Pamiętnik nastolatki cz. 2

W sąsiednim domu mieszkają mili starsi państwo ok 70 lat. Ich dzieci mieszkają w mieście mają już mężów, żony i dzieci. Pani Basia i pan Jan mają bardzo duży dom, bardzo mi się podoba. Często do nich przychodziłam, przynosiłam jajka, które mama często zbierała dla pani Basi, często jakieś konfitury, soki i inne tego typu rzeczy. Pani Basia częstowała mnie ciastem albo obiadem bardzo lubiłam tą staruszkę. Często narzekała na tak duży dom. Mówiła że w zimę ciężko go ogrzać, a i sprzątanie zajmuje sporo czasu, a jej zdrowie nie jest już takie co 30 lat temu.
Pewnej niedzieli po obiedzie gdy szykowałam się do wyjścia zapukali do nas sąsiedzi, zaczekałam oczywiście jeszcze chwilkę. Mama zrobiła kawę i herbatę, podała ciasto, a dziś akurat trzeźwy tata rozmawiał z gośćmi, dzień jak co dzień. Rozmawialiśmy tak chwilę jak zawsze przewinął się temat szkoły, upływających wakacji i chłopaka, którego nie mam. Nagle padła niecodzienna propozycja:
-Gosiu, Jacku mamy do was ważną sprawę, a właściwie chcieliśmy złożyć wam propozycję- zaczęła pani Basia.
-Słuchamy-wtrąciła mama
-O tuż chodzi o nasz dom. Zaczyna nam przeszkadzać jego wielkość. Zajmujemy tam tylko kilka pokoi a reszta domu stoi pusta. Chcemy zwrócić się do was z prośbą o zamianę. Mamy sentyment do tego domu, urodziły i wychowały się tam nasze dzieci. Właśnie dlatego nie chcielibyśmy sprzedawać obcym osobom naszego domu, a już szczególnie wyprowadzać się z tej wsi. Wasz dom jest idealny, mały, ekonomiczny, a przede wszystkim z dużą działką idealną na działkę z warzywami i sad.
Zamurowało mnie ale chyba nie tylko mnie rodzice też nie wiedzieli co powiedzieć.  
-Ale to chyba mało korzystna dla was zamiana- zaczęła mama.
-Ależ skąd, marzyliśmy o takim domu jak wasz, a nasz dom byłby idealny dla was. Dzieci miały by osobne pokoje. Przemyślcie to niedługo z kolonij wraca Agusia, a i Adaś potrzebuje odrobiny prywatności. Jacku miałbyś z Gosią osobną sypialnie, a i działka za domem nie jest mała.
Ja byłam tym pomysłem zachwycona. Perspektywa własnego pokoju to było coś. Ale rodzice a szczególnie tata, który oprócz picia kocha również swój sad. Zajmuje się nim prawie 15 lat. Mama po wyjściu naszych sąsiadów próbowała go przekonać, ale on był tak uparty że nic nie dawało rady.  
Przy następnym spotkaniu rodzice odmówili. Tata wytłumaczył że nie potrafiłby się rozstać z tym, co tak długo tworzył i o co tak dbał. Jednak pan Jan nie rezygnował zaproponował Dopłatę najpierw 10 później 15, a na koniec 20 tyś. Było widać że im zależy, rodzice mieli się zastanowić nad tym i dać znać jak podejmą decyzje.  
W nocy jak nie trudno się domyśleć słychać było przez ścianę burzliwą dyskusje. Długo nie mogłam zasnąć ale wreszcie się udało, nad ranem przy śniadaniu rodzice spytali mnie o zdanie. Ja oczywiście wyraziłam swój entuzjazm do tego pomysłu i zarzucałam ich sami plusami nowego domu. Wreszcie powiedzieli że zgadzają się na propozycje. Kiedy rodzice powiedzieli o wszystkim sąsiadom zaczęliśmy pakować się już następnego dnia. Ja musiałam spakować Adama, Agę i siebie. Z entuzjazmem pakowałam walizki. Kiedy tata je wszystkie zaniósł, pani Basia oznajmiła że ma dla mnie niespodziankę. Pokazała mi przepiękny pokój w kolorze pomarańczy (2 ściany) i błękitu (kolejne 2). Był przepiękny, ogromna szafa przesuwana z trzema frontami na jednym z prawej fikuśna fototapeta w środku duże lustro a na trzecim tablica do rysowania kredom. Stała przy ścianie gdzie były drzwi na przeciwko szafy duże łóżko a w drugim końcu pokoju biurko a na nim laptop. Żuci łam się pani Basi na szyję i bardzo podziękowałam.
Dwa dni po rozpakowaniu i już prawdziwym zadomowieniu się przyjechał Adam. Pokój mu się spodobał choć jego był najmniejszy z meblościanką, biurkiem i łóżkiem bo jest tu bardzo rzadko uczy się w Krakowie i jest w domu tylko na weekendy. W poniedziałek zaczęło się już normalne życie wróciła Aga, tata nie pije już dłuższy czas, a ja jestem szczęśliwa.
Wczoraj jakoś około południa pojechałam z rodzicami i Aga do cioci która była w szpitalu. Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy. Później ciocia poprosiła mnie żeby przynieść jej ze sklepu butelkę wody mineralnej. Zesz łam na parter i podeszłam do okienka akurat nie było kolejki. Poprosiłam o wodę zapłaciłam i odwróciłam się w stronę schodów. Za mną stał Mateusz. Zaskoczył mnie  
-Co ty tu robisz?- spytał  
-Kupowałam wodę.
-Tak widziałem ale co robisz w szpitalu.
Patrzyłam mu w oczy i czułam coś dziwnego nigdy tak nie miałam. Osobiście nie wierze w takie głupoty jak miłość. Ludzie wiążą się tylko dlatego żeby się rozmnażać. Na koniec się kłócą i rozwodzą albo trwają ze sobą bo jedno nie ma odwagi odejść. Chyba Mateusz mi się podobał. Nie można zaprzeczyć że był przystojny. Może czasem brakuje mi czyjejś bliskości i chciałabym żeby ktoś mnie przytulił, ale tylko tyle, nie ufam już ludziom zbyt wielu mnie zawiodło.
-Odwiedzam ciocię, a ty co tu robisz?
-Mateusz choć szybko jedziemy już!
-Sorry muszę już iść.
Poszłam schodami na górę, on tylko kupił colę i wyszedł.
Nie mogłam zasnąć myślałam o nim, choć to wydawało mi się trochę dziwne ale przyjemne uczucie.

nika22

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1001 słów i 5461 znaków.

6 komentarzy

 
  • zip

    no no, pisz, pisz ciekawe co dalej :D

    11 sty 2014

  • zielona1.

    to juz druga część a jest tak mało erotyczna, że w sumie nie robi na mnie wielkiego wrażenia, popracuj troche nas szybszą akcją. :sex2:

    29 sie 2013

  • nika22

    Przepraszam bardzo za błędy :redface:  .... i dziękuje za opinie  :smile:

    29 sie 2013

  • Komentator

    @nika22 pisz dalej pisz i nie zniechęcaj sie krytykami powodzenia :nunu:

    24 sty 2016

  • Ona.

    Mam zrazę do błędów ortograficznych jak `morze` a powinno być każdy wie jak. Ogólnie mi się podoba. :)

    29 sie 2013

  • Zauroczona8

    super : D

    29 sie 2013

  • Aniaxd

    cuudowne *u*

    29 sie 2013