Niezapomniane wakacje cz.15

Niezapomniane wakacje cz.15Jest długo oczekiwana kolejna część.  
Przepraszam, że tak długo czekaliście.  
_____________

Moje i Wery oczy przeżyły szok, gdyż moim nowym kolegą okazał się, nie kto inny jak Piotrek. Nie wiedziałam czy to szczęście, czy raczej odwrotnie? Zastanawiałam się w duchu jak na to zareagować. Moja przyjaciółka tak samo się przeraziła. Nagle odezwał się lekarz.  
-Mam nadzieję Laura, że nie będzie ci przeszkadzało towarzystwo nowego kolegi, ale położyliśmy go tu na jego prośbę-powiedział doktor Igor.  
-Wręcz przeciwnie-zawarła głos Wera.  
-Na jego prośbę-pomyślałam, ale nie powiedziałam. Czyżby chciał ze mną porozmawiać, a może dotrzymać mi towarzystwa? Moja głowa była pełna myśli. Jednak najważniejsze w tym wszystkim było pytanie, co mu się stało, że tu trafił? A jak to przeze mnie? Nie wybaczyła bym sobie tego. Jejku, ale ja już nie długo wychodzę, a on na pewno długo tu poleży. Nawet jeszcze nie wiem czy stało mu się coś poważnego. Z moich rozmyślań wyrwała mnie moja przyjaciółka.  
-Dobra Laura ja już będę szła-odezwała się i puściła mi perfidnie oczko. Chciała chyba coś zasugerować. Mniejsza o to będziemy mieli dużo czasu na wyjaśnienie sobie wszystkiego. Jednak nie mogę tego dać po sobie poznać.  
-Wera nie idź jeszcze-chciałam ją zatrzymać.  
-Trochę mi się śpieszy-widać było, że ściemniała. Jej zachowanie mówiło samo za siebie. Chciała abyśmy sobie co nie co wyjaśnili. Dała mi buziaka w policzek na pożegnanie i wyszła. Wychodząc rzuciła okiem na Piotrka. Dobra Laura nie rób mu wyrzutów, zwróć uwagę na jego sytuacje w jakiej obecnie się znajduje-odezwała się moja podświadomość. Dam nam czas-pomyślałam. Może niech on pierwszy zawrze głos. Będę udawała, że jestem na niego obrażona. Niech o mnie zawalczy oraz udowodni, że mu na mnie zależy. Napiszę do Wery, żeby nie mówiła nic mojemu bratu. Wzięłam tel i napisałam
Do Wera :
"Proszę nie mów Bartkowi, że Piotrek leży ze mną na sali". Zaraz mi odpisała.  
Od Wera:
''Masz to jak w banku :-*''. Ja już nic nie napisałam, tylko czekałam na jego ruch. Długo nie musiałam czekać bo zaraz się odezwał Piotrek.
-Laura...kochana...przepraszam-ledwo co mówił. Poczułam jak do moich oczu napłynęły łzy. Nie wiem czemu?  
-Wiem, że zawiniłem...wobec ciebie, ale chcę ciebie za to przeprosić-słychać jak głos mu się załamuje. Jakaś siła wewnętrzna kazała mi się odezwać.  
-Czy pomyślałeś chociaż przez chwilę jak ja się wtedy poczułam, gdy zobaczyłam ciebie z inną?-po moim policzku spłynęła łza. Długo nic nie mówił. Wydało mi się to podejrzane, jakby chciał wymyśleć stosowną odpowiedź.  
-To nie miało tak wyglądać...-przerwałam mu.  
-A jak? Wytłumacz mi proszę-starałam opanować emocje. W zasadzie wiem już kto to był, ale chcę to usłyszeć od niego.  
-Tego samego dnia co mnie widziałaś dostałem wiadomość, że przyjechała moja przyjaciółka Paula, taki byłem w szoku, że nie zdążyłem ci o tym powiedzieć-mina mi zrzedła, a na policzkach pojawiły się łzy. To był odruch, poczułam coś takiego jakbym miała go stracić. On z trudem się podniósł usiadł na moim łóżku i kciukiem otarł mi łzy. W tym momencie bardziej się wyruszyłam. Nie wiedziałam co mam robić. Widziałam w jego oczach żal i smutek. Zaczęłam gładzić jego policzek. Nasze oczy spotkały się w jednym spojrzeniu po czym nasze czoła złączyły się. Jednak gdy chciał mnie pocałować odsunęło mnie. Musną mnie delikatnie w policzek i poszedł na swoje łóżko. Moje serce kazało mi inaczej, ale ja głupia posłuchałam się rozumu. Czemu to zrobiłam to nie wiem?  
-Nie jestem...jeszcze...na to gotowa-głos mi zadrżał.  
-Czego ja o niej wcześniej nie słyszałam?-dodałam smutnym głosem.  
-Znamy się od małego, ale gdy wyjechała z rodzicami do Anglii, poznała tam swojego narzeczonego i kontakt nam się urwał. Wróciła do kraju odwiedzić stare kąty i zaprosić na swój ślub-humor jakby mi się poprawił, ale pozostaje kwestia tego dlaczego nie raczył mi nawet SMS-a napisać.  
-No dobrze. To co stało na przeszkodzie by mi o tym powiedzieć?-musiałam to z niego wydusić.  
-Kiedyś darzyłem ją uczuciem, ale byłem na tyle głupi, że bałem się jej to powiedzieć, potem ona wyjechała i tyle było z mojej miłości-poczułam jakby mnie coś zakóło w sercu. Czy można to nazwać zazdrość?  
-Powiedz mi czy musiała się stać taka tragedia, żebyś mi to wszytko powiedział?-mówiłam już płacząc.  
-Kochana wiem, że źle zrobiłem, ale daj mi to naprawić-słychać było w jego głosie, że żałuję tego co zrobił.  
-Musisz mi to udowodnić-wydusiłam z siebie. Niech pokaże, że jestem dla niego kimś ważnym.  
-Nie wiem czy wiesz, ale to ja zadzwoniłem po pogotowie-nie wiem co chciał tym osiągnąć, ale na moim policzku pojawiła się łza. Tak się mną przejął, że nie mógł mnie zostawić na ulicy. Może faktycznie powinnam dać mu szansę?  
-Piotrek...możemy spróbować...-ten piękny moment przerwało nam wejście jakiejś kobiety. Przyszła właśnie do niego. Podeszła do Piotrka i dała mu buziaka, chyba w policzek, ale dobrze nie zobaczyłam. Poczułam coś dziwnego w sercu jak to zobaczyłam. Do oczu napłynęły mi ponownie łzy, przewróciłam się na drugi bok i przykryłam się cała kołdrą. Nie chciałam by mnie widzieli w takim stanie. Słyszałam tylko ich rozmowę.  
-Piotrek nic ci nie jest? Jak to się mogło stać?-pytała dziewczyna, która przed chwilą do niego przyszła. Z ciekawości czekałam na to co powie, bo w sumie to się nie pytałam co mu jest, a powinnam-pomyślałam.  
-Chwila nieuwagi zrobiła swoje-odezwał się Piotrek.  
-Opowiadaj co się stało-brnęła dalej dziewczyna.  
-Paula to już nie ma sensu, tego już się nie cofnie-mówił tak jakby się wstydził tego co mu się stało. Mi natomiast zaświeciła się lampka, że to jest ta jego przyjaciółka. W cale się mu nie dziwię, że darzył ją uczuciem, a może nadal coś do niej czuje? Nie mogłam przestać o tym myśleć.  
-Mi możesz powiedzieć-mówiła błagalnym głosem. Ja się tylko przysłuchiwałam całej tej sytuacji.  
-No dobra...powiem...byłem po jednym piwie i stwierdziłem, że mogę jechać rowerem, gdyż chciałem kupić prezent dla mojej ukochanej...-w tym momencie poczułam jego spojrzenie na moich plecach.  
-I co było dalej?-ciągnęła go za język.  
-Nie pamiętam, w którym momencie najechałem na krawężnik...i...odzyskałem przytomność w karetce-ciężko mu to szło, ale jakoś wydukał. Zastanawiałam się co to miał być za prezent? I czy miał być w ogóle dla mnie. Ich rozmowę przerwała Renata. Wparowała do sali jak popażona.  
-Synu coś ty zrobił? Jak to się w ogóle stało? Co ci jest?-zaczęła lamentować.  
-Mamo spokojnie jestem tu tylko na obserwacji, mam złamaną rękę, a po za tym nic mi nie jest-chciał się jakoś wytłumaczyć.  
-Gdzie to się stało? Czego ja się dopiero dowiaduje po telefonie ze szpitala?-słychać było jej zdenerwowanie, a zarazem przejęcie tym, że tu leży.
-Nie zadzwoniłem, bo straciłem przytomność. Było to koło sklepu ciotki Ireny, najechałam rowerem na krawężnik straciłem równowagę i więcej nie pamiętam-brzmiało to dla mnie wiarygodnie. Nagle Renata zwróciła się do mnie.  
-Laura przepraszam, że się nie przywitałam, ale rozumiesz powagę sytuacji-słychać było w jej głosie, że mną też się przejmuje, ale wiadomo syn ważniejszy. Nie mam jej tego za złe.  
-Spokojnie rozumiem co przeżywasz-odezwałam się. Ja czuję to samo-pomyślałam.  
-Mam nadzieję, że już sobie wszystko wyjaśniliście?-spytała. Obróciłam się tak, żeby ją widzieć. Jednak oko poleciało mi na Piotrka, a on to zauważył i się uśmiechnął.
-W zasadzie...to tak-była zdziwiona.  
-A przedstawił ci już swoją przyjaciółkę?-spojrzała na Paule. W tym momencie Piotrek się lekko podniósł i zwrócił się do niej.  
-Paula to jest moja dziewczyna Laura-podeszła do mnie i podała mi rękę uśmiechnęłam się lekko. Nie chciałam, aby pomyślała, że jestem chamska. Poklepała mnie delikatnie po ramieniu i szepnęła do ucha:
-Zapewniam cię, że będziesz z nim szczęśliwa on za ukochaną osobą to by w ogień skoczył. Jest w tobie na maksa zakochany. To mi dało do myślenia. Nagle przyszedł kuriera z wielkim misiem, co się okazało był on dla mnie. Od razu do głowy przyszła mi myśl, że to ten prezent chciał podarować mi Piotrek osobiście, ale z przyczyn zdrowotnych zrobił to kurier. Na ustach pojawił mi się szczery uśmiech, a moja dusza była cała uradowana. Chciałam normalnie wstać i go ucałować, ale cholera gips na nodze mi przeszkadzał. Zobaczyłam, że Piotrek minę miał nie tęgą. Nie wiedziałam o co chodzi.  
____________
Jak coś to przepraszam za błędy, starałam się ich unikąć.  
Czekam na komentarze.

Justys20

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1689 słów i 9036 znaków, zaktualizowała 5 sie 2015.

2 komentarze

 
  • czarnyrafal

    Znowu namotałaś i .....Nieładnie tak "dręczyć" hahaha czytelników.Pisz jak najprędzij dalszy ciąg bo my" popadamy "z niecierpliwości <3

    4 sie 2015

  • Justys20

    @czarnyrafal musi być trochę dramatycznie

    4 sie 2015

  • czarnyrafal

    @Justys20 Masz rację,byle przerwy nie  trwały zbyt długo bo padniemy jak muchy.Poza tym trywialne "tak trzymać" Autorko. <3

    4 sie 2015

  • Justys20

    @czarnyrafal tym razem może tak nie będzie

    4 sie 2015

  • czarnyrafal

    @Justys20 All right Autorko. <3

    4 sie 2015

  • Zozol

    Jak dla mnie to opowiadanie może nie mieć końca jest super

    4 sie 2015

  • Justys20

    @Zozol koniec będzie tylko jeszcze nie wiem kiedy

    4 sie 2015