Nikt nie dostaje drugiej szansy

Nikt nie dostaje drugiej szansyNikt nie dostaje drugiej szansy!

No, prawie nikt.

Dwadzieścia cztery lata temu słuchałem wyznania dziewczyny, która weszła na dach dziesięciopiętrowego bloku przy ulicy Pelczara w Rzeszowie. Podeszła do zachodniej krawędzi.
I uczyniła ten ostatni krok.

Pamiętam ten dzień. Chyba nawet była jakaś wzmianka w mediach.

W to bajkowe popołudnie dzielnicę Nowe Miasto nawiedziła piękna, letnia pogoda. Sielanka.
Tego popołudnia chciałem spędzić czas po pracy na plantach.

Ale ta dziewczyna miała na to popołudnie inne plany.

Wiem, i Ty to wiesz, że ludzie w kokonie beznadziei nie dostrzegają światła. To nie ich wina.
Jak się domyślasz, dziewczyna przeżyła (skoro rozmawialiśmy po fakcie ;)). Nie pytaj o detale, bo one są nieistotne. Nie zdradzę ich – potrafię być dyskretny, nawet po dekadach. W skrócie – to było szczęście w nieszczęściu.

Jakiś czas później, gdy doszła do siebie – wyznała mi coś. A mogła to zrobić tylko dlatego, że nie interesowałem się ciekawostkami. Interesowałem się JEJ przeżyciem. Nią. Ta moja nienachalna cisza uszyta z intencji troski okazała się wytrychem. Otworzyła się.

Był początek września.

– Paweł – zaczęła – zanim zeskoczyłam, marzyłam wyłącznie o tym, by to zrobić. By zakończyć moje nędzne życie.

– A później? – zapytałem, chociaż domyślałem się odpowiedzi.

– W momencie, w którym nie mogłam się cofnąć – zaczęła powoli wyznanie, gryząc łodygę wyrwanej trawy – w chwili, gdy straciłam podparcie i runęłam w przepaść… Ten moment, ten ułamek sekundy, w którym uświadomiłam sobie, że nie ma powrotu… i że spadnę. Zginę… Świadomość, że nie mogę się przechylić nad krawędź dachu… Postawić na nim stopy – zamilkła na moment, a jej oczy zaszkliły się od pewnikiem niesionych wiatrem pyłków traw ze strony Wisłoka. – Wiesz… wtedy, gdy miałam pod sobą przepaść, jedyne o czym marzyłam, to cofnąć czas. Wrócić wskazówki zegara życia, by nigdy tego kroku nie uczynić. Zanim skoczyłam, niczego tak nie pragnęłam, jak rzucić się w dół. Gdy zrobiłam ten ostatni krok, o niczym nie marzyłam bardziej, jak żyć. Gdy spadałam, wiedziałam, że umrę. Gdy dotarło do mnie, że trzydzieści metrów niżej, na chodniku, zakończę swoją wędrówkę i już nigdy nie posmakuję jabłek (ona uwielbiała jabłka), zapragnęłam żyć najbardziej na świecie. Chciałam rozpocząć je na nowo. Gdy spadałam, oddałabym życie, by znów poczuć, że żyję. W obliczu końca, Paweł, niczego tak nie pragnęłam, jak ŻYĆ. Rozpacz, która pchnęła mnie nad krawędź była niczym wobec rozpaczy z tego, że niczego już nigdy nie poczuję. Ale wiedziałam, że za chwilę umrę.


(Tak, to było w czasach, gdy depresja nie była uznawana za chorobę, a za rozlazłe lenistwo, przewrażliwienie i melancholię).


Czasu cofnąć się nie da.

Ale na szczęście nieliczni dostają jednak drugą szansę od losu.


Jakiś czas później straciłem kontakt z tą dziewczyną. Życie. Bywa.

Ale wierz mi, że do końca życia zapamiętam jej minę i błogość, gdy wgryzała się w kolejne soczyste jabłko. Cudownie siorbała sok z rozgryzionego owocu.

Był początek września. Siedzieliśmy na betonowej, spękanej cembrowinie nieczynnej fontanny na plantach. I rozmawialiśmy.

A ona… Żyła.

Wiatr rozwiewał jej rude włosy…


A Ty?

Żyjesz?

Tak?

A jak smakują Ci jabłka?

Czujesz jeszcze ich smak?


Wspaniałego weekendu.

Chcesz poczuć smak jabłek?
Zapraszam na szarlotkę :)

2 komentarze

 
  • Użytkownik Sapphire77

    Musiałem przerwać, bo usłyszałem kierownika zmiany. Felieton bardzo mi się podobał. Bardzo chciała umrzeć, a potem bardziej żyć. I ktoś to uhonorował. Często ludzie mają dość i chcą skonczyć ten bòl. Nie wiedzą niestety, że wpadają w gorsze kłopoty. Oczywiście masońska organizacja KK twierdzi, że samobójca idzie do piekła, czyli tam gdzie Franciszek się znajdzie, o ile już tam nie jest. Nie będę siè rospisywał w temacie, że można żyć w ciele i być w piekle w tym samym czasie. Pozdrawiam i zerknę do innych Twoich prac. :smile:

    6 dni temu

  • Użytkownik Sapphire77

    Bardzo miło się czytało. No, nie jestem komentatorem typu: fajne. Nie piszę nigdy: Kiedy następny odcinek. No to facet wpadłeś. Postaram się nie napisać dłuższego komentarzu niż Twój felieton. Po pierwsze: super fotka. Lubię miedziane włosy. Jak poczytasz moje opowiadanko, to się przekonasz. Jabłka. Specjalnie nie przepadam, ale zdrowy owoc. Depresja. Wymysł XXI wieku. Za mojej młodości nikt nie miał, teraz co drugi nastolatek( ka) ma. Działanie demonicznej kultur i demonicznych mediów. Dziecko i młoda osoba powinna być żywa. Mieć pomysły, nigdy nie być znudzona. ZAWSZE MIEĆ SENS ŻYCIA. Niestety. I na koniec: samobójstwo. Jeżeli to prawda co napisałeś, to cud. Człowiek gine spadając z drugiego piętra. Jeżeli to prawda, co napisałeś, musiała być ingerencja Stwórcy. 10 pięter? Czy wierzè w cuda? Oczywiście. Miałem wielokrotnie z tym kontakt.

    6 dni temu

  • Użytkownik PawelJakubowski

    @Sapphire77 dziękuję za Twoje słowo :) O depresji mam oddzielny felieton. Ciężki. A to, co opisałem wydarzyło się naprawdę. Dziewczyna spadła na gęste kępy krzaków. Ale to było dawno. 93 albo 94. :)

    5 dni temu

  • Użytkownik Sapphire77

    @PawelJakubowski U mnie w bloku dziewczyna spadła z drugiego piętra na krzewy w naszym ogródku i też się jej nic nie stało. Podobno chciała coś założyć w gorze balkonu. Były podejrzenia, że mąż ją wypchnął, ale znałem i jego i ją, więc to nieprawda. Niestety dziewczyna już nie żyje. Miała 32 lata. Miała problemy z sobã. Podobno kombinacja alcohol i srodków psychotropowych wywołała cieżką niewydolność wątroby i nie udało się jej odratować. Tacy ludzie są czasem uśmiechnięci i trudno osobie z boku stwierdzić, że coś jest nie tak. Zwykle nie chcą pomocy. Moim zdaniem jest to sprawa ducha. Często wpływ demonów.

    5 dni temu