Reakcja chemiczna część III

Specjalnie dla Endajs po odprawieniu ostatnich gości zasiadłam do komputera i wstawiam kolejną część, własnie dzięki Tobie. Taka motywacja odgania nawet sen z powiek.  


     Jakub nie dawał za wygraną, wydzwaniał, wysyłał wiadomości. Miała dość. Nie chciała wierzyć, że jej własna mama była by zdolna do czegoś takiego. Aneta o dziwo w tym właśnie czasie nie dobierała od niej telefonów, nie miała wyjścia. Po pracy i tysiącu wiadomości pojechała taksówką pod biuro. Nie powstrzymał jej ochroniarz ani sekretarka, wtargnęła do biura matki kipiąca i czerwona złą energią bez żadnego zahamowania. Chciała jak najszybciej wszystko wyjaśnić i zakończyć całą niedorzeczną sytuację.  
-Co ty wyprawiasz do cholery?! - nie mogła dłużej tłumić w sobie emocji. Była wściekła, rozczarowana i przerażona manipulacją najbliższych.
-Co ty tu robisz? – Aneta nie kryła zaskoczenia. Nie dlatego, że córka była rzadkim gościem, ale dzisiejsze odwiedziny kolidowały z jej planami. Mimo paniki utrzymała na twarzy wyćwiczony spokój i powagę.  
-Myślisz, że nie wiem co wyrabiasz za moimi plecami?! Podpisujesz umowy w moim imieniu?!  
-Nie tym tonem moja panno – wtrąciła groźnie między oskarżenia.  
- Odbiło Ci? Za kogo ty się uważasz?! Wiesz, że za fałszerstwo można iść siedzieć?
- Rozmawiałam już z Jakubem, ta sprawa jest załatwiona – mimo nieciekawej sytuacji w jaką się wpakowała Aneta odetchnęła. "Czyli przyszła w sprawie Kuby” pomyślała. Ale i tak musiała jak najszybciej się jej pozbyć. Osoba na którą czekała miała się zjawić lada chwila, a jej córka nie mogła dowiedzieć się o tym spotkaniu i intrydze jaka za tym stała.  
-Czyżby? Bo złożył mi wczoraj wizytę i nie wyglądał jakby wszystko było ok! Ile kasy mu wisisz?
-Dziesięć tysięcy – brak skruchy w głosie matki jeszcze bardziej ją rozwścieczyła.
- Czy ciebie do reszty pogięło?
-Uważaj sobie dziecko, nie jestem twoja koleżanką!
-Coraz częściej mam wrażenie że matką też nie jesteś! Jeszcze jeden taki numer, a ostrzegam, że pójdę z tym na policję!
-Na policję? Niby co im powiesz? – zakpiła nadal pewna siebie.
- Oskarżę cię za fałszowanie dokumentów – Ada była zdeterminowana i coraz bardziej pewna, że postawienie się matce jest jedynym rozwiązanie. Aneta miała wobec niej inne plany, a rozjuszoną ciężko się manipulowało.
-Doniesiesz na matkę? – nie wyglądała na zaskoczona, raczej na kipiącą wściekłością.  
-Jeśli to będzie konieczne. Po raz ostatni cię ostrzegam, nie wtrącaj się w moje życie rozumiesz?! Jestem dorosła i sama o sobie decyduję! – chciała wyrzucić z siebie całą złość, którą swoją droga było słychać na całym piętrze.  
Krzyki kobiet uciszyło pukanie do drzwi, a człowieka którego w nich zobaczyła Ada doprowadziło do zawrotów głowy – Co pan tutaj robi? – ledwo wypowiedziała te słowa.  
Był bardziej zaskoczony niżeli osoba, która zadała mu pytanie. Przeanalizował sytuację jaką zastał, nie bardzo wiedząc jak to interpretować. Przez chwilę pomyślał, że pomylił adres.  
- Dostałem informacje o przestępstwie.
-Przestępstwie?!– nogi jej zmiękły. Była pewna, że Aneta coś kombinuje, a to do czego się posunęła wróżyło kłopoty – Wytłumaczysz mi co się tutaj dzieje? – zwróciła się do Anety, która aż pobladła ze złości.  
- Też chciałbym wiedzieć – twardy, stanowczy męski głos spowodował ciszę – Nie mam za dużo czasu – Steve był zmieszany cała ta sytuacją, rano dostał telefon od kobiety, która twierdziła, że ma informacje odnośnie przecieku w jego wydziale. Widomość była niepokojąca więc postanowił sprawdzić doniesieni osobiście. Szczególnie, że informator prosił o bezpośredni kontakt. Zdziwiła go obecność obiektu jego nieprzespanych nocy i kobiety którą zapamiętał z kłótni w laboratorium. Od razu wyczuł, że atmosfera między kobietami jest napięta i zaczął wątpić w wiarygodność anonimu.
-Ada czy mogłabyś wyjść? Chciałabym porozmawiać z panem w cztery oczy.
-Co byś chciała?! Kpisz ze mnie?! Coś ty znowu wymyśliła?! – ze wściekłości jakiekolwiek zahamowania przestały istnieć w stosunku do Anety, nawet w towarzystwie przełożonego. Starał się zrozumieć postępowania mamy, ale to czego jedynie mogła się domyśleć, przechodziło wszelkie granice.  
-Proszę cię wyjdź – naciskała matka dobrze udając opanowanie, zupełnie tak jakby do niczego nie doszło.
Nie miała pewności, czy jej matka faktycznie potrzebowała pomocy policji, może sprawa z Jakubem jednak nie była załatwiona, mogła nie wiedzieć o wszystkim. Może i on była przez niego szantażowana. To by wiele wyjaśniało, pocieszała się w duchu. Nie mając pewności postanowiła ulec. Minęła Steva nawet na niego nie spoglądając. Krzykami niczego nie wskórała, ale jemu nie odpuści. Rozjuszona, tryskająca iskrami rozgoryczenia i szału odnalazła jego samochód, gdzie miała zamiar czekać i wyciągnąć z niego wszystko, nawet gdyby konsekwencją miałoby być jej zwolnienie.
Podczas gdy Ada nerwowo chodziła po parkingu Steve robił coraz większe oczy. Nie wierzył, w to co słyszy i w sytuację w jakiej się znalazł. Matka oczerniała własną córkę, podkreślając cały czas, że nie nadaje się do tej pracy. Steve był inteligentnym człowiekiem więc szybko domyślił się, że informacje były podstępem.
- Ada ma potencjał, mogła by zrobić wielka karierę jako modelka, miała już kilka sesji, wszystkie odniosły się wielkim sukcesem – wcale go to nie zdziwiło, pamiętał jej zdjęcia, jej ciało, pozy. Otrząsnął się wracając do rozmowy – Ona nie wierzy w siebie, próbowałam jej pomóc, wspierałam ją, torowałam drogę – teraz wypowiadała się o Adzie jak o dziele sztuki.
-Nie bardzo rozumiem do czego pani zmierza – skłamał. Wiedział.
-Bo widzi pan, ona ucieka od swojego przeznaczenia, wmówiła sobie, a raczej mój brat jej wmówił, że ta cala chemia, to jej przyszłość. Ona nie nadaje się do tej pracy, a to jest ostatni dzwonek.
- Niech pani to wytłumaczy córce nie mnie.
-Próbowałam, ale widzi pan ona jest bardzo uparta, dlatego pomyślałam sobie, że może pomógłby mi pan ją sprowadzić na odpowiednie tory.
-Co ma pani na myśli? – zapytał, choć znał odpowiedź.
-Chciałabym, żeby dał jej pan do zrozumienia, że się nie nadaje do tej pracy.
-Pani wybaczy – zaczął ostro – Pani córka jest u mnie na stażu, przyszła tam z własnej woli nie z mojego nakazu, jeśli się sprawdzi dostanie ode mnie dobre rekomendacje, jeśli nie – przetrzymał ją w ciszy – Skończy staż przedwcześnie, a to czy się tak stanie, zależy od jej zaangażowania. Nie mam czasu wtrącać się w życie prywatne pracowników – chciał powiedzieć jeszcze więcej, ale Aneta uciszyła go gestem dłoni.
-Proszę się nie denerwować, ja po prostu walczę o dobro mojej córki, a przy okazji i pan mógłby na tym skorzystać – zamurowało go, z doświadczenia wiedział do czego prowadzi taki tekst – Widzi pan ja mam znajomości i mogłabym się postarać o dofinansowanie dla pana zespołu – krew go zalała, co za bezczelna baba, wstał z fałszywym uśmiechem na twarzy.
-A to zmienia postać rzeczy – Aneta przekonana o sukcesie, już zacierała ręce uśmiechając się zalotnie – W takim razie musze panią poinformować, że ja również mam znajomości i poradzę sobie bez pani pomocy, a za jeszcze jedną próbę przekupienia mnie, czy kogokolwiek z mojego zespołu oskarżę panią. Czy to jasne? – nie krył złości i pogardy, nie miał szacunku dla takich osób i nie miał zamiaru rzucać spotkania w niepamięć, szczególnie gdy chodziło o jego pracowników – Do widzenia – stanowczy i nieugięty nie czekał na odpowiedz, a ona nie miała zamiaru odpowiadać. Kiedy wyszedł skumulowana złość wydostała się z hukiem na zewnątrz. Aneta rzucała wszystkim co miała pod ręką, na dźwięk spadających przedmiotów zareagowała młoda sekretarka.
-Przepraszam – uchyliła delikatnie drzwi – Wszystko w porządku?
-Połącz mnie proszę z Jakubem. Natychmiast – warknęła. Sekretarka tyko przytaknęła w pośpiechu wykonując polecenie.  
Ada czekała przy samochodzie Steva. Czas ciągnął się nieubłaganie "O czym oni tak długo rozmawiają? Do czego jeszcze się posunie?”
Kucnęła przy aucie i schowała twarz w dłoniach, nieświadoma, że rozjuszony Steve kiedy ją zauważył uśmiechną się do siebie dumnie. Lubił ucierać nosa osobą nie godnym szacunku, dawało mu to satysfakcję. Nie wyglądała za dobrze, ani w momencie gdy niespodziewanie się spotkali, ani teraz gdy smutna i nieobecna siedziała na parkingu.  
-Szukasz podwózki? – poderwała się na dźwięk męskiego głosu. Zmienił zdanie, nie była smutna, a niebezpiecznie wściekła.  
-Czego moja matka od pana chciała? – nie miała zamiaru owijać w bawełnę. Bała się, bardziej że spiskują za jej plecami niżeli konsekwencji wynikających z odważnej bezpośredniości.  
-Nie muszę ci składać raportów z rozmów jakie przeprowadzam nawet jeśli dotyczą twoich bliskich –drażnił się z nią. Może nie powinien szczególnie, że nie wyglądała na kogoś kto miał ochotę na żarty. Mimo to słowa były szybsze od myśli.  
-Czego chciała?!!! – nie miała ochoty na żarty.
-Podnosisz głos na przełożonego, przypominam ci że dostałaś nie jedno upomnienie – nie była głupia. Zrobiła wielkie oczy bo po tych słowach dotarły do niej zamiary matki.
-Ach to tak? Poszedł pan z nią na układ? Ile panu zapłaciła co? Co ma pan zrobić? Zwolnić mnie?! Wystawić negatywną ocenę?! Zmusić do odejścia? Gnębić?! – krzyczała, zwracając na siebie uwagę nie tylko przechodniów. Obserwująca wszystko z okna Aneta uśmiechnęła się z satysfakcją. Może i nie wszystko poszło tak jak należy, ale miała nadzieję, że córka sama narazi się przełożonemu. Wróciła do rozmowy z Jakubem pewna swojego.
Nie spodobały mu się jej zarzuty. Wychodząc z gabinetu Anety postanowił że jeżeli Ada dotrwa do końca stażu, a Noah nie będzie przeciwny to zaproponuje je pracę, a ona zarzuca mu korupcje?! Nerwy mu puściły, przycisną ją do maski auta, boleśnie ściskając za ramiona.  
-Posłuchaj dzieciaku! Właśnie uświadomiłem twojej matce, żeby nie życzę sobie zastraszanie ani ciebie ani mnie bo wykorzystam legitymację i ją aresztuję. Po raz kolejny ratuję ci tyłek a ty zarzucasz mi korupcję? Za kogo ty mnie masz?! – zacisnął dłonie na jej ramionach z taką złością, że pobladły mu palce. Poczuła się malutka, bezsilna, a jednocześnie głupio zafascynowana jego siłą i gniewnym spojrzeniem. Jak mała dziewczynka wpatrywała się w Steva jak w super bohatera. Ich twarze dzieliły centymetry, czuła ciepły, miętowy oddech i paraliżujące męskie perfumy. Oszołomiona nawet nie zauważyła kiedy przestał mówić, teraz obydwoje wpatrywali się w sobie nie bardzo wiedząc co dalej.  
-Przepraszam – wyszeptała bezsilnie, niszcząc nastrój – Moja matka ostatnio przekracza wszelkie granicę, nie mam już siły. Na nią, na to wszystko – zapomniała o swoim zauroczeniu, teraz do serca wdarła się rozpacz, a z oczu popłynęły po raz kolejny łzy – Fałszuje moje podpisy, zadłuża się – wyznała.
-Powinnaś to zgłosić – po raz kolejny miał okazję oglądać ją w takim stanie, które nie należało do przyjemnych widoków, choć sam niedawno sam doprowadził ją do takiego stanu.  
-Mam donieść na własną matkę? – jeszcze niedawno groziła Anecie że tak zrobi, ale czy naprawdę miałaby dość odwagi?
-Dobra choć – otworzył jej drzwi od miejsca pasażera – Odwiozę cię do domu, no chyba, że znowu masz tam orgię – w ciąż zapatrzona w jego bijącą męską aurę, nie zareagowała na złośliwość z jaką to powiedział, a jedynie przyjęła propozycję pomocy.  
-Nie. Alice pojechała do domu, przez tydzień będę mogła spać w ciszy – zamknął za nią drzwi i usiadł obok na miejscu kierowcy "Sama? Przez tydzień?” Przerażony własnymi myślami nie był wstanie się odezwać przez całą trasę. Nie mógł oprzeć się pokusie co jakiś czas zerkając na zgrabne uda, przybrane tylko w czarne rajstopki. Z trudem skupiał się na drodze. Nie był wstanie, a nawet nie chciał wymazać z pamięci zdjęć, które tylko go dekoncentrowały. "Przecież ma ją na wyciągnięcie ręki” Bił się z własnymi myślami aż dojechali na miejsce.
- Jestem panu winna przeprosiny – spojrzała mu w oczy nie wiedział, że ona również miała mieszane uczucia co do jego osoby, a myśli biegną w tym samym kierunku – Czy drink pana usatysfakcjonuje? – nie wiedziała jaka odpowiedz ją zadowoli, z jednej strony chciała, żeby wszedł na górę i spędzić w jego towarzystwie więcej czasu choć z drugiej miała wrażenie że to przekraczanie granicy.  
-To chyba dobry pomysł. O dwudziestej?
-Dobrze – zamiast się ucieszyć, spanikowała – To do zobaczenia – kiedy miała zamiar wyjść odważył się pójść krok dalej, chwycił ja za dłoń i przyciągnął lekko do siebie – To już trzeci raz jak cię ratuję – niekontrolowanie zaczął szeptać.
-Trzeci? – poszła w jego ślady również ściszając głos.  
- W barze, pracy i dziś – miał zachrypnięty głos.
      - Czyli drink to dla pana za mało? – zabrzmiało to tak bardzo dwuznacznie, że rumieniec, który od razu po tych słowach się pojawił tylko pogorszył całą sytuację. Steve poruszył się nerwowo.  
-Kończę późno, jeśli mam przyjąć zaproszenie nie zdążę nic zjeść – Ada uśmiechnęła się myśląc "Cwaniak”. Doskonale zrozumiałe do czego dożył.  
-Przygotuję coś do jedzenia – byli jak w hipnozie, szepcząc nie odrywając od siebie spojrzenia przyciągali się ją jak magnez. Zapatrzony w rozchylone usta przełknął głośno ślinę, zbliżyła się jeszcze bliżej i w tym momencie dotarło do niego ku czemu to prowadzi.
-Będę o dwudziestej – oziębił się w sekundę i odsunął na bezpieczną odległość.
To był bolesny i żenujący cios. Nie patrząc już w jego stronę rzuciła.  
-Do zobaczenia – zdezorientowana zamknęła drzwi i uciekła do swojego budynku. kobiecy umysł zarzucił ją tysiącem pytań "Powiedziała coś nie tak? Kurczę ale to wszystko było dziwne. Podrywał ją? Dała by sobie rękę uciąć, że przez chwilę z nią flirtował. A może tak bardzo tego chciała, że wmawiała sobie to co chciała? A co jeśli czół to co ona? W sumie to co to było? Chemia? Czy jedynie reakcja na jego oszałamiający wygląd połączona z załamaniem psychicznym. Najgorsze było to, że odsunął się od niej. Nie chciał tego? Może się bał? Może mu się narzucała?”
Weszła do mieszkania i nie ściągając nawet butów od razu zaczęła sprzątać, nie tracąc ani chwili. "Zamówić jedzenie czy zrobić?” Biła się z myślami, chciała go przeprosić czy również zaimponować? Eh… otworzyła lodówkę, były tam same resztki, które ku jej szczęściu składały się na jej popisowe danie. Powyciągała wszystkie składniki na blat, jednak nigdzie nie mogła znaleźć naczynia żaroodpornego, zadzwoniła do współlokatorki, która nie miała dla niej dobrych wieści.
- Ada przepraszam zapomniałam ci powiedzieć, na ostatniej imprezie się potłukło.  
-Samo się potłukło?! – wściekła się, ale na złości nie miała teraz czasu – Co?! Co ja teraz zrobię? – wpadała powoli w panikę.
-Spoko odkupię.
-Ale ja potrzebuje na już!
-Ktoś do ciebie przychodzi? – w głosie rozmówczyni nie dało się nie wyczuć ciekawości – Masz randkę? – dociekała.  
-Muszę kończyć.
-Oj nie bądź taka, co to za facet?
-To nie żaden tam facet tylko mój szef.
-Szef?! – zamurowało ją – Romansujesz z szefem? Pogięło cię?! Nawet ja się w takie rzeczy nie pakuję.  
-Oj tobie tylko jedno w głowie, muszkę kończyć. Pa – rozłączyła się. Romansuję? O cholera, przecież w czy po pracy to nadal szef "Dobra nie wpadaj w panikę” jęknęła do siebie. To tylko kolacja z szefem, najbardziej pociągającym, aroganckim, czasami bezczelnym mężczyzną, który wprowadził chaos w jej sercu i umyśle. Uspokoiła drżące dłonie, opłukała twarz zimną wodą po czym pobiegła do sąsiadki, na całe szczęście ta miała potrzebne naczynie. Zabrała się za kolację, nakryła do stołu, ładnie ale skromnie, dbała o każdy szczegół, aby przypadkiem Steve nie pomyślał sobie że faktycznie nie jest jej obojętny. Zapiekankę wstawi dopiero pół godziny przed przyjściem gościa, aby podać ją na ciepło, więc teraz mogła wziąć się za siebie. Szybki prysznic i nie powinno być żadnym zaskoczeniem największym problemem było dobranie odpowiedniego stroju. Miał być na luzie, nie wyzywający aby nie dodawać dwuznaczności ich spotkaniu, ale przyjemnie by było gdyby zawiesił na niej oko, westchnęła do swojego odbicia "Marzenie”. Odpowiednie okazały się być dopasowane dżinsy i biała również dopasowana bluzeczka z rękawem trzy czwarte, niby nic ale podkreślały każdy jej atut na którym mógłby zwrócić uwagę. Włosy rozpuściła, nie chciał wyglądać jak w pracy, tak naprawdę zależało jej na tym aby go oczarować choć odganiała takie myśli czyszcząc własne sumienie, choć z drugiej strony nie dobrze wiedziała że przekracza granicę.  
Steve natomiast zamiast pracować wpatrywał się w jeden punkt odliczając czas do dwudziestej. Walka z wyobraźnią nie miała sensu, miał ochotę jeszcze raz obejrzeć zdjęcia, które od dłuższego czasu nie dają mu spokoju, ale bał się, że jeśli to zrobi, może nie zapanować nad sobą kiedy zostaną sami. Co mu w ogóle przyszło do głowy? Nawet chciał odwołać dzisiejszy wieczór, ale nie potrafił. Długo walczył z sumieniem. Trudno było sprecyzować to co czuł i wyjaśnić dlaczego tak bezmyślnie się zachowuje.
O dziewiętnaste zmył się do domu, po drodze kupił whisky, wydawało się najbardziej odpowiednie i pomoże się szczególnie jemu wyluzować. Założył dżinsy, czarny cienki sweter, staranie się ogolił i użył najlepszych perfum, już nie pamiętał kiedy ostatni raz zależało mu na dobrym wyglądzie, ale było to przyjemne i stresujące zarazem.
Zamówił taxi i z duszą na ramieniu pojechał na umówione spotkanie.

twojahistoria

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3337 słów i 18661 znaków, zaktualizowała 29 gru 2015.

4 komentarze

 
  • twojahistoria

    Ponieważ jestem w rozjazdach nie mam za dużo czasu, ale dzisiejszy wieczór mam zamiar poświecić na część IV więc przy dobrych wiatrach nad ranem.... :)

    2 sty 2016

  • Kika

    @twojahistoria Super :) życzę weny :)

    2 sty 2016

  • Kika

    Uwielbiam. Kiedy będzie można czytać kolejną część ? :)

    2 sty 2016

  • słodka:*

    oj ciągnie ich do siębie :* cudne opowiadanie :)

    30 gru 2015

  • twojahistoria

    Dobrze, że nad  tym czuwasz HarryKeogh widzisz starałam się poprawić wczoraj wszystkie błędy, ale jak widać nie wszystkiego się dopatrzyłam. Dzięki :)

    29 gru 2015

  • twojahistoria

    @HarryKeogh bardzo mnie to cieszy !!!! Postaram się nie zawieść ;p

    29 gru 2015