Na wstępie chciałam tylko:
a) podziękować za wasze komentarze, które wręcz uwielbiam i są niesamowitą motywacją.
b) przeprosić, (szczególnie stałe czytelniczki) że tak długo nic nie dodaję. Uwierzcie, robię co mogę, ale ostatnio brakuje mi na wszystko czasu.
A teraz, do dzieła:
Siedziałam w olbrzymiej koszulce kapitana, na jego wąskim łóżku w małej, drewnianej chatce w środku lasu. Deszcz nie ustawał na sile. Nadal, co chwilę słychać było potężne grzmoty, zaś wnętrze naszego schronu rozświetlane było błyskawicami. Zaskoczenie malujące się na twarzy kapitana powoli zmieniło się w leniwy uśmiech. Poprawiwszy się wygodnie w fotelu, który był nieproporcjonalnie mały w stosunku do jego wysokiego i umięśnionego ciała, uniósł jedną brew, i powtórzył moje pytanie.
-Jak Cię rozpoznałem? Hm, pomyślmy – mruknął, drwiąc ze mnie – może przez imię, nazwisko i twarz?
- Imię i nazwisko jestem w stanie zrozumieć, ale twarz? Hadrianie nie żartuj, to było ile? Szesnaście lat temu?
- I wbrew pozorom, wcale się tak bardzo nie zmieniłaś – uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Będąc jeszcze brzdącami, mieszkaliśmy w jednej kamienicy. Mimo że Hadrian był ode mnie jakieś trzy lata starszy, szybko staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi, których nie sposób było rozdzielić. Podczas, gdy mnie rodzice posłali do pierwszej klasy, Hadrian wraz ze swoimi przeprowadził się do stolicy, gdzie jego ojciec dostał lepszą propozycję pracy. Rodzice powtarzali, że po wyprowadzce mojego jedynego prawdziwego przyjaciela, który wówczas był dla mnie nie tylko towarzyszem zabaw, lecz także opiekunem, który groził każdemu dzieciakowi, który się ze mnie naśmiewał, bardzo zamknęłam się w sobie. Byłam małą dziewczynką, gdy niespodziewanie wyjechał. Musiałam przyznać, że kapitan wyrósł na piekielnie przystojnego mężczyznę, nie powinnam więc się dziwić, że wcześniej stojąc naprzeciwko niego, salutując mu i wypełniając jego polecenia, nie rozpoznałam w nim małego chłopca, dla którego niezmiennie byłam małą " Milką”.
-W przeciwieństwie do ciebie, kapitanie. – Powiedziałam akcentując ostatni wyraz. Siedzieliśmy w przyjemnej ciszy. W końcu zaczęłam się głośno śmiać, a na jego pytające spojrzenie, w końcu wykrztusiłam z siebie – Nic Rybko.
Aż jęknął słysząc to. Było to przezwisko, którym zawsze się do niego zwracałam. Wyjaśniało to, dlaczego ja nie skojarzyłam, z kim mam do czynienia. Po chwili roześmiałam się znowu i rzuciłam – Wiesz, to wyjaśnia, czemu na początku byłeś taki wredny. Czyżbyś się Rybko przestraszył, że twój oddział, będzie tak cię nazywał? -Zaczęłam naigrywać się na całego, dramatyzując nachyliłam się w jego stronę– Jakiż to miałoby wpływ na twoją męskość?!
Również się pochylił i cicho mruknął – Skarbie, uwierz, że mojej męskości nic nie zagraża.
Udowadniając to wstał, prezentując w całej okazałości, swe doskonale wyrzeźbione ciężkimi ćwiczeniami ciało i przeciągnął się. Powoli, patrząc mi w oczy odsunął fotel i podszedł do łóżka, na którym siedziałam. Nie rozumiejąc, o co mu chodzi, przechyliłam delikatnie głowę na bok, w niemym pytaniu. – Wygląda na to, że burza potrwa jeszcze trochę. Równie dobrze, możemy się przespać. – Widząc moje zmieszanie, roześmiał się beztrosko i dodał nisko mrucząc – spokojnie, szeregowa. Mam na myśli sen. Chyba, że coś ci się nie podoba? Zawsze mogę wydać ci rozkaz spania na podłodze.
-Oh, tak to by było bardzo szarmanckie, kapitanie – prychnęłam. Z godnością wstałam chcąc dostać się do fotela, który dopiero co został zwolniony, spytałam – Masz, chociaż jakiś dodatkowy koc?
Kapitan zmarszczył brwi. Nie ważne, że to mój dawny kolega. To była przeszłość, i nie sądziłam by to coś zmieniało między nami. Byliśmy dziećmi, gdy się znaliśmy, teraz oboje byliśmy dorosłymi ludźmi. Kobietą i mężczyzną. Szeregową i jej kapitanem. Żadne bliższe kontakty między nami nie miały racji bytu. Bez znaczenia były moje pragnienia, na szczęście na tyle świeże, że byłam w stanie je zdusić w zarodku. Próbowałam ominąć kapitana, co było ciężkie w maleńkiej przestrzeni chatki, lecz ten uparcie przesuwał się tak by mi to uniemożliwić. W końcu westchnęłam i podniosłam oczy z poziomu jego klatki piersiowej, tak by spojrzeć w dwa niebieskie jeziora, w tej chwili niebezpiecznie zmrużone.
- Co ty robisz? –Warknął. Powoli to warczenie, przestawało robić na mnie wrażenie.
-Idę usiąść w fotelu, by przeczekać największą ulewę? – Odparłam pytająco.
-Możesz spać w łóżku.
-Nie, dziękuję kapitanie. Poradzę sobie. –Przez krótką sekundkę, w jego oczach dostrzegłam coś, co przypominało ukucie bólu. Jednak po chwili, zmrużył je jeszcze gniewniej.
-Zdajesz sobie sprawę, że z mojej strony nic ci nie zagraża, prawda?
-Tak kapitanie.
-Do cholery, Hadrianie. – Warknął po raz kolejny, po czym niespodziewanie pochylił się, a jego usta znalazły się tuż przy moich. – Mów mi Hadrianie.
Po tych słowach jego usta odnalazły moje. Gdy nasze języki zaczęły ze sobą splatać, moje usta opuściło ciche westchnienie, na wskutek którego, Hadrian przyciągnął mnie jeszcze bliżej swojego ciała. Jedną dłoń trzymał nisko na moich plecach, palce drugiej wplatał w moje wilgotne włosy. Sama objęłam go za umięśnione ramiona, kark i zapamiętale oddawałam pocałunki. Wszystko przestało się liczyć, gdy tak staliśmy, spleceni oddając się pocałunkom jakby były ostatnim, co dane nam jest zrobić w życiu. Nigdy nie czułam takiej namiętności z żadnym moim poprzednim partnerem. Same pocałunki z Hadrianem wywoływały u mnie fale gorąca, mój brzuch pełen był motyli zaś myśli skupione jedynie na doznaniach, jakich mi zapewniał jego dotyk. W jednej chwili stałam się bezmyślną istotą, zupełnie zależną od mężczyzny. I to nieodpowiedniego mężczyzny. Gdy to do mnie dotarło, spróbowałam się odsunąć, co spotkało się z cichym mruknięciem Hadriana, które prawdopodobnie było sprzeciwem. Byłam mała, wręcz bezbronna wobec jego potęgi, lecz w najmniejszym stopniu mnie to nie peszyło. Wręcz przeciwnie, co raz śmielej badałam dłońmi jego ciało. W pewnym momencie, Hadrian miał widocznie dość pochylania się i uniósł mnie tak, że nasze twarze znalazły się na jednym poziomie. Oplotłam jego tułów nogami, a on powoli, (co zważywszy na rozmiary domku, nie mogło trwać długo) skierował się do łóżka i położył się tak, abym była na górze. W końcu przestawszy się całować, spojrzeliśmy na siebie oszołomieni. Jego serce pod moimi dłońmi biło równie szybko, co moje własne. Dodało mi to nieco otuchy. Jego ciało było rozpalone, a ja, będąc jedynie w jego koszulce, która w tej pozycji nie zasłaniała nawet części moich nóg, czułam się jak w saunie. Było przyjemnie i gorąco. Czułam, że kapitan pragnie czegoś więcej, lecz zważywszy na nasze stosunki nie byłam nic więcej w stanie mu zapewnić. Wydawał się świetnie to rozumieć i nie naciskał. Delikatnie głaszcząc moje plecy mruknął cicho – Skarbie, wiesz, że to nie może wyjść poza tą chatkę? – Wtulając głową w jego tors przytaknęłam parokrotnie, twierdząco. – Jestem twoim przełożonym, nie powinienem był.. –Zaczął, lecz by nie słuchać rzeczy, z których świetnie zdawałam sobie sprawę, i które w głębi serca wcale mnie nie cieszyły, przycisnęłam swoje usta do jego, rozpoczynając na nowo grę. Lekko się uśmiechając, rzucił prosto w moje wargi – Hej, to było niegrzeczne – i ponownie zaczął delikatnie całować mnie tymi niewiarygodnie miękkimi ustami. Jego jednodniowy zarost delikatnie kuł mnie w policzki, na co specjalnie nie zwracałam uwagi. Smakował wyśmienicie, pachniał zaś jeszcze lepiej. Jego naturalny męski przyjemny zapach, mieszał się z sosnową wonią lasu, oraz przyjemnym zapachem deszczu. Wszystko to wywoływało w moim ciele przyjemne dreszcze.
-Wszystko jest jasne. – Odpowiedziałam cicho, odsuwając usta na zaledwie milimetry od jego uśmiechniętych warg.
Kilka godzin później, gdy burza zmieniła się w zwyczajną ulewę, z powrotem w moich ciuchach zmierzałam w stronę obozu dziewczyn. Leżałam w ramionach Hadriana, lecz nie mogłam spać. Przytłaczało mnie uczucie szczęścia i spełnienia. Mimo że, do niczego więcej niż namiętne pocałunki między nami nie doszło, dawno nie czułam takiej radości. W jego objęciach, nie tylko czułam się szczęśliwa, czułam się jakbym to w nich znalazła spokój, moje miejsce na ziemi. Nie pamiętałam ostatniego razu gdy tak się czułam. Próbując odnaleźć siebie, spotykałam się z różnymi mężczyznami. Dołączałam się do różnych kursów, szkoleń, grup artystycznych. Nawet udział w wojskowym szkoleniu wynikał z mojego ciągłego szukania miejsca, w którym byłabym w pełni sobą, spełniona. I właśnie to uczucie odnalazłam leżąc wtulona w ramiona mojego przełożonego i przyjaciela z dzieciństwa. W zimnej, ciasnej klitce, podczas gdy na zewnątrz panowała wichura, czułam się najszczęśliwszą kobietą na ziemi, która znalazła się tam, gdzie zawsze powinna być.
Zamyślona zbliżałam się do obozu. Będąc tuż przy krawędzi polany, z cienia jednego z drzew wyłoniła się postać. Aż podskoczyłam. To już drugi raz tej nocy, nerwowo stwierdziłam.
- Takie skradanie się powinno być do cholery zakazane.
Cichy śmiech, i głos należały do Karoliny, która zagradzając mi drogę z rękami założonymi na piersiach, powiedziała jedynie – Wiem gdzie i z kim byłaś.
27 komentarzy
onaoan
Pamietasz o nas?
Joan
@onaoan oczywiście, że pamiętam! już, już prawie
Szalonaa
Świetne opowiadanie czekam na ciąg dalszy
Nieznajoma1121
Kiedy pojawi się następna część bo juz długo czekamy i jesteśmy bardzo ciekawi jak potoczą się losy Emilii i Hadriana
Joan
@Nieznajoma1121 dzisiaj się pojawi
Lool
Kiedy możemy się spodziewać czegoś nowego?
NatalieWinter
Bardzo podoba mi się to jak piszesz. I genialnie budujesz napięcie. Czekam na kolejny rozdział. :3
Joan
@NatalieWinter największy komplement gdy komuś podoba się styl pisania także się ciesze
ala1123
Właśnie przeczytałam wszystkie część
Świetne sa czuć że piszesz z pasją, już niemogę doczekać się kolejnej czesci
Joan
@ala1123 jeej miło mi ;3
niezniszczalnaja
Twoje opowiadanie jest na prawdę świetne czytałam każdą część kilka razy i już nie mogę się doczekać kolejnej
Joan
@niezniszczalnaja miło bardzo bardzo mi to słyszeć
niezniszczalnaja
@Joan kiedy następna część?
Joan
@niezniszczalnaja dziś. Za godzinkę może mniej
niezniszczalnaja
@Joan ok czekam z niecierpliwością
monia
świetne! czekam na kolejną
DziecieChaosu
To jest genialne Znęcasz się nad nami urywając w takich momentach :P
Joan
@DziecieChaosu heheh lubię się znęcać
lovegreatstories
Bo - skie! Jesteś straszna kończąc w takim momencie!
sareva
spokojnie wszyscy cię tak uwielbiamy że poczekamy
krasza
Kiedy kolejna część?
jo
Ma sens, wtedy jest natchnienie, najlepsza wena jak dla mnie
jab
Czekam czekam, wchodze co kilka sekund i patrze czy coś nie ma
jo
Ma sens, wtedy jest natchnienie, najlepsza wena jak dla mnie
Joan
@jo na szybko bo ludzie czekają? oj niee ;d trzeba mieć wene i spokój w moim przypadku a nie na czas. ;p
Joan
Próbuje dziewczyny, próbuje coś stworzyć, ale nie wiem czy to ma sens bo na szybko ;p
jo
Bd dzisiaj?
:-*Edyta
jak mogłaś!!!! i teraz przez kilka dni nic?????????? NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Błagam dodaj coś!!! :-*
Martyna
Jak zwykle rewelacja, życzę weny
ANITA
Kocham !
Tessa
Teraz to sobie przesadziłaś Skończyć w takim momencie? No proszę Cię! Uwielbiam to opowiadanie z każdym rozdziałem bardziej i jeżeli mam być z Tobą szczera to żyję nadzieją na to, że zwiększy się częstotliwość dodawania rozdziałów I.. Rybka i Milka hihi Zakochana para.. lalala Naprawdę uszczęśliwił mnie ten rozdział, a teraz czekam na informację o tym, co wie Karolina! Także ten.. nie przedłużając pozdrawiam Cię gorąco i życzę duużo weny
Joan
@Tessa hahah dzięki zapewniłas mi banana na buzi od rana i nawet nie wiesz jak się ciesze ze cie uszczęśliwił ^^
ja
Zakończenie boba. Czekam na kolejną część. Kiedy będzie tak mniej więcej?
sareva
Bardzo ciekawe pisz dalej, matury są nie ważne
Jaga
No i doczekałam się mojego ulubionego opowiadania, ale warto było się troszkę pomęczyć, UWIELBIAM
LoveHaze
Cudowna część, zresztą jak zawsze Kiedy kolejna część?
Joan
@LoveHaze Jutro, jeśli wszystko się uda
:)
Mega,mega i jeszcze raz mega myślę, że inne czytelniczki tak samo jak ja wybaczą tą przerwę
Lool
I znowu kończysz w takim momencie ;p
Joan
@Lool chyba czerpie z tego jakąś psychiczną radość zaczynam rozumieć czemu George RR Martin, każdego uśmierca