W pierwszej grupie społeczeństw nie widać niepełnosprawnych (ponieważ nie są w stanie wyjść z własnego mieszkania - jak ja), natomiast w drugiej grupie społeczeństw nie widać niepełnosprawnych, bo wtopili się w tłum, kontakty z nimi stały się tak częste, że nie zauważa się już ludzi niepełnosprawnych, ale po prostu… ludzi. Odpowiada za to niedostosowana infrastruktura, brak rozwiązań w tym zakresie i dobrej woli, aby to zmienić - jak u mnie. Spotykam w życiu wielu utrudnień. Te najbardziej podstawowe wiążą się najczęściej z wykonywaniem czynności codziennego życia. Każda osoba niepełnosprawna jest świadoma na ile ją stać i jak wiele może zrobić sama, a kiedy musi poprosić o pomoc. Dlatego nigdy nie zakładam, że sama czegoś nie zrobię, nie wykluczam z działań. Jeżeli nie mogę sobie poradzić - Mama zawsze jest obok. Nie zdajecie sobie najmniejszej sprawy ile Ona dla mnie zrobiła, ile dla mnie poświęciła i poświęca nadal. Gdy nie mogę wyjść ani wejść do pokoju - zawsze jest obok. Gdy nie mogę swobodnie i bezpiecznie poruszać się po domu - zawsze jest obok. Gdy wszystko jest za wysoko - zawsze jest obok, by podać. Gdy nie mogę korzystać z urządzeń i sprzętów niezbędnych do życia - zawsze jest obok. Gdy w swoim pokoju czuje się odilozowana, nie mam możliwość nawiązania kontaktów z rówieśnikami - zawsze jest obok, by powiedzieć dobre słowo. Mamy bliskość i obecność sprawia, że, jestem osobą wesołą i otwartą. Ma pozytywny wpływ na charakter, spojrzenie na świat i nastrój.
Ma w sobie tyle determinacji, że miłość każe jej wziąć na swoje barki wszystkie moje problemy, aż przytłoczyłby ją ciężar, mimo, że czasem szlag człowieka trafia. Nie żyła dla siebie - żyła dla mnie. Czuję się z tym fatalnie. Każdy krok rozważała pod kątem głównie moich korzyści, wahała się, odwlekała decyzje, aby wybrać najkorzystniejszą opcję. Wszystko rozpatrywała (i robi to nadal) pod kątem szeroko rozumianej opieki nade mną w niedalekiej przyszłości, także nieuniknionej finansowej.
Są dni kiedy zazwyczaj czuje się samotna, lecz dzięki Mamie mogę podzielić się swoimi uczuciami. Potrzeba komunikowania występuje u każdego z nas. Mnie - osobie niepełnosprawnej dodaje pewności siebie, bo każdy czuje się pewniej, gdy ma z kim porozmawiać, a gdy nikt nie zwraca na niego uwagi, czuje się osamotniony.
Żyjemy dobrym, radosnym życiem, nawet jeśli nie wszystko idzie tak jak trzeba. Dajemy sobie razem z Mamą wzajemne oparcie i jest to cudowne, mocne doświadczenie. Kiedy trzeba, możemy odpuścić. Bywa, że jest to jedyne wyjście. Słowo "Mama" stało się dla mnie najpiękniejszym słowem. Ja uświadomię to sobie wtedy, kiedy sama zostanę Matką. Nabierze ono dla mnie jeszcze większego, głębszego znaczenia. Jestem wdzięczna losowi, że dał mi taką Matkę - dla której staram się być dobrą córką - chcę kiedyś poczuć to, co czuje Mama obchodząc swój pierwszy Dzień Mamy - szczęście, radość, wdzięczność i ogromną miłość, nieporównywalną z żadną inną. Dla mnie relacja Matka - Córka jest jedną z piękniejszych jakie mam w swoim życiu. Mojej Mamie dziękuję za wszystko, za każdą chwilę jaką mi poświęca, za każdą ciepłą myśl, którą zawsze telepatycznie czuję, za każde słowo, gest, uśmiech czy łzę.
W obecnej sytuacji tak naprawdę mam jeszcze więcej, bardziej wartościowych osób wokół. Problem leży we mnie. Mam dużego stracha przed odrzuceniem. Znam to doskonale. Boję się spróbować. Chciałabym, żeby wszystko się udało, żeby wszystko poszło po mojej myśli. Pragnę jakiegoś bliższego kontaktu z jakąś osobą, chociażby dłuższej rozmowy. Ale nadal czegoś się obawiam. Nadal nie zrobię tego pierwszego kroku. Nie posunę się do przodu, bo boję się konsekwencji. Jestem słaba i nie doceniam siebie. Nie wiem do końca co mnie czeka. Ta niewiedza irytuje i pozbawia mnie najpiękniejszych momentów, które mogą mnie czekać. Codziennie rozmyślam nad tym, co ktoś sobie pomyśli, co się będzie działo, kiedy już się nie uda i jak będę postrzegana. Po cholerę mi to? Muszę się porządnie zastanowić co tak naprawdę mam do stracenia. Trzeba brać los w swoje ręce, nim będzie za późno. Tylu ludziom chciałabym powiedzieć prawdę jaką czuję, ale jestem zbyt mało odważna. To jest właśnie mój problem. Czasem tak się zastanawiam... Ludzie śmieją się ze mnie, bo jestem inna, a ja śmieję się z nich, bo wszyscy są tacy sami. Ale mi to nie przeszkadza. Inna nie znaczy gorsza. W pełni dostrzegłam osoby, na które mogę liczyć na pomoc i wsparcie.
Czym jest dla mnie życie? Życie... Jedną wielką męczarnią. Po co żyję? Nie wiem... Może po to, by znów ''ktoś” mnie mocniej zranił niż ostatnio.
Życie jest po to, aby móc cieszyć się nim, by znaleźć pewną równowagę, mieć wszystkiego po trochu. Życie to dążenie do doskonałości, to wstęp do tego, co czeka nas potem, to męka, to szczęście, to wszystko i nic. Mówisz, że ciężko po wielu próbach samobójczych, widocznie wzięłaś za dużo do plecaka na drogę, drogę życia, ale przecież możesz komuś coś oddać z plecaka, żeby było ci lżej. Pamiętaj, że ta droga jest pełna ludzi, tylko zdejmij czarne okulary i zauważ słońce, które pali twarz, gwiazdy, które pięknie świecą, liście, które spadają z drzew, piasek po którym chodzimy w lato, czy w końcu kaleka bez ręki i nogi, cieszący się każdym grosikiem i czerpiący z życia garściami tak jak umie najlepiej.
Prawdziwy rozwój jest wtedy, kiedy dostrzegamy pewne sprawy w inny sposób niż przeciętni ludzie. Życie nauczyło mnie, że mamy wiele aspektów, nie ma ludzi miłych i niemiłych, każdy bywa miły i bywa niemiły. Nie ma osób głośnych i cichych, pewnych siebie i nieśmiałych. Głupich i mądrych. To zależy od sytuacji jak się zachowujemy.
Dlatego drogi czytelniku, doceniaj każdy dzień i myśl, że życie jest niepowtarzalne i trzeba je jak najlepiej wykorzystać. Po prostu żyj, a resztę olewaj. Nie mówię też żeby ciągle coś zmieniać na siłę, ale żeby się po prostu tego nie bać, bo uważam, że zmiany zawsze wychodzą na dobre, czegoś uczą. Zachowaj swoją autentyczność, zawsze żyj w teraźniejszości - każde zakłamanie nadchodzi z przeszłości albo z przyszłości. To co przeszło - minęło, nie przejmuj się tym. I nie dźwigaj tego jak piętno; inaczej nigdy ci to nie pozwoli być prawdziwym w teraźniejszości. A co jeszcze nie nadeszło - nie zdarzyło się, nie przejmuj się niepotrzebnie przyszłością; inaczej wejdzie ona do twojej teraźniejszości i zniszczy ją. Bądź prawdziwym w teraźniejszości, a wtedy będziesz autentyczny. Być tu i teraz, znaczy być autentycznym.
3 komentarze
meme
gratuluje... ktoś kiedyś... dawno temu... powiedział mi, by korzystać w pełni z każdego dnia, bo nie wiadomo co będzie jutro... banalne, znane... ale gdy słyszy się to z ust, kto wie czym jest wartość życia - działa jak ostrze. I jest wyjątkowe- gdyż akurat o nim chce się o nim już zawsze pamiętać. W pogoni codziennej jednak nie jest to proste - za często z czasem pochylamy głowę, by patrzeć w chodnik.... a może.. oprócz tego Co ktoś powiedział, ważne jest KTO to zrobił...?
Lils
Bardzo ładnie piszesz, co juz dawno temu Ci powiedzialam. Co plynace ze szczerego serca, jest najpiekniejsze.
Można brać przyklad- niewielu ludzi potrafi docenić swoja własną Mamę. Osobę, która chce dla nas jak najlepiej.
Ludzie są ludźmi. Pozwolisz raz, zrobią to poraz drugi bez wahania. Taki ludzki mechanizm. Zgnębią, gdy tylko zauważą Twoją podatność..
Nie ma jednak sytuacji bez wyjścia. Ponoć.
Najważniejsze to potrafić się odnaleźć w życiu. I tego Ci życzę, Autorko.
Piękny wpis.
nienasycona
Muszę wstać za trzy godziny, jeszcze się nie położyłam, ale muszę skomentować Twój felieton. Po pierwsze- to jest felieton! I do tego napisany tak, że czytanie było rozkoszą. Pięknie, z sensem. Jest jeden błąd składniowy i brakuje niewielu przecinków, ale poza tym jest doskonale. Piszesz tak ładnie i tak mądrze, że jestem urzeczona. Jeśli chodzi o treść... ja wierzę w przeznaczenie, ufam, że wszystko jest po coś, ma jakiś cel i ma nas czegoś nauczyć. Nikt do końca siebie nie zna. Gdyby kiedyś ktoś powiedział, że pozwolę się komuś uderzyć, to bym go wyśmiała. Pozwoliłam. Miałam półroczny okres, kiedy dostawałam trzęsawki, gdy miałam wyjść z domu. Ale wiele mnie to doświadczenie nauczyło i cieszę się, że miało miejsce. Przyjaciele... nie używam tego słowa w stosunku do nikogo. Nigdy. Dla mnie jest niczym zaklęcie, którego nigdy nie należy wypowiadać. Ale mam dziesięciu niespokrewnionych ze mną facetów, dla których jestem gotowa na absolutnie każde poświęcenie. To działa w obie strony. Siedmiu jest ze mną od wielu lat. Trzech poznałam na lolu. Nieśmiałość i niewiara w siebie... nikomu nie są obce i doskonale znam oba te uczucia. Twoja sytuacja... nie będę udawała, że wiem, o czym piszesz. Nie wiem. Mam w sobie nadmiar empatii, ale jestem przekonana, że nie potrafię sobie tego wyobrazić nawet w niewielkim stopniu, lecz spójrz na to, co napisałaś o Mamie. Ja moją lubię na odległość, po piętnastu minutach przebywania z nią, moja irytacja sięga zenitu. To, o czym piszesz jest bezcenne. Bliskie osoby? Znajdą się, wierz mi. I nawet facet się przypałęta. Przekonasz się. Idę się umyć i położyć, bo jutro bardzo będzie mi potrzebny mój mózg, ale powtórzę- uwiodłaś mnie tym tekstem. Nie umiem pocieszać, nie umiem się użalać nad kimś, więc tego ode mnie nie doświadczysz, ale masz moje najszczersze uznanie za ten tekst. Kłaniam się nisko
Jasmin
@nienasycona Tak, to jest ten moment, w którym nie wiem co mam powiedzieć. Nie chcę też, by co poniektórzy myśleli, że wpajam sobie to, że mam najgorzej. A wiem, że nie. Są po prostu takie osoby, które są na tyle silni, że nie wylewają swych uczuć na zewnątrz. Każdy z osobna robi to w swój sprawdzony sposób, ja swój poniekąd znalazłam - przerzucanie wszystkich emocji na klawiaturę. Ktoś mi kiedyś powiedział: ''Jesteś dziś wrakiem, a jutro możesz wypłynąć na pełne morze.'' Nie wiem jak się zachować. Mam powiedzieć " Dziękuje" wydaje mi się jakieś zbyt pewne siebie, milczenie? Niezręczne. Nie wiem, zawszę się gubię, średnio mi to wychodzi. Więc po prostu powiem - prosto, bez owijania w bawełnę - że oczekiwałam Twojego komentarza, i bardzo sobie go cenię.
nienasycona
@Jasmin , nie masz za co dziękować, moim zdaniem to najlepszy felieton na tej stronie