Performance cz. 5

Performance cz. 5dobra słuchajcie.. przepraszam za niedostrzeżone przeze mnie błędy ortograficzne.. niestety słownik ten tutaj najprawdopodobniej nie wychwycił wszystkich :D a ja nie cierpię używać tego zwykłego książkowatego składającego się z kartek xd
brak dużych liter gdzie nie gdzie jest zamierzony :) mam nadzieję że nikogo nie zawiodłam tą częścią :ppp i że się wszystkim spodoba a zwłaszcza osobom z mojej kochanej klasy I"g" :)))

i ze śmiechem wybiegłam z sali... potrzebowałam krótkiej dwudziestominutowej chwili aby się ogarnąć i dobiec na przystanek... po raz setny od opuszczenia budynku spojrzałam na wyświetlacz telefonu, autobus przyjechał z dziesięciominutowym opóźnieniem- miałam tylko nadzieję że mama nie zechce pilnować godziny mojego powrotu... Oparłam czoło o chłodną szybę, zaczęło kręcić mi się w głowie, twarze stojących tuż obok ludzi zaczęły się zlewać w jedno, mocniej zacisnęłam dłonie na oparciu siedzenia wiedząc że to zaraz minie- efekt uboczny leków na alergie, już od pewnego czasu zaczęłam rozważać wizytę u lekarza bo takie sytuacje miewały miejsce coraz częściej... jak na razie jednak się na całe szczęście się nie nasilały.. kolejny zakręt... cholercia! nie wzięłam Awionarinu.. zaczęło mnie mdlić i ciemnieć mi przed oczami, zamrugałam kilkakrotnie, pospiesznie wyciągnęłam butelkę wody i pociągnęłam kilka łyków, no cóż na całe szczęście od mojego przystanku dzieliła mnie jeszcze jedna krótka prosta. Na kilka sekund przed zatrzymaniem się autobusu podniosłam swoje szacowne siedzenie i na chwiejnych nogach przecisnęłam się pomiędzy ludźmi w kierunku wyjścia.. chciałam przyspieszyć.. ale coś mi nie wychodziło, coś tamowało, spowalniało, hamowało moje ruchy jakby jakaś niewidzialna siła zaczęła mnie ciągnąć ku podłodze kształty zaczęły się rozmazywać powoli traciłam ostrość widzenia, czucia nawet zapachy zdawały się przestawać do mnie docierać... wewnętrzna panika, wiedziałam że coś jest nie tak ale nie potrafiłam skapować co dokładnie.. w uszach zaczął narastać mi szum, pisk, zgrzyt, chciałam je przesłonić uchronić się przed nim ale nie mogłam nie potrafiłam... powoli zaczęłam się krztusić nagle jakby za gęstym powietrzem usiłowałam odkasłać ale bez żadnego rezultatu spojrzenie stawało się coraz bardziej mgliste.. w końcu zaczęło mi ciemnieć i...i...i... nie wiem, nie czuję, nie dostrzegam już NIC... powoli opadam w zasysającą przepaść... lecę, wiruję w obcej a zarazem tak znajomej nieważkości, zaczynam rozróżniać przeróżne odcienie czerni zaczynające opalizować milionem barw układać się w jeden wspólny spójny rytm kojarzę- jest idealny! wyrywam się chcę móc mu wtórować ruchami, dotrzymywać kroku, powoli krok za krokiem, zaczynam stawiać stopy o dziwo ubrane w delikatne niczym z mgły utkane baletki, ruchy stają się coraz żywsze, kolejne figury, widzę siebie co niezwykłe w odbiciu odległej powierzchni jeziora, znaczę kolejnymi delikatnymi gestami powietrze, wiatr muska mą skórę, coraz mocniej, melodia nadal się sączy popychając mnie do kolejnych piruetów, do bycia sobą, początkowo delikatny wietrzyk zaczyna smagać mnie coraz mocniej, jakby chcą sparaliżować me ruchy, włosy zaczynają mi się jeżyć na karku, wykonując coraz szybsze gesty, znacząc nimi atmosferę... o chwilo trwaj... spoglądam w dół galaktyka, woda, ogień a może coś innego? nie wiem- już sama nie wiem, wśród tego cichy ledwo słyszalny szept, stopniowo przybierający na sile: przeznaczenie... pRzEzNaCzEnIe.. PRZEZNACZENIE!!! szybuję dalej oddalając się od tego... zaczynam tracić czucie.. światło przebłyski zupełnie czegoś innego zaczynają do mnie się przedzierać zapach? uchylam powieki.. dłoń- moja dłoń... jest głaskana! z wrażenia przysiadam na łóżku. Sala w bieli kilkanaście słoneczników na oknie, szafka.. ohydnie sterylna pościel ale nagle wszystko schodzi na boczny tor... napotykam zatroskane spojrzenie piwnych oczu... moich oczu- oczu mojej mamy..! nie mam czasu o nic spytać po jej policzkach stacza się kilka łez a jej ręce robią coś niezwykle rzadkiego dla panujących między nami relacji.. zamykają mnie w czułym matczynym uścisku..
CDN.

betty

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 726 słów i 4367 znaków.

6 komentarzy

 
  • Misia

    Zamierzony brak dużych liter ? A można spytać dlaczego ? Bo jakoś bez sensu ten " zamiar". ;x
    Wielokropek znowu w wielu miejscach gdzie jest całkowicie zbędny i te meeega długie zdania.
    Treść jest naprawdę dobra, ale te niedociągnięcia psują niestety końcowy efekt..

    26 lut 2014

  • magda

    kiedy kolejna czesc?

    2 lis 2013

  • betty

    ok xd dzięki :3

    22 paź 2013

  • : )

    Fajny pomysł ale buduj któtsze zdania ;)

    22 paź 2013

  • nati :)

    dalejjjjjjjjjjjj :)

    22 paź 2013

  • tygrysek13

    dalej dalej

    21 paź 2013