Niezapomniane wakacje cz.8

Niezapomniane wakacje cz.8Witajcie ponownie  
Gotowi na ciąg dalszy??
_________

Następnego dnia, wstałam jak dla mnie bardzo wcześnie, bo o godzinie siódmej. Standardowo poranna toaleta i oczywiście rozmyślanie nad tym w co mam się ubrać. Po krótkim namyśle założyłam szafirową lekko rozkloszowaną spódnicę i do tego kremową bokserkę. Zeszłam do kuchni, żeby coś zjeść. Nie było śladu po tym by był tu Bartek, ani żadnej kartki. Pomyślałam, że jeszcze śpi, więc postanowiłam zrobić nam śniadanie. Usmażyłam nam po omlecie, zrobiłam do tego sałatkę oraz wycisnęłam świeży sok z pomarańczy. Chciałam się mu odwdzięczyć za to, że tak się o mnie troszczy. Kończyłam dopiekać tosty, gdy nagle wszedł brat.  
-Cześć siostra. No, no co ja widzę?-spytał z lekkim sarkazmem w głosie.  
-Nic nie mów, tylko zapraszam do stołu-uśmiechnęłam się i wskazałam miejsce dla niego.  
-Dziękuję bardzo-uśmiechnął się.  
-Czyżby było dzisiaj jakieś święto?-dodał.  
-To już nie mogę tak bez żadnej okazji przygotować nam śniadania-odrzekłam.  
-Nie no już nic nie będę mówił-począł zajadać się omletem.  
-A tak się już spytam? Na którą masz do pracy?-spytałam się kończąc pić sok.  
-Na ósmą, ale twój kochaś wcześniej zaczął-dodał. Nie powiem mina mi trochę zrzedła z tego powodu. Myślałam, że będzie z nim jechał to też bym się zabrała do pracy.  
- To wy nie macie jednej zmiany?-spytałam z niedowierzaniem.  
-Niestety nie-odpowiedział mój brat.  
-Ale już muszę iść-dodał wychodząc.
-Dobra jakoś sobie poradzę-krzyknęłam za nim. Zaraz potem poszłam sprzątnąć po śniadaniu, a następnie poszłam zrobić sobie makijaż i fryzurę. Przecież zaraz muszę iść do pracy. Wzięłam telefon w celu skontaktowania się z moją przyjaciółką, ale w tym samym czacie usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, była to Wera. Przywitałyśmy się, wzięłam torebkę i wyszłyśmy na autobus. Przez całą drogę zastanawiałam się jak ją spytać o nią i mojego brata. Nagle coś mnie tknęło, żeby z nią porozmawiać.  
-Wera, muszę z tobą pogadać-zwróciłam się do mojej przyjaciółki.  
-No co tam?-spytała.  
-Mamy jeszcze pół godziny do rozpoczęcia pracy, więc chodźmy do kawiarni. Tam sobie spokojnie porozmawiamy.  
-Okej, może być-zgodziła się Wera. Weszłyśmy do kawiarni, zamówiłyśmy sobie po kawie oraz zajęłyśmy nieduży stolik w kąciku.  
-Słuchaj nie będę owijała w bawełnę. Czy między tobą a moim bratem coś jest?-spytałam z lekka zmieszana.  
-Nie wiem jak to powiedzieć-zaczęła moja przyjaciółka.  
-Słucham, mów-powiedziałam, tym razem na mojej twarzy pojawił się uśmiech.  
-Jak narazie jesteśmy przyjaciółmi może kiedyś coś z tego będzie, ale to czas pokaże-opowiedziała mi.  
-Cieszę się z tego powodu-uśmiechnęłam się. Dokończyłyśmy kawy i poszłyśmy do pracy. Miałyśmy wybrać zdjęcia do artykułu " Młodzieżowa stylówa ". Jakoś nam to wyszło. Nie powiem miałyśmy problemy, z niektórymi zdjęciami, ale z niedużą pomocą sobie poradziłyśmy. Poszłyśmy z naszym artykułem do redaktor naczelnej. Przyjęła nas z miłą chęcią. Widać, że jest otwarta na młodych ludzi. Tylko zdziwiło mnie to jak na mnie patrzy. Pomyślałam, czy coś jest ze mną nie tak.  
-Ty to musisz być Laura?-zwróciła na mnie swój wzrok.  
-Tak proszę pani-odpowiedziałam.  
-Miło mi Cię poznać, mój syn ciągle o tobie mówi-odrzekła.  
-Pani jest mamą Piotrka?-spytałam z lekka zdziwiona.  
-Tak-uśmiechnęła się do mnie. Nie mogę w to uwierzyć. W zasadzie nigdy nie rozmawialiśmy o swoich rodzicach. Dlatego nie mogłam o tym wiedzieć. W sumie powinnam skojarzyć nazwisko, ale byłam zbyt zestresowana rozmową o pracę. A z drugiej strony to miłe, że Piotrek powiedział o mnie swojej mamie.  
-Co Pani sądzi o naszym artykule?-spytała moja przyjaciółka.  
-Wnioskuje między nami długą owocującą współpracę-powiedziała z uśmiechem na twarzy pani Renata.
-Mamy rozumieć, że zaakceptowała pani nasz artykuł?-spytałam w kwestii potwierdzenia.  
-Oczywiście, że tak-wstała i położyła jedną rękę na moim ramieniu, a drugą na ramieniu Wery. Potem dała nam tytuł kolejnego artykułu i dodała, że możemy teraz spokojnie skorzystać z przerwy na lunch. Razem powiedziałyśmy, że dziękujemy i opuściłyśmy gabinet pani Renaty. Zeszłyśmy do bufetu, by coś zjeść. Przyjaciółka zaproponowała, żebyśmy poszły na lody. Uśmiechnęłam się lekko.  
-Jak narazie to chciałabym zjeść coś pożywnego-oznajmiłam  
-W takim razie zamów nam coś do jedzenia, a ja pójdę kupić nam po shake'u. Co ty na to?-wyszła z inicjatywą Wera.  
-Okej, może być i tak-uśmiechnęłam się. I tak też zrobiłyśmy. Zamówiłam nam naleśniki z serem, polane sosem jagowym. To danie jako jedyne odpowiadało mi z dzisiejszego menu. Minęło jakieś dziesięć minut i przyszła moja przyjaciółka. Minę miała taką, jakby zobaczyła trupa.  
-Ej Wera? Co ci?-spytałam przyjaciółkę.  
-Nie wiem jak mam ci to powiedzieć?-zastanawiała się Wera.  
-No wyduś to wreszcie z siebie-domagałam się od przyjaciółki.  
-Dobra, dobra już ci mówię, tylko żebyś potem tego nie żałowała. Widziałam Piotrka z jakąś dziewczyną-wydusiła z siebie Wera.  
-Może to tylko była klientka-chciałam sobie to jakoś wytłumaczyć.  
-Gdyby tak było to by się nie obściskiwali-dodała. To był dla mnie za duży cios. Po moim policzku spłynęła łza. Już nawet nie mogłam nic przełknąć, tak mnie to ruszyło. Jedyną rzecz jaką teraz chciałam zrobić to spojrzeć mu prosto w oczy i dać z liścia w twarz. Wolę zachować powagę sytuacji i dowiedzieć się kto to był. W takim stanie na pewno mu się nie pokaże. Poszłam do swojego gabinetu zrobić ten artykuł. Może uda mi się o tym nie myśleć. Czas szybko mijał, nie zdążyłam nawet zauważyć, że jest już po trzynastej.  
-Laura chodźmy już-mówiła do mnie przyjaciółka. Ja nic nie odpowiadałam.  
-Jutro dokończymy ten artykuł-mówiła dalej.  
-Jeszcze pięć minut i będzie skończony-w końcu się odezwałam.  
-Tak wciągnąła Cię ta praca, że nie słyszysz nawet swojego telefonu-powiedziała moja przyjaciółka. Fakt miałam się spotkać z moim chłopakiem, ale tak miało być do chwili, w której Wera nie zobaczyła go z inną.  
-Właśnie udało mi się skończyć. Możesz zamieść go do pani Renaty?-spytałam.  
-A czego nie zrobimy tego razem?-dociekała moja przyjaciółka.  
-Nie chcę, żeby widziała mnie w takim stanie-odrzekłam. Wera wzięła go i poszła. Ja w tym czasie zdecydowałam się na odebranie telefonu.  
-Słucham?-powiedziałam w miarę stonowanym głosem.  
-Lauro co się dzieje? Czemu nie odbierasz? Martwiłem się o Ciebie-mówił ze smutkiem w głosie. Chciałam mu wygarnąć, ale powstrzymałam się. Jak już się uspokoje to może porozmawiam z nim na spokojnie. Chociaż nie wiem czy dam radę? Zbyt bardzo go kocham, a on mi taką rzecz zrobił.  
-Jesteś tam? Laura!!-zaczął krzyczeć.  
-Nie krzycz tak proszę. Jestem jeszcze w pracy. Artykuł trochę mi nie wyszedł, a muszę go na dzisiaj zrobić-w końcu się odezwałam. Po co ma wiedzieć, że siedzę tu tylko po to, żeby go nie widzieć. Fakt może zachowuje się dziecinnie, ale mam doświadczenie z poprzedniego związku. Sytuacja była identyczna, to znaczy mój były zdradził mnie i to w dodatku z moją kuzynką. To pewnie dlatego bałam się tego związku. A może stawiam zbyt pochopne wnioski?  
-Jak uda mi się to w miarę wcześnie skoczyć to się odezwę-dodałam.  
-Będę czekał mój skarbie-powiedział to i się rozłączył. Jak to usłyszałam przez moje ciało przeszła dziwna fala ciepła. Jejku nie rozumiem, co to miało być? Wiem, że mnie zdradził, a mimo to nie mogę mu się oprzeć. Za bardzo w nim się zadużyłam. Co on w sobie ma takiego? Zastanawiałam się tak przez chwilę, gdy nagle przyszła moja przyjaciółka.  
-Pani Renata zakceptowała nasz artykuł-powiedziała z uśmiechem na twarzy.  
-Bardzo się cieszę-powiedziałam, ale w gruncie rzeczy nie było mi do śmiechu.  
-Coś ci jeszcze powiem?-dodała z wielkim entuzjazmem.  
-No co tam jeszcze odkryłaś?-spytałam.  
-Pani redaktor powiedziała, że za jakieś trzy może cztery dni będziemy miały kogoś do pomocy-powiedziała Wera.  
-To fajnie-powiedziałam obojętnie.  
-To chodź już do domu-złapała mnie za rękę. Wychodząc z redakcji musiałam oczywiście natknąć się na Piotrka. Zachowaj spokój-mówiła mi moja podświadomość.  
-To ja zostawię was samych-powiedziała Wera i skierowała się w stronę lodziarni. Pewnie umówiła się moim bratem. Mam nadzieję, że chociaż oni będą szczęśliwi. Zamyśliłam się, aż tu nagle...
________
I jak?
Czekam na komentarze.

Justys20

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1637 słów i 8870 znaków.

8 komentarzy

 
  • Użytkownik czarnyrafal

    Jest coraz ciekawiej <3

    25 lip 2015

  • Użytkownik Ona 18

    !!!!!!:sciana:

    20 lip 2015

  • Użytkownik kiciax

    W takim momencie?  

    20 lip 2015

  • Użytkownik Justys20

    Muszę tworzyć napięcie  :danss:

    20 lip 2015

  • Użytkownik lilja768

    Czemu w tym akurat w tym momencie? Extra opowiadanie  :lol2:

    20 lip 2015

  • Użytkownik nacpanapowietrzem

    Poproszę szybko następny rozdział :D  
    Opowiadanie bomba!:)

    19 lip 2015

  • Użytkownik Justys20

    @nacpanapowietrzem mam już kawałek kolejnej części, ale jest zbyt krótka by ją dodać.

    20 lip 2015

  • Użytkownik Venea87

    Dlaczego w takim momencieeee? :(

    19 lip 2015

  • Użytkownik Ewcia:D

    Serio? W takim momencie? Ty to potrafisz wciągnąć, a potem zakończyć :D

    19 lip 2015