Reakcja chemiczna VIII

Jak małolatowi motyle bezlitośnie penetrowały brzuch. Roztargnienie i pojawiający się bez powodu uśmiech nie uszedł uwadze funkcjonariuszy z wydziału, a jego samego dekoncentrowały. Podbudowujący był fakt, że mu zaufała, zwierzyła i poprosiła o pomoc, a przecież ze swoimi znajomościami mogła pójść od razu na samą górę. Dodatkowo wspomnienie poprzedniego wieczoru działało motywująco, świadomość że nie opierała się, nie odepchnęła, a odwzajemniła pocałunek.
Wpatrzony w krajobraz za oknem nie zwrócił uwagi na wchodzącą Mie do biura.
-Mamy zgłoszenie, strzelanina pod barem, dwie ofiary – niepotrzebnie się produkowała, ponieważ Steve nie był wstanie skupić się na jej słowach. Przerwał jej Oskar, który wszedł chwile po niej.
-Możemy pogadać? – w dłoni trzymał torebkę z telefonem Ady wiec nie trudno było się domyśleć w jakiej sprawie przychodzi. Szybka wymiana spojrzeń wzbudziła podejrzenia koleżanki.
-Jasne – rzucił bez zastanowienia – Zostaw adres, dojadę do was –zwrócił się do zaskoczonej kobiety.
-Wszystko gra? – przyjrzała się im uważnie.
-Tak. Postaram się być jak najszybciej.
-No dobra – wyszła zdezorientowana. Powodem nie było jedynie zachowanie Steva, a również jego przemiana wizualna, nie jednemu nie umknęło uwadze, że dba o siebie jeszcze bardziej niż zwykle. Nowe ciuchy, intensywne perfumy, przystrzyżony włos, mały zarost, wzbudzał jeszcze większe zainteresowanie wśród kobiecego zespołu.
-Co jest? – zwrócił się do Oskara, który rozsiadł się w fotelu naprzeciwko.
-Ta kobieta – położył telefon na biurku – Aneta. Ma obsesję.
-To już wiem.
-Ale ja, chyba znam powód tej obsesji – Steve usiadł na swoim miejscy zamieniając się w słuch – Po pierwsze– wskazał na teczkę, która również rzucił Stevowi, otworzył ją i przejrzał – Nasza szantażystka jest hazardzistką, zadłużyła się na trzydzieści pięć kawałków. Sprawdziłem dochody – uprzedził pytania – Firma nie prosperuje ostatnio najlepiej, nie ma szans na spłacenie długów w tak krótkim czasie jakim została ograniczona.
-Chce wykorzystać Adę – potarł nerwowo podbródek.
-Sprawdziłem tego Jakubka. Znany, szanowany w swojej branży. Miałby możliwości wciągnąć ją na okładki czasopism, z których dochód spokojnie spłaciłyby dług.
-A po drugie?
-Rozmawiałem z psychologiem – Steve skarcił go spojrzeniem, obiecał Adzie dyskretność i nie miał zamiaru złamać słowa do momentu gdy nie będzie to konieczne – Napatoczyła się przypadkiem – szybko się usprawiedliwił – Okazało się, że zna rodzinę naszej Adrianny. Zachowanie kobiety ma wiele zastrzeżeń. Elizabeth od dawna podejrzewa zaburzenia psychiczne, ale nie dowiemy się dopóki jej nie przesłuchamy.
-To by mnie nie zdziwiło, jaka matka szantażuje dziecko w taki sposób?! – westchnął ciężko – Sprawdziłeś dokumenty? – zmienił temat.
- Tak, w środku masz wyniki – wskazał na teczkę – Wersja Ady potwierdziła się. To nie jej podpis widnieje na papierach, ktoś bardzo się do tego przyłożył.
-No to mamy ich. Załatw nakaz przeszukania. Trzeba znaleźć te zdjęcia – poderwał się gotów wychodzić odstawiając na drugie miejsce poprzednie zgłoszenie.
-Steve – wstał zaraz za nim, zatrzymując go. Nie bardzo wiedział jak zacząć, nie był mu potrzebny psycholog żeby się domyśleć dlaczego tak bardzo angażuje się w tą sprawę. Ale był jego przyjacielem i uważał, że powinien się podzielić z nim swoimi wątpliwościami
-Wiem, że nie jest ci ona obojętna, ale zastanów się czy jest tego warta.
Zmarszczył brwi w charakterystyczny sposób, gdy nie podobało mu się to co słyszy.
-Nie zrozum mnie źle, ale nie wiesz w jakich okolicznościach powstały te zdjęcia.
-Słyszałeś nagranie – warknął podirytowany.
-Słyszałem.
-No to chyba nie trudno się domyśleć w jakich okolicznościach do nich doszło.
-Pytałeś o to? – cisza – Odpowiedziała? Nie? Ciekawe dlaczego?
-Co sugerujesz?
-Może nikt jej nie zmusił? A teraz jej wstyd za przeszłość, a akacja z mamą to dobry pretekst do tego aby oczyścić się z krępującej przeszłości robiąc z siebie ofiarę.
-Nie znasz jej.
-Ty też nie, a analizując życie jej matki i biorąc pod uwagę, że odziedziczyła tylko połowę jej genów jestem gotów przyjąć taką wersje.
-Bardzo szybko ją oceniłeś.
-Nie oceniam, tylko wolałbym żebyś dwa razy się zastanowił zanim się zaangażujesz.
-Tylko widzisz, problem polega w tym, że to ona nie chce się angażować – przyznał nie zastanawiając się długo nad tym co mówi – Załatw nakaz, jadę do tego baru, jak wrócę pojadę osobiście do jej mamusi – zarzuty przyjaciela nie wzbudziły wątpliwości co do jej osoby. Miał przeczucie i nadzieję, że nie jest tak wyrafinowana jak Aneta.
-Chcesz palić mosty u przyszedłeś teściowej już na samym początku? – zażartował widząc, że Steve nic sobie nie robi z jego słów, sprawnie uniknął atakującej go pięści. Rozbawieni rozeszli się do swoich obowiązków. Oskar znał go zbyt dobrze i wiedział, że nie ma siły przebicia, choć z drugiej strony widząc jego pozytywną przemianę miał nadzieję, że się nie sparzy na tej znajomości, ale nie potrafił odpędzić się od podejrzeń.
Ada w tym czasie zwolniła się u Noaha i pojechała tam gdzie dawno powinna wyznać prawdę i poprosić o pomoc. Tata bardzo się ucieszył na jej widok, w ostatnim czasie bardzo rzadko ich odwiedzała, do momentu gdy nie wyjaśniła w jakiej sprawie przychodzi. Artur zdawał sobie sprawę z obsesji jego byłej żony, ale nie spodziewał się, że jej szaleństwo może zabrnąć aż tak daleko.
- Dlaczego nic nie powiedziałaś?
-Wstydziłam się – przyznała załzawiona.
-Czego? Boże! – nerwowo chodził po salonie, podczas gdy obecna partnerka przyniosła zioła uspokajające.
-Może ci też zaparzyć? – wtrąciła się niepewnie widząc narastającą furię Artura.
-Nie potrzebuję melisy – warknął – Zabiję tego gnoja – ruszył do wyjścia, a zaraz za nim wystraszone rozwojem sytuacji Ada z Vanessą.
-Tato poczekaj! – krzyknęła przerażona rozwojem sytuacji.
-Artur! Zwariowałeś?! – Vanessa stanęła mu na drodze – I co chcesz zrobić?
-Zabiję zboczeńca!
-O tak to bardzo dobry pomysł! – wykpiła go podirytowana.
-Tato daj spokój, policja się nim zajmie – obydwoje odwrócili się w stronę Ady – Zgłosiłam to.
-Artur nie rób głupstw, daj działać policji, później sobie z nimi porozmawiasz – Vanessa chwyciła męża za ramię powoli ciągnąc go w stronę salonu.
-Porozmawiać? Ja ich zatłukę! – wyrwał się nie panując nad sobą.
-TATO! Właśnie dlatego ci nie powiedziałam! Zaraz zrobiłbyś coś głupiego! – z oczu popłynął strumień łez.
-Ada – na ten widok momentalnie się uspokoił – Kochanie – przytulił ją do siebie. Nie wiedział jakich słów powinien użyć żeby ją uspokoić.
Mimo próśb Artura i Vanessy nie została u nich na noc. Nie bała się wrócić do domu, tak długo żyła z tym ciężarem, że teraz jedynie jej ulżyło, że zdobyła się na odwagę wyznać prawdę.
Do domu wróciła autobusem, pogrążona we wspomnieniach o mało nie przegapiła przystanku. Wchodziła na ostatnie piętro potykając się o własne stopy, stres, zioła i łzy otępiły ją, a gdy dotarła pod swoje drzwi zamarła.
-Nie zostawiłaś mi swojego nowego numeru – przez chwilę, nie bardzo wiedziała o co mu chodzi, sparaliżowana obecnością Steva nie odpowiedziała, po chwili dotarło do niej, że oddała telefon jako dowód i nie kupiła zastępczego. Przez całe zamieszanie zupełnie o tym zapomniała. Milcząc otworzyła drzwi i gestem zaprosiła do środka. Po szybkiej analizie była pewna, że Alice nie ma w mieszkaniu. Biorąc pod uwagę narastającą chęć schowania się w jego ramionach zwątpiła czy dobrze zrobiła zapraszając go do środka.
-Aresztowałem ich dzisiaj – od razu przeszedł do rzeczy. Zamarła stojąc do niego tyłem. Uważnie ją obserwując przyglądał się jak się rozpłaszczyła, odwróciła się i patrząc mu prosto w oczy wyszeptała.
-Dziękuję. A zdjęcia? Znaleźliście je?
-W biurze i studiu nic nie było. Oskar przeszukuje dom twojej mamy – na tą informację zmieszała się. Nie dość że ktoś przeszukuje miejsce w którym się wychowała, to do tego znajdując zdjęcia skompromituje się w całym wydziale. Bezbronnie objęła się ramieniem.
-Jak coś znajdzie od razu da znać – wyglądała kiepsko, co nie uszło jego uwadze, podszedł do niej zastanawiając się co powinien zrobić – Ada?
-Nie wiem co myśleć, co robić? Przecież nie dała mi wyboru, a mimo to… Czasami … – nie potrafiła dobrać odpowiednich słów – Jest mi wstyd – wyszeptała zmęczona.
-Dlaczego? – to była kolejna szansa na to aby dowiedzieć się prawdy.
-Bo – zaczęła niepewnie – Jeśli Oskar znajdzie te zdjęcia, to je zobaczy, wszyscy się dowiedzą i … Nie dam sobie z tym razy – poleciały pierwsze łzy.
-Skoro nie chciałaś żeby ktokolwiek to zobaczył dlaczego się na to zgodziłaś? – zapytał podstępnie.
-Nie miałam wyboru. Nie chciałam nikomu o tym mówić, ale nie dali mi wyboru. A teraz wszyscy się dowiedzą.
-A twój wuj? Przecież mogłaś iść do niego. Na pewno by ci pomógł, a może zrobił by to no wiesz… po cichu.
-Zwariowałeś? Gdyby się dowiedział na pewno zrobiłby coś głupiego. Dzisiaj, gdy powiedziałam tacie wpadł w taki szał, że był gotowy pojechać do Jakuba i … no wiesz. To miałby jeszcze gorsze konsekwencje. Tylko ty możesz mi pomóc. Ale… – wyglądała na zmęczoną, pogładził ją po głowie, niepewnie podniosła wzrok – Pogubiłam się – wyszeptała. Była tak blisko, że i on przestał panować nad własną samokontrolą. Objął jej twarz w obie dłonie, głośno przełkną ślinę, w przerażonych oczach szukał przyzwolenia. A gdy nabrał odwagi, nachylił się gotowy po raz kolejny ja pocałować gdy wściekły dzwonek ponownie im przerwał. Zamarli, a Ada posmutnia jeszcze bardziej, nakryła męskie dłonie swoimi i ściągnęła ze swojej twarzy – Odbierz – nie kryła rozczarowania, na co Steve wściekł się, miał zamiar odrzucić połączenie, ale gdy wyświetlił się numer Oskara odebrał natychmiast.
-Co jest? – nie spuszczał jej z oczu.
-Mamy zdjęcia – zaczął, po chwili dodając – I nie tylko.
-Co to znaczy?
-Okazuje się, że nie tylko córkę szantażowała.
-Możesz jaśniej? – warknął zirytowany.
-Znalazłem film.  
-Jaki film? – Ada na te słowa wytrzeszczyła zdziwione oczy zadając to samo pytanie.
-Jaki film?
-Chyba myliłem się co do Ady – znał Steva bardzo dobrze i wiedział jakie informacje wyprowadzają go z równowagi, ale w jakie słowa by tego nie ubrał zabrzmiałby tak samo – Powinieneś to obejrzeć – cisza – Miałeś rację. Zmuszono ją de tej sesji – krótki znajomy sygnał uświadomił Oskara, że więcej nie musi mówić. Steve rozłączył się niepewnie spoglądając na dziewczynę.
-Co się dzieje?
-Znaleźli zdjęcia – zaczął.
Ada usiadła przy stole bezsilnie, gdzieś w środku łudziła się, że to był jednak blef, miała nadzieję, że mama nie byłaby wstanie zrobić jej czegoś takiego. Rozczarowała się po raz kolejny. Podparła głowę ręką, wstyd zmógł się gdy uświadomiła sobie, że Oskar właśnie ma te zdjęcia w swoim posiadaniu i prawdopodobnie je ogląda. Nie wierzyła, że teraz może być lepiej, wszystkie scenariusze przedstawiały ją jako pośmiewisko i temat do plotek w roli głównej. Widząc jej stan bał się powiedzieć o dodatkowym odkryciu, ale zdawał sobie sprawę, że prędzej czy później i tak się dowie, więc nie było sensu tego ukrywać, poza tym i tak go uprzedziła.
-Mówiłeś o jakimś filmie. O co chodzi?  
-Co za film?
-Nie wiem – nie podzielił się z nią swoimi podejrzeniami, aby nie martwić jej na zapas – Oskar powiedział, że powinniśmy go obejrzeć – nie wiedziała o co może chodzić, skupiała się jedynie na fakcie, że zdjęcia zostały odnalezione.
-Teraz?
-Tak będzie najlepiej.
-Dochodzi dwudziesta.
-To nie problem.
-No dobrze – niechętnie się ubrała, a do biura dojechali w milczeniu. Chciała mieć to już za sobą, ale były momenty gdy najchętniej cofnęła by czas, miała wrażenie, że lepiej znosiła kontrolę mamy niżeli jej oskarżenie.
Nie zaprowadził jej do pokoju przesłuchań, gdzie powinna poczekać, a on w tym czasie mógłby przejrzeć zdobyte materiały. Pomijając wszystkie zasady, zaprowadził ją do swojego gabinetu gdzie czekał na nich zaskoczony Oskar.
-Cześć – Ada przełamała napiętą atmosferę.
-Cześć – nie miał zamiaru kryć swojej złości, a zachowanie przyjaciela zaczęło go niepokoić – Możemy pogadać? – warknął po czym wyszedł, a Steve zaraz za nim. Mogli rozmawiać swobodnie, ponieważ prócz nich wydział był pusty – Co ty wyprawiasz? Po co ją tu przyprowadziłeś?
-Żeby ją przesłuchać.
-To czemu nie jest w pokoju przesłuchań? Musisz zapoznać się z materiałami.
-Oskar uspokój się, to nie sprawa mafijna.
-Nie w tym rzecz, chodzi o to jak się zachowujesz. Zmieniłeś się.
-Przesadzasz.
-Przesadzam?! Zachowujesz się jak małolat. Rozumiem, że zawróciła ci w głowie, ale chyba nie muszę ci przypominać o TWOICH zasadach. Praca jest pracą. Pamiętasz o tym jeszcze?
-I kto to mówi? – wypomniał niejednokrotne wpadki Oskara związane ze słabością do kobiet.
-Dobra i tak zrobisz jak będziesz chciał.
-Dziękuję bardzo – bez słowa weszli do gabinetu. Ada wyczuwała napięcie między mężczyznami. Oskar, wyciągną z teczki materiały i położył na stole przed Adą. Drżącą dłonią wzięła je i obejrzała kilka pierwszych fotografii. Wróciły wspomnienia, strach i obrzydzenie. Odłożyła je odwrotnie aby nie musieć na nie więcej patrzeć. Steve po raz pierwszy nie wiedział co, powinien się zapoznać z materiałem, a mimo to tak jak twierdził Oskar nie powinien tego robić przy niej, nie wiedział jak zareaguje.
-Powinnaś przejrzeć wszystkie aby upewnić się czy są wszystkie.
-Nie wiem ile ich było? – pociągnęła nosem.
-No dobrze, te same zdjęcia znaleźliśmy w komputerze to są kopie. Plus to – odwrócił laptopa przodem do nich i załączył film. Przez pierwsze sekundy nic nie było widać, a kiedy akcja się rozwinęła Ada zamarła niedowierzając w to co widzi tak samo jak Steve. Zaciskał pięści próbując opanować narastającą wściekłość podczas gdy ona zatkała usta dłonią. Wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą. Nie dała rady wybiegła w popłochu nie do końca wiedząc gdzie może się ukryć. Steve gotów pobiec za nią, został zatrzymany przez Oskara.
-Steve. Musimy ich przesłuchać. Wszystkich – podkreślił ostanie słowo.
-Idę do Ady – warknął wściekły.
-Czy do Jakuba? – zatrzymał go siłą – Obejrzałem do końca. Nic jej nie zrobił, znaczy nic więcej. Uciekła. Ja go przesłucham.
-Daj spokój umiem nad sobą panować.
-Odwala ci.
-Mi?
-Nie jesteś ślepy. Ja przesłucham Jakuba – podniósł ton dodając – Sam. Biegnij do niej, ale wróć.
Steve wyżywając się na drzwiach wyszedł purpurowy ze złości. Musiał ją znaleźć. Nie było jej w laboratorium jak podejrzewał. Biegał po wydziale wpadając powoli w panikę gdy nigdzie nie mógł jej znaleźć. Ostatnie miejsce w jakim mogła się schować była damska toaleta, z której dobiegał cichy szloch. Ten dźwięk ścisnął męskie zatwardziałe serce. Niepewnie wszedł do środka, siedziała na podłodze wtulona w kolana tłumiąc płacz. Kucną na przeciwko niej. Nie miał pomysłu na pocieszenie, gdy sam aż gotował się ze złości. Pogładził ją po włosach, na ten gest zareagowała natychmiast, rzuciła się wprost w szerokie ramiona. Zdezorientowany kucał z rozłożonymi w dalszym ciągu ramionami z głupia miną. Powoli bardzo ostrożnie objął ją i tulił tak długo aż nie wypłakała wszystkich łez. Trwało to dłuższą chwile, a gdy już nie miała sił płakać odsunęła się od wycierając twarz drżącą dłonią jeszcze bardziej rozmazując makijaż.
-Wiedziała o wszystkim – wyszeptała bezsilnie – Wiedziała, a kiedy szukałam u niej pomocy – z trudem łapała powietrze – Mówiła, że kłamię, szukam pretekstu, że zniszczę sobie przyszłość. Usprawiedliwiała Jakuba mówiąc, że to profesjonalista i nigdy by tego nie zrobił. Wiedziała i ….
-Już dobrze – wyszeptał, chciał ją ponownie objąć, ale na jego słowa zareagowała bardzo gwałtownie.
-Nic nie jest dobrze! – wpadła w istny szał – Wiedziała! Wykorzystywała mnie! On chciał wykorzystać mnie! Przecież mógł mi coś zrobić! Nie mogę w to uwierzyć! Co ma zeznać?! Jak? TO moja mama! Cholera jasna! To moja mama! Co ja mam zrobić?! To jakiś koszmar!!! – Widząc swoje odbicie w lusterku, rozpłakała się na nowo – Zostaw mnie – wyszeptała.
-Ada. Pomogę ci, możesz na mnie liczyć.
-Zostaw mnie – powtórzyła. Pragnęła samotności, musiała pozbierać myśli, zastanowić się, zaczerpnąć powietrza.
Zrobił to o co poprosiła, wyszedł, ale nie odszedł daleko kilkakrotnie powstrzymując się żeby nie do niej nie zajrzeć. Była w kiepskim stanie i nie mógł być spokojny szczególnie gdy nie miał je w swoim zasięgu. Po kilku minutach wyszła i choć uporała się z rozmazanym makijażem w dalszym ciągu wyglądała kiepsko.
-Chcę z nią porozmawiać.
-To nienajlepszy pomysł.
-To moja mama.
-I oskarżona, a ty jesteś oskarżycielem, to nie jest dobry pomysł – powtarzał uparcie.  
-Chcę wiedzieć dlaczego – wyjaśniła resztką sił – Muszę poznać odpowiedź.
-Przesłucham ją.
-Musze z nią porozmawiać. Ja.
-Ada.
-Proszę – oczy ponownie się jej zaszkliły – To moja mama – głos się jej załamał. Miał mętlik w głowie. Oskar miał rację przy niej przestał myśleć kodeksami.
Zaprowadził ją do pokoju przesłuchać, gdzie Jakub właśnie składał wyjaśnienia. Nie powinien, ale nie chciał jej zostawić samej ani na sekundę.
-Dlaczego nic nie słychać? – zwróciła uwagę stojąc po drugiej stronie szyby.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Steve – jak na rozkaz przywrócił głos.
-Możesz się wypierać ile chcesz i tak nic ci to nie da. Widzieliśmy nagranie – usłyszała pierwsze słowa, które świadczyły o tym, że Jakub nie miał zamiaru się przyznać do winy – Nie wywiniesz się. Molestowanie nieletniej, nagrane, niepodważalne pierwszy zarzut. Fałszowanie dokumentów, kolejny, szantaż, pornografia. Jak myślisz ile ci grozi?
-To nie ja szantażowałem, a szantażowano mnie! –warknął podirytowany uderzając dłonią w stół – Przyznaję się do lepkich rąk – podrapał się po głowie jakby zastanawiał się jak z tego wybrnąć – Ada to niezła sztuka – Steve na te słowa ledwo powstrzymał się, żeby nie wtargnąć do pomieszczenia i wybić białe ząbki – Od samego początku była sztywną cnotką niewydymką, ale jest w niej coś – zastanowił się przywołując jej obraz – Chyba sam rozumiesz, jesteś facetem.
-Nie przypominam sobie, żebyśmy przeszli na ty.
-Prowokowała mnie.
-Na filmie widać coś innego.
-To jak na mnie patrzyła, jak się ruszałam.
Ada wytrzeszczyła oczy nie wierząc w to co słyszy.
-To nie tak – wyjąkała – Ja nigdy…
-Wiem
Oskar mimo wszystko nie mógł się oprzeć kolejnym podejrzeniom.
-Rozumiesz co to znaczy kiedy kobieta mówi nie?
-Dobra, przyznaję że się do niej dobierałem. Ale na resztę to nie miałem wpływu. Aneta nagrywała każdą sesję, nie miałem o tym pojęcia! Robiła to bez mojej zgody. Dopiero niedawno gdy popadła w te cholerne długi ujawniła je i zaczęła szantażować. Nie miałem wyjścia. Musiałem jej pomóc.
-W czym?
-Ma obsesję na punkcie tej laski.
-Ady – poprawił go.
-Chodziło tylko o to żeby wróciła na plan.
-Ada miała wrócić na plan. Taką miała wizję. To chora kobieta, świata poza tą dupą nie widzi.
-Uważaj na słowa – Oskar ponownie przywołał go do porządku.
-Szantażowała mnie, musiałem robić co kazała inaczej ujawniłaby materiał – usprawiedliwiał się jak małe dziecko.
-Na nic ci to było bo i tak znalazły się w naszym posiadaniu, a dodatkowo dojdzie ci parę zarzutów.
-Nie miałem wyjścia.
-Trzeba było trzymać ręce przy sobie to nie byłoby tej całej sprawy. Co więcej sam zrobiłeś zdjęcia, które cię obciążają – pokazał mu kilka fotografii.
-To sztuka. Nie pornografia.
-Zdjęcia pod przymusem nazywasz sztuką?
-Chodziło o wyzwolenie energii.
-Bzdura. Jesteś zboczeńcem i tyle – podsumował.
-Jasne, założę się, że też masz na nią ochotę. No chyba że ten pies cię ubiegł.
-Próbujesz być zabawny? To nie poprawia twojej sytuacji – wstał i bez słowa opuścił pokój.
W tym samym czasie wyszli Ada ze Stevem spotykając się na korytarzu.
-Do reszty cię pogrzało? – warknął na jej widok.
-Nie przesadzaj.
-A to dobre – uśmiechnął się nerwowo – No to chyba nie muszę dużo wyjaśniać skoro wszystko słyszeliście. Ja kończę na dziś. Jutro przyjedzie psycholog.
-Po co? – zapytała bez namysłu.
-Przesłuchać twoja mamę – wyjaśnił spokojniej Steve.
-Psycholog? Teraz go nie potrzebowaliście.
-Bo nie był konieczny – zaczynała powoli działać Oskarowi na nerwy.
-Co to ma znaczyć? – wzburzyła się.
-Podejrzewamy u twojej mamy zaburzenia psychiczne. Jak widać nie tylko my – nawiązał do słów Jakuba.
-Zaburzenia? Jakie znowu zaburzenia? Jest chora psychicznie? – przeraziła ją ta wizja.
-Tego chcemy się dowiedzieć – łagodny głos Steva dawał ukojenie zszarganym nerwom.
-Musze z nią porozmawiać – zarządziła.
-Co proszę? – Oskar powoli tracił panowanie nad sobą.
-Musze z nią porozmawiać – powtarzała uparcie.  
-To nie koncert życzeń.
-Oskar – partner stanowczo próbował przywrócić go do porządku.
-Co? Jakieś przywileje, o których nie wiem?
-To moja mama – wtrąciła się między mężczyzn.
-Wiesz ile mam tu mieliśmy?
-Oskar – Steve starał się nie unosić.
-Muszę z nią porozmawiać – Ada nie brała pod uwagę z kim i w jaki sposób rozmawia. Zacisnęła zęby powstrzymując kolejny groźny atak histerii.
-Wcześniej nie miałaś okazji?
-To nie twoja sprawa.
-Wyobraź sobie, że moja. To ja tu decyduję nie ty! – dłużej nie dał rady nad sobą panować.
-Spokój! Nie mam zamiaru tego dłużej słuchać – wybuchł nieoczekiwanie.
-A ja się jej podporządkowywać. Kurwa Steve, kto tu jest przełożonym ty czy ona?!
      -Będziesz mogła z nią porozmawiać – zaczął Steve świadomy, jaką reakcję u partnera wywoła.
      -Słucham?! – partner miał ochotę rzucić czymś z całej siły, ale postanowił pilnować kolegi zanim podejmę kolejną głupią decyzję.
      -Ale najpierw musze cię przesłuchać.
      Ada zmieszała się, to co nieuniknione zbliżało się coraz szybciej.
      -Czy wtedy będę mogła porozmawiać z mamą ?
      -Tak, ale tylko w obecności psychologa.
      -Nie potrzebuje go, to moja mama.
      -Sama mówiłaś, że przestałaś ją poznawać – przypomniał – Rozmowa będzie nagrana.
      -Słucham? Nagrana? Po co?
      -Jest w areszcie, takie są procedury, wszystko co powie w rozmowie z tobą możemy wykorzystać.
      -A może je tego nie chcę.
      -To nie koncert życzeń koleżanko – powtórzył się Oskar.
      -Założyliśmy sprawę. Tak zdecydowałaś, uprzedzałem, żebyś się zastanowiła i nie podejmowała pochopnie decyzji, teraz kierujemy się procedurami.
      -To chore – przeczesała już i tak niesforną fryzurę.
      -To nasza praca. Na pewno miałaś to na studiach – zauważył złośliwie trzeci rozmówca.
      -Dobra – poddała się – Miejmy to za sobą.
      Obaj mężczyźni zamilkli jakby nie byli do końca pewni czy dobrze zrozumieli co do nich mówi. Złagodniała, uspokoiła się. Gdy strażnik zabrał fotografa Ada zajęła jego miejsce.
-Ja ją przesłucham – zatrzymał przyjaciela i dodał zanim usłyszał sprzeciw – Tak będzie lepiej. Ja jestem bezstronny, będzie mi łatwiej, no i dowód będzie nie do podważenia.
-Co sugerujesz?
-Że na nią lecisz i nie trudno to zauważyć. Siedzi cicho i zadawaj tylko konkretne pytania zrozumiano? – ton Oskara rozbawił go.
-Tak jest szefie – zasalutował z szerokim uśmiechem co nieco uspokoiło rozjuszonego do tej pory partnera, po czym zabrali się do pracy.
      -Wszystko co powiesz będzie nagrywane – po tych słowach Ada nerwowo zerknęła na stojącego w kącie Steva, obydwoje w takiej sytuacji czuli się bardzo nieswojo – Czy to jest dla ciebie jasne? – przytaknęła potwierdzająco – Więc od początku. Przedstaw się i podaj datę urodzenia.
      -Adrianna Siemko, urodziłam się piątego kwietnia tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego drugiego roku.
      -Co się wydarzyło dziesiątego czerwca dwa tysiące siódmego roku?
      -Poszłam na umówioną sesje zdjęciową do studia Jakuba Montrose.
      -Byłaś nieletnia, czy mama ci na nią zezwoliła? –choć wiedział musiał zadać to pytania.
      -To ona kazała mi tam iść.
      -Kazała?
      -Tak. Nie przypadałam za tym, ale mama mówiła, że to moja szansa, przyszłość, praca na życie.  
      -Co się wydarzyło gdy dotarłaś na miejsce?
      -Nikogo nie było. Znaczy się był tam tylko Jakub.
      -Nie zdziwiło cię to? – Steve w duchu przyznał rację partnerowi, sam nie dałby rady przesłuchać jej tak jak Oskar. Przyglądał się całej rozmowie bardzo uważnie obserwując reakcję dziewczyny na zadawane pytania i to w jaki sposób udzielała odpowiedzi. Mimo narastającego niebezpiecznego uczucia zachował odrobinę profesjonalizmu.
      -Tak, ale powiedział, że to próbna sesja i epika nie będzie potrzebna.
      -Co znaczy próba sesja?
      -Od tych zdjęć zależało czy wezmę udział w reklamie nowej kolekcji ciuchów.
      -Jakich?
      -Nie pamiętam marki – Oskar z przyzwyczajenia przeszył ją wzrokiem – Naprawdę. Nie zależało mi na tym więc nie przykładałam do tego uwagi.
      -Co było potem?
      -Przygotowałam się do zdjęć. Na początku było wszystko dobrze, z czasem podchodził i poprawiał moje ciuchy, za każdym razem coraz częściej na materiał na biuście i pośladkach, nie śpieszył się – wspomnienia wracały. Objęła się ramieniem jakby chciał się przed nimi obronić – W pewnym momencie zażądał żebym ściągnęła bluzkę.
      Steve zacisnął pięść i napęczniał z kłębiącej się od dłuższego czasu morderczej furii.
      -Zrobiłaś to?
      -Nie – ucichła. Zatrzepotała rzęsami odganiając niechciane łzy – Nie od razu. Chciał ze mnie ją ściągnąć, ale wyrwałam się – zeznania opowiadały temu co było widoczne na nagraniu – Chciałam wyjść, ale chwycił mnie, przysunął do ściany i przydusił. Groził mi – otarła pierwszą łzę walcząc z piekącymi oczami – Siłą mnie rozebrał i wykonał zdjęcia. Resztę widać na filmie – sprytnie wywinęła się od opowiedzenia reszty historii.
      -Co potem zrobiłaś?
      -Pobiegłam do domu, ale nikogo nie było. Schowałam się w swoim pokoju i czekałam na mamę. Gdy wróciła opowiedziałam jej o wszystkim. Wpadła w szał, twierdziła, że jestem kłamczuchą. Nie chciała mi uwierzyć – mówiąc to po raz kolejny dotarło do niej, że nie musiał nic mówić. Wiedziała.
      -Nie uwierzyła?
      -Nie. Krzyczała, że przez moje urojenia poślę chłopaka do więzienia.
      "Teraz trafi tam razem z nim” pomyślał Steve z trudem powstrzymując się, żeby nie powiedzieć tego na głos.  
      -W dalszym ciągu pozowałaś – stwierdził.
      -Tak, ale nie u Jakuba, udało mi się namówić mamę na zmianę studia. Pojawił się niedawno, twierdząc, że mama ma u niego dług i że muszę pomóc jej go spłacić.
      -Zgodziłaś się?
      -Nie.
      Oskar przesłuchując Adę dopytywał o wiele szczegółów, przez chwilę poczuła się jak oskarżona, albo przynajmniej jakby próbował udowodnić jej kłamstwo. Steve nie odezwał się ani słowem uważnie słuchając i analizując każde słowo wspominając spotkania z nazywaną we własnych myślach gnidą. Miał ochotę porozmawiać z fotografem w cztery oczy i dosadnie wyjaśnić mu parę kwestii, ale priorytetem stało się dla niego bezpieczeństwo i komfort psychiczny Ady.
Oskar poznając więcej szczegółów zaczynał rozumieć sytuację w jakiej się znalazła. Spokojniejszy i łagodniejszy przekonał ją ku zaskoczeniu Steva, że lepiej będzie jak rozmowę z mamą przełoży na kolejny dzień. Wyczerpana atrakcjami dnia oraz wyczerpującym przesłuchaniu nie spierała się długo.
      Odprowadził ją pod same drzwi.
      -Chcesz o tym pogadać? – zaproponował, bo nie chciał się z nią rozstawać.
      -Wolałabym się napić – nie miała zamiaru się z tym kryć.
      -Jutro masz na ósmą – przypomniał.
      -Jeden drink mi nie zaszkodzi – otworzyła drzwi – Napijesz się? – bez namysłu zgodził się i wszedł do środka.
      -Na co masz ochotę? – zabrzmiało to tak dwuznacznie, że o mało nie zakrztusił się powietrzem. Poszedł za jej głosem, w dłoni trzymała butelkę whisky w drugiej wódkę.
      -Whisky.
      Zamykając lodówkę nie uszła jej uwadze wielka kartka przyczepiona magnesem. Uśmiechnęła się, odwróciła do gościa i pokazała liścik, na którym było napisane "Wracam za tydzień. Alice”
      -Będzie więcej dla nas – zażartowała, machając butelką.
      Steve nie podzielał jej zadowolenia spinając wszystkie mięśnie walcząc z narastającym pożądaniem. Coraz trudniej było mu racjonalnie myśleć w jej obecności, a wizja pustego mieszkania nie pozwalał się wyluzować. Podała mu na szybko przygotowanego drinka.
      -No to na zdrowie – wzięła duży łyk bursztynowego płynu nie zwracając uwagi na to czy wypada czy też nie i usiadła na kuchennym blacie – Siadaj – wskazała na kuchenne krzesło.
      -Postoję.
      -Będziesz stał cały czas? – tym razem zakrztusił się alkoholem.
      -Miał być jeden drink. Pamiętaj że nie toleruję spóźnień – musiał jej trochę pogrozić aby odzyskać kontrolę nad własnym ciało i umysł.
      -Mogę wziąć urlop na żądanie?
      -To zależy. Bo jeśli masz zamiar się zaleć w trupa to nie.
      -Podły jesteś – wskazała na niego palcem puszczając jednocześnie oczko – Jaka jest twoja mama? – zadała pytanie którego się nie spodziewał.
      -Moja mama?
      -Tak – podejrzliwie zlustrował Adę – Nie chcesz nie odpowiadaj.
      -Dlaczego pytasz?
      -Z ciekawości.
      Zapadła cisza. Steve przywołał obraz kobiety, którą w ostatnim czasie przez nadmiar pracy bardzo zaniedbał.
      -Żywiołowa – uśmiechnął się pod nosem – Zupełne przeciwieństwo ojca.
      -Jakie miałeś dzieciństwo? – dociekała.
      -Bywało różnie. Ojciec był wojskowym, miał zasady i trzeba było ich przestrzegać jak regulaminu.
      -Nie daleko pada jabłko od jabłoni – skwitowała.
      -Co masz na myśli?
      -Dobrze wiesz.
      -Nie wiem.
      -Masz swoje zasady i trzeba im się podporządkować. Cały wydział chodzi jak w zegarku, w twoim oczywiście.  
      -To źle?
      Zamyśliła się.
      -Sama nie wiem. Nie można nikogo kontrolować.
      -Bez mojej kontroli nie bylibyśmy aż tak skuteczni, poza tym nikogo nie zmuszam do pracy ze mną. Jak się komuś nie podoba, nie zatrzymuję go siłą.
      -Wiem, chciałam po prostu powiedzieć, że… – zastanowiła się – Nie znoszę być kontrolowana.
      -Źle ci się u nas pracuje?
      -Nie o to chodzi.
      -A o co?
      Spojrzała mu odważnie w oczy.
      -Jesteś jak moja mama. Musisz być górą, zawsze mieć rację i panować nad wszystkim. Nie znoszę być traktowana jak mała dziewczynka za którą się chodzi krok w krok i decyduje za nią co ma jeść i jak się ubierać czy zachowywać, a mimo to daje wam się omotać. Musi być coś ze mną nie tak, bo…
      -Bo?! –podszedł nieco bliżej obserwując uważnie usta, które przygryzała szukając odpowiednich słów.
      -Mam mentlik w głowie, nie wiem co o tym wszystkim myśleć, o tobie.
      -A co o mnie myślisz? – pytanie wcale jej nie pomogło.
      -Że jesteś rynną pod którą wpadłam z pod deszczu.
      Gdyby dłużej się nad tym zastanawiał mógłby się obrazić, ale tak jak wcześniej dobrze zauważyła lubi gdy wychodzi na jego i choć nie chciał robić niczego na siłę, ale wspominając ostatni pocałunek był przekonany, że nie robi nic co by jej przeszkadzało. Odstawił swoją szklankę na bezpieczną odległość, siedząc na blacie w dalszym ciągu była od niego niższa. Stanął między smukłymi udami, uważnie obserwowała każdy jego ruch. Niekontrolowanie wstrzymała oddech. Nie spuszczając z niej wzroku odstawił również jej drinka.
      -Sprawdźmy twoją teorie – nie chciała go prowokować, ale jego usta na swoich wcale jej nie przeszkadzały. To był spokojny, namiętny pocałunek choć trochę niepewny jakby bali się odtrącenia.  
      Plecy Ady wbijały się w kuchenną szafkę, jęknęła odruchowo sygnalizując swoją pozycję, przytrzymał ją i przyciągnął tym samym zmniejszając odległość między nimi. Drobne dłonie wśliznęły się pod sweter badając męskie ciało, zadrżał pod wpływem chłodnego dotyku. Chwyciła z dół materiału i niezdarnie podjęła próbę pozbycia się go, prezentował się nieziemsko. Napięte do granic możliwości mięśnie i pokaźne żyły na rękach tylko napędziły kobiece hormony odrzucając wszelkie wątpliwości. Kobiecych ciuchów pozbył się sprawniej i szybciej rzucając je gdzie popadnie, całując szyję, bez trudu rozpiął biustonosz. Oderwał się od gorącego ciała, podziwiając jak jędrne piersi poruszając się pod wpływem ciężkiego oddechu. Dłonie w dalszym ciągu spoczywały na tali delikatnie ją gładząc, pierwszy raz od dawna nie wiedział co robić, nie chciał jej zawieść, przestraszyć ani sprawić by czuła się wykorzystana. Ada zniecierpliwiona i zachwycona tym co widziała w męskim spojrzeniu, chwyciła za męską dłoń i położyła ją do swojej piersi, skapitulował. Całował stwardniałe sutki, przygryzając je co jakiś czas dając dodatkową rozkosz, oderwał się od nich tylko na chwilę, aby podnieść ją jeszcze wyżej i przenieść w inne miejsce. Reakcja spragnionej Ada pokrzyżowała mu plany. Wpiła się w męskie usta, oplatając ręce na szerokiej szyi, odbierając mu cały widok, przycisnął ją do zimnej ściany no co pisnęłam zaskoczona. Dzikie pocałunki, płytszy oddech, dreszcze rozchodzące się od karku, prawie rzucił ją na kanapę przygniatając ciężarem męskiego ciała, podczas gdy on zostawiał ślady dzikich pocałunków na szyi drobne dłonie rozpracowywały pasek następnie rozporek. Miałą nieco mniejszą wprawę wiec zajęło jej to trochę więcej czasu. Dotknęła stwardniałej męskości przez cienki materiał jednolitych bokserek, zasyczał jakby z bólu oddając się delikatnej pieszczocie, wzdychając głośno odchylił głowę do tyłu przymykając powieki niedowierzając, że to wszystko dzieje się naprawdę. Stanął na jednej nodze drugą wciąż klęcząc na kanapie obserwował podniecone oczy, opierającej się na łokciach, przygryzła wargę prowokując Steva, który pozbył się reszty ciuchów. Widok jaki jej zaprezentował wzbudził wiele mieszanych uczuć. Po wstępnych pieszczotach był w pełnej gotowości, nabrzmiały, o ciemnej barwie i wyraźnej żyle, jego rozmiary wzbudziły obawy. Współżyła do tej pory z mężczyznami, ale żaden z nich nie był tak hojnie obdarzony jak Steve, znała swoje ciało i na brała wątpliwości, czy nie będzie to bolesne doświadczenie. Objęła go palcami, odchylił głowę do tyłu spinając wszystkie mięśnie, a gdy poczuł ciepło i wilgoć wypuścił głośno powietrze, delikatny zwinny język na trzonie doprowadził go do istnego szaleństwa. Nie spodziewał się, że Ada będzie na tyle odważna, obserwując z góry, wpół nagą, namiętną. Pieszczota stała się istną torturą, nie był wstanie dłużej nad sobą panować. Odsunął od siebie zaskoczoną Adę po czym podniósł drobne ciało i obnaży ją do samego końca. Stała naga, a idealnie przystrzyżona kobiecość kusiła nie dając szans na opamiętanie. Posadził ja wygodnie na kanapie, rozstawił nogi odsłaniając wszystkie zakazane zakamarki, kciukiem potarł różowe płatki reakcja na męski dotyk była gwałtowna, niekontrolowana, a gdy posmakował kobiecego ciała wstrzymała powietrze drżąc i rozkoszując się tą chwilą. Oddech stał się płytszy jęki głośniejszy, świat wirował mimo zamkniętych oczu przenosząc ją w inny wymiar, odgłosy jakie z siebie wydawała podnieciły Steva do granic możliwości, nim zrobiło kolejny krok opamiętał się niespodziewanie.
      -Zabezpieczasz się? – zapytał odrywając się od niej.
      Zamarła. Powoli otworzyła oczy, jednocześnie zaciskając uda, oplotła ramieniem zasłaniając się w miarę możliwości.
      -Ada?
      -Nie – wyszeptała zawstydzona – Nie jestem przygotowana na … no wiesz. Takie sytuacje – zmieszała się, bojąc że ją wyśmieje i odejdzie.
      -Ale miałaś już mężczyznę – wolał się upewnić.
      -Oczywiście, że tak – zmarszczyła brwi lekko poirytowana i wciąż oszołomiona reakcją własnego ciała.
      Wciąż przed nią klęcząc ucałował kolana jednocześnie rozsuwając je delikatnie.
      -Co robisz?
      -Będę bardzo ostrożny – wyszeptał jej do ucha całując drobny kark
      -Ale …– przymknęła powieki oddając się w jego ręce.
      -Nie każ mi dłużej czekać – wyszeptał błagalnie masując nabrzmiałą łechtaczkę. Działał na nią odurzająco, dotyk parzył, pieścił, kół jak igła, sama nie wiedziała jak to opisać. Otworzyła oczy dopiero gdy twardy, podniecony na skraju wytrzymałości wbił się w nią na tyle ile na to pozwoliło jej nabrzmiałe ciasne wnętrze. Wygięła się podtrzymując męskich ramion. Za każdym razem gdy wbijał się w nią miała wrażenie że jest go coraz więcej. Jeszcze nigdy nie doświadczyli czegoś takiego, docierał do najgłębszych zakamarków doprowadzając ja do ekstazy. Mięśnie napięły się pulsacyjnie zaciskając na członku, gorąca i wilgotna działała kulminacyjnie, pchnął jeszcze kilka razy nie panując nad tempem i siłą wydał z siebie głośny jęk i wyskoczył czując że zbliża się ku końcowi, ciepła duża ilość spermy wylądowała ma płaskim brzuchu, oparł dłonie o kanapę wokół wciąż ciężko oddychającej Ady, głowa po której spłynęło kilka kropli potu opadła, nie patrzyli na siebie przez dłuższy czas dochodząc do siebie.
-Przepraszam – wyszeptał, sięgnął po wiszący na kaloryferze ręcznik i wytarł delikatnie gorące ciało z białych śladów.
Obydwoje tego chcieli, pragnęli się, marzyli o tej chwili, a teraz gdy nadeszła żadne nie miało odwagi spojrzeć sobie w oczy. Nie wiedzieli czego bali się bardziej, odrzucenia? Konsekwencji? Czy może przeciwnie, zaangażowania?
-Napijesz się czegoś? – przerwała niezręczną ciszę. Powinna to czym prędzej zakończyć, ale serce pragnęło bliskości.
-Wody – wyszeptał wciąż niepewny sytuacji w jakiej się znaleźli.
Owinęła się kusym ręcznikiem uciekając do sypialni po szlafrok, który nie był lepszy od ręcznika. Skrępowana kierując się do kuchni nie miała odwagi na niego spojrzeć, odetchnęła dopiero gdy nachyliła się na umywalką. Opłukała twarz lodowatą wodą, klepiąc się kilkakrotnie po policzkach "Czy to sen?” pomyślała. Bo jeśli tak to nie chciała się budzić. To czego doświadczyła było tak niesamowite i rozkoszne, że najchętniej powtórzyła by to jeszcze raz. Gdyby nie jeden mały, ale jakże ważny szczegół, był jej przełożonym. Niepewność i radość przyprawiły ją o ból brzucha. Nalała wody i niepewna wróciła do salonu. Steve również zdezorientowany zdążył nałożyć jedynie spodnie, z koszulką w dłoni wciąż boso prezentował się niebezpiecznie kusząco. Drżącą dłonią podała mu jedną szklankę ponownie się rumieniąc.
-Co teraz? – bała się odpowiedzi, ale musiała ją poznać.
Steve nie potrafił się skupić na jej słowach, króciutki czarny szlafroczek podkreślał smukłe, drobne uda. Powtórzyła pytanie po raz drugi pstrykając palcami przed zaskoczonymi oczami.
-Jak to co?
-Przecież jesteś moim szefem – dodała sprowadzając go na ziemię.
Podszedł bliżej, nie umknęło jej uwadze dzikie spojrzenie.
-Będzie tak jak wcześniej, z tą różnicą, że po pracy porywam cię do siebie. Będzie mmmm…. Swobodniej.
-Będziemy się ukrywać?
-Ukrywać? Po co?! – nie widział takiej potrzeby, ona i owszem.
-Ze względu na mój staż. Nie chcę żeby mi zarzucono, że skończyłam go przez łóżko.
-Mam cię zwolnić? – to miał być żart, jednak Ada odebrała to bardzo poważnie. Oczy zrobiły się jeszcze większe wyraźnie ujawniając strach.
-Albo zapomnijmy – szybciej powiedziała niż pomyślała.
-Zapomnijmy?! – nie takiego finału się spodziewał – Bo jestem twoim szefem? – panował nad gniewem choć przybierał na sile z każdym kolejnym niedorzecznym pomysłem.
-Musiałabym poszukać stażu gdzie indziej.
-Nie widzę takiej potrzeby.
-Jak ty nic nie rozumiesz – wyjęczała bezradnie.
-No właśnie nie bardzo – ścisnął szklankę tak mocno aż opuszki mu zbielały.
-Nie chcę wdawać się w romans w pracy – podkreśliła ostatnie słowo, dodając znacznie ciszej – I do tego z szefem.
-Więc niech to nie będzie romans – do tej pory nie była pewna jego intencji, po tych słowach miała wrażenie, że nie tylko na seksie mu zależało, trochę ją to uspokoiło jednać nie pozbyła się do końca niepewności.
-Jak się moi profesorowie dowiedzą to zwątpią w wiarygodność mojej oceny – tu niestety miała rację. Zapomniał, że nie chodzi jedynie o jej pracę, a również o studia, karierę, przyszłość.
-Więc co proponujesz? – zapytał z udawanym spokojem.

Jeszcze jeden głupi pomysł, a przysiągł sobie, że szklanka rozpryśnie się na podłodze.

twojahistoria

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 7361 słów i 42364 znaków, zaktualizowała 7 mar 2016.

3 komentarze

 
  • NataliaO

    Cudowne. Bardzo dobre opowiadanie :)

    14 mar 2016

  • el

    Cudo :) oni moszą byc razem :) ;*

    6 mar 2016

  • Lili797

    Cudowne.<3 Warto było czekać taki czas :)

    5 mar 2016