Chutor Bohuna cz.13

Chutor Bohuna cz.13- Dajże, przecie pomogę — powiedział Jurko, zjawiając się niespodziewanie przy dźwigającej ciężki cebrzyk pełen wody Paulinie, która zaskoczona jego nagłym zjawieniem się u swego boku, pisnęła głośno i byłaby wylała na siebie całą zawartość wiaderka, gdyby Bohun nie zdołał go przytrzymać. - Po cóż dźwigasz, kedy wystarczy zawołać, a z pomocą wszelaką przybędę?
- A bo to przecie daleko od studni mam? - uśmiechnęła się do niego delikatnie, zdoławszy już opanować drżenie rąk. Przecie to ze dwa kroki.
- Zdaje mi się, że cokolwiek więcej, a i ciężko, a tyś rada zapewne by była, nie oblać się — zauważył, wlewając jej tę wodę do naszykowanej kawałek dalej balii. - Przepierkę czynisz?
- Prawda, więc zatem dajże mi koszulę swą i ją wyczyszczę. Nie godzi się przecie, byś po wsi czy obejściu z plamami ziemi na odziewku paradował. Cóże tyś czynił, żeś w takim nieładzie? - zainteresowała się.
- Drewno żem rąbał za chałupą, coby było czym w palenisku grzać, jeno trawa wciąż po ulewie zmoczona i noga się omsknęła — wyjaśnił prędko. Na jego słowa dziewczyna parsknęła niepowstrzymanym śmiechem, a i jemu już po chwili twarz widocznie się rozpogodziła, gdy zrozumiał, że Paulina nie z niego szydzi, jeno z zabawnej sytuacji. - Lecz przepierkę i ja sam gotów uczynić, przecie to się nie godzi, byś mi usługiwała. W stepie to nie rad takoż czyniłem i żadnej ujmy na honorze nie odczułem.
- Kedyś jeszcze z batem byś nade mną stał i pilnował, bym prała starannie — zauważyła w miarę pogodnie, biorąc się za pranie. Klęknął przy niej i nie bacząc na zimną wodę, czy mydliny, wziął jej drobne dłonie w swoje. Wstrzymała natychmiast oddech, ale gdy spojrzała mu w oczy, dostrzegła w nich tylko troskę.
- Paulinko — powiedział łagodnie. - Na kolanach do najbliższego klasztoru przejdę, jeno by ów hańbę zmyć.
- Jurko, przestań, widzisz przecie, żem na cię niezagniewana.
- Dobrze — kiwnął głową i puścił ją, wycierając dłonie w obszerne szarawary. - Kedy przepierkę skończym — mruknął, ściągając koszulę — w siodła siądziem i o zmierzchu w step pojedziem galopem. Tedy po powrocie i strawa milej smakować będzie, a do snu się kładąc, kaganka zbyt długo palić nie trza będzie.
Zarumieniła się nieco, słysząc jego słowa i odpowiedziała prędko, w nieco wyzywający sposób.
- Rzeknij mi, waćpan jedno... Tyś zwyczajem swech ludzi niewiastę bezbronną radyś podglądać zatem?
- Paulino miła! - oburzył się. - Niech mnie Panienka broni, bym coś takego, uczynić miał! Za potrzebą wyjść żem musiał, to i pod drzwiami twemi światło widział... Rzeknij, spać ci źle tu z nami?
- Czy źle nie znaju, lecz może to jakie karanie boskie, czy co? Spać trudno, bo i co oczy zamknę, mary senne straszliwe umysł nawiedzają, więc lękam się sypiać — wyznała, zapamiętale spierając ślady ziemi z jasnej koszuli Jurka.
- A czemuż to prawisz o karze?
- Bom ja przecie wdowa, a pośród mężczyzn żyję — wyznała, znów się rumieniąc. - Może i winnam do klasztoru powrócić, gdzie me miejsce? Przeciem Panience służbę ślubowała...
- Prawda, ślubowałaś, lecz z musu, ni z chęci.
- A skąd ci to wiedzieć, Jurko?
- Boś dawno temu prawiła, że jeno z miłości za męża jakego pójdziesz. Nie dane ci to było, kto inny za cię zdecydował niemiło, lecz słowo jedno jeno rzeknij, że tyś rada jakego chłopa dobrego za mąż pójść, tedy znajdziem odpowiedniego i weselisko godne sprawimy.
- Ah, Jurko! - spojrzała na niego wręcz przerażona. - Nie, nie wolno ci tak prawić. Ja wdowa i po ślubach zakonnych, gdzie ja bym za mąż iść miała? Przecie to żaden nawet nie zechce, bo i porodzić dziecięcia niezdolna i pohańbiona tyle...
- A ja ci rzeczę, Paulino, że i pośród wdowców nie jeden zapewne znalazłby się taki, któremu jeno kobieta w domu miła by była. Bo to i dziewki w połogu do Panienki nie odchodzą, dziecięcia z mężami nie ostawiając? Takim byś i ty pomogła i oni tobie zapewne, opiekować byś się kim miała tedy.
- Marzenia to sennie nie godne, by w sercu je gościć, Jurko.
- Ja żem dawno temu, gdzie słyszał, jak baby prawiły, że Panienka najbardziej rada, kedy niewiasta w dom rada mieszkać. Tyś rada pójść za jakego męża, tedy i ja rad szczęściem twem będę, ma pani.
- A toś serce swe jako i odmienił, skoroś prawił nie tak dawno, żeś osobę mną umiłował? - zapytała zaskoczona jego słowami. Pokręcił stanowczo głową.
- Nie, serca mego pani. Nie odmieniłem myśli ni miłowania, jeno pojmuję tera żem krzywdę czynił wielką, do miłowania Halszkę przymuszając. A tyś mi droższa, niźli kniaziówna, tedy ustąpię, kedy rzeczesz o ślubowaniu z innem, by przykrości nie czynić twej osobie. Miłowanie w sercu zatrzymam i jeno rozmyślać o twych licach zacnych w samotności będę.
- Złagodniałeś, panie — powiedziała spokojnie, strzepując koszulę i rozwieszając ją na sznurze kawałek dalej. - Gdybym nie pamiętała, kogom wtedy pod dach podjęła, powiedziałaby, żeś szlachcic znamienity, panie, ni rozbójnik o znamienitej sławie.
- Tedy żem jeno nienawiścią żył, pani. Pycha i boleść w sercu mem była, a winnym był dziewkę w spokoju ostawić i dać jej żyć takoż, jako chciała. Może tedy głupca takego by umiłowała.
- Tyś przecie nie głupi, Jurko — powiedziała spokojnie, wycierając ręce o skraj spódnicy. - Jeno miłować żeś pragnął nieco zbyt mocno, a kedy odrzucenie żeś odczuł, rozumowanie żeś precz odesłał z głowy.
- Być i tak może, jako prawisz, Paulino. Tera jeno uśmiech na twech licach gości, a i mnie w sercu lżej, boś taka piękna jak jutrzenki brzask.
- Jurko! - krzyknęła, uśmiechając się. - Zaprawdę, a cóż ty za dyrdymały prawisz!... Ale prawda to, że i ja bardziej rada tu, pośród Kozaków, z tobą pod dachem jednym mieszkać... A kedyś mogiłkę sprawił, umysł jakby jaśniejszy i serce krwawić przestało. O dziecięciu nie zapomnę, przecie pierwsze me było i choć na rękach jeno chwil kilka tuliłam jego ciałko zmarłe, miłowanie takie czułam, jakby i lat osiemdziesiąt przy boku mym żyło — powiedziała cicho, a głos się jej lekko załamał. - Może ono gdzie szczęśliwe, że padół ten opuściło, że żyć mu pośród bólu nie przyszło... Choćby i nie w niebie być tera miało, modlić się będę o radość dla niego.
- A czemuż to prawisz, że nie w niebie? Bo martwe zrodziłaś? - zapytał łagodnie, ostrożnie biorąc ją w objęcia. Tym razem nie zaprotestowała, a w odpowiedzi jedynie skinęła nieznacznie głową. - Świat ja zjeździłem wielki i nie raz jeden słyszał po ludach różnych, że dziecięcia takie, co to świat nasz przedwcześnie opuszczają, specjalne miejsce u Panienki mają... One bez grzechu i tam z Nią wielce rade. Myśl ty o tym... Gdybym ja mógł tylko czas odwrócić, pilnował bym, byś porodziła i szczęścia jako matka zaznała. Nigdym wcześniej rozpaczy takej nie widział i znieść nie mogę, że to rodacy moi krzywdę ci wielką uczynili...
- Wiem, Jurko. Tyś dobry człek i ja bym rada była znów miłować... Jeno lęk ogromny w mem sercu mieszka — wyznała, patrząc na niego przepraszająco.
- A czegoż ty się lękasz, najmilsza?
- Że ja w łożnicy z mężem niezdolna... - powiedziała tak cicho, że musiał naprawdę wytężyć słuch, by w ogóle ją usłyszeć.
-Paulinko, najmilsza... Słowo jeno rzeknij, a w łożu palcem nie tknę. Przecie to i kedy spozierać na twe lico cudne, to radość wielka serce ogrzewa. Każesz iść precz, pójdę. Majątek swój u twech stóp ułożę, konia batogiem zdzielę i w step pójdę, jeno byś patrzeć na mnie nie musiała, jeśli się mne lękasz... Rzeknij jeno słowo — klęknął przed nią.
- Na Litwę powieziesz?
- Na Litwę? Czemuż?
- Powieziesz?
W pierwszym odruchu chciał odmówić, lecz widząc jej wzrok błagalny, na moment tylko usta zacisnął, a potem głową skinął.
- Powiozę. O glejt do króla pisać każę, a choćby i potem na pal bić mieli, pójdę, byś ty radości zaznała.
- Na pal? - spojrzała na niego przestraszona.
- Bom ja przecie rozbójnik. Brać kozacka mi miła, jam pułkownik kozacki, człek Chmielnickiego. Lachów żem bił...
- Ah, nie, nie, nie mówże tak, Jurko, zaklinam cię! - opadła przy nim na kolana, biorąc jego dłonie w swoje. - O łaskę dla cię uproszę, jeno ostań tu. Tu ze mną, tedy tu lepiej.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii historia i miłosne, użyła 1636 słów i 8631 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Palmer

    Jest to FanFiction, więc nie bój się naginać rzeczywistości(obecność magi czy zjaw), historii czy też trzymania filmowego kanonu. Znam opowiadania, które zmieniały totalnie filmową fabułę i wychodziły z tego wspaniałe rzeczy ;)

    26 sie 2023

  • Użytkownik elenawest

    @Palmer dzięki, naprawdę chętnie skorzystam z Twoich rad :⁠-⁠D

    26 sie 2023

  • Użytkownik shakadap

    Brawo! Świetnie napisane.
    Pozdrawiam i powodzenia.

    23 sie 2023

  • Użytkownik elenawest

    @shakadap dziękuję bardzo ❤️

    23 sie 2023