
      
Dobór odpowiedniej garderoby nie był łatwą sprawą. Wyjście na ulicę w wieczorowej sukience od pierwszej po południu też raczej nie wchodziło w rachubę. Musiałam myśleć nieszablonowo. Włożyłam własne czarne rajstopy. Na szczęście były dość grube. Sweter Siergieja zastąpił mi sukienkę. Był na tyle długi i niestety o wiele za szeroki. Na szczęście w salonie wisiały zasłony, użyłam jednego ze sznurów, które podtrzymywały kosztowną materię. W ten sposób uzyskałam nieco dziwny pasek w stylu Etno. Jako odzienie wierzchnie posłużył mi mój własny płaszcz, męski szalik osłonił zdecydowanie zbyt głęboki dekolt. Na sprzedawczyni w pobliskim spożywczaku moja niecodzienna stylizacja nie zrobiła żadnego wrażenia. Widać nie jedno dziwadło już widziała w swoim życiu, za to wzbudziłam sympatię dwóch amatorów napojów wyskokowych. Panowie wręczyli mi trzy lekko nadwiędnięte kwiatki, najprawdopodobniej zwinięte z pobliskiego klombu.  
     W mieszkaniu nadal panował przyjemny półmrok i cisza, ewidentny sygnał, że znajdował się tam gdzie go zostawiłam. Bardzo mnie to ucieszyło, postanowiłam zrobić mu małą niespodziankę. Poruszenie się w obcej kuchni sprawiało mi sporo problemów. Minęła dłuższa chwila zanim zorientowałam się gdzie co stoi. 
      
- O, a co to? Kawa do łóżka? – najwyraźniej aromat małej czarnej wyrwał mojego narzeczonego z czułych objęć Morfeusza. 
- Kawa i śniadanko – może niezbyt wykwintne, ale pobliski sklep nie oferował zbyt wiele. – Szampana i kawioru na dole niestety nie mieli… 
- Jaka szkoda, nadrobimy innym razem – Siergiej upił łyk kawy i spojrzał na mnie roziskrzonym wzrokiem. – W życiu nie dostałem śniadania do łóżka –  i to był  punkt dla mnie, za pomocą kilku grzanek z dżemem udało mi go całkowicie się zaskoczyć. – Która właściwie jest godzina? – wskazówki budzika stojącego na nocnej szafce jednoznacznie wskazywały na drugą po południu. – Cudownie, z rodzicami jesteśmy umówieni na siedemnastą. Mamy jeszcze jakieś dwie i pół godziny. 
- Zwariowałeś?  Czy ty myślisz, że ja pokażę się twojej matce, a przede wszystkim  babci w takim stanie? W twoim swetrze? 
- W zasadzie mi tam się podoba. Zwłaszcza dekolt, opuszkiem palca przesunął po moim obojczyku. 
- Tobie to się chyba się wszystko podoba? 
- Ty mi się zawsze podobasz. We wszystkim, a już najbardziej bez niczego… 
- Rozpustnik… 
- I zbereźnik – uśmiechnął się szelmowsko. 
      
Starałam się przemknąć na górę tak aby nikt z domowników nie zauważył jak bardzo niekompletny jest mój strój. Siergiej wszedł do domu objuczony wielkim bukietem kwiatów i tortem czekoladowym. Wyszorowana i pachnąca pomaszerowałam do swojego  pokoju. Z dźwięków dobiegających z dołu wywnioskowałam, że wieść o naszych zaręczynach została przyjęta z wielkim entuzjazmem. Bałam się myśleć co by się stało gdybym powiedziała „nie”. Na szczęście nie musiałam odmawiać. 
      
Impreza przebiegała w miłej, domowej atmosferze. Moja przyszła teściowa wyglądała na zadowoloną, a babcia Oksana wręcz promieniała. Cieszyłam się, że siostra Siergieja przyprowadziła na kolację swoje dzieciaki. Maluchy robiły mnóstwo zamieszania, a przez to skutecznie odwracały uwagę wszystkich stołowników od mojej osoby. Wieczór się skończył, a ja poczułam ogromną ulgę. Byłam strasznie wyczerpana. Niewiele spałam zeszłej nocy, z nerwów niewiele zjadłam. Marzyło mi się łóżko, ciepła kołdra i kubek mocnej herbaty. Przebrałam się w pidżamę i wskoczyłam pod kołdrę. Powieki strasznie mi ciążyły i miałam pewność, że zasnę w ciągu pięciu minut. Głośnie pukanie wyrwało mnie z objęć Morfeusza. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się skąd dochodzi ten natarczywy dźwięk. Niepewnym krokiem podeszłam do drzwi balkonowych i dosłownie zamarłam wpół kroku… 
- Co ty tu robisz? I jak tu wszedłeś? 
- Jak to co chciałem cię zobaczyć. A wszedłem normalnie, po drabinie… 
- Idioto, normalnie wchodzi się drzwiami – odsunęłam się lekko i wpuściłam go do pokoju. 
- Drzwiami, drzwiami… To takie nudne… 
- Ja przez ciebie oszaleję i osiwieję przed trzydziestą. 
- Przecież mówiłaś, że  lekka siwizna jest sexy… 
- Ale u facetów. U facetów kochanie…  
- To znaczy, że mam odwołać farbowanie? 
- Wariat – czubkami palców musnęłam  niesforne pasemko włosów, które opadło mu na czoło. 
- Nie wiem ja ty… – ziewnęłam głośno – Ale ja dosłownie padam z nóg – zdecydowanym ruchem pociągnęłam go w stronę łóżka, nie zamierzałam rezygnować ze swojej ulubionej poduszki.
4 komentarze
ansik
Będzie kontynuacja??
transfixed
super
Malawasaczka03
Super!!
Lolisss
W koncu kolejna! Szkoda ze krótka no ale oby sie szybko następna pojawiła )
)