Ukryte marzenie cz.15

Dave kątem oka obserwował Ashley śpiącą na fotelu pasażera. Wyglądała tak słodko, że mógłby patrzeć na nią przez cały czas, ale musiał skupić się na jeździe. Do Santa Barbara  zostało tylko kilkanaście kilometrów, więc zbliżał się kres ich podróży. Już nie mógł się doczekać tych chwil, które spędzą razem. Zrobi wszystko, żeby były cudowne. Ash musi je zapamiętać jako najlepsze wakacje w swoim życiu. Przynajmniej on się postara, aby takie były. Mieli dla siebie tylko tych kilka dni. Potem będą musieli wrócić do rzeczywistości.  
Ashley zanim usnęła opowiadała mu o swoich planach. W następnym tygodniu chciała załatwić sprawy związane ze studiami i stażem, więc wątpił czy będą mieli dla siebie dużo czasu. Najpierw musiała dowieść dokumenty do kancelarii w której dostała staż. Żałował, że to nie kancelaria jego ojca, bo wtedy mógłby bez żadnych przeszkód wpadać tam, żeby zobaczyć ją choćby na chwilę. A tak nie będzie takiej możliwości. Nie chciał teraz o tym myśleć. Na razie mają ten najbliższy czas tylko dla siebie, ten weekend. Uczyni wszystko, aby dziewczyna była z niego zadowolona.  
Dojechał do dzielnicy, gdzie stał letni domek i wjechał na podwórko. Zaparkował przed samymi drzwiami. Zgasił silnik i w tej chwili Ashley się obudziła. Otworzyła oczy i ujrzała uśmiechniętą twarz Dave'a.
– Jesteśmy na miejscu, śpiochu – rzekł.
– Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Przepraszam. Kiepska ze mnie towarzyszka.  
– To ja powinienem cię przeprosić – stwierdził Dave wysiadając z samochodu. Obszedł auto i otworzył drzwi od strony pasażera. – Nie powinienem był uzgadniać wyjazdu na tak wczesną porę, tylko pozwolić ci pospać.  
– To nie twoja wina. – Ashley wysiadła z samochodu. – Zazwyczaj wstaję wcześnie rano, żeby pobiegać, ale dziś zrezygnowałam. Źle w nocy spałam i może dlatego się zdrzemnęłam.  
Nie wspomniała ani słowa o tym, że nie mogła spać bo była podekscytowana wyjazdem. Cały czas myślała o nim i dlatego sen nie przychodził. Ale teraz była już wypoczęta. Czasami nawet krótka drzemka  potrafi postawić człowieka na nogi i tak też było w jej przypadku.  
Rozejrzała się. Wszystko wyglądało tak samo jak kilka lat temu, kiedy była tutaj ostatni raz. Może tylko drzewa urosły. Teraz było jeszcze bardziej malowniczo. Cieszyła się, że Dave ją tu przywiózł. Już dawno nie była w tak spokojnym miejscu. Jeszcze plaża była niedaleko. Nic więcej jej nie było do szczęścia potrzebne. Była w miejscu, które tak kochała z najważniejszą osobą w jej życiu. To było dla niej jak jakiś sen, z którego nie chciała się obudzić.  
– Prawie nic się tutaj nie zmieniło – rzekła cicho. – Tak zapamiętałam to miejsce.
– Ja także – odparł Dave. Odwróciła się. Stał za nią, tak blisko. Stanowczo za blisko, przemknęło jej przez myśl, ale nie odsunęła się nawet na milimetr. Tak jakby nogi wrosły jej w ziemię. Czuła, że tak powinno być. Chłopak odgarnął jej z czoła kosmyki niesfornych w włosów, które wiatr poplątał podczas jazdy samochodem. Znowu chciał ją przyciągnąć do siebie i pocałować, ale powstrzymał się. Nie powinienem rzucać się na nią za każdym razem, pomyślał rozsądnie. Jeszcze uzna mnie za napalonego gościa, który myśli tylko o jednym. A Ashley jest wyjątkowa, inna niż wszystkie i dlatego właśnie tak należy ją traktować: wyjątkowo. Nie zrobię nic co by mogło ją urazić albo przestraszyć. – Nie dopuszczę do tego, aby to miejsce się zmieniło. Wiążę z nim cudowne dzieciństwo.  
– Tak jak ja – rzekła Ashley. – Szkoda, że tyle lat tu nie byłam.  
– Ja też żałuję. Ale teraz będziemy tutaj przyjeżdżać co roku,  przysięgam. – Dave otworzył bagażnik i wyjął torby podróżne. – Chodź do środka. Odświeżysz się po podróży, a potem cię porywam.  
– Gdzie? – zapytała zainteresowania.  
– To niespodzianka, ale zapewniam cię, że ci się spodoba. A jeśli tak nie będzie możesz mnie znokautować za to, że zmarnowałem twój czas.  
Ashley roześmiała się, bo chłopak zrobił poważną minę. Wyglądał jak zbity pies.  
– Czas spędzony z tobą nigdy nie będzie zmarnowany – odrzekła.
Te słowa sprawiły, że Dave'owi zrobiło się cieplej w okolicy serca.  



Ashley aż zaparło dech w piersiach. Była tak oszołomiona, że z wrażenia aż odebrało jej mowę. Stała w bezruchu przez kilka sekund, żeby po chwili odwrócić się w kierunku chłopaka i obdarzyć go promiennym uśmiechem rozjaśniającym jej twarz.  
– Dave, tu jest wspaniale! – krzyknęła z zachwytu.
– Podoba ci się?  
– Czy mi się podoba?! Tu jest jak... w raju. Dziękuję ci, że mnie tu zabrałeś. Wiesz jak sprawić mi przyjemność.  
Dave wiedział, że to dobry pomysł, aby przywieźć Ashley do słynnego  w Santa Barbara Ogrodu Róż. Kwiaty kwitły teraz w pełni zachwycając całą feerią barw. Która kobieta nie lubi róż? Ale tylko Ashley potrafiła się cieszyć widząc ich piękno. Każda inna, którą by zabrał w takie miejsce postukałaby się w głowę,  a potem nazwałaby go wariatem. On jednak nigdy nie przywiózłby tu żadnej innej i nie przywiezie. To było zbyt wyjątkowe miejsce, w sam raz dla Ash.  
– Chciałbym, żeby ten uśmiech nigdy nie schodził z  twojej twarzy. Sprawiasz, że cały świat jest piękniejszy. – Objął ją ramieniem i pocałował w czoło. Nie puścił jej, nadal ją trzymał w swych ramionach. Milczeli podziwiając urodę najpiękniejszych ze wszystkich kwiatów na świecie. Dave chciałby zerwać jeden z nich i podarować dziewczynie, ale tutaj nie można było ich zrywać. – Może warto to wszystko umieścić na zdjęciach. Tylko obawiam się, że przyćmisz je swoją urodą.  
Ashley zabiło mocniej serce. Już się przyzwyczaiła do tego, że zawsze tak reaguje na jego komplementy. Owszem słyszała je od innych, ale nigdy jej ciało nie reagowało w ten sposób, co teraz, przy Dave'ie. Uśmiechnęła się lekko i ustawiła się do zdjęć. Ona także chciałaby mieć pamiątkę z tak wspaniałego miejsca. Poprosili także jakąś parę, żeby im zrobiła zdjęcia razem. Na każdym zdjęciu chłopak obejmował dziewczynę. Każdy uznałby ich za zakochanych. Ashley co do swoich uczuć nie miała wątpliwości. Nie wiedziała co się dzieje w sercu chłopaka. Czy ją pokochał? Gdyby tak było na pewno by jej powiedział. Zawsze był szczery  i mówił to co czuł. Niczego nie ukrywał. Ash postanowiła cierpliwie czekać, aż on się w niej zakocha. O niczym innym nie marzyła.  
Gdy mieli już odpowiednią ilość zdjęć Dave odebrał swój aparat i podziękował. Spojrzał na budynek Kaplicy Misja, gdzie udawali się turyści. Pamiętał jak kiedyś z rodzicami tam był, ale to go za bardzo nie interesowało, bo był dzieckiem. Za to teraz bardzo chciał zobaczyć wnętrze. Miał nadzieję, że dziewczyna także zechce zwiedzić tą wspaniałą budowlę.  
– Wejdziemy? – spytał zauważając, że ona także patrzy na kaplicę.
– Chętnie. Przygotowałeś różne atrakcje – stwierdziła.  
– A co myślałaś, że będziemy się tylko wylegiwać na plaży? Co to to nie, moja droga. Już ja coś wymyślę, żebyśmy się nie nudzili.  
Ashley roześmiała się serdecznie i podążyła na nim w stronę zabytkowego budynku.  



Zwiedzanie wnętrza kaplicy jak i całego otoczenia zajęło im więcej czasu niż się spodziewali, ale nie żałowali tego, bo było warto. Ashley była zachwycona. Również Dave nie nudził się przez ten czas. Nawet zrobił kilkanaście zdjęć tego niesamowitego obiektu. Potem nie mógłby sobie darować, że nie ma żadnej pamiątki.  
Tego dnia opalanie się mieli już z  głowy. Po późnym obiedzie nie było już na to czasu, a poza tym słońce było zbyt nisko i nie grzało na tyle, żeby można było złapać opaleniznę. Ludzie zaczęli się już rozchodzić, plaża pustoszała. Jednak Dave zaprosił przyjaciółkę na spacer brzegiem morza. Szli boso po złocistym piasku, trzymając w rękach buty. Milczeli nie chcąc psuć nastroju, napawali się spokojem i ciszą. Chłopak obejrzał się za siebie. Wokół nie było żywej duszy, tylko gdzieś w oddali ostatni wczasowicze zbierali swoje rzeczy.  
– Tutaj jest tak pięknie. – W głosie Ashley słychać było radość. – Najchętniej w ogóle bym stąd nie wyjeżdżała.
– Ja też – odparł patrząc na profil jej twarzy. Co ona ma w sobie, że tak bardzo mi się podoba, zastanowił się. – Ale mamy przed sobą jeszcze dwa dni i musimy je wykorzystać jak najlepiej. – Spojrzał przed siebie. Zauważył przybrzeżne skały i w głowie zaświtała mu pewna myśl. – Sądzę, że czas na rewanż.  
– Rewanż?! – Ashley spojrzała na niego spod oka.  
– Chyba nie zapomniałaś? Mieliśmy się ścigać – spokojnie rzekł.  
– A tak. Już teraz pamiętam – odparła przypominając sytuację z parku.  
Zapomniała, że obiecała mu rewanż. Zresztą, przy takim chłopaku można było zapomnieć o całym świecie.  
– Rozumiem, że przyjmujesz wyzwanie?
– Ale jak to? Tutaj?
– A dlaczego nie? – Dave wzruszył ramionami i wskazał Ashley skały, które zauważył wcześniej. – Do tamtych skał.  
– Ok. – Dziewczyna zgodziła się na propozycję.  
Rzucili buty na piesek i przygotowali się do wyścigu. Ashley cieszyła się, że włożyła tego dnia luźną sukienkę, która nie będzie krępowała jej ruchów podczas biegu. Na ustalony znak wystartowali. Dave wystrzelił jak z procy zostawiając dziewczynę w tyle. Próbowała go dogonić, ale nie zdołała. On był szybszy. Miał super kondycję. Uświadomiła sobie, że wtedy w parku dał jej fory, ale teraz nie zamierzał. Dave był prawie u celu, kiedy upadł na piasek. Dziewczyna podbiegła do niego. Leżał na plecach, oczy miał zamknięte.  
– Ale z ciebie łamaga. – Roześmiała się. – Ja się przewracam kiedy coś stanie mi na drodze, a ty potrafisz na prostej powierzchni.
Chłopak nadal się nie odzywał więc Ashley się zaniepokoiła. Wyraz twarzy Dave'a nie zmienił się, tak jakby wcale nie słyszał jej słów.  
– Dave! – Nachyliła się nad nim i potrząsnęła nim. – Dave!
Nadal nic. Leżał bez ruchu, jak nieżywy. Teraz Ashley na poważnie zaczęła się bać. A co jeśli coś było w piasku, na przykład kamień, i Dave uderzył głową, kiedy upadał. Boże!, pomyślała ze strachem. Nie wstając obejrzała się za siebie poszukując wzrokiem jakichś osób, chcąc poprosić ich o pomoc. Wtedy Dave otworzył oczy i przewrócił dziewczynę, a sam położył się na niej jednocześnie trzymając jej nadgarstki nad jej głową. Na ustach chłopaka zaigrał bezczelny uśmiech.  
– Ty oszuście! – oburzyła się Ashley. – Śmiertelnie mnie przeraziłeś! Myślałam, że coś ci się stało.
– A co być wtedy zrobiła?
– Wezwałabym pomoc – odparła.  
– A teraz nie wzywasz?
– Po co? – zdziwiła się dziewczyna. – Przecież ty jej nie potrzebujesz. Nic ci nie jest.  
– Ale może ty będziesz potrzebować – stwierdził Dave nie przestając się do niej uśmiechać.  
– Ja? A przed czym?
– Nie przed czym, tylko przed kim. Przede mną. Jestem bardzo niebezpieczny. – To powiedziawszy zbliżył swoje usta do jej warg. – Jesteś gotowa podjąć ryzyko?  
Ashley przygryzła wargi, po czym lekko się uśmiechnęła.  
– Przekonaj się – odrzekła.
Dave nie potrzebował lepszej zachęty. Pochylił się jeszcze bardziej i pocałował ją. Uwolnił jej ręce, więc dziewczyna mogła swoje dłonie wpleść w  jego włosy. Czuła pod palcami jakie są miękkie w dotyku.   Chłopak położył się na boku pociągając dziewczynę ze sobą. W ten sposób miał większą swobodę ruchów. Ani na chwilę nie przestawali się całować, nie mogąc się sobą nasycić. Dave z niechęcią się od niej oderwał, tylko po to, żeby obsypać pocałunkami jej szyję. Jego usta badały linię jej obojczyka, a silna dłoń powoli przesuwała się po jej nodze, coraz wyżej. Jej skóra była taka aksamitna i miękka w dotyku.  
– Jesteś cudowna – wyszeptał chwytając za płatek jej ucha.
Przesunął wargi niżej, aż dotarł do ramienia. Natrafiła na przeszkodą: ramiączko od sukienki. Delikatnie chwycił je zębami i zsunął, po czym pocałował skórę w tym miejscu. Jego ręka zawędrowała jeszcze wyżej, natrafiając na delikatną koronkę jej fig i właśnie wtedy dziewczyna zesztywniała. Lekko odepchnęła go od siebie i Dave zrozumiał, że był za szybki. Usiadł gwałtownie odsuwając się od niej. Ukrył twarz w dłoniach nie mając odwago spojrzeć jej w twarz. Jak mógł znowu ponieść się namiętności i pożądaniu. Dopiero kiedy poczuł na ramieniu dotyk jej dłoni nabrał odwagi i podniósł na nią oczy.  
– Ash... Przepraszam. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie – wyznał unikając jej wzroku. – Powinnaś mnie teraz spoliczkować. Zachowałem się okropnie.
Był zszokowany, gdy Ashley tego nie zrobiła. Uśmiechnęła się delikatnie i położyła dłoń na jego policzku.  
– Dave, nie zrobiłeś nic czego bym nie chciała. To raczej ja powinnam cię przeprosić. Dałam ci nadzieję i się wycofałam. – Zabrała swoją dłoń i położyła sobie na kolanie, drugą ręką przegarnęła włosy. Denerwowała się, ale musiała powiedzieć mu prawdę. Nie wiedziała jak Dave zareaguje na jej wyznanie. – Zawsze tak się zachowuję gdy ma do czegoś dojść. Wpadam w panikę. Boję się bo... – Urwała i dopiero teraz spojrzała w oczy ukochanemu. Nic nie mówił, nie chciał jej przerywać. Nabrała odwagi i w końcu wykrztusiła: – … nigdy nie byłam z żadnym mężczyzną.
Dave otworzył usta ze zdziwienia. Nie spodziewał się takich słów.  Wciąż milczał, bo nadal był w szoku i dziewczyna mylnie zinterpretowała tą ciszę. Posmutniała.  
– Wiedziałam, że tak będzie. Chłopcy wolą dziewczyny z doświadczeniem. Nie chcesz mnie takiej.
Dave otrząsnął się z szoku.  
– Ja cię nie chcę?! Dziewczyno, szaleję za tobą. – Na potwierdzenie swoich słów pocałował ją. – Zawsze wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Pod każdym względem.
– Więc nie przeszkadza ci, że ja nigdy...
– W żadnym razie. To nawet lepiej. Byłbym zazdrosny o każdego faceta, który cię miał.  
Dziewczyna roześmiała się radośnie.  
– Ale nie musisz być zazdrosny. Myślę, że tak podświadomie chciałam, żebyś to ty zrobił ze mnie kobietę. Nie potrafiłam oddać się innemu. A wiesz dlaczego? Bo cię kocham. Zawsze cię kochałam. – Widząc zaskoczenie na  twarzy Dave'a dotknęła palcami jego ust. – Nic nie mów. Wiem, że na razie nie możesz powiedzieć mi tego samego. Nie jesteś pewien swoich uczuć, ale ja poczekam. Jestem cierpliwa. Czekałam tyle czasu, żebyś ujrzał we mnie kogoś więcej niż tylko przyjaciółkę i opłaciło się. Teraz poczekam, aż mnie pokochasz.
– Chodź do mnie.  
Dave poprosił dziewczynę, żeby usiadła między jego kolanami. Gdy oparła się o jego klatkę piersiową mocno objął ją ramionami. Oparł brodę o czubek jej głowy.  
– Tylko w tobie mógłbym się zakochać, nikim innym. Gdy to się stanie od razu ci to powiem. Obiecuję!




Kochała go! Czy mogło go spotkać większe szczęście? Szczerze wątpił. Czuł się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Żałował tylko, że nie mógł powiedzieć jej tego samego. Ashley zasłużyła na to. Póki nie będzie pewien, że to co do niej czuje to miłość, dziewczyna nie usłyszy od  niego tych dwóch, magicznych słów.  
Wiedział, że jej pragnął. Jak żadnej innej dziewczyny. Gdyby go nie powstrzymała, kochałby się z nią na plaży. Ashley zasługiwała na coś więcej. Obiecał sobie, że nie zrobi niczego bez jej wyraźnej zgody. Nie będzie na nią naciskał ani nalegał. Na wszystko przyjdzie czas. Ona musi być gotowa na ten krok. Wtedy zrobi wszystko,żeby to było najpiękniejsze przeżycie w jej życiu. Ba, w ich życiu, poprawił się w myślach.
Przypomniał sobie aluzje swojej matki, wypowiadane przed laty jeszcze przed wypadkiem rodziców dziewczyny. Ona doskonale wiedziała, że Ashley go kocha. Wyśmiewał swoją rodzicielkę, mówiąc, że gada głupoty. Jakim byłem kretynem! Ash na pewno cierpiała widząc mnie z innymi dziewczynami, pomyślał. Nie mógł sobie darować, że kiedyś był takim płytkim facetem, zwracającym uwagę na piękno zewnętrzne, nie zauważając piękna duszy, która Ashley posiada.  
Pogrążony w myślach stał na balkonie. Wsłuchiwał się w szumiące w oddali morze. Na pewno na plaży było teraz cicho i spokojnie. Chciałby tam być z Ashley. Nie musieli by nic mówić. Siedzieli by wtuleni w siebie, to by wystarczyło. Ważne, że byliby tam razem.  Dave wszedł do pokoju i chciał kłaść się do łóżka, chociaż wiedział, że trudno będzie mu zasnąć. Był pewien, że jego myśli będą krążyć wokół dziewczyny. Nagle usłyszał krzyk. To był krzyk Ashley.

Willa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3066 słów i 17161 znaków.

7 komentarzy

 
  • Marlens

    Fenomenalne.! Jestes genialna.! :rotfl:

    25 wrz 2015

  • kamila12535

    Zakochałam się w bohaterach :)

    25 wrz 2015

  • szalona123

    Fantastyczne! Jezu zakochałam się w tym poowiadaniu!

    25 wrz 2015

  • tolson

    Boże, to jest boskie *-* <3

    25 wrz 2015

  • Misiaa14

    AH  ....no cudo ;*

    25 wrz 2015

  • mysza

    Szkoda, że on nie mógł powiedzieć jej tego samego

    25 wrz 2015

  • Jaga

    Fantastyczne! Uwielbiam to opowiadanie, jest tak przemyślane i jednocześnie nieprzewidywalne. A styl nie ma sobie równych :) pozdrawiam ;)

    24 wrz 2015