Performance cz.11

Z głośnym westchnieniem usiadłam na rogu łóżka.. czemu rozpoczęcie roku szkolnego musi się zaczynać tak wcześnie??! Zwlekłam się z łóżka i skierowałam w stronę kuchni całkowicie ignorując stertę pudeł z ubraniami, nastawiłam wodę na herbatę i zaczęłam zalewać czekoladowe płatki mlekiem tak jak lubię chłodnym prosto z kartonu. Usiadłam przy wysokim blacie i zaczęłam z zapamiętaniem wsuwać zawartość miski, dopiero gdy skończyłam zrozumiałam jak bardzo byłam głodna... Po skończonym posiłku wstałam i włożyłam naczynie do zmywarki. Energicznym krokiem udałam się do łazienki, aż jęknęłam kiedy ujrzałam swoje odbicie w lustrze, nie mogłam uwierzyć że kiedyś doprowadzę się do tego stanu... nie nie nie.. tak być nie może, szybkim ruchem chwyciłam swoją kosmetyczkę i zaczęłam ratowanie swojego oblicza... Umyłam twarz i wysuszyłam ją pasiastym ręczniczkiem, obramowałam oczy tuszem do rzęs, i z ustami pełnymi mieszaniny pasty do zębów i wody z szczoteczką w ręce poszłam na poszukiwanie czegoś w czym mogłabym się pokazać publicznie i co tu dużo mówić.. chciałam po prostu wyglądać ładnie i zrobić dobre wrażenie na nowej klasie... jeeju.. jeszcze dzisiaj są zajęcia taneczne, na jednych już nie byłam więc wypadało by pójść- przemknęło mi przez myśl. Włożyłam szczoteczkę do ust i zaczęłam otwierać jedno z kilku gigantycznych pudeł, wyjęłam może ze trzy rzeczy ale potrzeba dokończenia mycia zębów wygrała i pobiegłam powrotem do łazienki w samej bieliźnie kontynuując przerwaną czynność. Po niecałej minucie znowu usiadłam koło sterty ubrań i zaczęłam przerzucać kolejne rzeczy, kiedy w końcu myślałam że nic nie znajdę w moje ręce wpadła miękka kremowa sukienka, rozkloszowana na dole, sięgająca do połowy uda, wykończona delikatną koronką widoczną zwłaszcza na szerokich ramiączkach. Intuicyjnie popatrzyłam na zegarek.. 25 minut!!! nie no niemożliwe- pomyślałam i szybko zaczęłam ubierać tyle co wynalezioną sukienkę. Pociągnęłam usta brzoskwiniowym błyszczykiem złapałam pierwsze lepsze czarne szpilki i wybiegłam z domu z prawie pustą zawierającą jedynie opakowanie chusteczek higienicznych torebką i telefonem w dłoni. Zamknęłam drzwi na klucz nie chcąc obudzić mamy i zbiegłam po schodach prosto na ulicę. Uf.. dobrze że szkołę miałam za rogiem bo wpadłam na salę gimnastyczną w ostatnim momencie. Zajęłam miejsce obok jakiejś drobnej brunetki i wraz ze wszystkimi uczniami wysłuchałam prze interesującego przemówienia pana dyrektora jednocześnie śledząc wzrokiem wędrówkę muchy na ścianie, niestety i ona musiała skończyć swoje dreptanie przed połową kierowanych do nas słów łysiejącego człowieka w średnim wieku. Zaczęłam się uważnie rozglądać po ludziach.. niestety nie dostrzegłam zbyt wielu znajomych twarzy. Uśmiechnęłam się napotykając wzrok Edka który również nie wyglądał na zbytnio zainteresowanego przemówieniem, zresztą jak reszta uczniów w tej szkole. Po jakichś dwudziestu minutach pouczania nas i wmawianiu nam jaką radością będzie dla nas nauka w tej szkole zostaliśmy poinstruowani jak się dostać do której z klas, moja leżała na końcu korytarza więc nie miałam zbytnich problemów z dostaniem się do niej...
CDN.


Przepraszam najmocniej wszystkich za długą przerwę w dodawaniu opowiadań, na która złożyły się trzy powody: 1. nie miałam zbytnio czasu gdyż ostatnimi czasy mam dość częste próby do spektaklu teatralnego 2. nie wiem czy jest sens pisać... mało osób komentuje co może równać się temu że moje opowiadania się najzwyczajniej w świecie nie podobają 3. dostałam się na warsztaty dziennikarskie i przyczyniły się one do zjawiska widocznego w punkcie 1 czyli do okrojenia wolnego czasu :) jeśli chcecie żebym to kontynuowała lub nie to mnie uświadomcie w komentarzach :D

betty

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 701 słów i 3986 znaków.

3 komentarze

 
  • nati

    Lubie to opowiadania i w koncu doczekalam sie kokejnej czesc :) prosze cie nie koncz tego teraz tylko pusz dalej proszeeeee :) rozdzial cudowny

    24 lut 2014

  • ja

    Wedlug mnie wszystko zaje b iste

    23 lut 2014

  • LittleScarlet

    Okay... Właśnie przeczytałam całą 'serię' i muszę przyznać, że pomimo kilku irytujących drobiazgów całość jest naprawdę niezła. Te drobiazgi to: 1. brak tej miłości romantycznej, fajnie zarysowana relacja z mamą, ale to już jedenasta część a jakiegoś ciekawego romansu nie widać nawet na horyzoncie. 2. W poprzednich częściach był poważny problem z interpunkcją, jednak tu jest znacznie lepiej. 3. Czasami pojawiające się emotikony i długość, a w zasadzie krótkość niektórych części.

    22 lut 2014