Bezczel w mundurze cz.6

(Tak mnie popędzałyście, że rzuciłam wszystko i napisałam kolejną część ;d liczę na komentarze, również krytyczne :))




Cisza wokół nas jakby zgęstniała, a ja stałam jak wmurowana naprzeciw kapitana. Zrobił kilka płynnych kroków i już stał tuż przede mną. Światło księżyca oświetlało jego twarz, zimne niebieskie oczy, wysokie kości policzkowe i wydatne usta. Stał tak, mierząc mnie spojrzeniem i czekając na moją reakcje. Poczułam dziwny ucisk w dole brzucha i to właśnie ten sam ucisk uwolnił mnie z letargu. Szybko stanęłam na baczność i zasalutowałam, ponieważ kapitan w dalszym ciągu był w mundurze. Przemknęło mi przez myśl, że musi być już nieźle po drugiej a on, nadal jest w oficjalnym stroju. W tej samej chwili odezwał się cicho.
-Zechcesz się wytłumaczyć?  
Patrzyłam w jego poważną twarz, i dopadło mnie przeświadczenie, że powinnam powiedzieć mu prawdę. Często zdarzało mi się wpadać kłopoty i ratować mniejszymi lub większymi kłamstwami. Teraz jednak wiedziałam, że to najgorsze, co mogę zrobić. Prawdopodobnie i tak wie lub już jutro dowie się o nocnych harcach jego drużyny, a nie ma sensu pogarszać naszej relacji kolejnym kłamstwem.
- Wracam ze spotkania.  
- Tyle to się domyśliłem sam. Ilu jeszcze tam zostało?
- Jakaś dwudziestka – przyznałam niechętnie.  
-Dobrze, a możesz wyjaśnić, co TY tam robiłaś? – Warknął pochylając się w moją stronę. Zacisnął mocno szczęki, gdy opowiedziałam.
- Obiecałam komuś, że przyjdę.  
- Imię.  
- Słucham? – Nie bardzo zrozumiałam, o co mu chodzi.  
-Podaj mi imię. – Mówił cicho, lecz stanowczo, mierząc mnie lodowatym wzrokiem –imię osoby, której życzenie przekładasz ponad moje rozkazy.  
Nie ważne, jakie miały być konsekwencje, nie darze Przemka niczym poza sympatią, ale nie zamierzałam donosić. Chłopak zwyczajnie chciał się ze mną spotkać, nie zmusił mnie bym tam poszła.  
Milczałam, patrząc mu w oczy. W końcu zirytował się jeszcze bardziej i znów warknął. Ten facet często warczał, lecz było to najlepsze określenie na jego ciche, pełne złości mruknięcia.  
-Więc?
-Kapitanie, obawiam się, że to nie ma znaczenia. Jaka czeka mnie kara? – Przysunął się jeszcze bardziej. W jego oddechu poczułam leciutką woń alkoholu. W jego cichym głosie pobrzmiewała frustracja.  
-Nie rozumiesz? Nie zamierzam cię karać, mam tego dość. Trzymałem się ciebie jak najdalej, byłem jak najbardziej surowy i czy to coś dało? Nie. Los i tak nas znów połączy.  
O czym on do cholery gada? Co to za teksty godne zrozpaczonego romantyka? "Los i tak nas połączy”… w pewien sposób mnie to wręcz rozbawiło. Nie wierzę w los i przeznaczenie. Niezrozumiane, zatem dla mnie było, dlaczego część mnie poczuła jeszcze silniejsze ukucie w podbrzuszu. Byłam… rozczulona tym przejęciem w jego głosie. Nie odsuwając się, patrząc w te oczy, w których tak rzadko jaśniała radość odpowiedziałam, starając się zapanować nad głosem.
- Nie wiem, o czym mówisz. W ogóle, co tu robisz, tak późno? –Stwierdziłam, że dalsza zabawa w tytułowanie nie ma sensu. Był raptem parę lat starszy ode mnie, a temat rozmowy odbiegał od spraw służbowych. Nie odpowiadał i zamilkł patrząc w niebo. W takich chwilach zdawał się być młodszy, mniej niedostępny, wręcz bezbronny. – Hadrianie?
- Jutro zaczyna się wasz sprawdzian.- Powiedział w końcu. – Wieczorem musisz przyjść założyć meldunek, wtedy porozmawiamy.
- Jak to jutro? –Prychnęłam. – Przecież dopiero dziś byliśmy poznać teren. Poza tym, co ze szkoleniem? – Rzuciłam zirytowana. Nie sądzę by kłamał, ale pułkownik jasno mówił, że wyjazd ma odbyć się za tydzień.
- Dowództwo stwierdziło, ze skoro tak dobrze się bawicie, powinni jak najszybciej zwiększyć nacisk. Nie potrzebujemy bandy młodzieży, której jedynie popijawy w głowie. – Rzucił z wyrzutem. Po chwili ciszy, podczas której próbowałam zaakceptować fakt, że już jutro ja i kilkanaście innych dziewczyn będziemy musiały poradzić sobie tydzień w lesie, bez sprzętu do biwakowania, dodał – próbowałem przekonać ich by dali wam jeszcze chociaż kilka dni.  
- Damy sobie radę. W sumie, co w tym takiego ciężkiego. Rozbić obóz, i wypełnić kilka zadań – rzuciłam z większym optymizmem niż odczuwałam. – Czy to, dlatego tu przyszedłeś?
- Nie, Milka.. Nie. Powodzenia jutro. – I już zaczął się oddalać. Pieprzyć szkolenie, o co chodzi Hadrianowi? Szedł wyprostowany, lecz napięcie w jego umięśnionych plecach i barkach zdradzało, że nie jest w najlepszym nastroju. Miałam ochotę pobiec za nim, przytulić, zrobić cokolwiek by go pocieszyć jakakolwiek była przyczyna jego zachowania. Wiedziałam jednak, że nie mogę. Takie zachowanie nie obyłoby się bez konsekwencji. Gdyby ktokolwiek nas zobaczył.. Poza tym nie wiedziałam czy sam tego by chciał. Wróciłam do domku, dziewczyny już spały. Ucieszyło mnie to, bo nie miałam ochoty na rozmowy. Przemywając twarz, przed oczami stanęła mi twarz kapitana, i jedno słowo. "Milka”.  
Nikt tak do mnie nie mówił od lat. Jedynie w dzieciństwie, rodzina i najlepsi przyjaciele tak do mnie mówili. Lecz przestali, gdy zdali sobie sprawę, że jedynie tym zwrotem przypominają mi o przyjacielu, który wraz z rodzicami przeprowadził się za granice. Ponoć bardzo to przeżyłam. Miałam wtedy raptem parę lat, a on niewiele więcej. Milka… czy możliwe, że kapitan…? Postanowiłam rozstrzygnąć to, kiedy indziej. Za dużo, za dużo kłopotów miałam na chwilę obecną.  

Następnego dnia, dziewczyny nic nie podejrzewając śmiały się i szykowały na śniadanie i zbiórkę.  
Miny im zrzedły dopiero, gdy ustawione w równym rzędzie zmierzone jak zawsze chłodnym spojrzeniem kapitana usłyszały jego władczy głos oznajmiający, że jadą kilka dni biwakować w lesie.
Za kapitanem również w rzędzie ustawione były plecaki, do których przyczepione były śpiwory. Chociaż tyle.  
-W plecakach znajdziecie wszystko, czego potrzebujecie. Wody macie zaledwie dzienną rację, więc lepiej poszukajcie sposobu, by się w nią zaopatrywać.  
- Ale jak to.. Kapitanie, nie jedzie pan z nami? – Spytała, zalotnie uśmiechając się Karolina. Co raz ciężej było mi ją znosić, tym bardziej, że Hadrian również odpowiedział uśmiechem.  
-Nie szeregowa, jedziecie same. Waszym zadaniem na dziś jest znaleźć miejsce na obóz, rozbicie go i jak wspominałem, przyda wam się woda. Na jutro macie już listę rzeczy do zrobienia. – Mówiąc to zrobił kilka kroków w przód i podał mi grubą, zaklejoną kopertę. Patrzył mi przy tym w oczy. W tym momencie nie był w niczym podobny do Hadriana. Walony pokerzysta. Raz kapitan, raz Hadrian.
- Zadania macie wykonać jak najlepiej i jak najszybciej. Raz na kilka dni ktoś z dowództwa przyjedzie do was na kontrolę. W plecakach znajduje się lokalizator by ułatwić nam odnalezienie was. Wszystko jasne? –Spytał, lecz żadna mu nie odpowiedziała. Były zszokowane, niektóre nadal męczył poranny kac i nie do końca wiedziały, co się dzieje. Rzucił nieco mocniejszym głosem, tonem nieznoszącym sprzeciwu. – Pytałem czy wszystko jasne?
Odpowiedziały mu zrezygnowane głosy. W końcu Maria się wyrwała i zadała pytanie, które pewnie nurtowało większość dziewczyn.  
-Kapitanie, czy to rodzaj kary?  
-Wyjazd ten był zaplanowany od dawna. Ma pokazać nam jak radzicie sobie w sytuacjach stresowych, jak działacie zespołowo i wasze umiejętności przetrwania. Wasze zachowanie jednak go przyspieszyło. To wszystko. Każda po jednym plecaku, i do busa. – Gdy ruszałam za marudzącymi dziewczynami, zerknęłam na kapitana, który jak się okazało śledził moje ruchy. Posłał mi porozumiewawcze spojrzenie, po czym uniósł brew i się uśmiechnął z drwiną. Jego postawa zdawała się mówić "powodzenia z nimi”. Uniosłam wysoko głowę, ale w głowie cały czas rozbrzmiewało mi to zdrobnienie. " Milka” Czy to możliwe, aby Hadrian nie był mi obcy?

Joan

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1416 słów i 8175 znaków.

12 komentarze

 
  • monia

    extra! czekam na następną :)

    3 maj 2015

  • ola24

    Kiedy kolejna część? ?????

    3 maj 2015

  • Joan

    @ola24 Zależy ile dziś napiszę. Ale raczej jutro. ;p

    3 maj 2015

  • xxola

    Dawaj następną :-)

    3 maj 2015

  • steffcia

    ****:)

    3 maj 2015

  • nk

    Czekam na następną część... <3  :kiss:

    2 maj 2015

  • nk

    Czekam na następną część... <3  :kiss:

    2 maj 2015

  • Paulaa

    Fantastyczne! Kiedy możemy spodziewać się kolejnej części? ;)

    2 maj 2015

  • Joan

    @Paulaa Nie wiem, w poniedziałek może? w najbliższym tygodniu będę trochę rzadziej dodwać, wybaczcie i nie zjedzcie mnie za to ;d

    3 maj 2015

  • Error404

    Czytałem nie tak dawno książki Marcina Ciszewskiego pt. "1939 dot com dot pl"
    oraz kontynuację "1944 dot waw dot pl" , historia Nancy i Jerzego Grobickiego zrobiły na mnie ogromne wrażenie :) Lubię tematykę wojskową a w szczególności gdy jest tam też wpleciony wątek miłosny :D Ciekawe jak TY dalej "pociągniesz" to opowiadanie ? :) Powodzenia życzę !  :hi:  
    (Tytuły książek są nieco przekłamane ze względu na popieprzone zasady pisania komentarzy na tym portalu) :D

    2 maj 2015

  • Joan

    @Error404 Jak ja pociągnę to opowiadanie..  to sie wszystko okaże ;d  Czasami mam wrażenie, że to się pisze samo bez mojego wpływu :D A książki może zobaczę! Wojna i tematyka wojskowa dodaje smaku i niebezpieczeństwa do opowieści miłosnych <3

    3 maj 2015

  • Ginger

    Dalej!!!

    2 maj 2015

  • dilerrka

    wiecej,wiecej!

    2 maj 2015

  • Joan

    @dilerrka hahah powiedziała ta, na której kontynuacje czekam niecierpliwie ;d

    2 maj 2015

  • Trytytka

    @Joan No właśnie !!!  :devil:

    2 maj 2015

  • Martyna

    Wciąga, już nie mogę się doczekać kolejnej części :)

    2 maj 2015

  • DziecieChaosu

    Naprawdę wciągające :D ciekawe co jej powie jak przyjdzie złożyć meldunek :D czekam na ciąg dalszy :D

    2 maj 2015