Przyjaźń czy kochanie. Cz. 7

Ostatecznie jednak nie poszedł na bal. Czas powoli mijał, aż nagle okazało się, że jest już za późno na zmianę decyzji. Pieniądze zostały zebrane, machina przygotowań ruszyła i było jasne, że nic nie da się już zmienić.  
Oskar wcale się tym nie przejął. Przeciwnie, widać było, że jest mu to na rękę. Pewnego dnia przyszedł do biblioteki po skończonych lekcjach z zamiarem pozostania tam przez jakiś czas. Monika akurat robiła sobie kawę.
- Napijesz się herbaty? – zapytała z przyzwyczajenia. Z góry znała odpowiedź. Przynajmniej, tak jej się wydawało.
- Tak, poproszę. – usłyszała w odpowiedzi. Była w szoku. Nigdy dotąd jej się to nie zdarzyło. Pytała czasami uczniów, czy zrobić im coś do picia, ale zawsze odpowiadali grzecznie: „Nie, dziękuję.” Naprawdę, ten chłopak różnił się od innych, pod każdym względem.  
- To było pytanie retoryczne. – rzuciła przez ramię. Wyjęła drugi kubek i wrzuciła do niego torebkę herbaty ekspresowej.  
Oskar roześmiał się.
- Było nie pytać. – odpowiedział rozbawiony patrząc na jej minę.
- Niestety, nie mam zielonej. – wiedziała, że Oskar właśnie taką lubi. – Ja piję czarną.
- Może być czarna.  
- Słodzisz? – wyjęła cukier. – Bo ja tak. – Postawiła cukiernicę na stole. Akurat miała jakieś ciastka, dostawiła je. „Kurczę” – pomyślała – „Robi się z tego małe przyjęcie.” Usiadła naprzeciwko niego.
- To o czym chcesz porozmawiać? – zapytała Monika spoglądając na Oskara.
- Właściwie o niczym. – odpowiedział. – Chciałem Pani coś pokazać. – Wyjął z plecaka duży zeszyt i podał go jej. – Napisałem coś i chciałem, żeby Pani to sprawdziła, błędy i takie tam.  
Zajrzała do środka. Kilka stron było zapisanych. Spojrzała na niego zdziwiona.
- Piszesz opowiadania? – spytała.
- E tam, zaraz opowiadania. To tylko praca na polski. Wypracowanie na temat.
- Długie. – zauważyła Monika. – Rozumiem, że mogę przeczytać?
- Przecież właśnie po to je Pani dałem. Proszę ocenić, czy się nadaje.
- Okej, ale daj mi chwilę. – Wzięła zeszyt i zaczęła czytać. To nie było zwykłe wypracowanie. Przede wszystkim było za długie jak na pracę domową. I miało cechy typowe dla opowiadania. Podobało jej się. Fabuła opierała się na historii pewnego wampira. „No tak” – pomyślała Monika. – „To przecież pokolenie „Zmierzchu”, „Akademii wampirów” i innych tego typu opowieści. To ich świat.” Napisane było dość przyzwoicie, najwyraźniej chłopak miał talent. „Jeszcze jeden? Ile on ich ma?” Jedyny mankament, jaki znalazła, to interpunkcja.  
- I co Pani o tym myśli? – zapytał widząc, że skończyła czytać.
- Wszystko dobrze, Oskar, ale te przecinki! Zgroza! – Monika wzięła do ręki ołówek. – Patrz! Tutaj, tutaj i jeszcze tutaj. – mówiąc zaznaczała w tekście, poprawiając go. – Uczyliście się chyba zasad stawiania przecinków, prawda?
- Niby tak – przyznał.
- To dlaczego stawiasz je tam, gdzie nie powinno ich być? A zapominasz postawić tam, gdzie powinieneś?
- Nie wiem, ale pan od polskiego też to zauważył. Mówi, że to dla mnie charakterystyczne, coś jak znak fabryczny. Widocznie, tak już mam. Ale ogólnie, podobało się Pani?  
- Muszę przyznać, że tak. – odpowiedziała. – Napisane jest dobrze, nawet bardzo dobrze, zważywszy Twój wiek. Do tego ciekawe i wciągające. Aż chce się przeczytać ciąg dalszy. Będzie?  
- Nie sądzę. – odparł – Chociaż, nie zarzekam się. Wszystko jest możliwe. – Uśmiechnął się do niej. Znowu zrobiło jej się ciepło gdzieś w środku, jak zawsze, kiedy patrzył na nią takim błyszczącym wzrokiem. Niemal się zarumieniła.  
Zabrzmiał dzwonek. Monika odetchnęła mimochodem.
- To ja już się będę zbierał. – powiedział Oskar pakując się. – Mama pewnie czeka z obiadem. Dziękuję, że chciało się Pani czytać te bazgroły.
- Nie było tak źle. – uśmiechnęła się.

Tego wieczora Monika nie spotykała się z Arturem. Siedziała w domu z lampką wina, zamierzając spędzić ten czas z ulubioną lekturą. Sięgając po książkę pomyślała o Oskarze. Przypomniało jej się jego opowiadanie. Przyszło jej do głowy, że skoro tak się „zakumplowali”, to może powinna podarować mu coś na pożegnanie. Na pamiątkę. Najlepiej książkę, skoro lubił czytać, a nawet sam próbował pisać. Chyba nie będzie w tym nic złego, w końcu przez ostatnie kilka miesięcy naprawdę spędzili ze sobą trochę czasu i poznali się dość dobrze. Na tyle, że wiedzieli o sobie rzeczy, o których nie wiedział nikt inny.  
Spojrzała na półki, przeglądając ich zawartość. W pewnej chwili jej wzrok padł na „Burzę” Szekspira. Tak, to było to. Z wielu powodów właśnie ta książka idealnie nadawała się na prezent dla Oskara. Po pierwsze, niedawno pożyczał ją od niej – nie przeczytał, chyba jednak była trochę za trudna. No, ale w końcu będzie to jego lekturą, więc na pewno mu się przyda. Po drugie (i ważniejsze), to właśnie od „Burzy” wszystko się zaczęło. Ta cała zażyłość między nią a Oskarem. Pierwsze anime, jakie jej polecił, miało w tytule burzę i nawiązywało do Szekspira. Monika przypuszczała, że właśnie dlatego Oskar zainteresował się książką. Tak, „Burza” będzie odpowiednia.  
Wyjęła książkę z regału. Przyjrzała się jej uważnie, sprawdzając, czy nie jest zniszczona. Wydanie było nawet niezłe, nadawało się na prezent. Spojrzała na stronę tytułową i uśmiechnęła się mimo woli. „Nawet to pasuje” – pomyślała. Data wydania książki pokrywała się z rokiem urodzenia Oskara. „Widocznie tak miało być.” Postanowiła, że książkę wręczy chłopakowi podczas egzaminu gimnazjalnego. Wiedziała, że tego dnia na pewno będą się widzieli.  
Tak było. Przyszedł tuż przed egzaminem, nie był sam. Spojrzał na nią wyczekująco z uśmiechem na ustach. Monika wiedziała, o co chodzi. Stanęła przed Oskarem i spojrzała mu w oczy. Inni uczniowie obecni w bibliotece orzekli zgodnie: „jeszcze trochę brakuje”. Oboje się uśmiechnęli. To była prawda. Mimo naprawdę wysokich obcasów, Monika nadal była niższa od Oskara, nawet nie równała się z nim wzrostem.  
- Przyjdź do mnie, kiedy będziesz mógł – powiedziała – mam coś dla Ciebie.
- Oki, przyjdę w przerwie albo po egzaminie.
Kiedy przyszedł, podała mu książkę. Spojrzał na nią pytająco.
- To dla Ciebie – powiedziała nie patrząc na niego – na pamiątkę. – Nie miała zamiaru mówić mu, ile czasu spędziła na szukaniu odpowiedniego tekstu na dedykację.  
- Na zawsze? – zapytał niedowierzająco. – Dziękuję. – Odszedł na bok, żeby przeczytać. Kiedy wrócił, spojrzał na nią. – Ale, pani Moniko, ja … przecież … będę Panią odwiedzał.
- Może będziesz, a może nie będziesz. – Monika nie patrzyła na niego. – Tego nie wiemy.  
Z jakiegoś powodu, Monika z trudem tłumiła wzruszenie. Wiedziała, że coś się kończy, pewien etap w życiu, jeżeli nie jej, to na pewno w życiu Oskara. Rozumiała też, że tak powinno być. A jednak nie mogła pozbyć się uczucia żalu, nie chciała tego kończyć.  
Dlatego ucieszyła się, kiedy wychowawczyni klasy, do której chodził Oskar, poprosiła ją o udział w wycieczce klasowej. To był jednodniowy wypad do okolicznej szkółki leśnej. Monika nie była pewna, czy Oskar w ogóle zechce tam pojechać (nigdy nie uczestniczył aktywnie w życiu klasy), ale tym razem opowiedział się za wyjazdem. Ucieszyło ją to.  
Pogoda tego dnia nie była najlepsza. Jak na późną wiosnę, czy nawet wczesne lato, było dość zimno i dżdżysto. Zapowiadało się, że będzie padać. No, ale w końcu to nie pogoda na wycieczce jest najważniejsza. Tym bardziej dla tych dzieciaków, którzy ostatni raz jechali gdzieś razem. Monika wczuła się w nastrój.  

Późnym popołudniem wracała do domu. Była zmęczona, głodna, zmarznięta i trochę przemoczona, bo zaczynał padać drobny deszczyk. Ale szczęśliwa. Wycieczka, mimo paskudnej pogody, udała się. Przynajmniej Monika uważała ją za udaną. Wiedziała, że zapamięta ją na długo.  
A już na pewno kawę. W swoim życiu wypiła już wiele kaw, w różnych miejscach świata i podanych na różny sposób. Ta jednak była wyjątkowa. Przede wszystkim, do tej pory na żadną kawę nie czekała tak długo jak na tę. Stało się tak dlatego, że przyjechali za wcześnie i wszystko było jeszcze pozamykane. „Boże! Chce mi się kawy!” – kobieta rozumiała teraz ludzi, którzy zaraz po przebudzeniu, niemal na śpiąco, włączają ekspres. – „Naprawdę, oddałabym królestwo za kawę.”
Kiedy w końcu ją dostali, byli już tak spragnieni, a przede wszystkim zmarznięci, że gorący płyn przyjęli z wdzięcznością, nawet nie zwracając uwagi na jakość. Siedzieli w niewielkim gronie: dwie nauczycielki i kilkoro uczniów, w tym Oskar. Rozmawiali. Siłą rzeczy rozmowa dotyczyła szkoły, zbliżającego się zakończenia roku szkolnego i planów na przyszłość. Uczniowie czekali na wyniki egzaminu, bo od tego zależało, która szkoła ich przyjmie. Na poziomie szkół średnich nie obowiązuje już rejonizacja, więc nie mogli liczyć, że na pewno dostaną się do okolicznego liceum czy technikum. Oskar się nie wypowiadał, jakby jego to w ogóle nie dotyczyło. „Ma totalny zlew na wszystko” – pomyślała Monika. – „Jak zawsze.”  
- To co będziecie robić w wakacje? – zapytała anglistka, wychowawczyni klasy.
- Ja przez pierwszy tydzień na pewno będę spał. – Oskar naprawdę wyglądał na niewyspanego, pomimo wypitej kawy. – Muszę się w końcu porządnie wyspać.
- Od spania jest noc. – powiedziała wychowawczyni belferskim tonem. – Tym bardziej dla takich młodych ludzi jak wy. Nie powinniście spędzać całych nocy w internecie grając w jakieś lole czy co tam innego.  
- Ale Oskar nie gra – wtrąciła Monika spoglądając na chłopaka. – On czyta, ogląda. Prawda? – zwróciła się do niego.
- Tak. – odpowiedział, po czym dodał – Pani mnie stalkuje.
- Ktoś musi. – uśmiechnęła się nie zwracając większej uwagi na jego słowa. Uznała je za żart. Gdyby wtedy wiedziała! Nie przypuszczała jeszcze, jak bardzo to jedno krótkie zdanie zaważy na jej życiu. Jak wielki będzie miało wpływ na jej znajomość z Oskarem. Znała pobieżnie znaczenie tego słowa, jak przez mgłę kojarzyła, o co chodzi. Nie sądziła jednak, że nazwanie jej stalkerką już wkrótce przestanie mieć żartobliwy charakter.

Erica

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1888 słów i 10733 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Mieszko

    Kiedy nastapna cz?

    21 lut 2016

  • Użytkownik Kolega

    Wydaje mi się, że w tej części wszystko dzieje się tak jakoś za szybko. Mam wrażenie, że inne były trochę bardziej dopracowane i ta pisana jest lekko na siłę jako zapychacz przed zbliżającą się "burzą".

    17 lut 2016

  • Użytkownik Nieco

    Aż się boję, co będzie dalej. Ale czekam.

    16 lut 2016

  • Użytkownik mikus

    Genialnie! Czekamy...  :rotfl:

    15 lut 2016

  • Użytkownik Korni

    Super! <3 czekam na  kolejną ^^

    15 lut 2016