Tak bardzo... Rozdział 1

Nigdy nie spodziewałam się Trevor  ze mną zerwie, nigdy się nie kłóciliśmy, wiadomo, małe sprzeczki były, ale zawsze kończyły się przeprosinami z jego lub mojej strony. Planowaliśmy już ślub oraz dzieci, nawet mieliśmy na oku ładny dom. Obydwoje w tym roku kończyliśmy 24 lata oraz szkołę. Za niecały rok mieliśmy opuścić mury uczelni i zacząć prawdziwe życie.  
***
Wyszłam przed akademik dotlenić się oraz pomyśleć co dalej z moim życiem. Od dobrych paru lat nigdy tak naprawdę nie myślałam o tym, co będzie kiedyś, patrzenie w przyszłość było mi w ogóle nie potrzebne, zawsze uważałam, że co ma być to będzie ale w tym momencie wszystkie moje plany odeszły z nurtem rzeki. Jestem singielką, moi przyjaciele odwrócili się ode mnie, wybrali Trevora, nawet moja najbliższa przyjaciółka, z którą znałam się od pieluchy powiedziała mi, że jestem najgorszym śmieciem i nic nie znaczę bez Trevora. Czy miała rację? Oczywiście przecież w świecie uczelni bez chłopaka i przyjaciół jesteś nikim. Wiele osób powie, że to nie prawda, że dam sobie radę sama, lecz przywiązałam się do tego chłopaka, może głupio to zabrzmi, ale taka prawda. Dalej czuję coś do niego i może nie jest to aż tak silne, lecz zawsze jest. Moje rozmyślenia przerwało nagłe szarpnięcie do tyłu. Zakapturzona postać wciągnęła mnie w ciemny zaułek koło akademika, popchnęła na ścianę z taką siłą, że się od niej odbiłam i zrobiłam dwa kroki do przodu. Osoba stojąca przede mną miała około 180 centymetrów wzrostu i była ubrana w czarną bluzę z kapturem, czarne dresowe spodnie i adidasy do tego twarz miała zasłoniętą chustą. Nie zdążyłam się bardziej przyjrzeć, gdyż poczułam mocne pieczenie policzka, najpierw lewego potem prawego, następnie znowu powtórkę tylko tym razem na odwrót najpierw prawy potem lewy policzek. Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. Nie wiedziałam kim jest ta osoba, czego ode mnie chcę, pieniędzy? Wszystkie moje oszczędności zostały w pokoju.
-Czego ode mnie chcesz? -zapytałam drżącym głosem.
-Niczego, chcę się tylko zemścić na twoim chłopaku.
Po tym zdaniu dostałam solidnego kopniaka w brzuch, kopnięcie było na tyle mocne, że wyplułam małą ilość krwi. Byłam już pewna, że to jest mężczyzna, kobieta nigdy by tak mocno nikogo nie kopnęła, od dawna wiadomo, że kobiety mają o wiele mniej siły niż mężczyźni. Moje bujanie w obłokach przerwał kolejny kopniak tym razem nie miałam siły ustać na nogach. Runęłam na ziemię jak długa, przez załzawione oczy widziałam bardzo mało, ale mój mózg zdążył zarejestrować jak jakiś chłopak odciąga ode mnie mojego oprawcę. Całe zajście widziałam jak przez mgłę, zauważyłam tyle, że facet, który mnie pobił leży koło śmietnika z zakrwawioną całą twarzą. Mój obrońca uklęknął nade mną i coś mówił, ale pod wpływem przeżyć nie zrozumiałam kompletnie nic. Po kilku chwilach, gdy zaczęłam się uspokajać podjechała karetka pogotowia. Ratownicy zbadali mój puls, założyli wenflon, położyli na noszach i „włożyli” do karetki. Nim ratownik zamknął drzwi zdążyłam zobaczyć radiowóz policji i chłopaka, który mi pomógł. W karetce dostałam lekki uspokajające i nasenne, bo po krótkiej chwili zasnęłam.  
***  
Nigdy nie lubiłam szpitali, a najbardziej budzenia się w tych czterech białych ścianach, jakby nie mogły być niebieskie bądź inne. Może i moje łóżko nie należy do najwygodniejszych, to jest sto razy lepsze od tego szpitalnego. Ciągle skrzypienie sprężyn jest strasznie denerwujące, nie powiem już o poduszkach, które tak naprawdę pierza mają bardzo mało, jeśli w ogóle mają. Niestety nie jest tak jak we wszystkich książkach lub filmach, że ktoś z rodziny zawsze siedzi koło ciebie i czeka, aż się obudzisz, bądź lekarz przychodzi sekundę po tym jak się obudzisz. Tak naprawdę, jeśli chcesz coś załatwić musisz sam sobie po to iść.
Zwlekłam się z łóżka, zwlekłam to za dużo powiedziane ja się skaturlałam z niego. Mam szczęście, bo pokój lekarski jest naprzeciwko mojej sali. Nie wiem, dlaczego w mojej sali jest tylko jedno łóżko, wiadomo, że szpital traci przez to pacjentów, bo gdyby były dwa łóżka to o wiele więcej pacjentów mogłoby być przyjętych.  
Zapukałam do drzwi. Gdy usłyszałam słowo „proszę” weszłam. Za biurkiem siedział na oko 60-letni facet, ubrany w biały kitel, z powodu mojego dobrego wzroku wyczytałam, że ma na nazwisko Smith. Pokój był w kolorze białym, na wprost drzwi stało brązowe biurko, a na nim laptop i kilka innych lekarskich rzeczy. Po prawej stronie od biurka znajdowała się kozetka lekarska zasłonięta parawanem, który również był biały, natomiast po przeciwległej stronie pokoju stały białe szafy z przezroczystymi drzwiami, w środku były różnorodne segregatory. Zaczęłam się zastanawiać czy przypadkowo nie jestem w jakimś psychiatryku.
-W czym mogę ci pomóc drogie dziecko – do świata żywych przywołał mnie głos doktora.
-Chciałabym wiedzieć, kiedy mogę wyjść i ile spałam – rzekłam, spokojnym życzliwym tonem.
-A jak masz na imię?
-Sky Lenor – powiedziałam.
-Więc tak spałaś 2 dni a do tego masz na szczęście stłuczone żebro, jeśli chodzi o twój brzuch, nie doznałaś żadnych urazów, masz kilka śladów na twarzy, ale one powinny szybko zejść, więc za godzinę powinnaś dostać wypis, tylko żebyś się nie przemęczała, bo to, że nie masz złamanego żebra nie oznacza, że nic ci nie jest.
Pokiwałam głową i wyszłam z pokoju.
Jestem ciekawa co z moim obrońcą. Mam nadzieję, że policja nie wyciągnie żadnych konsekwencji z powodu pobicia tego faceta.  
****
Od razu po wyjściu ze szpitala wstąpiłam do apteki po leki, które przepisał mi doktor Smith.
Jeszcze przed dostaniem wypisu napisałam do mamy i opowiedziałam jej o tym co się stało, jedyne co od niej dostałam to odpowiedź „i co mnie to obchodzi”. Kiedyś miałam dobry kontakt z mamą, ale kilka lat temu jak oznajmiłam mamię, że wyjeżdżam na studnia zerwała ze mną kontakt, traktowała mnie jak powietrze. Na początku bolało mnie to ale przeszło. Ojciec, z nim to dłuższa historia, zostawił mnie i mamę, gdy jeszcze byłam w jej brzuchu jako fasolka, tak naprawdę moi rodzice nie mieli ślubu, po prostu byli parą. Mama nigdy nie zabraniała mi kontaktów z ojcem, zawsze, gdy chciałam się coś o nim dowiedzieć to mi o tym opowiadała, raz w miesiącu się z nim spotykałam. Gdy byłam już trochę starsza dowiedziałam się, że mam starszego o rok brata, na początku zdziwiło mnie to bo ojciec był z moją mamą, ale z biegiem czasu zrozumiałam, że on zdradzał tamtą kobietę. Nie chciałbym być nigdy w matki skórze i tego przeżywać, ja bym się załamała.  
***
W akademiku byłam parę minut przed szesnastą. Na początku poszłam do łazienki zmyć z siebie zapach szpitala. Przebrałam się w dresy, włosy związałam w zwykłego kucyka, z makijażu zrezygnowałam.
W kuchni postawiłam wodę na herbatę. Włączyłam laptopa i zaczęłam szukać jakiegoś filmu, padło na „Camp Rock 2” może i ten film ma już kilka lat, ale uwielbiam patrzeć na głównych bohaterów. Według mnie najpiękniejsza jest scena pocałunku. Też chciałabym przeżyć taką niezwykłą miłość, jak chodziłam z Trevorem myślałam, że już ją przeżyłam, ale jednak nie.
Zalałam swoją ulubioną herbatę i włączyłam film.  
***
W trakcie oglądania filmu zadzwonił dzwonek do mieszkania. Z trudnością ruszyłam się z kanapy. Wyjrzałam przez wizjer w drzwiach. Po drugiej stronie drzwi stał.....  

//////
Jest o to pierwszy rozdział. Liczę na waszą krytykę. Od razu zaznaczę, że wszelkie podobieństwo do jakiejkolwiek książki jest przypadkowe. Historia w pełni moja. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.

Rozdziały mogą być nieregularnie, zależy kiedy mi wena dopisze ;)

2 komentarze

 
  • agnes1709

    Somebody ma rację - na razie jest przewidywalnie, ale to tylko NA RAZIE, zobaczymy, jak się to dalej potoczy. Dramat  - mój ulubiony, dlatego też będę do Ciebie zaglądać, wypatrując dwójki.
    A co do ogółu - całkiem nieźle, popracuj tylko odrobinę nad estetyką zdań. Są małe niedciągnięcia, lecz niewielkie, do przeczytania po raz kolejny i "naprostowania".
    Ale to: "skaturlałam" - what is this?:eek::spanki: Nie ma takiego słowa, kochana moja:D
    Daję łapkę i pozdrawiam.

    24 lip 2017

  • mila555

    @agnes1709  Moja babcia zawsze mówi skaturlałam, a że chciałam uniknąć powtórzenia, więc dałam :)Dziękuję za łapkę :)

    24 lip 2017

  • agnes1709

    @mila555 Ale to gwara, mogłabyś tego użyć, gdybyś przytoczała np. czyjąś wypowiedź, w narracji nie brzmi to dobrze. Moja bacia mówiła np "radyska" (rzodkiewka) ale jakby to się prezenwtowało w opowiadaniu? HEHE. Pisz tam dwójeczkę i może trochę na ostro? Sama pisze rzeczy "be" i każdego do tego namawiam, taki już ze mnie niedobry człowiek :whip:

    24 lip 2017

  • Somebody

    Może być, tylko historia nieco przewidywalna :)

    24 lip 2017

  • mila555

    @Somebody  Na początku może się tak wydawać ale sytuacja  rozkręci się w dalszych częściach :)

    24 lip 2017

  • Somebody

    @mila555 OK.  Poczytamy zobaczymy  :kiss:

    24 lip 2017