Nic się nie zmieniaj cz.4 wszystko i nic

Nic się nie zmieniaj cz.4 wszystko i nicLisa
Minęło już sporo czasu od tamtego wydarzenia. Wróciłam do domu, a ponadto, nie otrzymałam takiej reakcji, jakiej się spodziewałam. Myślałam, że skończy się na szlabanach, krzyku ,jaka to jestem nieodpowiedzialna, jak i małouczuciowym przywitaniu. Nie spodziewałam się wiele, jednak otrzymałam,tak jakby, prezent. Martwili się o mnie, a gdy wróciłam, rzucili się mi na kark , a zalani byli oni łzami. Ojciec specjalnie zwolnił się z pracy , a mama jeździła jak szalona po mieście i komisariatach policji. Ja także się rozpłakałam, jednak nie powiedziałam im że żałuję mojego zachowania.Bo nie żałowałam. Nie opowiedziałam im tej całej historii, z racji ,że martwiliby się jeszcze bardziej.  
Czas mijał, a mnie dobijał fakt, że mie wiem co się stało z tym chłopakiem. Non stop obierałam sobie, coraz to gorsze scenariusze. W pewnej chwili wpadła mi pewna myśl do głowy." Sytuacja mogła się zakończyć, jego powrotem do ojca".
Pomimo mojej długiej nieobecności szkole , a co gorsza , już pod koniec roku szkolnego, wróciłam do szkoły. Miałam wiele zaległości, jednak z tym też się uporałam. Podsumowywując, został tydzień do zakończenia roku. Oceny są wystawione, zachowanie też. Nie mogą nam już zmieniać frekwencji, więc nikt z klasy ,oprócz mnie, nie był w szkole. Siedziałam sama pośród ławek , czekając na nauczyciela. Wraz z dzwonkiem nauczyciel wstąpił do klasy, oznajmując, abym dołączyła do klasy równoległej w której znajduje się także jeden uczeń. Doznałam niemałego szoku, gdy zobaczyłam właśnie jego. Akurat spośród tylu osób był to właśnie ten chłopak. Byłam tak zszokowana , że oniemiałam, a on jedynie na mnie zerkną. "Czyżby mnie nie pamiętał?". Wyglądał jakby totalnie mnie nie kojarzył. Usiadłam po drugiej stronie sali. Nauczyciele powiedzieli, że możemy robić co chcemy, a sami zaczęli pogawędkę. Stale gapiłam się na niego, nie wierząc własnym oczom, iż ten zbieg okoliczności jest realny. Miałam ochotę podejść i zapytać go wprost, czy mnie pamięta, lecz miałam na to za mało odwagi. Kolejne zdziwienie, było wywołane tym , że to on podszedł do mnie. To nie jest normalny dzień. Aż dziękuję matce, że nie pozwoliła mi zostać w domu. Dosiadł się do mnie , jak gdyby nigdy nic. Głucha cisza, a w sali, jedynym dźwiękiem, była rozmowa nauczycieli. Atmosfera była niebywale ciężka, jakby zaraz miała stać się tragedia. Zapewne nie tylko mi było trudno wyrzucić z siebie jakieś słowo. Byłam tak zirytowana sytuacją, że aż zaczęłam się śmiać. Pomyślałam sobie "ja to chyba nie jestem normalna, żeby śmiać się w takiej sytuacji". Nie tylko on, ale także nauczyciele, popatrzyli się na mnie ze zdumieniem. W końcu zapytał "z czego się tak śmiejesz?". Ja na to: "nie, ja po prostu nie mogłam znieść tej ciszy, więc zaczęłam się śmiać". Nawiązaliśmy w końcu kontakt. Zaczeliśmy rozmawiać, więc chyba mój nagły napad śmiechu nie był niczym złym.  
-początkowo mógłbyś się przedstawić. Ostatnio tego nie zrobiłeś.
- stwierdziłem, że mogłabyś się sama tego dowiedzieć.
-ja ci się przedstawiłam, więc wypadałoby , abyś też ro zrobił.
-cóż, zasady wskazują , że muszę. Jednak mogłabyś trochę pogłówkować, lisa.
-nie spodziewałam się, że pamiętasz moje imię.
-mam dobrą pamięć, w porównaniu do ciebie.
-to było niezbyt miłe.
-przecież mówiłem , że to zagadka, a ty nawet nie raczyłaś pomyśleć.
-bardziej myślałam o tym, co się z tobą stało.
-nie masz o co się martwić. Radzę sobię.
-mógłbyś rozwinąć?
-zajęła się mną daleka ciotka. Żadko bywa w domu, ale nie przeszkadza mi to. A ojciec ma nielada problemy, po moich zeznaniach w sądzie.
-nie szkoda ci go? Mimo wszystko to twój ojciec.
-a jemu nie było szkoda mnie? Robię tylko to, co on mi.
Cały czas wymykał się, od powiedzenia imienia. Zaczęło mnie to już drażnić. Lekcja się skońyczyła, a on skierował się na szkolną stołówkę. Po cichu zakradłam się do nauczycieli, aby mieć dostęp do szkolnego laptopa, na którym wyświetlona była lista obecności uczniów. Szybko przejrzałam listę i zatrzymałam się, nabjedynym zaznaczonym imieniu.
Zadzwonił dzwonek, a ja szybko zajęłam miejsce w ławce. Zastanawiałam się jak mam mu powiedzieć , że znam jego imię. Wrócił do sali, trzymając niedojedzoną kanapkę, którą wywalił do kosza. Usiadł spowrotem koło mnie.
-witam panie anonimowy.
-teraz jestem pan anonim? Żaden ze mnie pan.
-nie, nie jesteś panem anonimem. Właśnie zepsułeś mi tekst.
-oh, to bardzo przepraszam , panienko liso.
-nie masz za co przepraszać, chciałm się po prostu odgryźć za to, że nie powiedziałeś mi swojego imienia.
-czyli dalej go nie znasz?
-nie, już znam.
-więc słucham jak się tego dowiedziałaś?
-zajrzałam do szkolnego kompa, natanielu.
-brawo! Myślałem już, że sam będę musiał ci mówić. Ale wiesz ,że to jest zabronione? Niegrzeczna dziewczynka.
-nie musisz mi prawić morałów.
-cóż, najważniejsze, że dopiełaś swego. Tak na marginesie, jest coś co nie daje mi spokoju.
-czyli co?
-skąd się znalazłaś w takim miejscu, a co lepsze, w środku nocy?
-nie jest to temat ,który lubię, ale uciekłam z domu.
-z jakiego powodu?
-byłam cały czas krytykowana.
-gorszego powodu nie mogłaś znaleźć? Są o wiele bardziej złe rzeczy, niż krytyka.
-nie musisz powtarzać. Już to zrozumiałam.
Rozmawialiśmy później o szkole, moich problemach, no w sumie, w większości o mnie. Widocznie nie chciał zbytnio mówić o sobie. Lekcje się skończyły,a nataniel zerwał się w pośpiechu z ławki. Po drodze mu coś wypadło. Był to papierek z numerem telefonu, a na drugiej stronie kartki pisało, "jeśli masz jakiś problem, zadzwoń".
__________________________________________
Przepraszam, że przez długi okres nic nie wrzucałam, jednak jestem po przeprowadzce, i nie miałam dostępu do internetu, jednak mam zamiar to nadrobić :)

3 komentarze

 
  • Somebody

    Jest naprawdę sporo błędów i przez to gubi się wątek... Powinnaś nad tym popracować.

    6 lip 2017

  • Antilius

    Trochę błędów, ale fajnie że więcej napisałaś

    6 lip 2017

  • Karolina.A.

    Nie masz co się martwić bo nie każdy zawsze może ważne że coś wrzuciłaś

    6 lip 2017