Na szczęście natykam się na wielce zacnego dżentelmena. Niezwykle szarmancki, w przeciwieństwie do tej chołoty, do tych obwiesi, ewidentnie dybiących na mą cześć niewieścią (jeszcze przechodzą mnie dreszcze, gdy mam w uszach ich wulgarne teksty: - Choć laluniu z nami na spacerek! - Pokażesz nam to i owo, a my ci też tam coś pokażemy… zobaczysz, że zapamiętasz przygodę z nami do końca życia… - Zgubiłaś się laleczko? To już my ci pokażemy drogę jak się patrzy! – Tak elegancko się dla nas ubrałaś??? Mogłabyś się troszkę rozebrać…)
Tymczasem, napotkany dżentelmen zachowywał się wprost przeciwnie – oczywiście, że nie domagał się jak oni – żebym się rozebrała, ale nawet szarmancko okrył mnie swą kurtką…
Przy nim poczułam się jak prawdziwa dama… Uśmiechałam się tak serdecznie, żeby widział, jak jestem mu wdzięczna.
- Jest pan taki miły... prawdziwy z pana dżentelmen! Co by się ze mną stało, gdyby nie pan... niechybnie trafiłabym w łapy tych obwiesi... jak pan sądzi, co oni by ze mną zrobili?
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Historyczka
- Jest pan taki miły... prawdziwy z pana dżentelmen! Co by się ze mną stało, gdyby nie pan... niechybnie trafiłabym w łapy tych obwiesi... jak pan sądzi, co oni by ze mną zrobili?
Historyczka
jeszcze przechodzą mnie dreszcze, gdy mam w uszach ich wulgarne teksty - no właśnie? co jeszcze mogliby rzucać w moim kierunku?