Reakcja chemiczna XI

Dla Witka! Który zmotywował mnie do napisania kolejnej części... przez co trochę boję się jego oceny, ale i tam to właśnie jemu dedykuję tą część :)  
_____________________________________________

Treść zdjęć okazała się być bardziej szokująca i bolesna niżeli mogła przypuszczać. Był na nich Steve z inną nieznaną jej kobietą. Fotografie z wakacji, z jego mieszkania, imprezy, zdjęcie czułego pocałunku ścisnęło jej serce w piersi. Wstrzymała oddech dostając wściekłych rumieńców, najgorszy był fakt, że na wszystkich wyglądali na bardzo szczęśliwych i zakochanych, ostatnie o mało nie doprowadziło ją do zawału. Ze łzami w oczach niedowierzając zatkała usta dłonią tłumiąc okrzyk rozpaczy. Zdjęcie ślubne, na którym para młoda pokazuje swoje obrączki, uśmiechnięci, dumni tryskający miłością.
„Przecież to nie możliwe, jak mogła się nie zorientować! Przecież w jego mieszkaniu nie było nic co by sugerowało, że kogoś ma, nie nosił obrączki, nikt w biurze o tym nie wspominał, po pracy widywał się tylko z nią. A jednak. Przecież zdarzały się dni i noce spędzone osobno, nieodebrane połączenia, przez rzekome akcje policyjne lub długie odprawy. Kłamstwa! To kłamstwa, prawda była taka, że był żonaty. Emocje wzięły górę, spakowała zdjęcia do koperty i jak oparzona wybiegła z domu, nie miała zamiaru czekać, chciała to natychmiast wyjaśniać. Pojechała do jego mieszkania, klnąc pod nosem na czerwonych światłach. Dzwoniła, waliła w drzwi ale nikt nie otwierał, nie miała zamiaru robić scen na klatce więc drżącą dłonią w torebce odszukała klucze, które ostatnio jej dał w prezencie. Jak tornado wpadła do środka, krzycząc jego imię. Niepokojąca cisza, otarła nerwowy pot z czoła. Drzwi do sypialni były zamknięte, a wyobraźnia wyswobodziła się pogarszając jedynie jej stan z impetem nadusiła klamkę i otworzyła je na całą szerokość. Nikogo tam nie było, ale bałagan jaki tam zastała potwierdził jedynie jej podejrzenia.  
Ciuchy poskładane w walizkach pogorszyły sytuację, prawdziwa rozpacz szarpała za serce gdy album leżący na łóżku puchł od zdjęć podobnych do tych co dostała od anonimowego adresata. Ostatnia nadzieja, że to również profesjonalny fotomontaż prysła jak bajka mydlana. Nie potrafiła tego usprawiedliwić, nie widziała żadnego wyjaśnienia. Płakała oglądając każdą kolejną stronę, powinna to rzucić i wybiec, ale nie mogła się powstrzymać, niedowierzając przejrzała cały album i nie natrafiła na nic co by sugerowało, że to jedynie pamiątka z przeszłości. Żadnych innych zdjęć z innymi kobietami, tylko uśmiechnięta blondynka o pięknych lazurowych oczach. Wpadła w histerię obrzucając go w myślach najgorzej możliwymi wyzwiskami nie mając sił krzyczeć na głos. Nie była wstanie dłużej przebywać w mieszkaniu, w którym otaczał ją męski zapach. Zbiegła po schodach podtrzymując się barierki, łzy uniemożliwiły dobrą widoczność, ale nie była wstanie ich opanować. Wybiegając z budynku potrącając jakąś kobietę, wymamrotała ciche przeprosiny i gestem przywołała taksówkę. Zamknięta w okopconym starym aucie czuła jak puchnie jej głowa, roztrzęsiona wróciła do mieszkania zamykając się w swoim małym pokoju. Straciła nadzieję, grunt zawalił się pod nogami, a serce rozsypało na milion drobnych kawałków.  
W tym czasie niczego nieświadomy Steve czekał na jakąkolwiek wiadomość. Pomógł sąsiadce poskładać meble, zeszło mu trochę dłużej niż planował, w podzięce dostał pyszne ciasto, które chciał podać  na kolacji. Wrócił do siebie i zrobił porządek w sypialni. Ciuchy oddał do schroniska, a resztę pamiątek schował w mniejszy kartonik i zakopał na dnie szafy. Dzwonił do niej ale nie odbierała, zaniepokoił się nieodbieranie telefonów nie było w jej stylu. Dochodziła dziewiętnasta i w dalszym ciągu cisza po drugiej stronie. Taśma ciemnych scenariuszy przeleciała przed oczami niczym trialler filmu akcji. Chwycił za kluczki i z piskiem opon pojechał do jej mieszkania. Dobijał się bezlitośnie naprzemiennie waląc i dzwoniąc do drzwi, ale nikt mu nie otworzył. Ada skulona w pościeli tłumiła płacz nasilający się pod wypływem jego głosu. Nie chciała go widzieć, po przejściach z mamą myślała, że już nic jej nie jest w stanie złamać. Myliła się, zdradzona, oszukana, wykorzystana, zrównana z ziemią czuła, że umiera. Słyszała jak wali w drzwi, jak woła jej imię i już miała się poddać, gdy nagle wszystko ucichło. Ostrożnie wyjrzała przez okno, z którego miała idealny widok na parking. Po kilku sekundach patrzyła jak odjeżdża.
Prawił komplementy, pogrywał z nią, bo tak naprawdę nigdy nie wyznał co do niej  czuje, może było to spowodowane faktem, że była jedynie zabawką? Może źle odebrała wszystkie jego słowa, ale w takim razie po co by proponował, wspólne mieszkanie? A  może to nie było jego mieszkanie? Może on mieszka z tą kobietą, gdzieś indziej? Kiedyś obiło się jej o uszy, że niektórzy policjanci posiadają służbowe mieszkania, może jednym z nich było właśnie on? Sama nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć miała tysiące pomysłów, które przedstawiały go w coraz gorszym świetle przepełniały jej wyobraźnię.  
Steve krążył po mieście jak wariat, obdzwonił cały wydział zdesperowany pojechał do Anety. Spuchnięta, z podkrążonymi oczami odurzona nie małą ilością alkoholu oparła się o framugę drzwi.  
-Czego? – wybąkała.  
-Gdzie jest Ada? – warknął na skraju wytrzymałości.
-Nie wiem i nie o obchodzi mnie to –ledwo trzymając się na nogach poprawiła niezdarnie rozczochrane włosy.  
-Jeśli jej coś zrobiłaś, albo ten twój gaguś…
-Daj mi spokój człowieku! Ja nie mam córki!!!  
-Pytam po raz ostatni!  
-Tu jej nie ma! Chcesz? Proszę bardzo szukaj jej, ale nie wiem gdzie się szlaja – teatralnym gestem zaprosiła go do środka. Wparował jak tornado, przeszukując każde pomieszczenie. Nic nie wskazywało na to, żeby była tam przetrzymywana.  
-Jeśli się okaże, że coś jej zrobiłaś to postaram się, żebyś trafiła tam gdzie powinnaś trafić dużo wcześniej.  
-Wynoś się z mojego domu! – warknęła zestresowana. Wydarzenia ostatnich miesięcy zrujnował jej imię, formę. Straciła wszystko, a wiedziała, że może stracić jeszcze więcej, wolność.  
Gotowy złamać przepisy chciał pojechać do biura i namierzyć jej telefon, gdy w tym czasie zadzwoniła Mia. Informacja jaką dostał zbiła go z tropu.  
-Dodzwoniłam się do Ady – zaczęła zmieszana.
-Chryste! Gdzie ona jest?!  
-Twierdzi, że w mieszkaniu.
-Jadę tam.  
-Poczekaj – krzyknęłam do słuchawki – Sęk w tym, że ona nie chcę cię widzieć – Mia czuła się nie komfortowo przekazując mu wiadomość tym bardziej, że nie była zorientowana w temacie, zresztą podobnie jak Steve.  
-Co ty pieprzysz?! – nie panował nad emocjami.  
-Nie wiem o co chodzi, ale powiedziała, że nie chce cię widzieć.  
-To jakiś żart?!  
-Nie mam nastroju do żartów. Steve coś ty jej zrobił?
-Słucham?!  
-Dlaczego ona płacze, dlaczego nie chce z tobą rozmawiać?! Co jej zrobiłeś?!!  
-Nic! Przecież ja kurwa nic nie zrobiłem.  
-To dlaczego ona płacze?!!!  
-Jadę do niej – rzucił telefonem. Mogła krzyczeć jego imię ile chciała, ale i tak nic to nie dało. Mia zdezorientowana zadzwoniła do Oskara. Nic nie podejrzewając, a znając sytuację laborantki uznała, że jej zachowanie jest powiązane ze starą osobistą sprawą. Sama będąc bliska terminu porodu nie miała sił na wyjazdy może z wyjątkiem porodówki, jeszcze bardziej zaskoczyła ją reakcja Oskara, który bez pytań poinformował ją, że to ogarnie.  
Mia zachodząca w głowę co się dzieje, Oskar natarczywie dzwoniący do Steva, pijana Aneta zataczając się do łóżka, Ada płacząca w poduszkę i Steve stojący pod drzwiami  błagając kobietę by otworzyła. Nie był wstanie domyśleć się o co chodzi, zdezorientowany był gotów spędzić noc na wycieraczce, byle tylko wyjaśnić dziwne zachowanie Adrianny i pewnie by się tak stało gdyby nie nagłe wezwanie. Każde inne by zignorował, ale chodziło o morderstwo w dodatku krewnego burmistrza. Niechętnie odjechał, zasypując skrzynkę telefoniczną załamanej kobiety wiadomościami, których nie miała ochoty odbierać.  
Wyjazd z ojcem pojawił się w idealnym momencie, nie chciał go widzieć, a tydzień poza miastem ratował ją przed jakimkolwiek kontaktem. Celowo zostawiła telefon, a przed ojcem udawał, że zapomniała i że jej stan to jedynie efekt przeziębienia i wyroku wydanego przez sąd dla Anety, choć była przekonująca ziarno niepewności zakwitło w umyśle ojca w końcu nawet on nie wiedział o jej potajemnym związku, a może gdyby mu powiedziała prawdę, może by ją uświadomił z kim na do czynienia? Może się znają? Karciła się za swoją naiwność, jak prze pół roku mogła się nie zorientować, że był żonaty?! Jedyne co jej teraz pozostało to przyklejenie sobie uśmiech do twarzy choć serce jej krwawiło.  
Steve nie odpuszczał i tak nie mógł się skupić na pracy zawalając zadaniami swoich podwładnych pojechał do jej mieszkania. Gdy klamka ustąpiła serce mu mocniej zabiło, dopiero gdy zobaczył Alice w kusej koszulce nocnej zamarł.
-Jest Ada? – wyparował bez zastanowienia.  
-Przystojny komandos! – krzyknęła rozpromieniona na jego widok zalotnie zawijając kosmyk włosów na palec – Zapraszam – otworzyła szerzej drzwi. Wparował do środka nerwowo się rozglądając.  
-Gdzie ona jest?  
-Wyjechała – zerknął na zegarek. Według planu już powinna być w drodze. Klnąc pod nosem złapał się za głowę. Chcąc mieć stuprocentową pewność wtargnął do jej pokoju.  
-Mówiłam – zatarasowała mu drogę pożerając dzikim spojrzeniem – Napijesz się czegoś?  
-Mówiła coś? – nie interesowała go jej propozycja – Zanim wyjechała?  
-Tak, że nie bierze telefonu.
-Tylko tyle?  
-Ostatnio nie mieliśmy okazji lepiej się poznać – przejechała dłonią na szerokości dekoltu – Może napijemy się drinka? Pogadamy?
Nie miał ochoty na flirty, tłumaczenia czy rozmowy. Musiał spotkać się z Adą, wyjaśnić jej dziwne zachowanie. Wyciągnął swoja służbową wizytówkę.
-Gdybyś miała z nią jakiś kontakt, albo wróciłaby wcześniej zadzwoń do mnie – poważny, zdeterminowany i rozgniewany rozbudził zmysły Alice. Zachwycona nie spuszczając wzroku z mężczyzny wyszeptała.
-Zadzwonię.  
Nie tracąc czasu wrócił do wydziału. Miał możliwość zdobycia numerów Artura czy też jego żony, ale Oskar sprowadził go na ziemię.  
-Może postanowiła sobie zrobić tydzień bez telefonu – zasugerował przyjaciel.
-Nie! – zastanowił się przez chwilę – Nie. Coś musiało się stać.  
-Może dałeś jej powód, do tego żeby się nie odzywać. Nie powiedziałeś, zrobiłeś czegoś co mogłoby ją zdenerwować?
-Nie, wszystko było w porządku. Mieliśmy się spotkać wieczorem i tak po prostu przestała się odzywać, nie przyszła. Coś musiało się stać!  
-Może dowiedziała się o Katie?
-O Katie? Ale to przecież nie jest powód – zamilkł. To był jakiś powód, który mógłby usprawiedliwić jej zachowanie, ale przez jej dziecinne zachowanie i zostawienie telefonu nie miał jej nawet jak o tym poinformować. Zasępił się – Mogła zadzwonić, pogadać. Przecież mógłbym to wyjaśnić.
-Wiesz kobiety różnie reagują na takie informacje. Mówiłem ci żeby od razu jej powiedział.
-A co by to zmieniło, Kaite już nie ma. Nie może się na mnie dąsać, wtedy się nie znaliśmy. To dziecinne!  
-Wiesz jakie są kobiety, mają swój światopogląd.
- Chryste, przecież jak ona zaraz nie zadzwoni to oszaleję – wydusił z siebie, zaciskając pięści.
-Zakochałeś się – podsumował nieco rozbawiony partner, otrzeźwiając go.  
Wiedział, że to co jest między nimi to nie zabawa, że to coś poważniejszego, ale nigdy jej tego nie wyznał mało tego nieświadomie odganiał takie myśli.
-Powiedziałeś jej to chociaż? – zapytał widząc reakcję kolegi. Steve zaprzeczył – No to masz powód, ona na to czekała, a ty tego nie powiedziałeś poczuła się jak zabawka i postanowiła dać ci nauczkę.
-To do niej nie podobne.
-Znacie się pół roku z czego tylko od czterech się spotykacie, myślę że nie zdążyłeś jej na tyle poznać, żeby być pewnym czy to do niej podobne czy nie.
-Może masz rację – oparł dłonie o blat biurka i z bezsilności opadła mu głowa.  
-Człowieku byłem trzy razy żonaty, znam się na kobietach.
-Więc dlatego nie potrafisz ich przy sobie utrzymać? – dogryzł mu.
-Błąd kolego, to one nie potrafią utrzymać mnie przy sobie.
-To twój światopogląd.
Rozmowa z Oskarem trochę go uspokoiła, ale i tak czół dziwny niepokój, coś w tym wszystkim się nie zgadzało i nie wiedział co. A niewiedza jest powodem natłoku głupich myśli. Za jego radą nie dzwonił, nie wypytywał o adres, nie namierzał telefonów. Oskar twierdził, że jeśli prawda wyszła na jaw to lepiej będzie jak Ada się trochę uspokoi. Mimo swoich wątpliwości przystał na to.  
Pierwszy dzień był nie do zniesienia, ale każdy kolejny był jeszcze gorszy, ona wściekła waliła w nocy w poduszkę zanosząc się głuchym płaczem, on szalał z niewiedzy. Ledwo panował nad emocjami, nie jednemu się dostało za byle błahostkę, Oskar próbował go jakoś postawić do pionu ale na próżno. Nie mógł spać, pracować, skupić się na pracy, czuł że robi błąd nie jadąc za nią, ale praca nie pozwalał mu się wyrwać choć i tak był bezużyteczny.  
W tym czasie Ada walczyła z natłokiem łez. Dzień wydawał się być za długi, szczególnie, że całą rodzina wprawiona w wakacyjny nastrój bawiła się świetnie, a ona musiała się wtopić choć marzyła o ciemnej samotności.  
Wieczorem dojechała rodzina macochy, a jej kuzynka namówiła resztki dziewczyny na imprezę w pobliskim barze. Nie miała głowy do strojenia się, wiec założyła dżinsy i czarną dopasowaną bluzkę, prosto ale i tak zwracała na siebie uwagę. Opuchnięte oczy odciągało swoim zgrabne podkreślone ciało. Nie spięła nawet włosów, nie chciała na nikim robić wrażenia, uznała po prostu że będzie miała okazję się upić i nikt nie będzie pytał o powody.  
Usiadła przy barze, udając że słucha swojej towarzyszki, za którą szczerze nie przypadała. Sama zamawiała coraz częściej kolejne drinki i wypijała je w niestosownym tempie. Nie umknęło to uwadze młodemu choć doświadczonemu barmanowi.
-Kiepski dzień? – zagadał.
-Najgorsze pół roku w moim życiu – wyznała. Mało ją obchodziło kim jest i jakie ma zamiary, zaczął to niech słucha. Dziewczyna z którą przyszła utonęła w tłumie ludzi więc zaczęła bez krępacji.
-Chyba pech się mnie uczepił.
-Facet? – zaprzeczyła ciężką od alkoholu głową.
-Świnia – poprawiła go.
-Zdradził cię? – miał doświadczenie w takich rozmowach więc bez problemu podjął dialog.
-Nie jestem pewna czy mnie, raczej zdradzał kogoś ze mną .
-Nakryła was?
-Nie, w sumie nie jestem pewna – zmarszczyła brwi – Dostałam anonimową pocztę ze zdjęciami. W sumie mogła to być ona. Sama nie wiem, ale to nie jest ważne. Dupek oszukał mnie i jeszcze chciał żebym się do niego wprowadziła – zaśmiała się pijacko po czy natychmiast spoważniała – Co za skurwysyn – na co dzień nie używała takiego słownictwa, ale teraz przestało się dla niej liczyć dobre wychowanie.
-Za pół godziny kończę chcesz o tym pogadać ?
-Za pół godziny  nie będę w stanie chodzić – przyznała się czując małe zawroty w głowie.
Postawił jej wodę zamiast alkoholu.
- Jak przez pół godziny wytrzymasz na wodzie to kolejną kolejkę ja stawiam.
- Stoi – podał mu dłoń – Ada jestem.
- Joe.
- Ładnie – pochwaliła.
Pół godziny odrzucała pijanych adoratorów zapijając się litrami wody. Kontakt z towarzyszką straciła bezpowrotnie, aż w końcu przyszedł wybawca. Usiedli przy stoliku w rogu dając sobie większą możliwość na rozmowę mimo głośnej muzyki.  
-Myślisz pewnie, że to żałosne spijać się z powodu faceta.
-Nie, uważam, że to on jest żałosny jeśli cię tak potraktował.
-Jestem ślepa, jak mogłam niczego nie zauważyć – tak naprawdę nie było ważne kto siedzi obok. Najważniejsze że słuchał, nie krytykował i nie pouczał.  
-Może to fotomontaż, wiesz teraz ludzie tym żyją.
-Być może – iskra nadziei zapłonęła, jednak… – W mieszkaniu miał album z ich wspólnymi zdjęciami – wyznała – Wyglądali na szczęśliwych, szczególnie na zdjęciach ślubnych – otarła z policzka kolejną niechcianą łzę.  
- I myślisz, że jest wart twojego porannego kaca?
-Może to głupie, ale jeśli mój kac mógłby mi zapewnić, że przestanie boleć – ucisnęła dłonią pierś – To bym wykupiła cały barek – wyznała z rozpaczą, mimo to udało się jej go rozbawić.  
-Szkoda, zazwyczaj zdradzone i pijane dziewczyny szukają zastępstwa – zażartował choć w głębi duszy liczył, że może uda mu się ją zakręcić wokół palca.
- Ha! Myślałeś że jak się upiję to wskoczę ci do łóżka z rozpaczy? – nie czuła złości mimo jego prowokującego spojrzenia i uśmiechu.
- Pomarzyć można.
-To po co podałeś mi wodę zamiast wódki. Utrudniasz sobie zadanie.  
- Myślałem o seksie aktywnym z oby storn, a nie o pół przytomnej lalce – może na trzeźwo by ją przestraszył takim tekstem, jednak alkohol sprawił, że rozmowa toczyła się luźno, choć nakręcała obie strony. Zachowywała się nie w porządku wobec Steva, ale przekonana, że to właśnie ona została oszukana nie miała wyrzutów.  
- Często sypiasz z nieznajomymi pijanymi i nie do końca świadomymi kobietami?
-Niezbyt często, ale cieszę się z każdej „zdobyczy”- zaznaczył gestem palców („”)
- Ze mną nie będziesz miał tak łatwo musiałbyś przedstawić namacalny dowód że nie jesteś z nikim związany, zaręczony czy ożeniony – reszta rozmowy zeszła na zupełnie inny temat, ale Joe nie miał zamiaru odpuszczać.  
Do domku jaki wynajął Artur nie było daleko więc wracali pieszo, o własnych siłach choć w przypadku Ady w zwolnionym tempie. Było już nad ranem więc niebo zaczęło się rozjaśniać szykując na wschód słońca, świeże powietrze działało kojąco na upojony procentami organizm. Ciągnął za sobą nogi potknęła się tracąc równowagę, wpadła prosto w ramiona barmana. Joe postanowił zaryzykować, przycisnął ją do siebie i pocałował, Ada natomiast zamiast odwzajemnić pocałunek dziko się roześmiała. Na trzeźwo pewnie by mu przywaliła, w tym jednak momencie cała sytuacja wydawała się być zabawna.  
-Jesteś pijany – odepchnęła go lekko zataczając się przy tym. Joe otrząsnął się i ruszył za dziewczyną. Odprowadził ją pod same drzwi, wypił o wiele mniej niż ona więc bez problemu zapamiętał adres.  
-Mogę jutro do ciebie przyjść?
-Dobra, ale zabierzesz mnie gdzieś, nie chcę siedzieć w domu – niekontrolowane gesty i śmiech rozbawiły go.  
-To jesteśmy umówieni?
-Fajny jesteś – wybełkotała. Chciał ją pocałować na pożegnanie, ale zamiast tego zamknęła mu drzwi przed nosem. Stał dłuższą chwilę po czym podskoczył ze szczęścia zmobilizowany do działania. Nie miał zamiaru zmarnować tej szansy, nawet jeśli miałby to być tylko kilku dniowy romans.  
Ada doczłapała się do sypialni starając się zachowywać przy tym bezszelestnie. W ciuchach zanurzona w pościeli oddając się w ramiona snu.

twojahistoria

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3529 słów i 19908 znaków.

8 komentarzy

 
  • Użytkownik MichaelPL

    Brawo! :D Piszesz cudne opowiadania ;) Moja dobra "koleżanko" ;)

    3 kwi 2016

  • Użytkownik Wiktor

    Witaj!!!. Dziękuję za część nie musisz się denerwować. Część super. Wszystko jest takie ściśle związane, nie ma jakichś faktów czy osób wziętych z " sufitu". Wciągasz czytelnika w fabułę " co widać po komentarzach. Czytelnicy mają jakieś odczucia co do bohaterów czy pozytywne czy też negatywne, ale mają i mówią i piszą w komentarzach. Części są długie, że można sobie fajnie poczytać i miło spędzić czas na czytaniu. Wciągasz nas czytelników w fabułę opowiadania i po przeczytaniu ma się niedosyt i chce się więcej . " I co teraz będzie pójdzie do łóżka z barmanem?. Czy Steve ją znajdzie?, Jak się dalej potoczy historia?. Dobrze Ci idzie dziewczyno. Dalej tak trzymaj. Dzisiaj w pracy znowu czytałem Twoje opowiadanie " Czy będziesz moją Walentyną". Muszę Ci powiedzieć ,że jest dobre. Można przeczytać jeszcze raz i się nie nudzi. Oczywiście błędy każdemu się zdarzają. Ja nie zwracam na to uwagi. Chodzi przecież o treść.
    Przepraszam, że tak późno odpisuję,lecz byłem dzisiaj 12 godzin w pracy, ale za to po pracy poczytałem sobie fajną część. Dziękuję za część. Pozdrawiam Wiktor

    3 kwi 2016

  • Użytkownik Czekoladowytorcik

    Mam nadzieję że Ada nie pójdzie z Joe (?) do łóżka.. Nie mogę się doczekać następnej części ;)
    Zajebiaszcze  ;)

    3 kwi 2016

  • Użytkownik Martuskowaaaa

    Super ! Czekam na kolejną :) Niech jej wszystko wytlumaczy ! I będzie dobrze :)

    3 kwi 2016

  • Użytkownik eeeee

    Dla Witka ??? :)

    3 kwi 2016

  • Użytkownik majli

    Ja tam podchodzę do tego tak, że każdy ma swój rozum. Ada myśli, że została oszukana i zdradzono, dlatego nie jestem zawiedziona jej zachowaniem. Procenty też miały wpływ na to, co robiła i mówiła. Facet na jej miejscu posuwałby już jakąś lalkę, a ona (ta dziewczyna) i tak by mu wybaczyła. Steve sam jest sobie winien, mógł nie ukrywać przed nią tego, że miał żonę. Uniknął by takiej sytuacji. Teraz sam cierpi i nie wie, co się z nią dzieje, a wystarczyło być szczerym. Mam nadzieję, że wszystko się między nimi ułoży, chociaż nie ukrywam, że Steve zasłużył na karę.
    Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały. <3  <3  <3

    3 kwi 2016

  • Użytkownik ell

    fajnie  dużo się dzieje ale jak go zdradziz tym barmanem to zabije :) haha

    3 kwi 2016

  • Użytkownik Pina

    Mam nadzieję że do niczego nie dojdzie pomiędzy Ada a Joe. I Steav wyjaśni całe nieporozumienie. Liczę na to, że Ada nie da się zaciągnąć do łóżka  ;)  super część, z niecierpliwością czekam na cd  :kiss:  Pozdrawiam

    3 kwi 2016