Ukryte marzenie cz.17

Długo patrzył na leżącą obok niego dziewczynę. Jej kasztanowe włosy były w nieładzie, rozrzucone po poduszce tworząc wokół twarzy aureolą. Jednak mimo to Ashley była dla niego najpiękniejsza. I należała do niego, tylko do niego. Udowodniła mu to tej nocy, kiedy mu się oddała. Żaden inny mężczyzna nie widział jej nagiej i Dave'owi pochlebiało, że to on był jej pierwszym. Przez to czuł się wyróżniony i wyjątkowy. Taka dziewczyna jak Ashley powinna mieć tabuny wielbicieli i Dave nie wątpił, że tak właśnie było, ale on cieszył się, że z żadnym nie była tak blisko jak z nim. Kochała go, a on postanowił zrobić wszystko, żeby odwzajemnić to uczucie. Jeżeli nie będzie mógł pokochać Ashley to będzie znaczyło, że jest niezdolny kogokolwiek pokochać.  
– Długo tak jeszcze zamierzasz się we mnie wpatrywać? – Ashley otworzyła oczy i spojrzała na ukochaną twarz chłopaka. W jego szarych oczach ujrzała wesołe ogniki.
– Do końca świata, a może jeszcze dłużej – odparł chłopak i nachylił się, aby pocałować ją w usta. – Dzień dobry.  
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i spojrzała w okno. Świtało. Pierwsze promyki słońca tańczyły na ścianach i podłodze pokoju. Spojrzała na budzik stojący obok nocnej lampki: dochodziła szósta. O tej porze zazwyczaj zwlekała się z łóżka, żeby urządzić sobie poranny jogging. Jednak tego dnia bieganie było ostatnią rzeczą o jakiej myślała. Jej myśli błądziły wokół ostatniej nocy. Na samo wspomnienie o tym co razem z Dave'em robili zadrżała w środku. Chłopak musiał domyślić się co jej chodziło po głowie, bo przysunął się bliżej i ujął kosmyk jej długich włosów. Uwielbiał się nimi bawić.  
– Wydaje mi się, że jesteś snem a ja się obudzę i znikniesz – wyznał ani na chwilę nie spuszczając z niej wzroku.
Ashley lekko uszczypnęła go w ramię i roześmiała się, kiedy cicho pisnął. Jej także to wszystko wydawało się snem, ale to była piękna rzeczywistość. Nigdy nie czuła się tak szczęśliwa, jak teraz kiedy była z nim. Miała ochotę wykrzyczeć to całemu światu.  
– Jestem tutaj – rzekła. – I to nie żaden sen.
Podniosła się, żeby oprzeć się o poręcz łóżka, gdy z jej ciała zsunęła się kołdra odsłaniając jej kształtne piersi. Nie uszło to uwagi Dave'a, który przeniósł wzrok z jej twarzy niżej, na biust. Zawstydzona Ashley chciała się okryć, ale chłopak jej na to nie pozwolił. Zabrał skrawek kołdry z jej rąk.  
– Przecież widziałem cię nagą – powiedział prześlizgując wzrokiem po jej ciele. Wciąż nie mógł uwierzyć w to co się stało między nimi. To było jak piękny, cudowny sen, z którego nigdy nie chciał się obudzić. Miał nadzieję, że Ashley czuła to samo. – Chciałbym taką oglądać cię co rano.
– To znaczy jaką?
Dave podniósł się i usiadł blisko niej opierając się o poręcz łóżka. Dotknął jej włosów i policzka. W międzyczasie Ashley okryła się, chociaż chłopak wcześniej protestował.  
– Taką roześmianą i rozpromienioną – rzekł składając na jej ustach pocałunek.
– Jestem taka tylko dla ciebie, dla nikogo innego. Przecież wiesz, że jestem tylko twoja. Zawsze byłam.
Dave położył palec na jej wargach.  
– Byłem kompletnym idiotą, że kiedyś nie zauważałem takiej wspaniałej i cudownej dziewczyny jak ty. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
Dziewczyna zabrała jego dłoń ze swoich ust i splotła palce dłoni z jego palcami.  
– Nie mam ci czego wybaczać. Najważniejsze, że teraz jesteś ze mną. Tylko to się liczy, nic więcej. Należymy do siebie nawzajem. – Na potwierdzenie swoich słów delikatnie pocałowała go w usta. Założyła mu ręce na szyję i spojrzała głęboko w jego szare oczy. – Jeszcze ci nie podziękowałam.
– Za co?
– Za cudowną noc. Być może dla ciebie to nic takiego, bo byłeś wcześniej z innymi dziewczynami, ale dla mnie to coś niesamowitego. Nie da się tego opisać żadnymi słowami.  
– Mylisz się, Ashley. – Dave odgarnął zabłąkany kosmyk jej włosów za ucho. Wyglądała tak słodko w potarganych włosach. Nie mógł jej się oprzeć. Mógł uważać się za prawdziwego szczęściarza mając u boku taką dziewczynę. – To nie było nic takiego. To prawda, spałem z innymi dziewczynami, ale żadna z nich nie może się z tobą równać. Dla mnie ta noc była więcej niż cudowna. Z nikim nie było mi tak dobrze jak z tobą.
– Naprawdę? – spytała nieśmiało.
– Tak. Nigdy bym cię nie okłamał.  
Dave puścił ją i położył się na łóżku, po czym złapał dziewczynę w pasie i ułożył na sobie. Ashley przegarniała jego włosy palcami, podczas gdy on  obsypywał jej szyję pocałunkami. Po ciele dziewczyny rozchodziło się rozkoszne ciepło.
– Dave?
– Tak? – Chłopak przerwał na chwilę i spojrzał w jej twarz, na której widniały rumieńce.  
– Czy zawsze tak jest? Tak wspaniale, cudownie, nieziemsko.  
Chłopak przez chwilę milczał nie spuszczając z niej wzroku. Lekko się uśmiechnął.  
– Muszę cię zmartwić, ale nie.
– Nie?!
W jej głosie wyczuł rozczarowanie ,więc roześmiał się.  
– Za każdym razem jest o niebo lepiej.
Na potwierdzenie swoich słów  przesunął swoimi dłońmi po plecach dziewczyny, po czym zsunął je niżej, na jej jędrne pośladki. Gładził jej skórę, aż poczuła pulsowanie w swoim najintymniejszym miejscu. Po chwili ogień rozszedł się po całym jej ciele. Nie wiedziała jak to było możliwe, że tak zareagowała na jego dotyk. Dave nie przerywał i dziewczyna poczuła narastające podniecenie.  
– Dave, co ty ze mną robisz? – Z jej ust wyrwało się ciche westchnienie. – Jak to jest możliwe, że ja znowu...
Chłopak domyślił się, co chciała powiedzieć. Jemu to samo chodziło po głowie. Nie mógł się nią nasycić. Nigdy nie będzie miał jej dość. Pocałował ją w czubek nosa.  
– Maleńka, to jest jak narkotyk. Gdy już raz spróbujesz to chcesz coraz więcej.  
Ashley uśmiechnęła się i całkowicie poddała się jego pieszczotom.  



Siedząc na brzegu wpatrywała się w horyzont. Nie mogła uwierzyć, że to już ostatni dzień tutaj i jutro wracają do Phoenix. Te trzy dni minęły jak z bicza strzelił. To były najcudowniejsze chwile w jej życiu. Dave to sprawił. Za każdym razem, gdy o nim myślała w jej sercu pojawiała się radość. Chłopak był dla niej taki delikatny i czuły. Przypominając sobie dzisiejszy ranek, kiedy się kochali, zarumieniła się. Od tamtego momentu coraz częściej miała kosmate myśli dotyczące jej i Dave'a. Do tej pory nie miała pojęcia, że seks może być taki ekscytujący i przyjemny. On sprawił, że zapomniała o wszystkich nieprzyjemnościach i obawach. Czuła się przy nim bezpieczna.  
– Milion za twoje myśli.  
Usłyszała głos za swoimi plecami. Odwróciła się i zobaczyła Dave'a ze swoim najpiękniejszym uśmiechem.  
– Gdybym ci powiedziała, chybabym spaliła się ze wstydu – odparła spuszczając wzrok.  – Myślałam o nas.
Dave kucnął obok niej trzymając ręce za plecami, jakby coś tam chował. Zastanawiał się, czy dziewczynie spodoba się to co dla niej ma.  
– Ja myślę o nas bez przerwy i nie mogę przestać. – Chciał dotknąć jej twarzy, ale przypomniał sobie, że ma zajęte ręce. Postanowił jak najprędzej dać jej prezent. Wyciągnął dłonie przed siebie, na których leżała muszla. – Mam coś dla ciebie.
Ashley zrobiła wielkie oczy z wrażenia. Muszla była ogromna a jej powierzchnia była chropowata. Przyłożyła ją do ucha i usłyszała piękny szum. Gdy już wrócą do domu ten podarunek będzie jej przypominał czas tutaj spędzony.  
– Wiem, że to może trochę kiczowate – zaczął Dave – ale nie mogłem się oprzeć, żeby jej nie kupić dla ciebie. Jak ci się nie spodoba możesz ją wyrzucić.
– Wyrzucić?! – Dziewczyna pokręciła głową. – Nigdy w życiu. To najpiękniejszy prezent jaki mogłam kiedykolwiek dostać, bo jest od ciebie. Dziękuję!
– Naprawdę ci się podoba? – spytał dla pewności.  
– Oczywiście. Położę ją obok łóżka, żeby w każdej chwili posłuchać tego cudnego szumu. Wtedy poczuję się tak jakbym znowu była tu z tobą.  
Dave z zachwytem wpatrywał się w nią, gdy mówiła te słowa. Ashley tak bardzo różniła się od innych dziewczyn. Teraz się o tym przekonał. Cieszyły ją zwykłe rzeczy, które potrafiły sprawić jej przyjemność. Nie potrzebowała żadnych kosztownych prezentów i on doskonale to wiedział. Radość sprawiłby jej nawet najdrobniejszy dar. Najważniejsze, że płynął z serca. Dave taki prezent jej dał.  
Już nie mógł dłużej wytrzymać, więc przyciągnął dziewczynę do siebie i delikatnie ją pocałował, a ona jak zwykle nie protestowała.  
– Jesteś wspaniała – wyszeptał. – Najcudowniejsza. Nie spotkałem jeszcze nikogo takiego jak ty i nie spotkam. Jestem szczęściarzem mając taką dziewczynę.
Ashley zrobiło się cieplej na sercu słysząc te słowa. Zastanawiała się co będzie czuła, gdy on w końcu ją pokocha. Na pewno będzie jeszcze szczęśliwsza, niż jest teraz. Chociaż nie wiedziała, czy jest to możliwe, bo już teraz czuła się najszczęśliwszą osobą na świecie, bo była z Dave'em. Bo byli razem.  
Chłopak raptownie wstał i podał Ashley rękę pomagając jej podnieść się z piasku. Wpadł na pomysł, żeby zabrać ją w pewne miejsce. Lubił sprawiać jej niespodzianki i zaskakiwać na każdym kroku.  
– Chodź ze mną.
– Gdzie? – zainteresowała się dziewczyna patrząc w jego cudowne oczy, w które tak uwielbiała się wpatrywać.  
– Na molo. Być nad morzem, a nie  być w tym miejscu to grzech.  
Pół godziny później spacerowali po drewnianym pomście trzymając się za ręce. Oprócz nich było tam wielu spacerowiczów, w tym zakochanych par. Ale nic dziwnego, to miejsce było magiczne. Niebo zaczęło zmieniać swoją barwę na ciemniejszą, a słońce chyliło się ku zachodowi. Dave podprowadził Ash do drewnianej poręczy, a sam stanął za nią. Patrzyli na zachód słońca. Pomarańczowa kula tonęła w morzu, tworząc na jego powierzchni bladą poświatę. Dziewczyna była zachwycona tym widokiem, nie widziała piękniejszego w swoim życiu.  
– Cieszę się, że jesteś tu ze mną – wyszeptał Dave opierając dziewczynę o swoją pierś.
Mocno objął ją ramionami i położył brodę na czubku jej głowy. Dla Ashley nie liczyło się nic więcej. Chciałaby, aby czas stanął w miejscu.  



Spalił tego dnia chyba tonę papierosów, ale nadal się nie uspokoił. Ręce mu drżały ze zdenerwowania. Powoli tracił już cierpliwość. Ile będę tu jeszcze tkwił, myślał stojąc w oknie pokoju dziennego, skąd miał dobry widok na sąsiedni dom.  
Był już tu prawie dwa dni, ale nie widział jeszcze Ashley. Gdzie ona się podziewa?, zastanawiał się. Czyżby wyjechała i nie mieszka tutaj? Niemożliwe, podpowiedział mu głos rozsądku. Przecież był tu ten jej przyjaciel pedał. A ona nigdzie się bez niego nie ruszy. Ale teraz jej nie ma. Jednak przypuszczał, że wróci. Inaczej nie byłoby tutaj tego gościa. W Chicago mieszkali razem, więc tutaj pewnie też. Być może pojechała gdzieś na babski wypad ze swoimi przyjaciółkami. Na pewno jakieś tu miała. Pomyślał chwilę i uznał, że to jest najlepsze wytłumaczenie jej nieobecności. Poczeka na nią, nigdzie się stąd nie ruszy. Przyjechał tu dla niej, dla Ashley. I nie ruszy się bez niej!
Wyjął z paczki ostatniego papierosa i wtedy zauważył jak z domu, który obserwował wyszedł młody mężczyzna. Znał go. To był ten pedał. Nie znosił gościa. To on mu wtedy przeszkodził, gdy Ashley miała być jego. Ale teraz będzie inaczej. Już on się o to postara. Teraz nikt go nie powstrzyma przed spełnieniem swego marzenia.  
– Taka ciota nie ochroni Ashley przed swoim przeznaczeniem – rzekł sam do siebie cały czas paląc papierosa. – Przed losem nie można uciec. Ashley, będziesz moja, tylko moja. Już niedługo się o tym przekonasz.



Ashley po kolacji wyszła do ogrodu. Dave został w domu, aby pozmywać po kolacji. Nie pozwolił dziewczynie nawet wejść do kuchni. Uśmiechnęła się lekko patrząc w rozgwieżdżone niebo. Wyjazd był tak wspaniały, że wydawał się snem. Niestety ten sen już jutro się skończy, a oni wrócą do rzeczywistości i swoich spraw. Na samą myśl o tym, że opuści to miejsce ogarnął ją wielki smutek, a po policzku spłynęła łza. Chciała zachować te chwile w swoim sercu i wiedziała, że nigdy ich nie zapomni.  
Usłyszała za sobą kroki i odwróciła się. Była pełnia, więc w świetle księżyca dobrze widziała twarz chłopaka. Uśmiech z jego twarzy zniknął, gdy zobaczył łzy na jej policzkach.  
– Ej, maleńka. Coś się stało? – spytał wycierając jej łzy.
– Nic. Smutno mi, że już jutro wyjeżdżamy – odparła.  
– Mi też. A teraz uśmiechnij się. Nie chcę widzieć smutku w twoich oczach. – Gdy jej usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu rzekł: – Tak lepiej. Taką chcę cię zawsze. Nie smuć się. Przyjedziemy tu, kiedy tylko będziemy mogli.
– Naprawdę?
– Oczywiście – zapewnił ją Dave. – Nigdy nie zapomnę tego co tu się stało.  
Ashley spuściła głowę, bo znowu grzeszne myśli przeleciały przez jej głowę. Nie miała wątpliwości, co będą robić zanim zasną.  
– Zamknij oczy – poprosił ją chłopak.
Gdy to uczyniła wyjął z kieszeni spodni bransoletkę i założył na jej dłoń. Ashley otworzyła oczy i uniosła dłoń, na której zauważyła śliczną srebrną bransoletkę z małymi zawieszkami w kształcie serduszek i gwiazdek.  
– Piękna. Dziękuję. – Pocałowała go w usta.
– To po to, żebyś zawsze mnie pamiętała, gdy nie będziemy mogli się wiedzieć.  
– Niepotrzebna mi do tego żadna bransoletka. Ty jesteś w moim sercu. Zapomniałabym o tobie tylko wtedy, gdyby mi je wyrwali z piersi.  
Dave nie mógł usłyszeć piękniejszego wyznania. Boże, pomyślał, jak ona mnie kocha. Dlaczego na razie nie mogę powiedzieć jej tego samego? Położył jej dłoń na swojej lewej piersi, tak, że Ashley mogła usłyszeć bicie jego serca.  
– Zrobię wszystko, abyś tam zamieszkała. Nikogo innego nie wpuszczę.
Uśmiechnęła się słysząc te słowa. Jego zapewnienie musiały jej na razie wystarczyć. Nie pozostało jej nic innego jak cierpliwie czekać aż on ją pokocha.

Willa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2643 słów i 14630 znaków.

3 komentarze

 
  • Misiaa14

    Niech on ją  szybciutko pokocha cudooo *-*

    10 paź 2015

  • kamila12535

    Kocham porostu kocham twoje opowiadanie :) ♡♥♡♥

    9 paź 2015

  • Kamilka889

    Swietne na raz przeczytałam wszystkie części. Czyta sie lekko i przyjemnie. Czekam na wiecej.

    9 paź 2015