Pragnienie zemsty cz. I Mistyfikacja - rozdział 1

– Widzę, że jeszcze tu nie posprzątałaś – powiedziała Talima, rozglądając się po jednopokojowym mieszkaniu swojej siostry. – Czyżbyś aż tak przywykła do dworskiego życia?
     – Gdybyś zaglądała tu częściej, nie byłoby problemu – stwierdziła z uśmiechem Lavinia.
     – Dobrze wiesz, że nie miałam na to czasu. Mniejsza z tym. – Machnęła ręką. – Mam do ciebie wielką prośbę. – Usiadła na starym fotelu. – Wiem, że dopiero skończyłaś swoje zadanie, ale teraz ja muszę wyjechać i chciałabym, żebyś zastąpiła mnie w pracy.
     – A czym się zajmujesz? – zainteresowała się Lavinia.
     – Słyszałaś o hrabim Leopoldzie Lankdorfie?
     Kobieta przecząco pokręciła głową.
     – Kupił nieduży pałacyk w Temdorfie niecałe dwa lata temu, ale już dał się poznać. Błyskawicznie zdobył przyjaciół, wkręcił się do rady miasta i ma już spore wpływy. Można powiedzieć, że robi zawrotną karierę. Problem w tym, że jego poglądy nie do końca odpowiadają gildii i trudno czegokolwiek się o nim dowiedzieć, żeby zyskać nad nim kontrolę.
     – Jaka jest w tym twoja rola?
     – Spotykam się z nim, żeby zdobyć potrzebne informacje – wyjaśniła Talima. – W zasadzie to jesteśmy parą.
     Lavinia popatrzyła na siostrę ze zdziwieniem.
     – A Istrelbrin nie ma nic przeciwko temu? – zapytała.
     – Nie – pokręciła głową – Farnoth sam mnie o to poprosił.
     – Wybacz, ale trochę to dziwne, żeby twój mężczyzna prosił cię o takie przysługi.
     – Wiesz, że mało komu ufa, a ta sprawa jest dla niego wyjątkowo ważna – powiedziała Talima. – Jeśli zgodzisz się mnie zastąpić, Farnoth z pewnością cię za to nagrodzi. – Uśmiechnęła się.
     – Nie wątpię… – Zamyśliła się na moment. – Sądzisz, że ten Lankdorf się nie zorientuje?
     – Wyglądamy identycznie, a ty jesteś świetną aktorką. Nie ma szans. – Sięgnęła do torby po skórzaną tubę, z której wyjęła kilka zwojów.
     Lavinia obserwowała poczynania siostry, gdy ta rozkładała je na stole.
     – Tu masz plan jego pałacu. – Talima wskazała na pierwszy pergamin. – Musisz wszystko dokładnie zapamiętać. Naucz się także tego. – Podała siostrze notatki. – Zapisałam tu wszystko, czego się o nim dowiedziałam. Musisz go dobrze poznać, zanim się spotkacie.
     – Jesteście parą, tak?
     – Tak.
     – Ale nie sypiacie ze sobą? – zapytała z nadzieją w głosie Lavinia.
     Talima uśmiechnęła się szeroko.
     – Potraktuj to jako dodatek do przyszłej wypłaty. – Puściła oko do siostry.
     – Nie żartuj! – oburzyła się. – Może jeszcze mi powiesz, że Istrelbrin o tym wie?
     – A wyobrażasz sobie, by było inaczej? Farnoth wie wszystko. Dla niego to nie stanowi problemu, bo wyraźnie oddziela interesy od życia prywatnego.
     – Ale zdaje się, że ty jesteś częścią jego prywatnego życia – zauważyła Lavinia.
     – Jest jak jest. – Talima wzruszyła ramionami. – Szczerze mówiąc, liczę na to, że po zakończeniu tej sprawy spojrzy na mnie inaczej. Chciałabym wreszcie wprowadzić się do niego i oficjalnie być jego kobietą.
     – Nie sądzę, by zerwał z tą swoją elfką. Są ze sobą od lat i nic nie wskazuje na to, by miało się to kiedykolwiek zmienić. – Popatrzyła na siostrę, która wyraźnie posmutniała. – Przykro mi.
     – Wykopię ją z jego życia. Zobaczysz, uda mi się.
     – Życzę ci jak najlepiej, ale wydaje mi się, że powinnaś stawiać przed sobą realniejsze cele. Nie chcę, żebyś cierpiała.
     – Bez obawy, nie będę. – Na twarzy Talimy znów zagościł uśmiech. – To jak? Zajmiesz się hrabią?
     Lavinia zerknęła jeszcze raz na pergaminy rozłożone na stole, po czym przeniosła wzrok na siostrę.
     – Zrobię to – odpowiedziała po chwili namysłu.
     – Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć. – Zadowolona Talima wygodnie rozsiadła się w fotelu, przerzucając nogi przez poręcz. – Daj tu jakieś wino i opowiem ci o Leopoldzie.
     Gdy Lavinia postawiła na stole dwa napełnione kieliszki i butelkę, zaczęła:
     – Poznaliśmy się na przyjęciu u Farnotha. Podał mi chusteczkę, którą niby przypadkiem upuściłam. Banał, ale zawsze działa. – Spojrzała wymownie na siostrę. – Przedstawiliśmy się sobie, chwilę porozmawialiśmy o wystroju sali balowej, a potem poszliśmy na spacer do ogrodu. Po powrocie trochę potańczyliśmy. Jeśli zaprosi cię na jakiś bal, udawaj, że nie tańczysz za dobrze – zaznaczyła. – Wyszedł dosyć wcześnie, ale przedtem umówiliśmy się na obiad w Złotym Jabłku. To była jego inicjatywa, przynajmniej on tak sądzi. – Sięgnęła po kieliszek i upiła spory łyk wina. – Dobre. – Popatrzyła na butelkę. – Następnego dnia przyjechał do mnie do sklepu z bukietem kwiatów, by przypomnieć o spotkaniu. Po obiedzie wybraliśmy się na spacer do parku nieopodal karczmy. Opowiadał o sobie i to wszystko masz spisane. – Wskazała jeden z pergaminów. – Pytał też o mnie. Powiedziałam mu, że mam dwadzieścia sześć lat, mieszkam w Temdorfie od urodzenia, a moi rodzice nie żyją. Wie, że mam siostrę, która mieszka w Emstorfie. Nie pytał o szczegóły, więc tu możesz mówić, co uznasz za stosowne. Kolejnego wieczoru zjedliśmy razem kolację w tym samym lokalu, a potem wybraliśmy się do teatru. Lubi przedstawienia. Spotykamy się od miesiąca, a zaciągnął mnie do tego teatru już sześć razy. – Skrzywiła się. – Ale to nie jest najgorsze. Oprócz tego zabierał mnie na wystawy jakichś malarzy, rzeźbiarzy i na wieczorki poetyckie. To zdecydowany minus tych randek, ale cóż począć. Trzeba przez to przebrnąć.
     – Nie widzę problemu. – Lavinia uśmiechnęła się. – Lubię sztukę.
     – I tego się trzymaj. On jest przekonany, że i ja interesuję się tymi bzdurami. Żeby to nie wyglądało tak tragicznie, powiem ci, że jest świetnym kochankiem. Sprawdziłam to po trzech tygodniach znajomości.
     – Szybko.
     – Wcale nie – obruszyła się Talima. – Nie zamierzam poświęcać mu zbyt wiele czasu, a przecież wiesz, że to najlepszy sposób, by omamić mężczyznę. Czekałam z tym tak długo, żeby nie pomyślał, że jestem łatwa. Nie wszystkim to odpowiada.
     – Myśli, że jesteś w nim zakochana?
     – Oczywiście, że tak. – Uśmiechnęła się. – Dołóż wszelkich starań, żeby tego nie zepsuć. Szkoda by było zmarnować tyle mojej pracy. – Znów napiła się wina. – Wróćmy do tematu. Zdarza mu się wyjeżdżać do Heimingen, ale zazwyczaj szybko wraca. Tym razem wypuścił się na dłużej, bo nie ma go w mieście od siedmiu dni, a powrót zaplanował na pojutrze…
     – A kiedy ja mam przejąć sprawę? – przerwała jej Lavinia.
     – Jak tylko wróci. Ja wyjeżdżam jutro rano – oznajmiła Talima.
     – Świetnie – mruknęła. – Jak ja go poznam? Mówiłam ci, że go nie kojarzę.
     – Jak go znam, pewnie po powrocie odwiedzi cię w sklepie z bukietem kwiatów.
     – Mam nadzieję, że tylko on przynosi ci kwiaty. – Lavinia spojrzała na siostrę pytająco.
     – Ostatnio tylko on. Spokojnie, poznasz go. Ma trzydzieści sześć lat, jest wyższy od nas o głowę, dobrze zbudowany, ale nie tak, jak te oprychy Farnotha. Szatyn, krótko obcięty, zero zarostu, zadbane dłonie, zawsze elegancko ubrany. Lubi niebieski, więc często nosi koszule w tym kolorze. Swoją drogą to słuszny wybór, bo ten kolor podkreśla jego oczy. Nie patrz w nie za długo, żebyś nie straciła głowy – zażartowała.
     – Bez obawy.
     – Pojutrze jesteście umówieni na kolację. Nie wiem, gdzie cię zabierze, ale zakładam, że znów do Złotego Jabłka. Czekaj na niego w domu, przyjedzie po ciebie. I nie chwal jego karocy – zaznaczyła Talima. – Już się nią nazachwycałam… – Zamyśliła się na moment. – Nie wiem, co jeszcze powinnaś wiedzieć. Jeśli coś przychodzi ci do głowy, pytaj.
     – Co z jego rodziną?
     – Nie ma rodzeństwa, matka zmarła przy porodzie, a ojciec został zamordowany. Niestety nie znam szczegółów. Bardzo niechętnie o tym mówi, a ja nie chciałam naciskać. Za krótko się znamy. Jeśli nadarzy się okazja, spróbuj coś z niego wyciągnąć.
     – Jasne. – Lavinia pokiwała głową. – Wspominałaś, że stosunkowo niedawno przybył do Temdorfu. Skąd jest?
     – Dzieciństwo spędził na południu, konkretnie w Dafen. Wcześnie opuścił rodzinny dom i sporo podróżował. Ma smykałkę do interesów. Do wszystkiego chyba doszedł sam. Z tego, co mówił, wynika, że pomimo tytułu szlacheckiego jego rodzina nie była majętna… – urwała. – Zapomniałabym o najważniejszym!  
     Lavinia spojrzała na nią w skupieniu.
     – W sypialni pod dywanem jest sejf. Musisz zdjąć kilka desek, żeby się do niego dostać. Spróbuj go otworzyć, bo ja nie dałam rady. Myślę, że tam może się znajdować coś istotnego. W sejfie w gabinecie trzyma papiery dotyczące aktualnych interesów. Zaglądaj tam co jakiś czas. Farnotha interesują wszelkie informacje.
     – Rozumiem. – Przeniosła wzrok na notatki.
     – Tu jest wszystko, co powinnaś wiedzieć. Poradzisz sobie. Rano podrzucę ci klucze do mieszkania i do sklepu. – Podniosła się z miejsca. – Pojutrze Kargrond wcześniej kończy, więc musisz tam być po obiedzie. Następnego dnia ty otwierasz, bo on przyjdzie trochę później. Potem dogadujcie się co do czasu pracy, ale nie daj sobie wejść na głowę. On oczywiście nic nie wie o zamianie, więc musisz trochę tam posiedzieć. Ja zazwyczaj pilnuję interesu – powiedziała, kierując się do wyjścia. – Lecę, bo umówiłam się z Farnothem.
     Lavinia odprowadziła ją wzrokiem, po czym sięgnęła po kieliszek z winem i zaczęła analizować zapiski siostry.

Fanriel

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy i miłosne, użyła 1644 słów i 9779 znaków.

4 komentarze

 
  • Almach99

    Zaczalem czytac, I jest ciekawie.

    21 gru 2018

  • Fanriel

    @Almach99, bardzo mnie to cieszy. :) Pozdrawiam.

    21 gru 2018

  • Margerita

    łapka w górę kto wiem może i tym razem polubię jakiegoś męskiego bohatera

    14 gru 2018

  • Fanriel

    @Margerita, mam taką nadzieję. ;) Dziękuję.

    14 gru 2018

  • AnonimS

    Ciekawe to co teraz wymyśliłaś :) czyta się  z przyjemnością. Pozdrawiam

    4 gru 2018

  • Fanriel

    @AnonimS Przyjemność jest najważniejsza. :) Dziękuję bardzo. Również pozdrawiam. :)

    4 gru 2018

  • angie

    Zapowiada się ciekawie... :)

    4 gru 2018

  • Fanriel

    @angie, dziękuję. :) Cieszę się, że tak uważasz.

    4 gru 2018