Położyła już dzieci spać i wyszła na taras. Zmęczona opadła na bujany fotel. Spojrzała w rozgwieżdżone niebo. Lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy. Lubiła tę porę dnia, kiedy mogła w końcu poświęcić czas sobie. Poczytać książkę czy tak zwyczajnie posiedzieć w fotelu, polenić się. Momentami czuła się już bez sił. Praca, dom, dzieci – to wszystko wysysało z niej siły. Myślała, że jest silna. Była, ale kiedy przychodziły takie chwile jak teraz, czuła, że powietrze z niej uchodzi. A jakże była pełna entuzjazmu 9 lat temu. 9 lat 2 miesiące - 28 września. Była wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie. Kochała i była kochana. W pięknej białej sukni powiedziała sakramentalne TAK Piotrowi i to samo usłyszała od niego. Dzieci były spełnieniem ich miłości. Zdawałoby się, że nic nie zmąci ich szczęścia, a jednak… ta cholerna jego pasja! Praca i pasja w jednym. I co z tego, że dzięki wyjazdom na misje dorobili się pięknego domu, skoro teraz jest w nim sama? A Piotr… Piotr leży gdzieś tam na obcej ziemi… rozerwany na tysiące kawałeczków… oficjalnie uznany za zaginionego… od 3 lat go opłakuje… to wszystko takie ciężkie... Już nawet brakowało łez…
Bywały dni, że żal zastępowała złość. Złość na wszystko i na wszystkich. A przede wszystkim właśnie na Piotra. Za to, że ją zostawił samą. Ją i dzieci. Jednak ta złość nigdy nie trwała długo. Zawsze zwyciężała miłość. Bo kochała Piotra. Wciąż kochała, pomimo upływu lat. Przecież postanowiła, że jeszcze będzie szczęśliwa.
Robiła zakupy w supermarkecie. Co chwilę spoglądała na przygotowaną wcześniej karteczkę z listą potrzebnych rzeczy. W zamyśleniu wpadła wózkiem na wysokiego, postawnego bruneta.
- Och, przepraszam, nie zauważyłam…
- Patrycja? To naprawdę ty? – słowa te wyszły z ust przystojnego mężczyzny.
- Znamy się – Pati przypatrywała się nieznajomemu.
- Oczywiście, że się znamy. Byłem na Twoim weselu… dalej nic?
- Proszę wybaczyć, ale to chyba pomyłka. Nie przypominam sobie pana.
- Byłem partnerem Izki, kuzynki twojego męża. Przypomnę się – jestem Paweł.
- Faktycznie, Iza była z kimś… Sorry, ale nie poznałam cię. – Co teraz porabiasz?
- byłem kilka lat za granicą, teraz wróciłem. A co u was? Jak Piotr?
- Piotr? – w oczach Patrycji pojawiły się łzy – Piotr zaginął w Iraku, prawdopodobnie nie żyje… od trzech lat.
Bruneta zamurowało. Jeszcze nigdy nie zrobił takiej gafy. Wziął doń kobiety i czule pocałował ją.
- Patrycjo, wybacz mi. Nie wiedziałem. Nie rozgrzebywałbym bolących ran. Bo wciąż boli, prawda?
- Tak, ale teraz już muszę iść. Muszę odebrać dzieci od teściowej. – chciała uciec od tego człowieka- jestem już spóźniona. Miło było Cię spotkać.
Wyrwała swoją dłoń z dłoni Pawła i prawie biegiem udała się z wózkiem do kasy. Wciąż jednak czuła na sobie przenikliwy wzrok mężczyzny. Przy kasie z zadumy wyrwał ją dźwięk komórki.
- Tak słucham?... A, to ty, mamo… ależ ja nie mam nic przeciwko, ale nie będzie to żaden kłopot dla was? Poradzicie sobie z nimi?.... A kiedy wrócicie?... Dobrze, obiecuję, że odpocznę. Dziękuję wam…Ucałujcie bąble… Pa!
Schowała komórkę do torebki, zapłaciła za zakupy i wróciła do domu. Niespodziewanie miała wolny weekend. Teście zabrali dzieci do domku letniskowego. Na sam początek postanowiła zrobić porządki, aby później już nic nie zakłócało jej „byczenia” się. Na koniec zrobiła sobie gorącą kąpiel, ubrała się w króciutką koszulkę satynową ledwo zakrywająca jej pośladki i narzuciła podomkę a ramiona. Jeszcze stojąc pod prysznicem przypomniała sobie spotkanie z Pawłem. A raczej jego końcówkę – dotyk jego dłoni. Trwał on chwilkę, ale w jakiś niezrozumiały sposób zaburzył jej spokój. Nigdy nie uciekała od ludzi, ale w tym przypadku tak zrobiła. Uciekła przed czymś, co nawet nie umiała nazwać. Postanowiła poszukać jakiegoś dobrego filmu i tak spędzić piątkowy wieczór. Już chciała wygodnie rozsiąść się w fotelu, kiedy ciszę przerwał dźwięk dzwonka u drzwi.
- O siek! Kogo to niesie? – Nie tak miał wyglądać en wieczór. Niezadowolona podeszła do drzwi o drodze otulając się krótką podomką.
- Kto tam?
- Paweł.
- Paweł? – otworzyła drzwi z niedowierzaniem – Stało się coś?
- Mam wolny wieczór – mężczyzna z szerokim uśmiechem i butelką whisky wszedł do środka nie czekając na zaproszenie – ty także masz wolne od dzieci – to czemu nie spędzić tego czasu razem?
- Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?
- To już moja słodka tajemnica. Zamkniesz w końcu te drzwi? – Paweł z łobuzerskim uśmiechem przyglądał się głupkowatej minie kobiety. – Słyszałem twoją rozmowę i postanowiłem uprzyjemnić ci wieczór moim towarzystwem. Ślicznie wyglądasz, Patrycjo.
Zamknęła drzwi.
- No skoro jesteś to wejdź na chwilę. Proszę do salonu, ja pójdę się ubrać. Zaczekaj chwilkę.
Nie zdołała zrobić kroku, bo Paweł wziął jej dłoń w swoją. I znowu ten dziwny niepokój, pąsy na policzkach. Po sekundzie podniosła oczy i spojrzała na Pawła.
- Nie bój się mnie – szepnął – nie skrzywdzę cię. A ubierać się nie musisz, wyglądasz cudownie. Uśmiechnij się, tak jak się uśmiechałaś kilka lat temu, kiedy cię poznałem.
- Paweł, to niestosowne… - wciąż miała mętlik w głowie.
- Dziewczyno, nie zjem cię. I nie ma w tym nic złego, że chcę spędzić wieczór w towarzystwie uroczej kobiety. Gdzie masz szkło?
Podeszła do barku i otworzyła go.
- Proszę, obsłuż się. Przyniosę lód.
- Lubisz czystą czy może jakiegoś drinka? Widzę, że masz fajne składniki.
- Wolę drinka, tylko słabego.
Patrycja uciekła do kuchni po lód. I chociaż napełniła już kubełek ociągała się z powrotem. Wciąż nie za bardzo wiedziała co się dzieje. Stała przy meblach spoglądając przez okno. Po chwili poczuła, jakby ściany zbliżały się do siebie. Kuchnia zmniejszyła swoje rozmiary. To Paweł stanął tuż za nią i obserwował uważnie. Od początku, jeszcze w sklepie, widział jej ucieczkę. Patrycja także pobudziła jego zmysły, a niejedna już to próbowała i rzadko której udawało się przejść przez pancerz, jakim otoczył się mężczyzna. Teraz czuł tylko, że pragnie jej jak nigdy nikogo. Położył dłonie na jej ramionach i odwrócił ją do siebie.
- Pati, lód się rozpuści.
- Sorki, już idę. – przeszła do salonu a Paweł dwa kroki za nią, uważnie obserwując zgrabną sylwetkę okrytą tylko cienką satyną. Ta podomka i koszulka pod nią jeszcze bardziej pobudzała jego zmysły. Uwielbiał satynę. Uwielbiał widok kobiety, której ciało delikatnie okrywał ten boski materiał. Usiadła na narożniku i wzięła w dłoń podanego drinka. Paweł usiadł kilka centymetrów od niej. Chwilę obserwował jej ucieczkę, w końcu przewał ciszę:
- Powiedz mi, skarbie, czy potrzebujesz się wygadać? Jeśli tak, to służę swoim uchem.
- Nic mi nie dolega – usłyszał jej cichy szept – wszystko jest ok. Tylko czasem tak trudno samej wszystkiemu podołać. Nieraz nie mam już sił… Po co ja ci to mówię? To przecież nie twoja sprawa…
- mówiłaś, że minęło 3 lata od śmierci męża…
- Piotr nie miał pogrzebu… nie znaleziono jego zwłok… to cały czas boli… - ponownie łzy pojawiły się w jej oczach.
- Nadal go kochasz?
- Kocham… tylko kogo? Gdzie on do cholery jest? Ja go TU potrzebuję!
Paweł przysunął się do kobiety, objął ja i przytulił do siebie.
- Wypłacz się, skarbie, słyszałem gdzieś, że łzy oczyszczają duszę.
Dłuższą chwilę trwali tak w milczeniu. Patrycja przyłapała się na tym, że czuje się dobrze otoczona męskim ramieniem. Że tego jej brakowało przez te 3 lata. Usłyszała niski głos:
- Już lepiej?
- Troszkę… Dobry ten twój drink. Musisz mi podać przepis.
- Nigdy w życiu. Mogę Ci jedynie serwować te drinki. – troszkę odchylił się, prawą dłonią podniósł za podbródek jej głowę. Szepnął:
- Spójrz na mnie, skarbie… jesteś dzielną dziewczyną, zapewne super matką a już na pewno byłaś najlepszą żoną i kochanką – cały czas delikatnie pieścił jej twarz – należy Ci się od życia wszystko co najlepsze. Zapewniam Cię, że jeszcze będziesz się śmiałą…
- Paweł, przestań, nie znamy się wcale…
- I co z tego? Muszę przyznać się do czegoś. Już wtedy, na waszym weselu, wpadłaś mi w oko. Zazdrościłem twojemu mężowi, że to on – nie ja – zajmuje miejsce u twego boku. Spełnisz moją prośbę?
- To zależy, ale może zrobię coś do jedzenia? Kiepska ze mnie gospodyni, kiedy częstuję cię tyko alkoholem.
- Chcesz uciec? Zapewniam, że nie uda ci się ten numer. Ale na jakieś małe kanapeczki to skuszę się. Opowiesz mi w międzyczasie, jak układało ci się twoje małżeństwo.
Wstał szybko i przeszła do kuchni, a mężczyzna poszedł za nią. Oparł się o parapet i obserwował. Patrycja szybko i zgrabnie przygotowała mini-kanapki, do miseczki wrzuciła oliwki, mini-ogóreczki. Jeszcze tylko miska z czipsami i przekąski były gotowe. Mimo prośby Pawła o opowieść o swoim życiu z Pawłem milczała. Czuła na sobie spojrzenie swego gościa, czuła jego rozbierający ją wzrok. Jej sutki naprężyły się i dumnie sterczały spod koszulki. Gdzieś w środku czuła coś, o czym dawno zapomniała. Jeszcze tylko mocna kawa z ekspresu i z tacą skierowała się do salonu. Paweł z tajemniczym uśmiechem poszedł za nią.
- Częstuj się, proszę.
- Dziękuję. Nadal czekam na Twoją opowieść.
- Nie ma o czym. Byliśmy szczęśliwym małżeństwem… szczęśliwą rodziną…
- Pati, jaki był w łóżku?
- Paweł, nie masz chyba prawa o to pytać? To jest moja sprawa… Byłam szczęśliwa… było nam dobrze…także w łóżku – nie chciała opowiadać o intymnym życiu małżeńskim, ale wbrew sobie ciągnęła – Piotr był czuły, zawsze dbał o mnie, dbał o nas… był delikatny… kochany… Brakuje mi go. Tak ciężko jest być samej… brakuje mi… - umilkła.
- Skarbie, dokończ. Widzę, że tobie potrzeba się oczyścić z przeszłości.
- Nie chce zapominać o przeszłości. Nawet jeśli to boli. To były wspaniałe lata.
Po powrocie z kuchni Patrycja usiadła w fotelu. Wydawało jej się, że to bezpieczne miejsce. Jednak w pewnym momencie zapomniała się. Podniosła jedną nogę i oparła się brodą o kolano. Siłą rzeczy będąc w krótkiej koszulce, bez majteczek, pokazała więcej niżby zamierzała. Siedzący naprzeciwko Paweł niby nie zwrócił uwagi, nie chcąc przerywać rozpoczętych zwierzeń. Dziewczyna ciągnęła dalej, być może rozluźniła się pod wpływem wypitego drinka:
- Pytasz się, jaki był w łóżku? Wspaniały. Było nam tak dobrze… zawsze zgadywał moje zachcianki… Dobry był ten drink, zrobisz mi jeszcze jednego?
- Oczywiście, ale za odpowiedź na jedno pytanie.
- Pytaj. I tak wiesz już więcej niż inni.
- Ulubiona twoja pozycja?
- Słucham? – zaskoczył ją tym pytaniem. A może nie?
- Powiedz, jaką mieliście ulubioną pozycję.
- Oj, zaskoczę cię, zawsze byliśmy grzeczni. Nie rajcowały nas jakieś tak udziwnienia.
- Proszę, skarbie – podał jej kolejnego drinka. – a nie chciałaś być czasem traktowana jak suczka?
- Paweł! Zapominasz się…
- Pati, to ciekawa rola – ty uległa, na każde skinienie kochanka. Nigdy tak nie kochaliście się?
- Nie… nie jestem przecież dziwką…
- Nie jesteś, ale to takie podniecające… nawet teraz, kiedy o tym mówimy, twoje sutki reagują bosko. I te pąsy na policzkach… w cipuni pewnie mokro…
Patrycja nie wiedziała, co się z nią dzieje. Paweł miał rację. Jej brodawki starały się przebić materiał koszulki. Szybszy oddech potwierdził domysły mężczyzny. Zrobiło jej się potwornie gorąco. Upiła kolejny łyk drinka. Czuła lekki szum w głowie. Wodziła wzrokiem wokoło, aby tylko nie napotkać wzroku swego gościa, ale w końcu poddała się. Podniosła głowę i spojrzała prosto w oczy Pawła. Lekko uśmiechnął się z triumfem. Była już jego. Postanowił iść na całość:
- Wstań, proszę – usłyszała stanowcze polecenie – o tak, grzeczna dziewczynka… gorąco, prawda? Zsuń szlafroczek… pięknie… podejdź do mnie… a teraz, suczko, na kolana… powiedz, czego pragniesz?
- Ja nie wiem…
- Nie tak powinnaś się zwracać do swego Pana, suczko! Czego pragniesz? I nie kłam, bo dobrze wiem, co chce twoje ciało.
- Weź mnie, Panie – szepnęła. Podobała jej się ta gra coraz bardziej. Podniecenie brało górę nad rozsądkiem i ono ostatecznie zwyciężyło.
- Zaczynasz delikatnie, suczko, ale zapewniam cię, że się jeszcze rozkręcisz. Dobrze, teraz zajmij się moim fiutem.
Spojrzała niepewnie w górę, wahała się. Nigdy nie zabawiała się z Piotrem w ten sposób. Tymczasem Paweł wstał, rozpiął spodnie, zsunął je. Kilka centymetrów od twarzy Patrycji wyprężył się potężnych już rozmiarów członek. Jeszcze chwila wahania i delikatnie wzięła go końcówkami palców, pomału przejechała czubkiem języka od nasady po aksamitną główkę. Lizała i ssała na przemian, co prawda tylko czubek, ale zaczynała się zatracać w tym. W którymś momencie Paweł przytrzymał jej głowę do momentu, aż pochłonęła go całego. Zaczęła się krztusić, dlatego też chwilę pozwolił jej się przyzwyczaić , by następnie zacząć ostro ujeżdżać jej usta. Napalony był bardzo, dlatego też nie trwało długo, kiedy się spuścił, wprost do jej gardła. Zaczęła się ponownie krztusić, jednak Paweł nie odpuszczał. Usłyszała kolejne polecenie:
- Połknij, suko! Przecież to lubisz! I spójrz na mnie!
Podniosła załzawione oczy na kochanka i powoli łykała całą spermę. Czuła się podle, jak dziwka, ale z drugiej strony podniecenie w niej rosło. Z jej nabrzmiałej myszki stróżką ciekły już soki. Tak, pragnęła więcej, pragnęła także ona zostać zaspokojona, dlatego też ochoczo wykonała następne polecenie:
- A teraz obróć się. – kiedy to zrobiła, została pchnięta w kierunku pufy. Jej koszulka powędrowała w górę. Otrzymała kilka siarczystych uderzeń w pośladki. Paweł klęknął za kochanką i bez ceregieli wepchnął swoją pałkę w mokrą cipkę. Pomimo, iż była wilgotna, było mu trudno dojść do końca. Chwycił za biodra i jednym zdecydowanym ruchem pchnął do przodu. Powoli przyspieszał ruchy, by po chwili ostro rznąć kochankę. Pati już nie mogła powstrzymać jęków, które przechodziły w krzyki rozkoszy. Jeszcze nigdy nie wznosiła się na taki poziom rozkoszy. Kiedy Paweł poczuł skurcze jej macicy złapał za włosy i podciągnął w górę. Kilka pchnięć w takiej pozycji i oboje doszli. Poczuła się napełniona spermą, która ciekła po jej udach wraz z jej własnymi sokami. Kiedy wyszedł z niej ponownie kazał jej się obrócić i wyczyścić ociekającego mieszaniną spermy i soczków pałkę. Była wykończona, ale posłusznie wykonała kolejne polecenie. Po wszystkim pocałował ją namiętnie w usta i poszedł nalać kolejnego drinka.
- Wypij, dobrze ci zrobi. I jak było, suczko?
- Upodliłeś mnie… ale nigdy tak dobrze mi nie było… mój Panie.
- Grzeczna suczka. I taka masz być zawsze. A teraz pójdziemy do łóżeczka. Prowadź, skarbie.
Wstała i skierowała się do sypialni, gdzie ledwo przekroczyli próg, została pchnięta na łóżko i doszło do kolejnego mocnego stosunku, z którego jednak dziewczyna niewiele pamiętała. Alkohol i kolejny mocny orgazm spowodowały to, że momentalnie po wycofaniu się zasnęła. Paweł uśmiechnął się. Jeszcze nigdy żadna jego kochanka nie zareagowała w ten sposób. Przykrył ją kołdrą i położył się obok wpatrując się w śpiącą twarz. Nie kłamał mówiąc, że już w dniu jej ślubu zwrócił na nią uwagę. Spędził kilka lat za granicą, skończył doktorat, wrócił do Polski, otworzy prywatną praktykę. Miewał przygodne romanse, ale nic one nie znaczyły. Gdzieś podświadomie oczekiwał na tę jedyną. I kiedy kilka godzin temu ujrzał Patrycję w sklepie, kiedy dowiedział się, że jest wdową, postanowił, że tym razem nie odpuści. A że będąc psychologiem zna się na charakterach, umiał odczytywać różne sygnały, od razu trafił na sposób zdobycia kobiety. Jeszcze stojąc przed jej drzwiami nie wiedział do końca, jaką drogą pójść. Jednak okoliczności wskazały mu ją. Zdawał sobie sprawę, że jeszcze długa przed nim droga, ale wiedział, że nie odpuści. Dzisiaj zdobył Patrycję, trochę dzięki alkoholowi, trochę korzystając ze swoich atutów. Nie planował niczego. Zdał się na los.
5 komentarzy
Minka227
Dziękuję za przychylne komentarze.
BlackCrowe
Hmmm początek jakiś taki inny, taki fajny. Im dalej tym szybciej i cały czas inaczej, mimo wszystko. Ogólnie na "bardzo tak". Jeśli się postarasz tego nie zepsuć będzie bomba! Łapa wiadomo, że tak! A gdyby tak udało Ci się kolejne części puszczać w miarę często...... to myślę, że nie tylko ja będę więcej niż zadowolony!
Minka227
@BlackCrowe dziękuję. Sama nie wiem w którą stronę to poleci. Początek jest inny bo inny był plan. Zobaczymy.
milenka25
Boże dziewczyno masz talent bardzo mi sie podoba te opowiadanie ale rowniez inne sa boskie :-) czekam na nastepna czesc pozdrawiam
Lula
Ciekawie się rozpoczyna 😘😉
Jerzy
Dziękuje