Bezczel w mundurze cz. 13

Niczym syn marnotrawny powróciłam ze skruchą.  
Przepraszam, za tak długą przerwę. Nie mam nawet żadnych wymówek.  
Brak czasu, brak weny… można by zgonić chociażby na te dwa powody, gdyby przerwa nie trwała aż tak długo.
Próbowałam to pisać parę razy, ale ta część mnie zablokowała, więc dodaję dzisiaj krótszą licząc, że jeśli zacznę jutro/pojutrze od kolejnej, świeżej, to odzyskam werwę.
Przepraszam szczególnie moich stałych czytelników, którzy domagali się kolejnej części i wielokrotnie sprawdzali czy już jest. Wiem, zawiodłam.
Nie oczekuje, że ponownie wszyscy powrócicie do tej historii, ale chciałabym ją skończyć chociażby dla siebie. A więc do dzieła.  






Zostałam posadzona na twardym krześle w chatce kapitana. Zamroczenie spowodowane drzemką szybko minęło, w ciszy obserwowałam krzątającego się kapitana szukającego czegoś w swoim wojskowym plecaku. Co chwila rzucał mi nerwowe spojrzenia, w końcu napiętym głosem wydusił – Wyjaśnisz mi w końcu, co się właściwie stało?  
Problem w tym, że nie bardzo wiedziałam, co powiedzieć. Kapitan był wściekły i nerwowy i nie miałam pojęcia jak zrelacjonować mu sytuację. W końcu, spokojnie zaczęłam opowiadać mu wydarzenia dzisiejszego poranka. W zasadzie nocy, ponieważ zegar, wiszący nad polowym łóżkiem nie wybił nawet ósmej rano. Szybko nakreśliłam sytuacje, skupiając się na problemie Karoliny, nie zaś na naszej bójce, o której jedynie mruknęłam dwa, trzy słowa. Prawdopodobnie później, tak czy siak poniosę odpowiedzialność za rękoczyny, lecz na chwilę obecną ważniejsza wydała mi się obolała noga dziewczyny.
- Obawiam się, że musisz iść ze mną do obozu. Karolina od samego początku nie przestawała płakać i krzyczeć. Dałam jej kilka tabletek przeciwbólowych, i żel chłodzący, ale nie sądzę, żeby to w czymś pomogło.  
Całego wywodu słuchał przeszukując swoje rzeczy, teraz w końcu znieruchomiał i spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami z malującym się w nich niedowierzaniem.  
- A czy mogę dowiedzieć się, dlaczego twoja twarz jest cała posiniaczona?  
Westchnęłam głęboko, stwierdziwszy, że lepiej żeby dowiedział się ode mnie prawdy, niż od Karoliny wersji podkolorowanej, udzieliłam odpowiedzi– Badając jej nogę usłyszałam kilka uwag, które nie do końca przypadły mi do gustu. Powiedzmy, że nie byłam w stanie pohamować swojej ręki.  
- Uderzyłaś ją? – Spytał zaszokowany.  
-Spoliczkowałam. – Odpowiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Chwile lustrował moją twarz, po czym, co mnie szczerze zaskoczyło – uśmiechnął się krzywo.  
-Proszę proszę szeregowa, ktoś tu pokazuje charakterek. – Powiedziawszy to podszedł do mnie, i klękając przy krześle chwycił delikatnie moją twarz. W pierwszej chwili, myślałam, że zamierza mnie pocałować, co byłoby nieco niezręczne zwarzywszy na moją spuchniętą, rozciętą wargę. Okazało się jednak, że w drugiej ręce trzymał jakąś miksturę, której w pierwszej chwili nie zauważyłam.
- Maść. Przyśpieszy gojenie i odkazi ranę. Nie chciałbym, aby wdało się zakażenie. – Powoli odkręcił wieko i nabrał nieco na palec, po czym zaczął delikatnie wklepywać mi maź w rany. Widząc, że się krzywię uśmiechnął się ponownie – Koteczek pokazał pazurki to teraz musi cierpieć. Przywaliłaś jej, chociaż porządnie?  
- Szczerze powiedziawszy nie. Skupiłam się na ofensywie.  
- Zatem sprowokowałaś bójkę, z której to ty wyszłaś poszkodowana? – Bardziej stwierdził niż spytał, unosząc jedną brew. Zaczęłam się irytować, a skrępowanie wywołane jego delikatnym dotykiem tylko potęgowało moje zdenerwowanie. Prychnęłam i lekko szarpnęłam głową, by uwolnić się od jego dłoni.  
- Przynajmniej obroniłam swoją godność, jeśli to jeszcze coś oznacza.
Hardian spróbował, ponownie dotknąć moją twarz, lecz obróciłam na bok głowę. – Mogę to zrobić sama.  
- Nie, nie możesz. – Stwierdził. – Staram się ci pomóc, więc siedź spokojnie, albo będziesz chodzić z tym siniakami i opuchlizną kilka dni. – Powiedziawszy to ponownie zajął się moją twarzą. Starałam się oddychać równomiernie, ale jego dotyk, zapach, oraz twarz zaledwie kilkanaście centymetrów od mojej, nienajlepiej na mnie wpływały. Najchętniej objęłabym go w tym momencie ramionami za szyję, i zaciągnęła się jego zapachem. Nie wiem czy to proszek do prania, woda po goleniu, czy jego naturalny zapach, ale podobał mi się wręcz za bardzo. W duchu się napominałam, że to mój kapitan, i koniecznie muszę przestać myśleć o nim w ten sposób. Niestety będąc obok niego nie było to łatwe. Zachowując pokerową minę, starałam się wpatrywać się w ścianę widoczną ponad jego ramieniem. Wszystko by nie patrzeć w tą nieznośnie przystojną twarz.  
- Zatem cóż za uwagi, sprowokowały cię do obrony swojej godności?  
- Sprawy osobiste. Zresztą powinniśmy już iść do obozu. Może faktycznie coś nie tak ma z tą nogą….
- Nie zmieniaj tematu. Em, staram się ci pomóc. W twoim interesie jest powiedzieć mi wszystko, bym mógł stanąć w twojej obronie. – Warknął widocznie zirytowany.  
- Z tym, że to były sprawy osobiste.
-Milka…- westchnął. Serce zabiło mi szybciej, lecz nie zamierzałam ustąpić.
-Kapitanie.
Chce mi pomóc czy nie, nie zamierzam mu powtarzać, obozowych plotek. To, że dziewczyny uważają, że jestem jego nową dziwką było wystarczająco poniżające, nie zamierzałam dodatkowo go o tym informować. Tym bardziej, że cała ta gadanina nie była prawdą, a w grę wchodziła nie tylko duma, lecz także kariera kapitana. Szybko postanowiłam schować swoje uczucia, i na piedestale postawić dobro nas obojga.  
Usłyszawszy, zaakcentowany zresztą tytuł, wyraz jego twarzy się zmienił. Obserwowałam to ze ściśniętym sercem. Mięśnie jego szczęki napięły się, a wzrok stał się lodowaty. Szybko dokończył aplikowanie maści, po czym wyprostował się i założywszy ręce na ramiona warknął.  
- Zatem teraz zamierzamy bawić się w tytuły, szeregowa?
-Myślę, że tak będzie najrozsądniej.  
- Boże.. – Westchnął głęboko – nawet nie wyobrażasz sobie, jaka potrafisz być trudna– Powiedziawszy to, skierował się do wyjścia. Otworzywszy drzwi wskazał na nie głową. Zrozumiałam aluzje, i stwierdziłam, że lepiej go bardziej nie irytować.  
Wyszliśmy, zatem z chatki, i zaczęliśmy kierować się do obozu. Cisza między nami nie była napięta, mimo wcześniejszej sprzeczki. Hadrian przytrzymywał mi gałęzie, raz na jakiś czas spoglądając na mnie. Wydawał się dziwnie odległy i zamyślony. Po jakiś pięciu minutach postanowił przerwać ciszę.  
-Postaram się wybronić cię przed dowództwem, ale niczego nie obiecuję. Wszyscy wiedzą, jaka jest Karolina i szczerze powiedziawszy sporo z nią mają kłopotów. Nie mniej, jakikolwiek przejaw agresji jest surowo zakazany wiec szykuj się na najgorsze.

Joan

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1199 słów i 7080 znaków, zaktualizowała 2 gru 2015.

17 komentarzy

 
  • Xoxi

    Znowu znikasz ?

    8 gru 2015

  • fluttershy

    Warto było czekać  :)

    7 gru 2015

  • Wiktor

    Witaj!!!. Już myślałem, że przestałaś pisać to opowiadanie. Troszkę się czekało, ale super, że w końcu jest nowa część. Myślę, że jakoś wena powróci i dalej będziesz pisać to opowiadanie. Pozdrawiam Wiktor

    6 gru 2015

  • kate85

    Pisz prosze

    4 gru 2015

  • Misiaa14

    Kiedy  kolejna?? *-*

    4 gru 2015

  • Joan

    @Misiaa14 dzisiaj zacznę, może nawet skończę :)

    4 gru 2015

  • Misiaa14

    @Joan niee wierzeee !!!! Hmmm a może jeszcze dodasz hah ?? Za ten długi czas oczekiwania  ?? :*

    4 gru 2015

  • Joan

    @Misiaa14 jesli uda mi się skończyć :D ale póki co ciagle jestem w pracy wiec cierpliwości proszę:D

    4 gru 2015

  • ~Nika

    Super!!!! Miałam nadzieje, ze tego tak nie zostawisz i nie zawiodłam się ;) Życzę dużo weny i żebyś nas znowu nie zostawila :)

    4 gru 2015

  • Arailana

    Super! Jestem zachwycona i przekonana, ze werwa z jaką piszesz, pisałaś na pewni wróci. Nie mogę się doczekać dalszych losów bohaterów. <3 dziękuję.

    4 gru 2015

  • Joan

    @Arailana to ja dziękuję :3

    4 gru 2015

  • Justys

    A juz stracilam nadzieje ale jest! :) Jedno z lepszysz opowiadan mam nadzieje ze teraz pojdzie z gorki i beda dalsze :) czekam na nastepne czesci (mam nadzieje ze na dniach bedzie nastepne) i zycze duuuzo weny! Tak trzymaj:* Pozdrawiam

    3 gru 2015

  • Joan

    @Justys aww dzieki :3 również pozdrawiam!

    4 gru 2015

  • Madziaaa

    A za to że tak długo Cie nie było nie może być innego zakończenia niż happy end! :D życze duuuużo weny ;*

    3 gru 2015

  • claire

    Stesknilam sie za nimi :) dobrze że zaczelaś znowu pisać. życzę Ci weny kochana  :kiss:

    3 gru 2015

  • :)

    Super, że jest kolejna część. Życze weny i pozdrawiam ;)

    3 gru 2015

  • ja

    Boze kocham cie, czekam na kolejna czesc xd

    3 gru 2015

  • Malineczka2208

    Bardzo bardzo mi sie podoba ;) Cudowne <3 hehehe mimo ze krotkie,czekam na kolejna czesc ;* Bardzo dobrze ze wrocilas ;) ;*

    3 gru 2015

  • Ona18

    <3

    3 gru 2015

  • Kika

    No i wszystko super. Dobrze sie czyta! Wstawiaj następne :) Bardzo fajnie że  wróciłaś  :rotfl:

    3 gru 2015

  • Joan

    @Kika uff  bałam się że jakość spadła. Dzięki :3 też się cieszę z powrotu :)

    3 gru 2015

  • ANITA

    W końcu... :) no zaje*iste! Teraz dodawaj częściej :)

    3 gru 2015

  • Joan

    @ANITA :D ajaj kapitanie ^^ postaram się :)

    3 gru 2015

  • ANITA

    @Joan no ja mysle bo piszesz doskonale :)

    3 gru 2015

  • Lili797

    Dziękuję że dodałaś kolejną część do tego świetnego opowiadania

    2 gru 2015