JESZCZE BĘDĘ SZCZĘŚLIWA 3-a

Obiecuję, że ostatni raz dzieliłam opowiadanie na dwie części ;)

Paweł wybrał przytulną knajpkę z kuchnią chińską. Usiedli przy stoliku na końcu sali. Ledwo usiedli, a już poczuła ponownie wdzierające się podniecenie, niczym złodziej cicho skradający się, opanowywało po kolei jej ciało. To dłoń mężczyzny pieściła udo.  
- Suczko, mój fiut stęsknił się za tobą… zajmij się nim… taak, tu i teraz, patrz się na mnie, skarbie. – dziewczyna oblała się rumieńcem. W lokalu było kilkoro gości i pomimo iż siedzieli na uboczu, czuła mimowolnie, że spojrzenia wszystkich skupiają się na nich. Ale… było to przeklęte „ale”, które nie pozwalało jej nie odpowiedzieć na prośbę Pawła. Pod stolikiem – plusem było to, że po części zasłaniał ich obrus – położyła dłoń na jego nabrzmiałej już męskości. Po chwili uwolniła penisa, którego zaczęła pieścić dłonią. Z każdą sekundą rósł i twardniał. Kciukiem gładziła aksamitną główkę, na której czubku pojawiły się pierwsze kropelki. Uciskała członka z coraz większą intensywnością. Czuła jego każdą żyłkę. Pomału zatracała się. Tym bardziej, że widziała aprobatę i zadowolenie w jego wzroku. Czubkiem języka oblizywała swoje zaschnięte wargi… Czuła, że niewielki skrawek swoich stringów po tej drugiej akcji będzie przemoczony na wylot… i ta dłoń Pawła wciąż lekko pieszcząca wewnętrzną stronę uda – ani centymetr dalej, wciąż w tym samym miejscu… a ona tak pragnęła, aby dotarł do jej gniazdka… a penis w jej pracowitej dłoni pulsował coraz intensywniej… niemal tak samo jak jej szparka… teraz już nie zważała na nic… nikt i nic nie  mogło jej przeszkodzić w zaspokojeniu kochanka… i kiedy nastąpiło jej dłoń została zalana jego nasieniem… sekundę później sama także przeżyła orgazm. Chciała dłoń wytrzeć w serwetkę, ale wtedy poszła jeszcze dalej – pomału, paluszek po paluszku oblizywała do ostatniej kropli. Nie poznawała siebie – do wczoraj nigdy nie miała członka w buzi, a dzisiaj wyprawia rzeczy, których nawet wstydziła się oglądać na filmach. Chwilkę później, przesiąkniętą pożądaniem i seksem atmosferę przerwał kelner podający obiad. A widok musiał mieć przedni, jeśli był dobrym obserwatorem: błyszczące oczy dziewczyny, zaróżowione policzki, nabrzmiałe usta, wciąż naprężone sutki. I ten szybko uciekający z ust palec wskazujący. Kiedy zostali sami Paweł powiedział:
- Dziękuję Ci, Patrycjo. Jesteś niesamowita.
- Pójdę do toalety, musze się przyprowadzić do porządku.
- Ok, ale przynieś mi swoje majteczki… oj, nie patrz się tak, i tak są zlane twymi soczkami… mogą cię ocierać… - kiedy ich wzrok się skrzyżował, gdzieś w głębi odnalazła diabelskie ogniki.
- Niedoczekanie twoje, nie będę paradować z gołym tyłkiem.
Jednak kiedy wróciła ściskała w dłoni niewielki mokry skrawek satyny, który podała kochankowi po stołem.
-  Grzeczna sunia, taką cię uwielbiam. A teraz jedzmy, bo stygnie.  
Pomału wracała beztroska atmosfera sprzed akcji w przymierzalni. Paweł dopytywał się o dzieci Patrycji, o jej radzenie sobie bez męża przez te ostatnie trzy lata, o jej życie towarzyskie, o przyjaciół, rodzinę. Interesowało go wszystko, co tyczyło się dziewczyny. Patrycja chciała wierzyć, że połączy ich coś więcej, na dłużej, ale rozsądek podpowiadał, że to tylko seks i pożądanie. Nie mieściło jej się w głowie, że poważny związek, ba, jakikolwiek związek może się zrodzić w sytuacji, kiedy najpierw połączyło ich łóżko. To się nie mogło udać! A poza tym ona nie była wolna: miała dwójkę dzieci. Dzieci innego mężczyzny. Ale postanowiła łapać te - krótkie je zdaniem - chwile szczęścia.
Na ten dzień wędrówka po sklepach nie była jednak jeszcze zakończona. Na deser Paweł pozostawił sklep z bielizną. Kiedy wchodzili do niego usłyszała:
- Kochanie, ostatni sklep i wracamy.
- Ostatni, mówisz? – we wzroku mężczyzny czaiły się iskierki pożądania. – I pewnie masz już jakiś pomysł?
- Ale jesteś domyślna, skarbie.
Podszedł do ekspedientki, chwilę z nią porozmawiał, wskazując na dziewczynę i po kilku minutach trzymał w ręku dwa komplety satynowej bielizny oraz koszulkę do spania. Zostali zaprowadzeni do niewielkiego pokoju-przymierzalni.  
- Wyskakuj z tej sukieneczki,… ej, no myślałem, że wstyd to my mamy już za sobą.
- No i pomyliłeś się. – mimo tych słów zrzuciła sukienkę i stanęła przed nim w samym staniku. Po raz pierwszy.  
- Hmmm… apetyczna… zdejmij stanik… piękne… przymierz ten miętowy, zanim cię schrupię… - podał jej stanik z gładkiej satynowej. Do tego były majteczki – szorto-stringi, także gładkie. Miętowy kolor podkreślał jej ciemną karnację. Blask w oku mężczyzny oznaczał aprobatę. – Pati, zanim cokolwiek się stanie przymierz, proszę, ten drugi.
Tym razem był to koronkowo-satynowy komplet w kolorze ciemnego burgunda. Figi,  a do tego stanik oraz pas do pończoch. Stanik był typu bardotka, ledwo zakrywający jej ciemne już z podniecenia brodawki. Kiedy ubrała całość, wciąż obserwowana bacznie przez Pawła, usłyszała:
- Rasowa satynowa suczka! Podejdź… Co ty ze mną robisz, dziewczyno?...  – delikatnie przejechał palcem wskazującym wzdłuż granicy stanika, który w tej sytuacji nie dał rady pomieścić podnieconych do granic piersi. Sutki wysunęły się na zewnątrz, niczym dwie armaty gotowe do wystrzału. Zapewne plan był inny, ale pożądanie wzięło górę. Wskazał na stojące krzesło, o które Pati domyślnie się oparła i wypięła pupę w jego stronę. Zsunął już swoje spodnie, także figi poszły w dół, złapał kobietę  w biodrach i od razu, mocno wszedł w nią. Podniosła głowę i wpatrywała się w widok w lustrze. Scena niczym z pornola. Pawła ruchy stawały się coraz szybsze. Tłumione jęki mieszały się z klapsami w pośladki, dobijaniem ud mężczyzny do wypiętej pupy. Nie był to długi stosunek, bo oboje doszli po kilku minutach. Zaskakując Pawła odwróciła się i wyczyściła penisa do ostatniej kropelki. Kiedy wstała mocno przytulił ją do siebie.
- Dziękuję ci. Już tęsknię za seksem z tobą w zaciszu domowym, kiedy miałabyś szansę – oboje mielibyśmy szanse na puszczenie cugli naszym reakcjom. Zabieram Cię do siebie na dzisiejszą noc. Teraz ubieraj się szybciutko, ta koszulka na pewno będzie pasować, przymierzysz ją  w domu.
- Paweł, nie chcę jechać do ciebie… Dzieci…
- Dzieci wracają jutro, rano Cię odwiozę. Idę do kasy, pospiesz się.  
Zabrał przymierzaną bieliznę i już go nie było. Patrycja spojrzała na siebie w lustrze. Nie poznawała się. Przed chwilą uprawiała seks a już tęskniła za dalszym ciągiem. I mimo, iż jeszcze nie ze wszystkim się zgadzała, to zdawała sobie sprawę, że i tak zrobi wszystko, o co poprosi Paweł.
Założyła sukienkę, poprawiła włosy i wyszła.

Minka227

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1250 słów i 7093 znaków.

3 komentarze

 
  • Jerzy

    Rewelacja - budujesz napięcie... :sex:

    18 lis 2018

  • Minka227

    @Jerzy pomału zaczyna mi brakować pomysłów

    18 lis 2018

  • Jerzy

    @Minka227 Wierzę że podołasz

    18 lis 2018

  • Minka227

    No cóż, życie ;)

    18 lis 2018

  • Lula

    No wiesz? 😪W takim momencie przerwac to przestępstwo 😂😂

    18 lis 2018