Szarmancki dżentelmen potraktował mnie jak prawdziwą lady – ujął mnie pod rękę… a ja czułam, że ujął też moje serduszko, które mocniej zaczęło bić przy nim…
Rzekł, że zaprowadzi mnie do siebie, do swojego mieszkanka, na gorącą herbatę, żebym mogła się rozgrzać… Jakże byłam mu wdzięczna za takie traktowanie!
- Czymże ja biedna się panu odwdzięczę, za tak nieocenioną pomoc!???
A on tylko uśmiechał się i prawił komplementy…
- Jest pani tak piękna… wręcz zjawiskowa… pełna czaru i elegancji…
Jaką radość sprawiały mi te wyznania... a także jego wzrok błądzący - chyba dobrze spostrzegłam - i po moich nogach... (jak ja lubię chodzić w takich krótszych spódnicach, które dostatecznie porządnie ukazują moje kolana) i... po moim biuście! (właśnie... czy ja aby nie jestem zbytnio wydekoltowana??? Chyba nie pomyślał, że jestem jakąś lafiryndą? Laską, która jest łatwa do poderwania...).
Ujął mnie tymi komplementami i szarmanckim zachowaniem bezgranicznie… gotowa wręcz byłam na środku tej uliczki oddać mu swe usta…
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Historyczka
- Czymże ja biedna się panu odwdzięczę, za tak nieocenioną pomoc!???