What doesn't kill you make it stronger #5

-Myśłałem, że to jakaś 50 letnia baba, która usiłowała sobie pofarbować włosy by wyglądać młodziej!-Usłyszałam ten demoniczny, a zarazem znienawidzony przeze mnie głos Camerona, który po chwili zaczął się śmiać ze swoimi kolegami.
Nic się nie odezwałam, ale chciałam. Udawałam, że mnie to nie rusza, ale w głębi duszy czułam, że cała płaczę. Próbowałam nic nie ukazywać, bo wiem, że to co powiedział Cameron to nic. Ludzie mają o wiele trudniejsze sprawy przez które płaczą a ja dramatyzuję o te słowa które wybiegły z ust tego chłopaka.
-I co? Zabolało?-Zaczął się jeszcze bardziej śmiać. Poczułam się jeszcze bardziej skrzywdzona. Dalej stałam wryta przed nimi nie wydobywając z siebie ani słowa.
-Halo? Ziema do Amy.
Odwróciłam się i zaczęłam iść. Miałam gdzieś tych chłopaków. Teraz nic się dla mnie nie liczyło niż bezpieczne dotarcie do domu. Usłyszałam czyjeś kroki za swoimi plecami. Wiedziałam, że to ktoryś z nich
-Amy, czekaj.-Złapał mnie za ramię w celu zatrzymania mnie. Tak jak chciał, tak się stało.
-Co chcesz?!-Zapytałam ledwie opanuwując chęć przywalenia mu w ten zakuty łeb.  
-To nie miało tak wyjść.
-A jak?!
Cameron nuc się nie odezwał. Nie pochamowałam emocji i uderzyłam go w policzek. Zostawiłam go zaskoczonego idąc w stronę domu. Prawie go nie znałam, ale wiedziałam jak się zachowuje. Ledwie go poznałam, a mnie rozczarował. Teraz nie miałam skłonności do płaczu. Od razu mi ulżyło, kiedy mu oddałam.


Po chwili znalazłam się w domu. Otworzyłam drzwi i moim oczom zawitala Maddy.
-Ale pięknie wyglądasz!-Zaczęła oglądać moje włosy.
-Tak, takie 2 godziny u fryzjera.-Zaśmiałam się udawanie. Nie chciałam ukazywać tego jak bardzo jestem smutna.
-Coś się stalo?-Maddy id razu zmieniła wyraz twarzy na zmartwipny i zaskoczony. Nic się nie odzywałam tylko stałam w miejscu.
-Amy?-Złapała mmie za ramiona.-Jak coś się stało możesz mi powiedzieć.-Przytuliła się do mnie.
-No bo...-Zrobiłam pauzę na wymyslenie jakiejś wymowki.-Dostałam dzisiaj złą ocenę.-Powiedziałam wymijając ją idąc w kierunku mojego pokoju. Oczywiście to co powiedziałam było kłamstwem.
-Amy!
Zatrzymałam się na schodach. Nie miałam odwagi odwrócić się do Maddy, która mnie wołała.
-Przecież widzę, powiedz prawdę.-Powiedziała bardzo łagodnie. Odwarzyłam się i odwróciłam się w stronę dziewczyny.
-Amy? Słyszysz?
-Daj spokój...
Pukanie do drzwi przerwało naszą rozmowę.
-Pójdę otworzyć!-Pobiegłam do drzwi.
-Nie, ty tu zostajesz!-Wyorzedziła mnie i po chwili otworzyła drzwi do ktorych od paru chwil próbował się ktoś dobić. Madilyn otworzyła drzwi, a moim oczom ukazała się czyjaś sylwetka. Kto to jest? Czy ta osoba bardziej przygnębi Amy czy raczej ją uszczęsliwi? Obydwie odpowiedzi będą zawarte w kolejnej części.



-----------------------------------------------------------



Miałobyć teraz "True", ale dodałan to. Niestety zawieszam do odwołania moje drugie opowiadanie("True"), bo nie mam w MARCU czasu i brak mi weny do tej historii. Myślę, że się o to na mnie nie gniewacie.  

Dziś bardzo krótko, ale nie mam zbytnio czasu. W opowiadaniu pojawiło się dużo błedów, ja wiem. Pewnie myślicie, że to będzie Cameron, ale możecie się mylić. Nie musi to byc on, ale może to też być ktoś kogo dobrze zna tak jak Matthew'a lub Lisę. Tylko będę tak w marcu rzadko dodawać opowiadania, a potem tak jak zawsze.
Pozdrawiam!

Christina

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 652 słów i 3562 znaków. Tag: #miłość

Dodaj komentarz