Skrytobójca, cz.6

Skrytobójca, cz.6Walczyłam wytrwale. Raniłam wilkołaka nożami, ale jego rany szybko się goiły. Natomiast ja krwawiłam już z chyba każdego miejsca na ciele. Moje nogi i ręce pokrywała ciemna i gęsta substancja. Ubranie było porozrywane, a niektóre kosmyki lepiły się do mojej twarzy.
Nie wiedziałam jak go pokonać. Z powodu upływu krwi nie mogłam się przemienić. Byłam już zmęczona. Czułam palący ból. Całe ciało mnie bolało. Z wielu ran sączyła się krew. Obraz powoli się rozmazywał.
Przygwoździłam łapę wilkołaka do drewnianej podłogi i wstałam. Ostatkiem sił pobiegłam na klatkę i zeszłam po schodach, kurczowo trzymając się poręczy. Czułam ból, otępienie, zmęczenie. Ciało bolało mnie przy każdym ruchu.
Otworzyłam drzwi lamborghini i usiadłam na miejscu pasażera plamiąc je krwią. Wyciągnęłam telefon. Chciałam zadzwonić na pogotowie, ale w numerach znalazłam kontakt Gabriela. Intuicja podpowiedziała mi, że powinnam do niego zadzwonić. Wybrałam jego numer i z szybko bijącym sercem czekałam na odzew. Po kilku sygnałach usłyszałam jego spokojny głos.
- Halo?
- Gabriel- wychrypiałam.- Przyjedź po mnie. potrzebuje pomocy. Wykrwawiam się.
- Cholera. Już jadę.
Po drugiej stronie zapadła cisza, a ja z rosnącym strachem oczekiwałam na nadejście pomocy. Bałam się, że wilkołak się uwolni i przyjdzie po mnie. jednak miałam nadzieje, że potrwa to na tyle długo, że Gabriel zdąży przyjechać.
Nie wiem ile czekałam. Czułam się coraz słabiej. Obraz przed moimi oczami rozmazywał się. Próbowałam dostrzec znak przez przednią szybę, ale widziałam jedynie niewyraźny kształt.
W końcu przyjechał. Zajrzał do środka i zaklął. Otworzył drzwi i wyciągnął mnie. ostrożnie oparł moje słabe ciało o samochód. Zaczął mnie dokładnie oglądać. Na boku znalazł głęboką ranę. Zdjął swoją koszulkę ukazując umięśnione ciało i przyłożył mi miękki materiał bo rany. Spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami. Widziałam w nich strach i troskę. Byłam mu za to wdzięczna. Wiedziałam, że mogę mu zaufać.  
- Trzymaj to przy ranie.
Wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej terenówki. Położył mnie na tylnym siedzeniu. Biała skóra jaką były obite siedzenia chłodziła moje ciało. Zamknęłam oczy i próbowałam zapaść w sen. Jednak ból jaki odczuwałam uniemożliwiał mi to. Każda nierówność na drodze była zaznaczona podskokiem samochodu co wywoływało na mojej twarzy grymas bólu. Oddychałam płytko. Czas mi się dłużył. Miałam jedynie nadzieje, że dojedziemy zanim umrę. Jednak nie kierowaliśmy się do szpitala, lecz do ich domu.

Po kilkunastu minutach leżałam już na kanapie w salonie. Tej samej na której kilka godzin temu rozmawiałam z Gabrielem. To właśnie on opatrzył moje rany i uratował mnie od śmierci. Nie mam pojęcia jak to zrobił, ale byłam mu za to bardzo wdzięczna.
Do pokoju wszedł Sa’el. Nieprzytomnym wzrokiem patrzył to na mnie, to na czarnowłosego. W końcu się otrząsnął i szybkim krokiem podszedł do kanapy. Uklęknął przy niej i chwycił moją rękę, ale wyszarpnęłam ją gwałtownym ruchem, co zaowocowało grymasem bólu wykrzywiającym moją twarz. Spojrzał na mnie swoimi nic nie rozumiejącymi z tej sytuacji oczami. Odwróciłam głowę i przymknęłam powieki. Nie chciałam na niego patrzeć.
- Co jej jest?- wychrypiał, a ja poczułam odór alkoholu bijący od niego. Zrobiło mi się niedobrze. Odepchnęłam go i zwróciłam na podłogę. Z niesmakiem wytarłam usta kocem i oparłam się o miękkie poduszki.
- Wyjdź.- w głosie Gabriela usłyszałam wrogość.
- Nie zrobię tego.
Sa’el podniósł się z podłogi i obrócił się w stronę blondyna.
- Nigdzie nie pójdę.  
Zaczął się zmieniać. Najpierw zmieniły się jego ręce, a później szyja i głowa. Spojrzałam na Gabriela. Stał nieruchomo i wbijał spokojny wzrok w niebieskowłosego. Natomiast ja byłam przerażona. Musiałam coś zrobić. Cokolwiek.
Sa’el już prawie zakończył przemianę i wycelował rękę w blondyna. Między jego palcami krążyła woda, przypominając kształtem małe węże.  
Zerwałam się z kanapy i cisnęłam kulą ognia w jego plecy. Żywioł stykając się z wodą zasyczał. Chłopak krzyknął z bólu i upadł na podłogę. Przemiana się cofnęła, a jego skóra była przypalona. Gabriel spojrzał na mnie niedowierzająco. Przez chwilę stał w miejscu, ale otrząsnął się z szoku i uklęknął przy Sa’elu. Położył dłoń na poranionej skórze i zamknął oczy. Plecy niebieskowłosego zaczęły falować, a spod ręki blondyna wychodziły pojedyncze promienie złotego światła. Widok był przepiękny. Jednak trwało to zaledwie kilka sekund.  
Gabriel wstał i spojrzał na mnie.  
Poczułam się słabo. Nogi się pode mną ugięły i upadłam na podłogę. Byłam świadoma i przerażona tego co się ze mną dzieje. Z każdą chwilą czułam jak wycieka ze mnie życie. Przyłożyłam rękę do brzucha i poczułam na niej ciepło mojej własnej krwi. Słyszałam jak Gabriel do mnie podbiega i coś mówi, ale nic już nie słyszałam. Zdołałam jedynie podnieść dłoń i dotknąć nią jego policzka. Przejechałam palcem po kości policzkowej zostawiając krwawy ślad, dotarłam do jego ust i w tym momencie moja ręka z łoskotem upadła na podłogę. Widziałam łzy w jego oczach, znowu coś powiedział, ale nic nie usłyszałam. Osunęłam się w ciemność. Chyba umarłam.
*****************
Trzymał jej zakrwawioną rękę w swojej dłoni. Był na nią wściekły za to jak głupio się zachowała chcąc go ratować, ale bał się o nią.  
Czuł jak wycieka z niej życie. Jak jej myśli i uczucia zanikają. W końcu stracił z nią całkowity kontakt. Wiedział. Wiedział, że ona już umarła.  
Gest który zrobiła nim oddała ducha był dla niego wszystkim. Dopiero teraz zrozumiał, że te dni które u nich spędziła były inne, że były pełne życia i emocji. Zaśmiał się. Nawet nie zdążył jej podziękować za powstrzymanie tego chłopaka który prawie ich zabił. I niestety nie zdążył jej powiedzieć, że ten chłopak nie żyje. Tak jak ona.
Usłyszał za sobą jęk bólu, nie odwrócił się. Był wściekły na Sa’ela. Sprowokował Klarę, a ona cisnęła w niego kulą ognia. Straciła przez to całą energię, a jej rana otworzyła się. Dziewczyna wykrwawiła się.  
Czuł jak niebiesko włosy za nim staje. Nie mógł nic odczytać z jego myśli. Była to jedna wielka plątanina wszystkiego. Przyciągnął ciało dziewczyny i chwycił je silnymi ramionami. Wstał powoli. Drugi chłopak stanął przed nim. W jego oczach nie widział nic. Była tam jedynie pustka i… i obojętność. Obojętność gdy wpatrywał się w ciało Klary. W Gabrielu zawrzało. Najpierw ten idiota mówi mu, że ją kocha, a później nawet nie kwapi się by spytać się w jaki sposób umarła.  
- Daj mi ją.- szepnął niebiesko włosy.
- Nigdy.- syknął Gabriel.
Odwrócił się i ruszył w stronę schodów. Wszedł po nich i skierował się do pokoju dziewczyny. Miał problem z otworzeniem drzwi, ale po kilku minutach udało mu się to zrobić. Ułożył Klarę na łóżku i zaczął szukać czystych rzeczy w jej szafie. Miał nadzieje, że znajdzie się jakaś sukienka w którą będzie mógł ją przebrać na jej własny pogrzeb.  
Wyciągnął niebieski, zwiewny i cienki materiał. Zawiesił go na krześle i poszedł po mokry ręcznik. Gdy wrócił rozebrał dziewczynę, pozostawiając na niej bieliznę, jak nakazywała jego tradycja. Obmył jej ciało i ubrał ją w czarną sukienkę. W jego oku pojawiły się łzy. Jej różowe włosy rozlewały się na białej poduszce, a usta były jeszcze lekko czerwone.  
Nie miał siły na nią patrzeć, więc wyszedł z pokoju i zamknął go na klucz. Nikt nie będzie mógł tam wejść. Rzucił jeszcze zaklęcie ochronne i zniknął w drzwiach po prawej stronie. Chciał być blisko niej, ale chciał także ją pilnować. W ubraniu ułożył się na łóżku i zasnął. Śnił o Klarze.  

Wstał rano z zepsutym humorem. Nie przebrał się w czyste ubranie, tylko od razu poszedł do pokoju dziewczyny o różowych włosach. Znów ujrzał jak są rozsypane na poduszce. Wyglądała jakby spała.  
Zwrócił uwagę na sukienkę, którą miała na sobie. Cały jej przód był w zaschniętej krwi. Widocznie zapomniał zaszyć ranę, która się otworzyła. Znalazł w szafie czarną sukienkę i położył ją obok dziewczyny. Z jej samej zdjął tą zniszczoną i ponownie umył jej ciało. Ze zdziwieniem zauważył, że nie ma ona żadnej rany. Tak nie powinno być. Lekko się przeraził, ale zignorował to. Włożył czarny materiał na ciało dziewczyny i usiadł obok na twardym, drewnianym krześle. Chwycił jej rękę.  
Poczuł puls. Zdziwił się. Klatka piersiowa zaczęła się podnosić, aż w końcu dziewczyna usiadła i z sykiem wciągnęła powietrze. W jej fioletowych oczach widział obłęd i dzikość.

Karou

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1692 słów i 9055 znaków.

6 komentarzy

 
  • AuRoRa

    Musiało to nieciekawie wyglądać na białej tapicerkę. Ciekawe jak potem ożywa. Czyżby zamieniła się w to co ją porąbało.

    5 cze 2018

  • Karou

    :D niestety daleko mi do doskonałości w pisaniu XD

    10 wrz 2014

  • AdroianVP

    Chciałbym chodziarz w 1% być tak dobry jak ty :)

    10 wrz 2014

  • Karou

    od tej części powoli zacznie się brutalność, więcej zabijania, krwi itp itd no i dzikości. mam nadzieje że wiecie co oznacza jej nagły puls i przebudzenie się :)

    26 maj 2014

  • ;)

    Fantastic! Write'uj next'a

    26 maj 2014

  • Gabi14

    O. Mój. Boże. GENIALNE!!! <3

    23 maj 2014