Xandra - Twój Pan.

-Ta okolica nie wygląda na bezpieczną.
-Jak całe moje życie. Zatrzymaj się tutaj, gdy wysiądę z auta natychmiastowo odjedź. - już chwyciła za klamkę ale Liam złapał ją za łokieć.  
-Nie zostawię cię samej, szczególnie tutaj. - na jego słowa Xana zaśmiała się.  
-Nie zgrywaj bohatera… Idę, do zobaczenia.  
-Jesteś pewna? - Xana jedynie przewróciła oczami i wyszła z auta. Trzasnęła drzwiami i z ogromną pewnością siebie ruszyła w głąb ciemnej uliczki. Liam jeszcze chwilę stał przyglądając się jej nogom. Syknął sam na siebie i wrzucając wsteczny odjechał.  

Xana rozglądała się coraz bardziej niepewnie, sprawdziła telefon ponownie – żadnych nowych wiadomości.  
-Więc ja napiszę. - wystukała na klawiaturze, że znajduje się na wskazanym miejscu i wysłała wiadomość. Porozglądała się jeszcze raz po czym jej telefon zawibrował. -Halo.
-Wejdź do tej fabryki przed tobą. Drugie piętro, później będziesz wiedziała gdzie iść. - głos był męski ale nie wyraźny, tak jakby ktoś mówił przez torebkę foliową. Xandrę przeszły ciarki po plecach - nowy zastrzyk adrenaliny w stężonej dawce. Mężczyzna od razu się rozłączył a ona ruszyła bez zastanowienia we wskazane miejsce.  
Drzwi wejściowe były zamknięte lub zatrzaśnięte a szarpanina z nimi nie wydawała się rozsądna. Xana pomyślała chwilę, porozglądała się i podeszła do chodnika wyciągając z niego naruszoną kostkę. Znów podeszła do fabryki i rzucając przedmiotem rozbiła duże okno obok drzwi. Wzruszyła ramionami i weszła do środka. Wydawało by się że jest tutaj sama, panowała zabójcza cisza a jedyne co słyszała to narastające bicie swojego serca. Nie bała się lecz czuła coraz większe podniecenie całą tą sytuacją.  
-Drugie piętro… - powiedziała przypominając sobie słowa mężczyzny z telefonu. Podeszła więc do najbliżej znajdujących się schodów, złapała ręką za metalową barierkę i stawiając kolejno raz lewą raz prawą nogę pokonała około pięćdziesiąt stopni. Rozejrzała się po korytarzu - ...później będziesz wiedziała gdzie iść… - szukała czegoś charakterystycznego co doprowadzi ją do – miała nadzieję – najlepszej przyjaciółki.  
Zauważyła, że tylko jedne drzwi są uchylone. Dopiero teraz niepokój zaczął rosnąć z podwojoną siłą ale razem z nim podniecenie, które Xanie towarzyszyło od zawsze ale jeszcze nigdy tak mocno. Poprawiła torebkę i uchyliła szerzej drzwi. Gdzieś na środku biurka świeciła jedna świeca a poza nią, biurkiem i kilku krzeseł nie było tutaj nic a tym bardziej, nikogo tu nie było. Podeszła do jedynego źródła światła w pomieszczeniu, torebkę i futro odłożyła na krzesło i nachyliła się nad biurkiem. Leżały na nim jej zdjęcia z kamer parkingowych i z kamer na osiedlu Sophie. Co, gdzie i kiedy robiła, z kim się spotykała, jak była ubrana i w jakim humorze była. Chwyciła kilka do ręki i zaczęła przeglądać.  
-Co jest kurwa… - zamarła widząc zdjęcia z pokoi hotelowych. Po kilku sekundach wpatrywania się w swoje nagie piersi wpadła w szał –  chwyciła torebkę i wyciągnęła telefon, włączyła latarkę i rozejrzała się po pokoju. W rogu stał kosz, podeszła do niego i przeniosła pod biurko. Wszystkie zdjęcia włożyła do środka jednak to za mało, wyciągnęła jedno i róg włożyła w płomień świecy. Następnie wrzuciła je do śmietnika i stojąc nad nim wpatrywała się jak ogień pochłania papier. Z transu wyrwał ją kobiecy krzyk. - Sophie… - rzuciła się w stronę drzwi, które okazały się być zamknięte. To utwierdziło ją w przekonaniu, że nie jest tu sama. Waliła w drzwi pięściami zdzierając sobie przy tym gardło krzykami. Gdy lekko się uspokoiła wzięła głęboki wdech i oparła głowę o drewno. Teraz czuła niepokój a podniecenie całkowicie z niej wyparowało, choć nie na długo. Chwile później usłyszała uderzanie palcami o lakierową powierzchnie biurka i ciche chrząknięcie, tak jakby mężczyzna próbował pozbyć się chrypki. Powoli, nie robiąc żadnych gwałtownych ruchów odwróciła się do tajemniczego nieznajomego. Stał przodem opierając się pośladkami o stolik, ubrany w elegancki garnitur o niezidentyfikowanym przez ciemność kolorze.  
-Podejdź, porozmawiajmy. - głos miał delikatny ale stanowczy a chrypka dodawała mu seksapilu. Xandra bez wahania podeszła do niego zachowując bezpieczną dla niej odległość kilku kroków.  
-Gdzie jest Sophie?  
-Ciebie też miło poznać. - zaśmiał się.  
-Nie przyszliśmy tu chyba na pogaduszki przy kawusi. Mów gdzie ona jest. - Xana wpatrywała się  w jego twarz i dopiero teraz zauważyła, że zdjęcia się wypalały bo zrobiło się znacznie ciemniej. I być może jej lekkomyślne myślenie i mówienie co jej ślina na język przyniesie nie było mądre, ale chciała odnaleźć przyjaciółkę bo dobrze wie, że przez jej występki ktoś ją porwał.  
-Pozwól, że ja będę dyktował warunki. - zapaliło się światło dzięki czemu Xandra mogla dostrzec, że mężczyzna trzyma w dłoni mały, czarny pistolet. W dużej dłoni, którą wyobrażała sobie idealnie dopasowaną do swojej szyi.  
Natomiast sam mężczyzna wyglądał na trzydzieści parę lat. Kruczoczarne włosy zaczesane na żelu do tyłu nie zasłaniały groźnego i jakże seksownego wyrazu twarzy, oczy miał ciemne, można było się w nich zatopić lub nawet utopić.  
-Kim jesteś?  
-Miguel Muro Fernández.  
-Szczerze? Nic mi to nie mówi. - na jej słowa delikatnie się zaśmiał. Odepchnął się od biurka i podszedł do Xany. Podniósł rękę i zbliżył ją do jej twarzy, delikatnie pocierając palcami po miękkiej i gorącej skórze policzka. Zjechał nią niżej i mocno złapał ją za szczękę. Zaskoczył ją swoim ruchem a jej wzrok zrobił się mętny, wyobraziła sobie tę scenę bardziej romantyczną. Oboje stali w bieliźnie w pięknej sypialni, którą oświecały jedynie świece. On złapał ją mocno za szczękę i zachłannie pocałował, jego druga ręka zjechała na jej pośladek, którego ścisnął bezlitośnie wydobywając z niej jęk bólu i podniecenia. Następnie obrócił ją do siebie tyłem, dociskając jej pośladki do swojego twardego już penisa. Xandra czując go delikatnie zaczęła ruszać biodrami na boki i odchyliła głowę w lewo dając Miguelowi dostęp do jej aksamitnej szyi, którą od razu zaczął całować i lekko ssać. Tańczyli tak jeszcze chwilę gdy nagle jedna z jego dłoni zsunęła się pod jej majtki. Xana wstrzymała powietrze a następnie głośno jęknęła czując w sobie jego palce.  

- Miguel Muro Fernández, od tej chwili twój Pan.  
-Mój Pan?  

*****

Przepraszam, że musieliście tak długo czekać. Nie jestem dumna z tej części ale postaram się żeby następna była lepsza...  
POZDRAWIAM I.K. :)

InnaKobieta

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i dramaty, użyła 1293 słów i 6915 znaków. Tagi: #erotyka #miłość #dramat

Dodaj komentarz