Po prostu życie?? - nie (część 4)

Słońce chwało się już cicho za horyzont. Na niebie gdzieś z daleka dostrzec można było jaskółki poszukujące pokarmu dla swych młodych. Promienie słoneczne z pewnością ogrzewały jeszcze miło ich piórka. Cały ten obraz wyglądał jak z cudownej bajki. W powietrzu czuć było nadchodzącą rosę. pierwsze kropelki wody osadzały Się głęboko w zieleń. Walentyna wciąż leżała wśród bogatej flory. Jej włosy były całkowicie zwichrzone, pobrudzone ubranie lepiło się do jej ciała jak nowo kupiony lep na złośliwe owady. Leżała płasko na plecach z wywiniętą dziwnie nogą. Oczy miała szeroko otwarte utkwione w jeden punkt na niebie, jej grymas twarzy mówił sam za siebie, że jest jej niewygodnie w tej pozycji i chociaż chciała się poprawić każdy mięsień odmawiał jej jakiegokolwiek posłuszeństwa. Leżałaby może tak wieki gdyby nie odgłos wydobywający się z jej kieszeni spodni. To telefon dawał znaki że żyje. Walentyna postanowiła nie odbierać, lecz kiedy po raz kolejny usłyszała znaną melodyjkę, , Zabiorę Cię właśnie tam…’’ postanowiła z konieczności odebrać telefon. – O nie, to mama. – Pomyślała po czym nacisnęła przycisk odbierz.                                         –Halo, ? No córcia gdzie się podziewasz? Jest już późno, kiedy będziesz w domu, co robisz? – zadawała co chwila nowe pytania mama.                                                               - Będę za chwile. – Ucięła rozmowę krótko, po czym się rozłączyła.                                      Walentyna niechętnie podniosła się z trawy. Spojrzała na siebie dokładnie po czym jak zwykle pesymistycznie skomentowała swój wygląd. Minęło parę sekund kiedy dojrzała ogromną dziurę w spodniach. –Hmmm, a to skąd? –Zadała sobie pytanie, po czym uświadomiła sobie, ze to najprawdopodobniej stało się podczas upadku na ziemie. Nie chciała dłużej o tym myśleć. Ruszyła żwawo w stronę swojego domu, nie chciała myśleć o tym co ją dzisiaj spotkało, nie chciała myśleć o tym co powie mama jak ją zobaczy, nie chciała myśleć o niczym.                                                                   –Jestem już –Wycedziła dziewczyna przez zaciśnięte zęby po otwarciu frontowych drzwi od domu.               –Gdzieś ty była? Martwiłam się o Ciebie. Mogłaś chociaż zadzwonić – zbombardowała ją na wejście mama. – A w ogóle jak Ty wyglądasz?                                                                  -Byłam pobiegać, upadłam i… Nie mam ochoty o tym mówić. Pozwól ze pójdę się wykąpać.       Nie zwierzała się nigdy mamie z żadnych problemów, nie miała takiej tendencji, zawsze wszystko w sobie tłamsiła uważała, ze jest to najlepsze rozwiązanie.                                                    Po godzinnej kąpieli wbiła się w ulubioną piżamkę po czym postanowiła sprawdzić komunikator gg. Po co? Jaki był jej cel? Czy aby wierzyła, ze to co stało się jeszcze tak niedawno, było tylko straszliwym koszmarem?                                                                                             Cisza. – Nie napisał… - w oczach pojawiły się malutkie kropelki łez.                                             Pomimo, ze przyrzekli sobie wieczny kontakt, wiedziała, ze straciła go na dobre. Bo przecież jak on mógłby pisać z -, , kimś takim jak ja’’ i jednocześnie z nową wybranką serca?                                   Niebieskooka wyłączyła komunikator i postanowiła już nie zaglądać do niego przez jakiś czas, chciała uporządkować sobie myśli, wiedziała, ze tak będzie najlepiej. Ułożyła się do snu po czym jeszcze długo nie mogła zasnąć, rozmyślała o wszystkim i o niczym. Zastanawiała się jak jej mały świat będzie wyglądał teraz, teraz kiedy wszystko się zmieniło. Po takowej udręce zasnęła z dziecinnym wyrazem twarzy jakby wszystko co źle omijało ją w tym życiu.  
[Koniec części 4]
Co będzie dalej? Jesteście ciekawi?

toccata

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 667 słów i 3580 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik tajemniczki

    to jest genialne! masz duuuży talent

    12 lis 2012

  • Użytkownik *.*

    pisz dalej i dluzsze czesci :33

    1 lis 2012