Wakacyjna przygoda cz. 2

W tym momencie rozpłakała się i wyszła z sali, od razu za nią pobiegłam i dogoniłam ją na korytarzu. Tusz do rzęs płynął razem z jej łzami. Usiadłyśmy pod szkolnymi szafkami i czekałam aż będzie mi w stanie coś powiedzieć bo jak narazie coś bełkotała i nie bardzo ją rozumiałam. W końcu skończyła i wyznała mi całą prawdę o jej ukochanym. W sumie to wszystkiego nie zrozumiałam bo targały nią emocje ale zrozumiała że chodzi o to iż Greg na wczorajszej imprezie był tak pijany że pomylił Lauren z jakąś inną dziewczyną. Rozpłakałam się bo wiem że to była jej pierwsza miłość i jak bardzo był lub jeszcze jest dla niej ważny. Płakałyśmy obie aż do dzwonka na koniec lekcji, gdy go usłyszałyśmy szybko otarłyśmy łzy i wróciłyśmy do klasy po nasze rzeczy i ruszyłyśmy na parking do auta. Wracając do domu wstąpiłyśmy do sklepu po "małe" pocieszające zakupy, no wiecie lody, chipsy i tone innych słodkich, kalorycznych rzeczy. Ja będę zajadała brak chłopaka a Lauren stratę. Wpadłyśmy do mnie, zajadałyśmy się tymi świństwami, oglądałyśmy smutne filmy, piłyśmy pierwszy lepszy alkohol z szafki z pokoju rodziców i płakałyśmy jak psycholki.
Kolejne dni mijały dosyć podobnie, po szkole albo ja szłam do Lauren na noc albo ona do mnie. Przez ostatnie dni szkoły przytyłyśmy chyba z 10kg. Jedynym pocieszeniem jakie się zbliżało było to zakończenie roku szkolnego i zbliżający się wielkimi krokami wyjazd do LA.  

Nadszedł wielki dzień na który czekaliśmy od dłuższego czasu, cieszyliśmy się ogromnie ale z drugiej strony czuliśmy smutek bo żegnaliśmy się z Willem, który był starszy od nas o rok i właśnie kończył szkołę i szedł na studia. Wielka ceremonia, pożegnanie ostatnich klas a na koniec świętowanie wolności na dwa miesiące. Wszyscy z naszej grupy płakali kiedy widzieli Willa odbierającego dyplom ukończenia szkoły, wiedzieliśmy że będziemy go widywać ale już nie na szkolnych korytarzach.
Po zakończeniu roku postanowiliśmy się wybrać na oddaloną od Londynu o kilka kilometrów plaże. Pogoda była piękna a my chcieliśmy się rozluźnić i wspaniale zacząć wakacje. Droga zajęła nam około godziny. Rozłożyliśmy ręczniki i rozpakowaliśmy resztę rzeczy w tym przekąski i alkohol. Lauren pogodziła się z Gregiem ale nie mogła z nim dalej być więc zostali tylko przyjaciółmi, wiedziałam że jest to dla nich ciężkie bo oboje wzajemnie się bardzo kochali.
Leżałyśmy na ręcznikach kiedy nagle poczułam na plecach mokre od zimnej, morskiej wody ręce. Był to Tyler, wysoki, umięśniony, blondyn. Jest jednym z moich przyjaciół ale od dawna mi się podoba, każdy jego dotyk wprawia mnie o dreszcze i motyle w brzuchu. Blondyn uśmiechał się szeroko kiedy na niego spojrzałam - Wstawaj leniu czas się wykąpać - powiedział żartobliwie i pociągnął mnie za rękę żebym wstała i z nim poszła. Ciągnął mnie do wody tak szybko że nawet nie zdążyłam zapytać Lauren czy idzie z nami. Z początku miałam wyrzuty sumienia ale po chwili zauważyłam że Lauren rozmawia i śmieje się z Gregiem.
Oboje z Tylerem byliśmy już po kilku piwach i kieliszkach tequili więc nie było to zbyt odpowiedzialne pływać po pijaku ale bawiłam się tak dobrze i byłam tak pijana że nawet o tym nie myślałam. Myślałam tylko o tym perfekcyjnym blondynie który właśnie patrzy na mnie podczas zachodu słońca. Stoimy tak z kilka minut wpatrzeni w siebie aż w końcu jego twarz zaczyna się zbliżać i mnie całuje.
Po tamtym fakcie film mi się urwał, pamiętam tylko że Greg odwoził wszystkich do domu więc tak właśnie wróciłam. Rano obudziłam się z mega kacem, było mi strasznie nie dobrze więc od razu pobiegłam do toalety. Kiedy wyszłam spojrzałam na telefon i zobaczyłam że jest już 14. Miałam kilka nie odebranych połączeń od Tylera, Lauren i Mamy która poszła rano do pracy. Zaczęłam do wszystkich oddzwaniać po kolei.
- Hej, dzwoniłeś do mnie a ja dopiero się obudziłam - mówię roześmianym głosem
- Hej, tak dzwoniłem. Już się wystraszyłem że po wczorajszym wydarzeniu nie chcesz ze mną rozmawiać - powiedział posmutniałym głosem Tyler
- Hahah nie no właśnie przeciwnie
- Uff to dobrze - słychać było ulgę w jego głosie
- Spokojnie
- Co robisz dzisiaj wieczorem? - zapytał pośpiesznie
- Nie mam żadnych planów - w zasadzie to miałam obejrzeć kolejny sezon mojego ulubionego serialu
- To może wpadnę po Ciebie o 18 i gdzieś się razem wybierzemy ?
- Pewnie to do zobaczenia
- Do zobaczenia
Byłam mega ucieszona że chłopak z moich marzeń wybrał właśnie mnie a nie jedną z plastikowych lalek, które śliniły się na jego widok w szkole.
Od razu zadzwoniłam do Lauren, która jakoś dziwnie długo nie odbierała. W końcu odebrała i usłyszałam jej śmiejący się głos:
- Hej Haidi
- Hej, dawno nie słyszałam Cię tak szczęśliwej
- Wydarzyło się coś o czym muszę Ci powiedzieć ale to nie na telefon. Musimy się spotkać !
- Fantastycznie ! Ja też muszę Ci coś powiedzieć... Tyler zaprosił mnie na randkę dziś wieczorem
- Naprawdę ?! Chłopak z twoich snów wreszcie Cię zaprosił na randkę. W sumie po wczorajszym to spodziewałam się tego - zaśmiała się cicho
- Jak to po wczorajszym? O co Ci chodzi?!
- Jak to o co? Nie pamiętasz jak się migdaliliście na tylnym siedzeniu w aucie Grega ?!
- Po wczorajszym pocałunku w wodzie urwał mi się film. Boże nie wiedziałam że to się aż tak skończyło !
- Hahah widzę że mam Ci dużo do opowiedzenia
- Najwyraźniej tak, co się jeszcze wczoraj działo?
- Za dużo do opowiadania przez telefon.. Może się spotkamy to opowiem Ci wszystko i pomogę wyszykować się na randkę ?!
- Świetny pomysł, czekam na Ciebie. Do zobaczenia
Rozłączyła się i chwilę później słyszałam dzwonek do drzwi, wiedziałam że to ona więc od razu pobiegłam jej otworzyć. Skakała ze szczęścia chyba bardziej niż ja, cieszyła się moim nadchodzącym szczęściem.
Wbiegła do domu, skacząc niczym mała dziewczynka, która dostała właśnie najbardziej wyczekiwany słodycz w swoim życiu. Od razu zaczęła wypytywać o szczegóły których tak naprawdę nie było albo ich nie pamiętam. Po chwili zastanowienia opowiadam jej przebieg rozmowy telefonicznej który nie był zbyt interesujący. - I to tyle? Myślałam że będzie więcej pikanterii, wspominając wczorajszy wieczór! - powiedziała zawiedziona Lauren. - Lepiej ty mi opowiedz co się wczoraj wydarzyło bo ja nic nie pamiętam.. - A więc ty naprawdę nic nie pamiętasz!! Zacznijmy od tego, od jakiego momentu urwał Ci się film? - A więc było to po pocałunku jak przyszliśmy do was na ręczniki - odpowiedziałam lekko speszona. - Hmm więc jeszcze długo piliśmy, mieszaliśmy piwo, tequile i wino nie było to dobre połączenie. Przytulaliście się i całowaliście na ręczniku, później zaniósł Cię do samochodu i jakiś czas byliście tam sami, wszyscy podejrzewaliśmy że do czegoś doszło ale jak wsiadaliśmy do auta to leżeliście na tylnym siedzeniu i się przytulaliście. Ruszyliśmy i zaczęliśmy wszystkich odwozić a wy nie przejmowaliście się naszą obecnością. - mówiła, śmiejąc się co jakiś czas. - Jest mi teraz wstyd, żałuje że prosiłam Cię o to żebyś mi wszystko opowiedziała.
- Przestań, spełniają się twoje marzenia dotyczące tego boskiego chłopaka. - Wiem ale co ja wtedy ze sobą robiłam?! To było straszne! - Przestań, każdemu zdarza się upić tym bardziej przy takiej ilości i różnorodności alkoholu. - Dobra, nie ważne. Pomóż mi się przygotować !
Poszłyśmy na górę i zaczęłyśmy przetrzepywać szafę. Znalazłam śliczną czarną, rozkloszowaną spódniczkę do tego Lauren wygrzebała biały top z wiązaniem w dekolcie oraz białe, wiązane balerinki. Na dopełnienie stroju założyłam złoty zegarek i kolczyki. Włosy i makijaż zrobiła mi oczywiście Lauren, która zdecydowanie była w tym mistrzynią. Włosy rozpuszczone z delikatnymi falami a na oczach delikatne smoky, usta w kolorze brudnego różu i skończone. Kiedy byłam już gotowa Lauren wstała z łóżka stanęła po środku pokoju a jej usta zaczęły się otwierać na znak zaskoczenia i zachwytu. - I jak jest? - zapytałam - Jeeest świetnie - wykrzyknęła z uśmiechem na ustach. Spryskała mnie jeszcze moimi ulubionymi perfumami i wyjrzała przez okno - Tyler już jest, zmykaj dziecino i baw się świetnie. - Dziękuję Ci za pomoc, zadzwonię do Ciebie jak wrócę.
Zeszłam na dół, przejrzałam się w lustrze i na prawdę wyglądałam dobrze. Kiedy zapalałam światło w holu zobaczyłam że Tyler stoi przed autem i wpatruje się w drzwi mojego domu, wygląda świetnie tak jak zawsze. Wyszłam z domu i ujrzałam na jego twarzy zaskoczenie - Woow świetnie wyglądasz - powiedział zachwycony. - Dziękuje ty również.
Otworzył mi drzwi i wsiadłam do samochodu, zamknął je za mną i wsiadł od strony kierowcy. Przez część drogi jechaliśmy w milczeniu, zastanawiałam się wtedy jakie ma zamiary wobec mnie. W końcu zapytałam gdzie jedziemy ale odpowiedział tylko że to niespodzianka po czym zaczął rozmowę na zupełnie inny temat. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym aż w końcu dojechaliśmy na plaże na której byliśmy wczoraj. Wysiedliśmy z auta, pogoda o dziwo była bardzo ładna a delikatny, nadmorski wiatr rozwiewał moje włosy. W pewnym momencie Tyler stoi tuż obok mnie, łapie mnie za rękę i prowadzi w stronę plaży. Na plaży dostrzegam kosz piknikowy i ogromny koc, co prawda nie ma tam nikogo oprócz nas więc Tyler musiał to przygotować.
Spoglądam na nasze ręce a później na niego i się uśmiecham. W brzuchu czuję motyle, wielkie podekscytowanie i szczęście. Siadamy na kocu, chłopak wyciąga z kosza szampana, dwa kieliszki i przekąski. Tyler zna mnie naprawdę dobrze, wie że uwielbiam prostotę ale i romantyczność. Pijemy szampana, rozmawiamy na różne tematy i śmiejemy się, jak zawsze czujemy się dobrze w swoim towarzystwie. Patrzymy na zachodzące słońce a później spoglądamy na siebie i się całujemy. - To będzie chyba nasza tradycja - śmieje się przystojniak. - Codzienne przychodzenie na plaże i całowanie się o zachodzie słońca?! - zaczynam się śmiać. - Może nie codzienne ale cotygodniowe, czemu nie?! - chyba mówi całkiem poważnie. - Hmmm no w sumie może być - odpowiedziałam z lekkim zdziwieniem. Po usłyszeniu moich słów chłopak uśmiechnął się, objął mnie i spoglądał przed siebie na zachód słońca. Siedzimy tak do momentu aż słońce zajdzie całkowicie i zaczynamy się zbierać do auta. Tyler wypił tylko jeden kieliszek małoprocentowego szampana więc mogę mu zaufać. Droga powrotna zajmuję nam godzinę ale szybko mija, cały czas rozmawiamy i śmiejemy się a ja dokańczam szampana. Jesteśmy już pod moim domem a ja nie chcę się jeszcze żegnać więc proponuje żeby wszedł do mnie bo i tak nie ma rodziców. Zaparkował samochód przed domem i weszliśmy do środka, Poszliśmy do lodówki z której wzięliśmy pierwszy lepszy alkohol i poszliśmy do mojego pokoju. - Jak mnie upijesz Panno Haidi zostaje u Ciebie na noc! - oznajmił. - No to już możesz być pewien że zostajesz bo sama tego pić nie będę. - odpowiedziałam mu i usiadłam obok niego na łóżku. Zaczęliśmy pić a tematy rozmów nam się nie kończyły. Oczywiście robiliśmy też przerwy na całowanie i przytulanie aż w końcu zasnęliśmy wtuleni.  


To dalsza część, niedługo napiszę więcej ;))

CaliforniaDreams

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2238 słów i 11734 znaków.

Dodaj komentarz