Jeszcze nie wszystko stracone...19

Jeszcze nie wszystko stracone...19Postanowiłam odebrać, ale to co usłyszałam spowodowało, że zemdlałam...Kiedy się ocknęłam siedziałam na krzesełku w biurze, w którym miałam ubiegać się o pracę.  
-Nic się pani nie stało??-usłyszałam miły kobiecy głos.  
-Kamil, gdzie jest Kamil??co z nim?!jak on się czuje??-mówiłam jedno zdanie za drugim. Teraz przypomniałam sobie rozmowę telefoniczną z kimś ze szpitala.  
-Ale pani przyszła do nas sama. Ujrzałam panią na korytarzu i postanowiłam pomóc-wydaje się być miła.  
-Muszę do Kamila on...on miał wypadek-mówiłam ze łzami w oczach.
-Zaraz coś na to poradzimy. Poczekaj tu chwilkę-weszła do jakiegoś pomieszczenia. Ja ciągle mam w głowie słowa, że Kamil uległ wypadkowi i kazano mnie powiadomić. Dlaczego ten wypadek?? Dlaczego teraz jak wszystko się nam układało?? Nie rozumiem już nic. Do tego ta rozmowa, na której nie byłam. Nie jestem teraz w stanie z nikim rozmawiać.
-Już możemy jechać-ponownie usłyszałam tą kobietę.  
-Nie chcę robić pani kłopotu-chciałam jakoś się usprawiedliwić.  
-To żaden kłopot. Musimy sobie pomagać-nie znam jej zbyt dobrze, a już zaczynam ją lubić.  
-On jest dla mnie wszystkim-nie wiem dlaczego to powiedziałam.  
-Widzę to po pani, a rozmowę o pani posadę w naszej firmie przełożymy na inny termin-ale skąd ona wie, że ja chciałam tu pracować?
-Przepraszam panią za to zajście-już nic tutaj nie rozumiem?. W tym momencie zatrzymała samochód pod szpitalem. Wysiadłam i jak najszybciej chciałam się dowiedzieć co z moim Kamilem. Na całe szczęście udało mi się uzyskać informację. Okazało się, że leży w ciężkim stanie na oiomie. Moje serce zaczęło szybciej bić, a nogi robiły mi się jak z waty.  
-Tam jest lekarz, który zajmuje się panem Kamilem-wskazała mi mężczyznę około czterdziestki.  
-Dzień dobry Panie doktorze. Co z Kamilem?-powiedziałam na jednym oddechu.  
-Pani jest kimś z rodziny?-no i co ja mam mu powiedzieć??  
-Jestem jego dziewczyną i to mnie poinformowano o jego wypadku-mam nadzieję, że to wystarczy.  
-To pani ma na imię Dagmara?-całe szczęście w nieszczęściu, że pamięta moje imię.  
-Tak to ja-nie uśmiechnęłam się ale chciałam to zrobić.  
-Pan Kamil uległ wypadkowi samochodowemu, ma wstrząśnienie mózgu, przeszedł operację i jest w stanie śpiączki-czułam łzy na policzkach. Wciąż nie mogę zrozumieć jak to się stało.  
-Czy mogę go zobaczyć?-spytałam cichym głosem lekarza.  
-Pozwolę pani, ale tylko na chwilę-muszę go ujrzeć, bo inaczej nie wytrzymam. Stałam przed wielkimi drzwiami z napisem OIOM i ujrzałam Kamila na łóżku przypiętego do różnych sprzętów. Dlaczego mu to się stało?? Jak w ogóle do tego doszło?? Czy to było z jego nieuwagi, a może...może ktoś zrobił to specjalnie?? Muszę się tego dowiedzieć. Nie spoczne dopóki tego się nie dowiem.  
-Za pół godziny ma się pojawić policja, będą chcieli z panią porozmawiać-usłyszałam głos lekarza. Policja?? Ale dlaczego?? Czyżby ktoś chciał zabić Kamila? Nie chcę być tu teraz sama. Wzięłam telefon i napisałam wiadomość do Oli. Odpisała, że zaraz się pojawi. Jeszcze do tego znów źle się czuje. Usiadłam na krześle pod drzwiami sali, na której leży Kamil. To wszystko nie powinno mieć miejsca. Nie powinno się wydarzyć.  
-Daga?! Co się stało?-usłyszałam moją przyjaciółkę.  
-Kamil miał wypadek-ponownie zaczęłam płakać.  
-Ale jak to się stało?-przytuliła mnie do siebie.  
-Nie wiem, naprawdę nie wiem jak-bardzo bym chciała wiedzieć co było tego przyczyną.  
-Dzień dobry starszy aspirant Adam Chmiel. Czy mogę rozmawiać z panią Dagmarą Wąs?-usłyszałam doniosły głos funkcjonariusza.  
-Tak to ja-podniosłam głowę i otarałam łzy z oczu.  
-Zajmuję się wypadkiem Pana Kamila Nowackiego. Ze wstępnym ustaleń wynika, że uczestniczyły w nim osoby trzecie-czyli ktoś chciał go zabić?? Kto mógł mi to zrobić i dlaczego?
-Proszę niech ten ktoś zapłaci za nasze cierpienie-nie mogłam już powstrzymać łez.  
-Zrobimy co do nas należy. Czy Pan Kamil miał jakiś wrogów? Czy ktoś mu groził w ostatnim czasie?-kto mógłby chcieć jego śmierci?? Nic mi się nie przypomina.  
-Skąd, że znowu. Kamil jest wspaniałym mężczyzną, kolegą. W pracy szło mu bardzo dobrze. Zawsze wracał zadowolony. Nie wiem kto by chciał targnąć na jego życie-odkąd wrócił nikt nie mówił o nim źle.  
-Będziemy panią informować o postępach w śledztwie-muszą znaleźć tą osobę choćby nie wiem co.  
-Niech Pan znajdzie tą osobę trzecią-przytuliłam się do przyjaciółki.
-Dowiedzenia-odszedł. W mojej głowie był teraz mętlik. Kto mógł to zrobić??i dlaczego? Czyżby chodziło o jakieś dawne porachunki? A może znowu w coś się wplątał? Nie chcę nawet o tym myśleć. Zaraz zobaczyłam jak lekarze szybko wbiegają do sali. Czy dzieje się coś z Kamilem? Coś poszło nie tak? Czego nikt nic mi nie mówi?? Poczułam dziwny ból brzucha i znów zrobiło mi się słabo. Podeszła do mnie pielęgniarka i razem z Olą zaprowadziły mnie do gabinetu lekarskiego. Zaraz potem zjawił się lekarz. Zrobił mi wstępne badania.  
-Pani Dagmaro, jest pani w ciąży-usłyszałam bardzo miły kobiecy głos. Ta wiadomość jest naprawdę wspaniała, ale jak mogę się cieszyć skoro jego ojciec walczy o życie.  
-Nie cieszy się pani?-spytała mnie.  
-Cieszę-powiedziałam trochę niepewnie.  
-Musi być pani silna, to już trzeci tydzień-bardzo jestem szczęśliwa. Od dawna marzyłam o dziecku, o założeniu rodziny.  
-Będę obiecuję, że będę-chciałam już wstać i iść się dowiedzieć co z nim, lecz kroplówka mi na to nie pozwoliła.
-Musi pani teraz jak najwięcej odpoczywać-teraz będę walczyła z dzieckiem o Kamila.  
-Olu proszę idź sprawdź...-nie musiałam kończyć bo wiedziała o co chodzi. Musi dla nas przeżyć. Ma dla kogo żyć. Jeśli on tego nie przeżyje to ja też nie będę chciała żyć. Bez niego życie straci sens. Nabierze szarych barw, wszytko będzie bez sensu.  
-Nikt nie chciał mi nic powiedzieć, ale usłyszałam, że odzyskał prywatność i ciągle Ciebie woła-dzień pełen wrażeń.
-Muszę do niego iść-ale narazie nie mogę nic zrobić. Kiedy tyko kroplówka się skończy od razu do niego pójdę. Chcę się z nim podzielić tą nowiną o dziecku.  
-Pani Dagmaro?! Czy coś się stało?-usłyszałam głos lekarza, który zajmuje się moim ukochanym.  
-Stało się coś wspaniałego. Dowiedziałam się, że będę miała z Kamilem dziecko-zauważyłam jak się uśmiechnął.  
-Mam do pani prośbę niech narazie nic pani nie mówi. Jego organizm jest jeszcze słaby i nie wiemy jak może na to zareagować-a tak bardzo chciałam mu powiedzieć.  
-Dobrze, a czy mogę do niego iść?-chociaż go zobaczyć.
-Tak ciągle panią woła. Proszę iść ze mną-będę mogła z nim porozmawiać. Tylko, żeby się niczego nie domyślił. Pożegnałam się z Olą i poszłam za panem doktorem.  
-Czy będzie mogła pani wezwać kogoś z rodziny?-te słowa wybiły mnie z rytmu. Przecież ja nie wiem czy pogodził się z nimi?? Nie wiem jakie są relacje między nim a jego rodzicami? Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Jednak muszę coś mu odpowiedzieć. Coś wymyśle.  
-Dobrze zadzwonię-to powinno wystarczyć.  
-W takim razie chodźmy do pacjenta-ponownie stałam pod tym ogromnymi drzwiami. Kiedy ujrzałam Kamila, ponownie poczułam łzy. Tym razem mogłam do niego wejść, dotknąć jego dłoni i być przy nim blisko. Lekarz zostawił nas samych. Usiadłam na krzesełku obok łóżka, dotknęłam jego dłoni co sprawiło, że lekko się poruszył, lecz oczy miał zamknięte. Oparłam swoje czoło o nasze splecione dłonie i zaczęłam szlochać.  
-Mała, nie płacz wszystko będzie dobrze-usłyszałam jego lekko załamany głos.  
-Kamil, kochanie jak ja się o Ciebie martwię-podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.  
-Jechałem, żeby...chciałem...-nie pozwoliłam mu dalej mówić.  
-Powiesz mi innym razem. Musisz odpoczywać i nabierać sił-nie tylko dla mnie, ale i dla naszego dziecka. Tak bardzo chcę mu o tym powiedzieć, ale lekarz mi zabronił. Wolę nie ryzykować i poczekać na odpowiedni moment.  
-To się stało...tak nagle...nie mogłem...zapanować nad autem-widać, że mówienie sprawia mu trudność. Ten kto mu to zrobił musi za to zapłacić surową karę.  
-Spokojnie. Już nic nie mów. Najważniejsze, że żyjesz-pocałowałam go delikatnie w usta.  
-Kocham Cię-te dwa słowa wypowiedział z uśmiechem na twarzy.
-Też Cię bardzo kocham-połączyłam moje dłonie z jego. I tak siedziałam przy jego łóżku, aż pielęgniarka kazała mi wyjść. Zrobiłam to z wielkim bólem serca. Kazała mi wracać do domu, ale ja wolałam zostać przy nim. Powiedziała, że to będzie dla dobra dziecka, którego się spodziewam. To jest poważny argument. Obiecała mi, że zadzwoni jeśli będzie się coś działo. Jego zdrowie jest najważniejsze. Musi zrobić to dla nas. Zamówiła mi taksówkę i pojechałam do domu.  
______

Witajcie jak widać moja wena przeszła samą siebie i powstała kolejna część. Dziękuję za opinie i komentarze pod każdą poprzednią częścią i zachęcam do komentowania tej.

Justys20

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1680 słów i 9273 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik czarnyrafal

    Trochę póżno , ale lepiej że póżno niż wcale siadam by komentować. Bardzo bolesna wiadomość z jednej strony- próba morderstwa i super radosna - ciąża Dagmary.Nak nieraz bywa bo życie ma różne odcienie i Ty Justys po mistrzowsku je opisujesz. Są wszystkie uczucia Dagmary, tak ludzie a właściwie powinienem napisać kobiety i przyszłej matki. Coś wspaniałego Justys. :kiss:  <3

    9 lip 2016

  • Użytkownik Justys20

    @czarnyrafal dziękuję za te słowa twoje komentarze dają mi motywację do dalszego pisania  <3

    9 lip 2016

  • Użytkownik czarnyrafal

    @Justys20 Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy, choć nie uszczegłem się literówek w komentarzu. <3

    9 lip 2016

  • Użytkownik Justys20

    @czarnyrafal to nic takiego ta literówka  :)

    9 lip 2016

  • Użytkownik Julka000666

    Super! Kocham twoje opowiadania?:)

    8 lip 2016

  • Użytkownik Justys20

    @Julka000666 dziękuję Ci bardzo :)

    9 lip 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Oh przepiękne

    8 lip 2016

  • Użytkownik Justys20

    @Misiaa14 dzięki :)

    9 lip 2016

  • Użytkownik Lolis

    Wiedzialam ze ciaza! :D

    8 lip 2016

  • Użytkownik Justys20

    @Lolis  :danss:

    8 lip 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam już niecierpliwie na kolejną część  :* :)

    8 lip 2016

  • Użytkownik Justys20

    @cukiereczek1 nie wiem kiedy się pojawi, gdyż wyjeżdżam na miesiąc

    8 lip 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    @Justys20 ojj to nie dobrze :(

    8 lip 2016

  • Użytkownik Justys20

    @cukiereczek1 trochę tak :(

    9 lip 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    @Justys20 to będę musiała czekać na cześć długo

    9 lip 2016

  • Użytkownik Justys20

    @cukiereczek1 jeszcze tego nie wiem ale może wystąpić taka sytuacja

    9 lip 2016

  • Użytkownik niezgodna

    Love <3

    8 lip 2016

  • Użytkownik Justys20

    @niezgodna  :kiss:

    8 lip 2016