Reakcja chemiczna (wstęp)

Wyprowadziła się z domu rok temu, ponieważ atmosfera jaka tam panowała od kilku lat była nie do zniesienia. Idealnym pretekstem okazały się być studia i chęć rozpoczęcia samodzielnego życia. Wraz z nowym etapem rozpoczęły się wypominki ze strony czterdziestopięcioletniej mamy, która twierdziła, że rozkapryszona córka zmarnowała życiową szansę. Kobiety uparcie obstawiały przy swojej racji nie dopuszczając do analizy zdania drugiej osoby. Aneta zarzucała córce niewdzięczność, poświęcała dla niej wszystko, od najmłodszych lat kierowała jej życiem w stronę wybiegów mody i sesji zdjęciowych. Adrianna zaś zamiast spełniać ambicje rodzicielki wybrała swoje zamiłowanie do chemii.  
Pierwszy rok łudziła się, że jedna z najbliższych osób w jej sercu się z tym pogodzi, jednak kobieta mimo sprzeciwu Ady w dalszym ciągu zapraszała na kolację fotografów, znajomych z branży modelingu i wszystkich co mieli jakiekolwiek możliwości aby wkręcić ją w marzenia Anety, podczas których promowała córkę. Jeden z fotografów mimo wyczerpującej reklamy przyznał wprost, że metr sześćdziesiąt pięć to dużo za mało, aby wybić się w tym zawodzie. Ta wiadomość dała nadzieję Adzie na zniechęcenie mamy i zakończenie tej całej szopki. Aneta zareagowała impulsywnie i wyrzuciła go z domu. Nie mógł zaprzeczyć, że jeszcze wtedy siedemnastoletnia dziewczyna należała do bardzo urodziwych kobiet. Szczupłej postury, zgrabne nogi, które przeważnie chowała pod dżinsami, proporcjonalna o porcelanowej urodzie. Twarz wyraźnie zarysowaną, nawet troszeczkę za kwadratową jak na dziewczynę, ale duże szare oczy, ciemne zaokrąglone brwi, pełne choć nie duże usta i drobny nosek dodawały tym rysom kobiecości. Wydawać by się mogło, że powinno to wystarczyć, a wzrost nie powinien stać na przeszkodzie, jednak długoletnie doświadczenie Orlanda podpowiadało, że współpraca ze zbuntowaną modelką nie da owocu, więc sprowadził Anetę na ziemię.  
Ada nie chciała krzywdzić matki, ale nie mogła dalej tolerować jej zachowania. Dla czterdziestopięciolatki była ona całym światem, miała tylko ją. Z mężem rozwiodła
się gdy Adrianna miała trzy latka. Nie ucierpiała na tym ponieważ regularnie spotykała się z ojcem, zyskała nawet siostrę i dwójkę braci. Aneta nigdy nie chciała poznać ani ich, ani jego nowej wybranki, była dla niej wrogiem i obwiniała ją o zniszczenie jej małżeństwa. Zbieg okoliczności postawił ją w sytuacji gdzie musiała spojrzeć w twarz swojej rywalce. Ku jej nieszczęściu okazało się, że druga żona Artura jest przepiękną kobietą, ich dzieci zresztą również, ten fakt wzmagał zazdrość Anety, co doprowadziło do prawdziwej obsesji na punkcie córki, do tego stopnia, że nieświadomie ją krzywdziła. Napięte stosunki, zawiść i ciągła rywalizacja osiągnęły swoje ujście gdy dowiedziała się, że w planach wyprowadzki bierze udział Artur. Pomógł znaleźć, wynająć i opłacić kawalerkę w centrum miasta. Mieszkanko było cichym spełnieniem marzeń Adrianny i szansą na spokojne życie.
Podczas pakowania doszło do ostrej wymiany zdań oraz szarpania walizek. W gniewnym amoku Aneta podniosła rękę na Artura, który należał do bardzo spokojnych ludzi i nie pozwolił się sprowokować. Odepchnął jedynie kobietę i zagroził oskarżeniem o napaść i nękanie. Od dawna namawiał córę do przeprowadzki do jego domu, jednak mimo ciężkiego charakteru mamy, Ada nie potrafiła zostawić jej samej.  
Ada nie potrafiła wyjść z domu pokłócona z matką
- Poczekaj – położyła dłoń na kierownicy. Chciała wyjść z auta, ale zatrzymał ją.
- Ada, kochanie nie warto. Sama widziałaś jak zareagowała.
- Zaraz wracam – mimo sprzeciwu ojca, cofnęła się do domu. Zastała płaczącą mamę
przy kuchennym stole.
-Mamo – kucnęła obok niej – Jestem pełnoletnia i mam prawo decydować sama o sobie.
-Tak ci ze mną źle? Czego ci tu brakuje dziecko? Czego?!
- Przecież prędzej czy później i tak by do tego doszło. Proszę cię pogódź się z tym, nie chcę żebyś cierpiała – ucałowała ja w czoło – Kocham cię – wyszła, czując że sama zaraz się rozpłacze. Ojciec znał ją na wylot, dlatego przemilczał całą drogę nie naciskając na córkę pozwalając się wypłakać.    
Kawalerkę wyremontowała z jego pomocą finansową, gdyż w tym czasie nie było jej na to stać. Po sześciu miesiącach zmuszona sytuacją finansową zaproponowała koleżance ciasny pokoik oraz aby zabić ciszę w mieszkaniu. Alice była bardzo otwartą i imprezową dziewczyną dzięki której Ada nie spędziła pierwszego roku tylko przed książkami. Mama oczywiście regularnie dzwoniła i odwiedzała ją, choć można było to bardziej zakwalifikować pod kontrolę. Wpadała w szał za każdym razem kiedy znajdowała resztki pizzy czy alkohol w mieszkaniu. Od małego wpajała córce nawyki zdrowego żywienia i nie miała zamiaru odpuszczać. Nie wierzyła córce, że ta dalej prowadziła zdrowy tryb życia tylko dodała do niego od czasu do czasu trochę młodzieńczego szaleństwa. Większość wizyt kończyła się kłótnią, co doprowadziło do rzadszych kontaktów i ograniczyły się do rozmów telefonicznych.  
Pierwszy rok zakończyła z bardzo dobrym wynikiem, drugi był trochę gorszy choć bogatszy w nowe znajomości, nocne szaleństwa i ciężkie poranki. Połowa trzeciego zmieniła jej całe dotychczasowe życie.

Część 1.

Błądziła po ogromnym supermarkecie, wykreślając kolejne produkty z listy, kilka razy wracając w to samo miejsce "Że też dała się namówić zamiast tego mogłam teraz ze wszystkimi dekorować dom”. Organizowali ze znajomymi dwudzieste czwarte urodziny Tomasza z roku, który wracał jutro do miasta po tygodniowych wakacjach w rodzinnym mieście. Miała mało czasu, długą listę, ciężki wózek i popsuty humor od rana, oczywiście przez mamę, która namawiała ją na bankiet w śród samych szych i tak jak zawsze skończyło się to warczeniem do telefonu i rzuceniem słuchawki przez Adę. Pogrążona w szukaniu odpowiedniego makaronu nie zwróciła uwagi na przyglądającego się jej mężczyźnie. Zaszedł ją od tyłu kilkakrotnie upewniając się czy to na pewno czterolatka.  
-Ada? – teraz był pewny, że to ona. Podskoczyła na dźwięk swojego imienia i wytrzeszczyła oczy na jego widok.
-Wujek? – rzuciła się w jego ramiona na przywitanie nie dowierzając własnym oczom –Co robisz w mieście?! – widywali się bardzo rzadko, w sumie tylko na święta, dlatego trudno było jej ukryć emocje.
-Sprawy zawodowe. Spore zakupy- zwrócił uwagę na zapełniony po czubek wózek.
- Szykuje się duża impreza – nie miała ochoty na wyczerpujące wyjaśnienia.  
- Co u mamy? – od razu przygasła co nie umknęło jego uwadze.
- Spełnia się zawodowo. Na długo zostaniesz? – zmieniła temat.
-Na tak długo jak będzie trzeba – zawsze był bardzo tajemniczy i nigdy nie mówił o sprawach zawodowych.
-Słyszałem, że zrezygnowałaś z kariery modelki – zawsze przekręcała oczami gdy podejmowało się ten temat.
-Z niczego nie zrezygnowałam bo tak naprawdę nie miałam z czego.
-Twoja matka opowiadała mi kiedyś że masz podpisać kontrakt. Nie udało się?
-To były marzenia mojej mamy nie moje, więc zamiast na chodzić po wybiegu studiuję chemię – pochwaliła się zaskakując go. Nie z powodu kierunku jaki wybrała, zawsze wiedział o jej zamiłowaniach nie wiedział jednak, że stać ją na odwagę aby postawić się zawziętej mamie. Zdziwił się tylko, że jego siostra odpuści i do tego dopuści.
-Chemię?!
-Tak studiuję kryminalistkę – w jej głosie brzmiała duma, prawdą jest że miała iść na biochemię, ale dała się namówić nauczycielce na ten kierunek "Przecież zawsze będziesz mogła go zmienić” powtarzała, a ona dała się przekonać i nie żałowała tego wyboru. Wiedziała, że jeśli będzie chciał podjąć prace w tym kierunku będzie musiała przejść wiele kursów policyjnych, w tym sprawnościowych, ale o to się nie martwiła bo dzięki obsesji jej matki była w świetniej kondycji.
-Na którym roku jesteś ?
-Na ostatnim.
- I co dalej?
-Stos podań o pracę i jakieś dodatkowe kursy, coś się wymyśli – spojrzała nerwowo na zegarek podczas gdy jemu przyszedł do głowy genialny, choć nieco mściwy pomysł – Wujku przepraszam cię ale już jestem spóźniona – powiedziała przepraszająco.
-Jasne, rozumiem, ale wiesz co zapisz mi swój numer telefonu, bo przecież nie może być tak żeby widywali się jedynie w markecie i do tego przelotem – kłamstwo, po prostu był mu potrzebny je numer, nie tylko żeby jej pomóc, ale po to aby odegrać się na Anecie.
-Jasne – zapisała mu numer w telefonie, pożegnała się i biegiem pobiegła do domu Tomka, gdzie już na nią czekali z niecierpliwością.
Podczas gdy Ada bawiła się w najlepsze wuj wprowadzał swój plan w życie. Jego rozmówca nie był przychylny, jak zawsze zresztą gdy chodzi o ludzi niedoświadczonych i takich z którymi nigdy nie miał do czynienia, a już szczególnie do takich, którzy wykorzystywali swoje znajomości czy korzenie. Miał jednak niespłacony dług wobec Radosława więc choć kręcąc nosem zgodził się.  
Po ciężkim weekendzie poniedziałek przywitał ja słoneczną pogodą, dobrym humorem i piątką z zaliczenia. Czy można sobie wymarzyć lepszy początek tygodnia? Odpowiedzią okazał się wibrujący telefon.
-Halo?
- Dzień dobry Ado, wuj Artur z tej strony.
-O! Cześć, co tam?
-Znalazłabyś dzisiaj chwilkę?
-Stało się coś?
-W zasadzie to tak, ale to nie jest rozmowa na telefon, za pół godziny w galerii? – spojrzała na zegarek obliczając ile czasu zostało jej do kolejnych zajęć.
-Yyy, jasne, w pizzerii?
-Czekaj przy głównym wejściu od strony parkingu, znam lepsze miejsce na tą okazję – rozłączył się, pozostawiając ją w dezorientacji. Tak jak rozkazał tak zrobiła. Zjawiła się nawet przed czasem. Nie miała pojęcia o co może chodzić, a promienny uśmiech wuja, który szedł w jej stronę z czerwoną różyczką zmusił ją do intensywnego myślenia. Czyżby o czymś zapomniała? Przecież nie miała urodzin ani imienin.
-Wujku co się dzieje?
-Proszę, to dla mojej ulubionej siostrzenicy – podarował je kwiatek i poprowadził w głąb galerii.
-Jedynej chciałeś powiedzieć – zawsze była przez niego rozpieszczana, więc nie powinno ja to dziwić, lecz elegancka restauracja ponownie wzbudziła podejrzenia – Chcesz mi pogratulować zdanego zaliczenia? Pizza by wystarczyła – zażartowała. Przez te wszystkie lata nauczyła się, że pytania kierowane do wujka, czy wprost czy przez tak zwane owijanie w bawełnę nie działają. Był twardym prokuratorem, który mówił tylko wtedy kiedy chciał coś powiedzieć i odpowiadał na pytania tylko wtedy, kiedy uważał to za konieczne, więc i tym razem wiedziała, że troszkę czasu jej zajmie nim dowie się o co chodzi. Zamówili jedzenia i drogie winno.
- Zdaje się, że prowadzisz?
-Wino jest dla ciebie, ja poproszę sok pomarańczowy – zwrócił się do kelnera.  
-Nie lubię sama pić.
-Ale dziś zrobisz wyjątek.
-Ponieważ?
-Najpierw zjedzmy – zarządził. Choć karcił swoją siostrę za takie postępowanie wobec swojej siostrzenicy sam nie zachowywał się inaczej.
-Wujku proszę cię, nie znoszę gdy się tak zachowujesz, wtedy czuję się jak oskarżona.
-Najpierw zjemy, bo znając ciebie później tego nie zrobisz.
Zrobili tak jak chciał, nie powinno ją to dziwić bo Artur zawsze się tak zachowywał, ale dziś był do tego w znakomitym humorze.  
Ada ze swoją porcją uwinęła się bardzo szybko.  
-Zjadłam, więc teraz proszę o wyjaśnienia.
-Ja jeszcze nie skończyłem – wskazał jej gestem na resztki jedzenia. Gotując się cała czekała. Wytarł elegancko usta chusteczką.
-A więc Ado, mam dla ciebie wspaniałą informację - spojrzał w jej wściekłe oczy- Za trzy dni rozpoczynasz staż.
-Tak rozpoczynam staż – to był oczywisty fakt, bo walczyła o niego od września więc nie rozumiała co w tym wyjątkowego
-Tak tylko nie tam gdzie myślisz – szczęka jej opadała na te słowa. Wuj nigdy nie żartował, więc to musiała być prawda. Jak to możliwe? Przecież trzy dni temu telefonicznie potwierdziła gotowość do pracy.
-Co to znaczy, że nie zaczynam go tam gdzie myślę? To niby gdzie?!
-Zmieniłem miejsce twojego stażu – odpowiedział z zadowoleniem na twarzy.
-Jak to zmieniłeś?! Co ty wygadujesz?!– teraz wiedziała, dlaczego kazał jej najpierw zjeść, w innym wypadku jej porcja wylądowała by na jego twarzy – Jak mogłeś ? Nie masz prawa! – krzyknęła nie przejmując się licznymi oczami skierowanymi w jej stronę.
-A widzisz, prawa może nie, ale za to mam możliwości.
-Wiesz jak długo walczyłam o ten staż? Wiesz ile mnie to kosztowało pracy, czasu i nerwów? A ty tak po prostu mnie wykreśliłeś?!
-Trzeba było od razu przyjść z tym do mnie, pomógłbym ci wybrać odpowiednią placówkę.
-Boże jak ty nic nie rozumiesz, wiem że mogłam to zrobić, jak myślisz dlaczego tego nie zrobiłam? Dlaczego nie powiedziałam ci gdzie i co studiuję?
-Bo nigdy nie pytałem – odpowiedział wciąż nie wzruszony jej napadem gniewu.
-Nigdy nie pytałeś, a ja nie chciałam, żebyś znał odpowiedz, bo wtedy każdy profesor i każdy student wiedziałby, że jestem z tobą powiązana i byłabym ustawiona.
-To źle?
-Jasne, że źle. Ja nie chcę żeby nasze powiązania miały wpływ na moją karierę, chcę sama do czegoś dojść.
-Kochanie, nie w tych czasach.
-A właśnie, że w tych. Od razu miałabym pozaliczane wszystkie egzaminy, nawet nie musiałabym do nich podchodzić, a wszyscy by mnie uważali za oszustkę i lizuskę i wcale bym im się nie dziwiła. Wiec niech do ciebie dotrze, że sama sobie poradzę.
-To wszystko? – jego spokojny głos przyprawił ją o dodatkowe nerwy – Teraz mnie wysłuchaj. Rozumie cię i może cię to zdziwi, ale pochwalam twoją postawę, aż dziw bierze, że jesteś córką mojej siostry.
-Wdałam się w ojca – przerwała mu choć wiedziała, że tego nie znosi.
-Powiem wprost, zrobiłem to nie tylko dla ciebie, ale również dla siebie. Żeby udowodnić twojej matce, że nie wszystko będzie tak jak ona sobie życzy. Tak… – uciszył ją gestem dłoni – Wykorzystuję cię, ale w zamian proponuję ci staż na pół roku w najlepszej placówce w tym kraju, a jak się sprawdzisz to masz szansę dostać tam pracę. I zanim odmówisz zadzierając nos porządnie się nad tym zastanów.
-Zastanowić się? Przecież już jestem wpisana na listę, a z tej na którą się zapisałam, pewnie już wykreślona. Więc jaki mam wybór?
-Zaczynasz w poniedziałek. Tutaj masz adres – podał jej karteczkę – Masz być na ósmą i ani minuty później, twój nowy szef nie toleruje spóźnień.
-Jasne – burknęła.
- I pamiętaj, że ta praca pomoże ci udowodnić nie tylko matce czy całemu światu, ale przede wszystkim tobie samej czy nadajesz się do tej roboty – może powinna się cieszyć. Może powinna go całować po rękach? Ale tego właśnie się bała, że znajomości wezmą górę, świadoma była że to bardzo ważne i potrzebne, w końcu nie raz musiała na nich bazować, ale nie mogła znieść myśli, że staż i być może przyszłą pracę dostała nawet nie kiwając palcem, a to tylko dlatego, że wuj ma zatargi z mamą. Poza tym jak będzie na nią patrzył pracodawca? Przecież pierwsze co pomyśli to, to że jest niedorajdą i bez wtyczek wuja sobie nie poradzi, ale wstyd. WSTYD! I z ta czarną myślą nie przesypiała każdej nocy aż do poniedziałku.
Taksówkę zamówiła godzinę wcześniej. Postanowiła posłuchać rady wujka. Przedzierała się przez miasto czterdzieści minut. Ze strachu i stresu nie mogła opanować drżenia rąk. Na miejsce dotarła parę minut przed czasem.
Budynek był spory, choć w jej wyobrażeniu był bardziej pokaźny. Nowoczesny i przestronny na zewnątrz jak i w środku z niedużym, starannie przystrzyżonym trawnikiem i ze sporą tablicą informacyjną. Młody strażnik pokierował ją do odpowiedniego pomieszczenia, które znajdowało się na pierwszym piętrze. Wchodząc po schodach podziwiała nowoczesna architekturę. Szerokie, zimne marmurowe schody, liczne kamery przed i w budynku, okna na korytarzach odpowiadające wielkości i szerokości ścian, przyciemniane od zewnątrz, wysokie sufity, dodające dodatkową przestrzeń i specyficzny klimat. Wystrój bardziej przypominał siedzibę jakiejś dobrze prosperującej firmy niż wydziału kryminalnego. Dopiero kiedy dotarła do odpowiednich drzwi i znalazła się w swojej krainie miała już pewność, że znajduje się w odpowiednim miejscu. Bogate wyposażenie laboratorium odebrało jej mowę, powiedzieć, że była zachwycona to mało, to było prawdziwe królestwo. Nie powinna tego robić, jednak pokusa była zbyt duża. Z wielkimi iskrzącymi oczami zwiedzała pomieszczenie, skupiając się na sprzętach o których do tej por tylko słyszała. Zapomniała o trzęsących się nogach i ciężkim oddechu.  
Drzwi uchyliły się a do środka wszedł niziutki Koreańczyk około czterdziestki w niebieskim uniformie.
-Dzień dobry, ty pewnie jesteś Ada – nie był zaskoczony jej obecnością. Uwagę dziewczyny zwrócił specyficzny akcent i nienaturalnie szeroki uśmiech.
-Tak to ja – podała mu dłoń na przywitanie.
-Punktualna. Bardzo dobrze – pochwalił. Mężczyzna wydawał się miły, doszła więc do wniosku, że nie może to być jej szef.
Miała trochę czasu w tygodniu więc popytała parę osób o tę placówkę. Profesorowie bardzo ją chwaliły, profesorki zaś były zachwycone urodziwym komandosem, który niedawno przejął główne stanowisko w oddziale. Odnalazła również chłopaka, który odbywał tam staż i wyleciał po dwóch miesiącach, to co powiedział bardziej ją przestraszyło niżeli zachęciło, jednak nie miała wyjścia. W wszystkich wypowiedziach powtarzała się jedna informacja, a mianowicie, że szef wydziału jest bardzo surowy ma kontrolę nad całym instytutem, oraz wszyscy jego pracownicy są selekcjonowani i zatrudniani tylko i wyłącznie za jego zgodą. Domyśliła się więc, że tego stażu nam pewno nie zapewnia swoim wynikom, tylko dużemu wpływowi wuja.  
-Przepraszam, nie powinnam się kręcić, ale nie mogłam się powstrzymać – nie skomentował przeprosin.
Została zapoznana z procedurą i podpisała wszystkie potrzebne dokumenty, Noah pokazał jej i wytłumaczył jak działają urządzenia, z którymi nie miała jeszcze do czynienia, nie uszło jego uwadze jej zafascynowanie i błyszczące z radości oczy.
-Przeczytałem w twoich papierach, że jesteś polką? –zmienił temat.
-Tak, tata sprowadził nas do New York gdy miałam roczek, kiedy się rozwiedli rodzice rozwiedli się mama chciała mnie wywieść do Polski, dała się jednak przekonać – Noah spojrzał na nią pytająco.
-Kupił mamie mieszkanie i zapewnił pracę – może nie powinna wtajemniczać obcego człowieka w stosunki jakie panują w jej rodzinie, ale od samego początku wzbudził jej zaufanie, a z drugiej strony taka była prawda.
-Nie mów o tym głośno, szczególnie przy szefie, bo z góry osądzi, że pochodzisz z przekupnej rodziny.
-Słyszałam, że do przyjemnych to on nie należy.
-To dobry chłopak, ale za długo żyje pracą.
Do laboratorium bez pukania wpadła młoda, długonoga, piegowata brunetka przerywając rozmowę zapoznawczą.
-Noah, przyszłam po wyniki badań.
-A tak, tak już ci daję – ruszył w kierunku biurka, kobieta w tym czasie bez krępacji zmierzył Adę analizując każdy szczegół – To wszystko co udało mi się ustalić – podał jej teczkę, wzięła lecz nie oderwała wzroku on nowej pracownicy.
-To ta stażystka? – zwróciła się do Noaha.  
-Tak. Ada – rozmawiali o niej jakby była nieobecna, co spowodowało, że poczuła się jeszcze bardziej niechciana i obca niż się obawiała.  
-Wiem, ładniejsza niż na zdjęciu – skomentowała ponownie lustrując od samych stóp – Nie dobrze – nie przemawiała prze nią zazdrość, a współczucie co jeszcze bardziej zdezorientowało już i tak zestresowaną Adę – No nic, przeszła całą procedurę? – w końcu oderwała od niej wzrok, tym razem traktując ją jak powietrze.
-Jeszcze nie zdjąłem odcisków.
-Pospiesz się Steve będzie tu za pół godziny – tym razem nawet nie spojrzała w jej kierunku i po prostu wyszła.
-Co to miało znaczyć? – mimo, że kobieta wyszła, ściszyła głos.  
-Co?
-To, że jestem za łada? Tacy się tu nie nadają?
-W większości przypadków tak. Steve ogólnie nie bierze tego pod uwagę, chyba że cienisz urodę ponad pracę. Brud to podstawa tej pracy i musisz sobie z tego zdawać sprawę.  
-To nie powinno dotyczyć laboratorium. Miałam kiepskich nauczycieli czy w tym miejscu powinny panować sterylne warunki?
-Coś czuję, że będzie nam się razem dobrze pracować– uśmiechnął się tylko, ale ten gest powiedział dużo więcej. Czuła, że ten człowiek na pewno nie będzie robił jej pod górkę.  
Pierwszy dzień pracy był dla Ady bardzo spokojny. W ramach przygotowania do pracy musiała wysprzątać całe laboratorium. Według Noaha na początek trzeba zapoznać się z całym sprzętem, a najlepszym sposobem będzie wyczyszczenie go.
  Przez pierwszy tydzień nie zajmowała się niczym konkretnym, sprzątała, chowała dowody, pomagała przy opisach. Nie dane jej było poznać szefa, który przez większość czasu pracował w terenie, za to poznała całą jego najbliższą ekipę, z którą na co dzień pracował. Byli to młodzi ludzie w większości od dwudziestu sześciu lat, co oznaczało, że nie dość że była naj mniej doświadczona to jeszcze najmłodsza. Długonoga brunetka Mia okazała się być bardzo sympatyczną osobą. Któregoś dnia przysiadła się do niej w stołówce z tacą pełną jedzenia i wilczym apetytem.
- Ale jestem głodna- Mia była wysoka i szczupła, a jej talerz wyglądał jak porcja dla mężczyzny ze sporą nadwagą.
- To widać – skomentowała rozbawiona Ada.
- Drugi miesiąc- wyznała niespodziewanie.
- Jesteś w ciąży?! – nie potrafiła ukryć swojego zaskoczenia.
- A no udało się – szczęście malowało się jej na twarzy – Nareszcie – dodała ciszej. Nie wyglądała na kogoś, kto bał się utraty pracy z tego powodu.  
- Co z pracą?
-Popracuję jeszcze trochę, a później urodzę i będę marzyć o powrocie – śmiała się – Jak ci się u nas podoba? – zmieniła temat.
- Jest super, nigdy bym się nie spodziewała, że będę odbywać staż w takim miejscu.
- A jednak się udało.
-Taaa – świadomość, że to nie jej zasługa odbierała apetyt – Nie mi, ale znajomością mojego wuja.
-Prokuratora. Często z nim współpracujemy – fakt, że wszyscy wiedzieli jakim sposobem tu się dostała dołował podwójnie.
-To nie poprawia mi humoru.
-Dopiero co się cieszyłaś, że możesz tu pracować – nabiła na widelec spory kawałek mięsa machając nim sobie przed twarzą.  
-No tak, ale nie dlatego, że dawałam z siebie wszystko, tylko z powodu wpływowego wuja.
-Tak jest skonstruowany świat – widząc jak drażniący jest to temat dla Ady, Mia zmieniła temat na bardziej luźniejszy i kobiecy. Tak dobrze im się rozmawiało, że stołówka zdążyła opustoszeć zanim zorientowały się, że czas wracać do obowiązków – No dobra czas wracać do pracy. A ty się nie przejmuj tylko udowodnij Stevowi, że nie jesteś tu z powodu znajomości, wtedy możesz liczy na dalszą współpracę – wróciła do niechcianego tematu mając nadzieje, że to ją zmotywuje – Bo jak widzisz, nie wielu u nas stażystów, ogólnie odpadają po dwóch miesiącach. A ty mi wyglądasz na babkę z jajami – dopiła koktajl owocowy – Nie zawiedź mnie – dodała puszczając do niej oczko i wróciła do pracy. Miała racę, zamiast się zniechęcać powinna teraz wszystkim udowodnić, że zasłużyła na ten staż. Rada nowej koleżanki utkwiła w jej głowie na długo i powracała w chwilach słabości.
Przez resztę dnia była pozytywnie nastawiona. Posprzątała laboratorium, powyłączała maszyny, światła, wybiła się i ruszyła do domu z uśmiechem na twarzy, motywacją i nowymi postanowieniami. Nieświadoma, że od tego dnia i każdego kolejnego o tej samej godzinie jest obserwowana z ostatniego piętra oczami przepełnionymi niechęcią.

twojahistoria

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 4344 słów i 24768 znaków, zaktualizowała 22 gru 2015.

1 komentarz

 
  • NataliaO

    Interesujące :)

    19 gru 2015