Ukryte marzenie cz.22

Dave gnał na złamanie karku niejednokrotnie łamiąc przepisy ruchu drogowego. Tu przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle, w innym miejscu wymusił pierwszeństwo, w jeszcze innym przekroczył linię ciągłą wyprzedzając inne pojazdy. Jechał jak pirat drogowy, a zazwyczaj jeździł zgodnie z przepisami. Miał szczęście, że nigdzie nie było patrolu, bo w przeciwnym razie zarobiłby nie tylko mandat ale i punkty karne. To teraz nie było dla niego ważne. Najważniejsze było dotrzeć do Ashley, zanim ten psychol zdąży coś jej zrobić. Aż zmroziło krew w jego żyłach, gdy o tym pomyślał. Mam nadzieję, że jej nie tknąłeś draniu, pomyślał Dave. W przeciwnym razie będziesz miał ze mną do czynienia.  
Być może postąpił nierozsądnie nie czekając na policję, ale dłużej by nie wytrzymał. Musiał ją wyrwać z łap tego faceta nawet jeśli to było zbyt niebezpieczne. Jego bezpieczeństwo nie było dla niego tak ważne jak bezpieczeństwo Ashley. Zastanawiał się, czy ona teraz o nim myśli. Chciał, żeby nie wątpiła w to, że ją odnajdzie. Gdyby to było konieczne znalazłby ją na końcu świata.  
– Kochanie, wytrzymaj jeszcze trochę. Jadę do ciebie – powiedział do siebie.
Zaparkował na pierwszym wolnym miejscu przed hotelem. Mógłby wbiec do środka, ale wiedział, że to wzbudziłoby czyjeś podejrzenia. Postanowił wejść spokojnie, żeby nikt się nim nie zainteresował. Miał szczęście. Recepcjonistki były zajęte przyjmowaniem nowych gości. Dave od razu skierował się w stronę wind. Instynktownie wyczuwał obecność Ashley. Ona tu była! W jego sercu zagościła nadzieja. Już niedługo ją uwolni z łap Marka. Oby tu jeszcze byli, powiedział do siebie w myślach. Ten facet musiał kiedyś popełnić błąd i Dave modlił się w duchu, żeby to było teraz.  
Winda się zatrzymała i chłopak szybko wszedł do środka. Gdy drzwi się zasunęły doszło do niego, że nie pomyślał jak się dostanie do pokoju Ashley. Mark na pewno go zamknął, żeby dziewczyna nie mogła uciec. Jednak nawet to nie mogłoby go powstrzymać od uwolnienia Ashley.  
– Zrobię wszystko, żebyś znowu była przy mnie – stwierdził Dave.



Uśmiechnął się do siebie zbliżając się do hotelu. Udało mu się załatwić wszystkie sprawy. W wewnętrznej kieszeni jego marynarki spoczywały fałszywe dokumenty dla niego i Ashley. Według nich byli młodym małżeństwem. Za grube pieniądze można dostać wszystko. Za godzinę miał się stawić ze swoją „małżonką” na prywatne lotnisko, gdzie czekał na nich samolot, który ich zabierze w podróż poślubną. Tam nikt ich nie znajdzie. Od tej chwili Ashley będzie skazana tylko na niego. Prędzej czy później zrozumie, że są sobie przeznaczeni i należą tylko do siebie. Aż do końca życia.  
– Dopóki śmierć nas nie rozłączy – powiedział cicho do siebie.
Chciał wyciągnąć papierosa, gdy zauważył nadjeżdżające radiowozy.  
– Cholera, psy – zaklął.
Zastanowił się jak oni go tu znaleźli. Nie miał najmniejszych wątpliwości, że chodzi o niego. Ktoś musiał go rozpoznać. Ten chłopak jest uparty, stwierdził w myślach. Robi wszystko, żeby znaleźć Ashley. Ale się zdziwi. Cholernie się zdziwi. Mark nie zamierzał dopuścić do tego, żeby ona należała do kogokolwiek innego.  
Jak to dobrze, że wszystko było załatwione. Trzeba będzie przyspieszyć ich wyjazd na lotnisko. Najwyżej poczekają na samolot. Jak najprędzej rzucił się do bocznego wejścia. Musieli natychmiast się stąd zmyć. Nikt nie odbierze mu Ashley.  
– Ona jest moja, tylko moja. Nie rozdzielą nas. A gdyby spróbowali – tu dotknął broni ukrytej pod marynarką – zabiję ją i siebie. Wtedy na zawsze pozostaniemy razem.




Detektyw Charles Lightwood nie lubił kiedy coś nie szło po jego myśli albo ktoś lub coś krzyżowało mu plany. Tak było tym razem. Dave Marshall postąpił nierozsądnie jadąc do hotelu, gdzie przebywała jego dziewczyna. To było bardzo niebezpieczne. Nie wiadomo czego można się było spodziewać po takim człowieku jak Mark Spencer. Charles nieraz miał z takimi do czynienia i wiedział jedno: nie można się było spodziewać niczego dobrego. Oby tylko dotarli na czas i ten cały Spencer nie zdążył nic zrobić tym młodym ludziom.  
Zaparkował przed hotelem i wyskoczył szybko z samochodu. Za jego przykładem poszli inni. Lightwood porozstawiał swoich ludzi przy wszystkich wejściach. Przypomniało to mu sytuację sprzed paru godzin, przed poprzednim hotelem. Miał nadzieję, że tym razem Spencer ich nie wykiwa. Gdy Charles miał pewność, że wszystkie wyjścia są obstawione, wiedział, że facet im nie ucieknie.  
– Mysz się tędy nie przeciśnie – rzekł.
Wraz z kilkoma swoimi ludźmi wszedł do hotelu. Pora przyskrzynić tego gościa, pomyślał. Już nigdy nie skrzywdzi żadnej kobiety.  



Ashley nadal trzymała w swoich dłoniach kawałek szkła z rozbitej butelki. Po policzkach płynęły jej łzy. To co planowała zrobić było zwykłym tchórzostwem, ucieczką. Ale nie wiedziała innego wyjścia. Nie chciała pozwolić na to, żeby Mark dotykał najintymniejszych części jej ciała. Tylko Dave miał do tego prawo, tylko on. Nikt inny. Oddała mu się z wielkiej miłości i nie wyobrażała sobie, że ktoś inny miałby znaleźć się na jego miejscu. A na pewno ktoś taki jak Mark.  
Pamiętała czasy gdy miała staż u nich w kancelarii. Mężczyzna od początku się do niej zalecał i robił niedwuznaczne uwagi. Ashley opierała mu się. Nie dała mu absolutnie żadnego sygnału, żeby mógł myśleć , że coś może być między nimi. Odrzucała jego wszystkie zaproszenia na kolacje, lunche czy drinki. Wiele razy go odrzucała i myślała, że zrozumie. Powiedziała, że może ich łączyć  tylko praca, nic więcej. Ashley nigdy nie wdawałaby się w romans z szefem.  
Widziała jego spojrzenia jak na nią patrzył. Czuła się wtedy skrępowana, jakby była naga. Starała się to ignorować, ale nie zawsze jej się to udawało. Były dni, kiedy była spięta i wtedy tylko odliczała godziny, żeby tylko znaleźć się w swoim mieszkaniu. Na szczęście Joey ją wspierał. Opowiedziała mu wszystko, bo byli przyjaciółmi i nie mieli przed sobą tajemnic. Cieszyła się, że ma jego. Był dla niej jak brat, którego nie miała i tak ją traktował.  
Za radą Joeya powiedziała Markowi, że nie życzy sobie takiego zachowania. Wydawało się, że mężczyzna dał już sobie z nią spokój i pogodził się, że Ashley mu nie ulegnie. Nic bardziej mylnego. Pewnego dnia poprosił ją, żeby została dłużej aby mu pomóc z uporządkowaniem akt pewnej sprawy. Nie podejrzewała, że Mark zastawił na nią pułapkę. Chciał z nią zostać sam. Dziewczyna miała szczęście, że Joey postanowił zrobić jej niespodziankę i zabrać do kina. Gdyby po nią nie przyszedł Mark zgwałciłby ją. Wtedy Joey ją uratował, ale teraz nie było osoby, która przyszłaby jej z pomocą. Mark dostanie to na co ma ochotę, czyli ją. Nie łudziła się, że zostanie odnaleziona i uratowana. Facet był ostrożny. Zameldował ich pod fałszywym nazwiskiem. Nie chciał zostawiać żadnych śladów. Ashley wątpiła, czy kiedykolwiek uda jej się od niego uwolnić. To co chciała zrobić było jedynym sposobem, aby uwolnić się od Marka Spencera. Tylko śmierć da jej wolność od tego psychola.
Przed oczami przeleciało jej całe życie. Chciała pamiętać tylko szczęśliwie chwile. Nie sądziła, że przyjdzie jej umrzeć w tak młodym wielu. Przypomniała sobie ostatnie dni. Cieszyła się, że dane jej było przeżyć jej z Dave'em, chłopakiem, którego kochał nad życie. Już go nigdy nie zobaczy. Nie poczuje smaku jego ust, dotyku jego rąk i zapachu jego skóry. Kochała go, ale musiała opuścić ten świat, nawet się z nim nie żegnając. Żałowała tylko jednego: że on nie zdążył jej pokochać i nie usłyszała z jego ust tych dwóch magicznych słów.  
Jej rozmyślania przerwał odgłos otwieranych drzwi. Była pewna, że Mark wrócił. Poczuła strach. Ale nie przed śmiercią, tylko przed człowiekiem, który ją porwał i więził. Bała się, że nie zdąży umrzeć. Bała się, że on ją powstrzyma przed tym krokiem i będzie musiała z nim być. Odwagi Ashley, powiedziała do siebie w myślach. Zobaczyła jak klamka się rusza i wiedziała, że to już czas aby iść na spotkanie ze śmiercią. Nie zniesie jego głosu i wstrętnego dotyku. Przybliżyła ostre szkło do swojego nadgarstka. Wystarczy szybkie przeciągnięcie po skórze, aby przeciąć żyły.  Spojrzała jeszcze raz na klamkę. Wciąż się ruszała, jakby ktoś chciał się dostać do środka.  
– Nie dostaniesz mnie, psycholu – krzyknęła. – Wolę umrzeć, niż pozwolić, żebyś mnie dotknął. I tak zrobię. Zanim tu wejdziesz już będę martwa.
Nie patrzyła już na drzwi, ale słyszała silne uderzenie. Domyśliła się, ze osoba po drugiej stronie chce się dostać do środka wyważając drzwi. Szybciej, Ashley. Szybciej, podpowiadał głos w jej głowie. Wykorzystaj szansę. Drugi raz jej nie dostaniesz.  
W momencie, gdy dotykała szkłem skóry dało się słyszeć głośny huk, a chwilę potem krzyk:
– Ashley, nie!!!
Odłamek w tej chwili wypadł jej z dłoni i z brzękiem uderzył o posadzkę. Dziewczyna rozpoznała ten głos. Uniosła głowę i przez łzy ujrzała tak dobrze znajomą jej twarz.  
– Dave – jęknęła.
Osunęła by się na podłogę, gdyby nie jego silne ramiona. Chłopak przytulił ją do siebie tuląc do siebie jak najdroższy skarb. Bo tym Ashley dla niego była: skarbem. Na samą myśl o tym co dziewczyna chciała zrobić zmroziło mu krew w żyłach. Całe szczęście, że udało mu się wyważyć te drzwi. Nie wiedział co by zrobił, gdyby stracił Ashley. Była dla niego wszystkim i życie bez niej nie miałoby dla niego żadnej wartości.  
– Dlaczego Ashley? Dlaczego chciałaś to zrobić? – spytał Dave.
Dziewczyna wyswobodziła się z jego ramion i uważnie spojrzała w jego twarz. Był przerażony.  
– Nie chciałam... – Głos uwiązł w jej gardle, ale opanowała się i ciągnęła: – Nie wytrzymałabym gdyby on mnie dotknął. Straciłam nadzieję, że ktokolwiek mnie znajdzie. Wybacz mi, kochany.
Przeraźliwie się rozpłakała, więc Dave ponownie ją przytulił. Chciał, żeby poczuła, że jest bezpieczna. Nie pozwoli jej skrzywdzić.  
– Ciii... Cicho, maleńka. Już dobrze – pocieszał ją.
Wyprowadził dziewczynę z łazienki cały czas ją tuląc do siebie. Tak bardzo miał ochotę jej powiedzieć jak bardzo ją kocha, ale to nie był czas ani miejsce na takie wyznania. Nadejdzie na to odpowiednia pora. Dziewczyna delikatnie odsunęła się od niego. Patrzyła na niego z taką czułością i miłością, że miał ochotę ją pocałować i zapomnieć o całym świecie. Trzeba było jak najprędzej wyprowadzić stąd Ashley zanim wróci ten cholerny psychopata. Dopiero teraz zauważył, że ma ona rozciętą wargę i podbite oko. Wcześniej nie zdążył się przyjrzeć. Ogarnęła go złość.  
– Ten gnojek śmiał cię uderzyć – powiedział przez zaciśnięte zęby.
– Tak. – Ashley przytaknęła. – To moja wina. Rozzłościłam go, bo powiedziałam, że kocham tylko ciebie i nikogo innego. Nie pomyślałam...
– Ash, on nie miał prawa. Czy nic więcej...
– Nie. Chciał, ale nie zdołał. Broniłam się i unieszkodliwiłam go. Ale na pewno później by to zrobił. Nie mogłam na to pozwolić i dlatego... – Przerwała na chwilę. – Wolałam umrzeć, niż dopuścić, żeby mnie dotknął. Nie zniosłabym tego gdyby on...
Dave delikatnie pocałował ją w usta, żeby jej nie zranić, uważając na jej rozciętą wargę.  
– Już dobrze – szepnął. – Nie myśl już o tym. Zmywajmy się stąd.
– Nie tak szybko – usłyszeli głos za swoimi plecami.  
Oboje się odwrócili i Dave po raz pierwszy stanął twarzą w twarz z facetem, który porwał jego dziewczynę. Był od niego starszy, na pewno o co najmniej dziesięć lat. Na pierwszy rzut oka można go było uznać za całkiem normalnego gościa. Zdradzało go jedno: jego oczy. A raczej czające się w nich szaleństwo. Dave musiał zrobić wszystko, żeby uwolnić ukochaną od tego człowieka. Takich ludzi trzeba trzymać w odosobnieniu, żeby nie stanowili zagrożenia dla innych.  
Mark zacisnął zęby. Jak ten chłystek dostał się do pokoju?, zastanowił się. Przecież go zamknął. Bo jak ich odnalazł domyślił się. Ten szczeniak na pewno dostał cynk z policji i dotarł tu szybciej.  
– Jak się tu dostałeś? – zapytał ze złością.
– Zwinąłem klucz pokojówce – odpowiedział Dave zachowując spokój.
Musiał być opanowany, żeby wyrwać dziewczynę z tego piekła.  
– Radzę ci po dobroci, zwijaj się stąd. – Mark myślał, że samymi słowami uda mu się przepłoszyć chłopaka. – Dziewczyna jest teraz ze mną i powinieneś o nie zapomnieć.
– Jesteś głupi, jeśli myślisz, że cię posłucham – odparł Dave. Bał się o Ashley. – Zmyję się stąd, ale tylko z nią.  
– Nigdy na to nie pozwolę! Ashley należy do mnie, pogódź się z tym.  
– Nie jestem niczyją własnością, a na pewno nie twoją. – Ashley mimo ogarniającego ją strachu jakoś wypowiedziała te słowa. – Mówiłam ci, że nigdy nie będę twoja. Kocham Dave'a.
Mark wpadł w szał. Jak ona śmie tak mówić?! On dałby jej wszystko. Dave widząc wyraz jego twarzy zasłonił Ashley własnym ciałem przed wzrokiem  Marka.  
– Co on może ci dać? A ja? Mogłabyś mieć wszystko. Rzuciłbym ci cały świat do stóp. – Mark nie mógł zrozumieć dlaczego ona go nie chce. – Ze  mną możesz żyć jak królowa.
– Nie wybrałabym cię, nawet gdybyś był ostatnim facetem na ziemi!!! – krzyknęła Ashley zza pleców Dave'a.  
Nie sądziła, że jej słowa tak go rozwścieczą. Inaczej nigdy by ich nie wypowiedziała. Chwilę później Mark wyciągnął bron i wycelował w Dave'a. Dziewczyna chciała się  wyrwać i go obronić, ale chłopak jej nie pozwolił. Trzymał ją mocno. Cały czas ją osłaniał. Przesunęli się w stronę drzwi , tak, że Ashley miała  je za plecami.  
– Pożałujesz tych słów – wycedził Mark przez zaciśnięte nie spuszczając z nich wzroku. – Teraz będziesz patrzeć na śmierć swojego kochasia. Dopiero wtedy będziemy razem.
Dave nie łudził się. Wiedział, że nie wyjdzie z tego cało. Ale Ashley mogła. Musiała żyć dalej.  
– Ashley, uciekaj! – krzyknął. Gdy dziewczyna nie reagowała ponaglił ją. – Błagam!
W chwili gdy dziewczyna wypadała z pokoju, Dave rzucił się na szaleńca chcąc odebrać mu broń. Ashley będąc na korytarzu nie wiedziała co robić. Zauważyła jakichś ludzi biegnących w jej stronę, ale nie zważała na nich. Bała się o Dave'a. Przecież Mark miał broń i mógł...
Gdy usłyszała strzał dochodzący z pokoju, nie wahała się ani chwili. Nie słyszała jak ktoś na nią krzyczy na korytarzu. Wbiegła z powrotem do pokoju i to co zauważyła sprawiło, że jej serce przestało na chwilę bić. Na podłodze leżeli Mark i Dave. Obok nich pojawiła się kałuża krwi.  
– Dave, nie!!! – zdążyła krzyknąć zanim zemdlała.

Willa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2732 słów i 15386 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik Misiaa14

    On  ma żyć noooo  *-*   cudoooo<3

    4 lis 2015

  • Użytkownik mysza

    O ku*wa! Jak ich rozdzielisz to Cię zabije :'(

    4 lis 2015

  • Użytkownik fluttershy

    Kiedy napiszesz kolejną ?  :)

    4 lis 2015

  • Użytkownik NataliaO

    Genialnie posuwasz historie. Bravo :)

    4 lis 2015

  • Użytkownik Kamilka889

    Jezu zwariowałaś w takim momęcie ? Nie mogę sie doczekać kolejnej części. Cudowne opowiadanie.

    3 lis 2015

  • Użytkownik szalona123

    Cudowna część choć smutną  :( Genialnie napisane <3 <3

    3 lis 2015