba :D

    28 lut 2014

  • LittleScarlet

    Niezłe, podoba mi się, ale jak nie masz czasu to nie pisz na siłę, chyba lepiej sobie na spokojnie przemyśleć co chce się napisać, przeczytać to kilka razy, poprawić. No a przynajmniej takie jest moje zdanie, tekst naprawdę dobry ;)

    28 lut 2014