Na co czekasz? Wróć!

Na co czekasz? Wróć!Szłam tak zamyślona przez kilka minut. Przed oczami nadal miałam wczorajsze wydarzenia. Rafał leżał w kałuży krwi a sanitariusze uwijali się przy nim jak mrówki, by tylko go uratować. Miałam dość tego widoku, chciałam zapomnieć... Nagle z zamyślenia wyrwało mnie pchnięcie, ból a następnie nieprzyjemna wilgoć docierająca niemal do każdej części mojego ciała. No tak... Wpadłam w kałużę. Zdenerwowana zaczęłam podnosić się z ziemi, gdy ujrzałam mojego winowajcę.
Był wysoki, szczupły, dość dobrze zbudowany, o czym świadczył ból towarzyszący mi przy upadku. Miał ciemne włosy i czarne oczy. Nie piwne, nie brązowe lecz czarne. Błyszczące czarne oczy wpatrywały się we mnie z uwagą.  
-Przepraszam. Nie zauważyłem Cię- powiedział skruszony chłopak.
-Ok. Ale na przyszłość, patrz jak chodzisz!- Burknęłam chłodno i już miałam odchodzić, gdy nagle on chwycił mnie za nadgarstek.  
-Puszczaj! - Krzyknęłam zdenerwowana.
-Jesteś cała mokra.-stwierdził dobitnie podając i grubą szarą bluzę, którą chwilę temu miał jeszcze na sobie.
-Nie dziękuję, bo to twoja wina!- Powiedziałam wyrywając mu z ręki bluzę.
-Jestem Marek. Jeszcze raz przepraszam. - wyciągnął dłoń.
-Ewelina-odpowiedziałam i odwzajemniłam gest. - Kiedy Ci ją oddać? -zapytałam wskazując na bluzę, która już od kilku minut ogrzewała moje zmarznięte ciało lecz nie usłyszałam odpowiedzi. Już bardziej przyjaźnie wypowiedziałam te słowa, ponieważ sposób, w jaki traktował mnie nowy znajomy był bardzo intrygujący. Opiekuńczość i troskę można było wyczuć już po samym tonie wypowiadanych przez niego słów.
- To może dasz mi swój numer? Zadzwonię jak przydarzy mi się coś podobnego - powiedział żartobliwie wskazując głową zmąconą kałużę tuż obok nas.
Podałam mu swój numer telefonu, po czym ten zaproponował, że mnie odprowadzi.

Po drodze sporo rozmawialiśmy. Niebo robiło się coraz ciemniejsze, więc przyspieszyliśmy kroku.  
Dowiedziałam się, że ma dziewiętnaście lat. Czyli jest o rok starszy ode mnie. Ma dwie siostry i mieszka nie daleko mnie, właściwie zaraz po drugiej stronie ulicy.
Nie wiedziałam tylko dlaczego nie widziałam go wcześniej. Postanowiłam go o to zapytać. Od razu usłyszałam odpowiedź:
- Przeprowadziliśmy się tu niedawno ale kiedyś się tu wychowywałem więc znam Kraków.- odpowiedział uśmiechając się do mnie szczerze. Dopiero teraz zauważyłam jego piękny uśmiech.
- To tu mieszkam- przerwałam rozmowę, wskazując na szary domek jednorodzinny.
-Domyśliłem się.- powiedział a na jego twarzy zagościł jeszcze szerszy uśmiech niż poprzednio. Pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.

Dzięki niemu zapomniałam o wszystkich zmartwieniach. Lecz było coś, o czym za nic nie da się zapomnieć.- śmierć Rafała.  
Rafał był moim chłopakiem. Gościł w moim sercu od trzech lat aż nagle pojawił się ktoś, kto z zimną krwią pozbawił go życia.


Ciąg dalszy nastąpi..  

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Kochani nareszcie udało mi się coś dodać. Proszę, zostawcie dla siebie komentarze jak ma wyglądać następna część, ponieważ dokończyłam już to opowiadanie. Muszę tylko kolejno pododawać następne części. Miłego czytania.. :)

Ello

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 583 słów i 3414 znaków.

Dodaj komentarz