Performance cz. 8

Wciąż ciężko jest mi w to wszystko uwierzyć... zmiana nastawienia do życia mamy a już w krótce miejsca zamieszkania i... no ogólnie jest mi ciężko uwierzyć w to wszystko!!! gazeta cichutko szeleści pod dotykiem opuszków moich palców gdy delikatnie przewracam kolejne jej strony z lewa na prawo a potem z prawa na lewo w oczekiwaniu na mamę.. czemu się spóźnia?? ech.. akurat to.. to jest już jakiś kompletny ewenement!!! delikatnie dmuchając powierzchnię gorącej czekolady delektuję się słodką chcilą umoczenia w niej swej górnej wargi uuummm!!! poprawiam swoje położenie na jednej z tych niezbyt wygodnych mocno kanciastych foteli otaczających niewielkie stolik do kawy w narożnych kawiarenkach... zaczęłam bębnić palcami o spodek od filiżanki.. przed oczami przewinęły mi się ostatnie zajęcia taneczne i mimowolnie się uśmiechnęłam.. potem ujrzałam oczami wyobraźni mją wizytę w szpitalu a potem... tą drobną sytuację która zdawała się wywrócić całe moje życie do góry nogami... tę w aucie zaparkowanym w pośpiechu na środku polnej drogi.. tę która pokazała mi że warto wierzyć i się nie poddawać.. obrazy zaczęły się przewijać w zastraszającym tempie ukazując słodką chwilę opakowania najpotrzebniejszych rzeczy w kartony i odesłania ich.. no właśnie.. mama nie bardzo chciała mi zdradzić szczegółów bo... bo to mama w tej jej lepszej nieco cieplejszej wersji.. i co najlepsze tej naturalnej nieudawanej niewymuszonej, tej która ma musi powinna zostać na stałe! Nie mogę już się doczekać zobaczenia miny taty gdy wróci i się dowie że dom został sprzedany a pieniądze uzyskane z jego sprzedaży poszły albo raczej dopiero pójdą bo mama miała je przedzazać jeszcze dzisiaj.. a może już to zrobiła? upiłam kolejny drobny łyk z filiżanki... ciekawe ciekawe ciekawe... jak ten skąpiec zareaguje na wiadomość że jego piekielnie drogie ubrania mogące wyżywić połowę Afryki zostały przekazane do najbliższego domu dla bezdomnych? nieprawdę bardzo ciekawe.. a akurat o to ostatnie zatroszczyłam się sama.. taki tam... przejaw drobnej złośliwości, będący jednocześnie okazaniem dobrego serca większej liczbie ludzi.. nawet nie zauważyłam że telefon od dobrych paru chwil zawzięcie wibruje w kieszeni moich ukochanych czarnych jeansów... z rozkojarzeniem spojrzałam na jaśniejący wyświetlacz z pięknie wyeksponowaną na czerwono liczbą 3 oznaczającą ilość nieodebranych połączeń- mama. Pospiesznie oddzwoniłam.. mama odebrała już po trzecim sygnale uprzedzając mnie w rozpoczęciu rozmowy..
-cześć skarbie, czemu nie odbierałaś? wszystko w porządku? masz wolną chwilkę bo ja.. jakby to powiedzieć...... mam taki mały problemik.. wiec jakbyś mogła tu przyjść i mnie wesprzeć to... było by mi bardzo..- nie zdążyła dokończyć bo jej przerwałam, wsłuchując się w lekko zaniepokojony głos i jakieś ciche szczeknięcia i posapywanie w tle
-co to za problem? gdzie jesteś?? to coś poważnego?- mówiłam mocno zaniepokojonym tonem
-nie no skąd że.. to... sama zobaczysz.. po prostu przydała by mi się twoja pomoc przy.. dałabyś radę dostać się na ul Przydrożną? wiesz.. no tam, obok Piekarni Cztery Ziółka, cztery zboża..? o już wiem cztery kłosy! wiec...?
- tak dam radę.. daj mi pięć minutek zaraz będę- powiedziałam i się rozłączałam mówiąc jeszcze krótkie "paa". Wstałam i niedbale zarzuciłam płaszczyk na ramiona owijając szyję szalikiem było wyjątkowo chłodno jak na końcówkę sierpnia... nie chciało mi się już szukać kelnerki więc po prostu zostawiłam pieniądze delikatnie wsunięte pod filiżankę z resztką czekolady i wyszłam. Pokonałam trzy zakręty jedno skrzyżowanie i byłam na miejscu. Starałam się wypatrzyć gdzieś mamę ale panujący tłum ubranych pstrokato ludzi doskonale mi to utrudniał w końcu zmęczona wyciąganiem szyi stanęłam pod wściekło żółtą ścianą piekarni i.. czekałam.. tak po prostu zwyczajnie normalnie.. zaczęłam się coraz bardziej denerwować bo nie dość że jej nigdzie nie było, to nie odbierała telefonu.. i jak ja mam tu byś spokojna??! chyba po raz setny zaczęłam się rozglądać zastanawiając się gdzie mogła pójść wymyślając jak najczarniejsze scenariusze.. porwanie napad gwałt.. cholera!!! sama się nakręcam!!! pomyślałam ze złością co za.. i nagle poczułam że lecę- to znaczy że moja noga leci a ja taj jakby po prostu solidarnie wraz z nią.. zaczęłam desperacko machać rękoma i gdyby nie czyjś zdecydowany uścisk na moim ramieniu najpewniej wylądowałabym w najbliższej kałuży.. Z ogromną wdzięcznością wymalowaną na twarzy odwróciłam się spodziewając się zobaczyć mamę i rzuciłam..
-twoje kochane słoneczko dzię...-zaczęłam i dopiero wtedy dotarło do mnie że to mie moja mama trzyma rękę na moim ramieniu i to nie ona się we mnie wpatruje i że to nie do jej uszu doleciały jej słowa!-o kurczę...-wyrwało mi się a ja poczułam że się rumienię.. zaczęłam mieć wrażenie że "o kurczę" to za mało więc zaczęłam desperacko ratować sytuację- to znaczy... przepraszam ja dziękuję... ja nie no... proszę mi uwierzyć że ja jestem całkowicie normalna.. ale spodziewałam się zobaczyć kogoś innego a mianowicie moją mamę którą gdzieś tu zgubiłam i.. ech.. przepraszam za pomyłkę i dziękuję za wyciągnięcie do mnie pomocnej dłoni w czasie gdy staczałam walkę z siłą grawitacji...-ledwo skończyłam mówić a on.. się roześmiał.. dopiero wtedy odważyłam się na niego spojrzeć ale tak zwyczajnie bez skrępowania, jasne kręcone włosy, duże zielone oczy, wąskie usta wygięte w uśmiechu.. jednak miałam rację "o kurczę" to za mało.. pospiesznie spuściłam głowę.. to niemożliwe żebym przy kimś takim w ciągu niecałych pięciu minut zdążyła się doszczętnie skompromitować!
-nie ma za co.. i to ja raczej powinienem przeprosić bo to przeze mnie toczyłaś walkę z siłą grawitacji... a dokładnie przez mojego psa.. a tak w ogóle to Olek jestem- powiedział nie przestając się uśmiechać
-Nadia miło mi...-odpowiedziałam oddając uśmiech
-mnie również, to jak wygląda twoja mama?-spytał
-o tak -powiedziałam wskazując głową na szczupłą blondynkę o dziwo prowadzącą.. nie to nie możliwe !!! psa..
cdn...

Mam nadzieję że się spodoba pomimo zapewne zastraszającej liczby błędów.. przepraszam że szybciej nie dodałam ale no cóż.. moje życie nie jest usłane różami tylko zadaniami domowymi :D no wiecie.. inwencja twórcza nauczycieli ;3 od tak żeby było ciekawiej :>>>

betty

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1208 słów i 6753 znaków.

3 komentarze

 
  • sylwiaaaa :)

    dalej dalej :)

    30 lis 2013

  • sylwiaaaa :)

    bardzo fajne opowiadanie czekam na kolejna czesc :)

    26 lis 2013

  • nati :)

    super czekam na cd :)

    24 lis 2013