Xandra - Nie żyje.

Xana stała nieruchomo i patrzyła na mężczyznę w garniturze. Nie dowierzała w to co usłyszała było to wręcz śmieszne. „Twój Pan”? Czy ona jest rzeczą? Xana należy tylko i wyłącznie do siebie.
-Słuchaj… Jak ci tam było? Miguel? Nie potrzebuję opiekuna, jestem mądrą suczką, która sama sobie radzi. - posłała mu swój najgorszy uśmiech - taki od niechcenia i puściła irytująco oczko. Mężczyzna jedynie się zaśmiał.
-Nie masz wyjścia. Zginiecie obie albo będziesz moją suką i uratujesz was od śmierci. - Miguel wstał, zbliżył się do Xandry i przyłożył jej pistolet do skroni. -Wybieraj! - syknął przez zaciśniętą szczękę. Xana czuła niepokój i strach ale podjęła decyzje.  

Pół godziny później

Liam wyszedł z auta. Nie mógł tak po prostu odjechać i zostawić śliczną dziewczynę samą w ciemnej uliczce. W połowie drogi do domu zawrócił zgrywać bohatera. Za paskiem spodni schował pistolet i ruszył w kierunku, w którym poszła Xana. Wiedział, że mogło jej się już coś stać, mogła być w tarapatach lub nie żyć. Przeszedł kilka metrów i usłyszał huk. Wyciągnął pistolet zza paska i ruszył w kierunku dziwnych odgłosów. Były to jęki kobiety, które brzmiały bardzo przerażająco. Nie opuszczając broni ruszył w jej kierunku. Zza kontenera na śmieci wystawała jej smukła noga, nikogo oprócz jej i Liama tu nie było.  
-Kim jesteś? - zapytał zachowując bezpieczną odległość. Kobieta poruszyła się delikatnie i cicho jęknęła jakby z bólu. -Jestem policjantem, potrzebujesz pomocy? - zbliżył się i zobaczył nagą, szczuplutką, rudą dziewczynę. Była brudna i gdzieniegdzie miała siniaki i drobne rany jakby po pobiciu. Ściągnął swoją kurtkę i pomógł dziewczynie się ubrać, następnie wziął ją na ręce i zaniósł do auta. Nie była w stanie iść sama, ledwo oddychała i była lodowata. Położył ją na tylnych siedzeniach i przykrył dodatkowo kocem, który zawsze był w aucie. Wsiadł za kierownice zapominając, że przyjechał po Xandre i ruszył do szpitala.  
Przez całą drogę patrzył raz na drogę raz w lusterko, sprawdzając stan dziewczyny. Ona jedynie z podkulonymi nogami i zamkniętymi oczami lekko oddychała. Liam nie wiedział ile leżała na ulicy, być może od czasu głośnego huku ale może i dłużej. Nie wiedział też ile ma czasu by ją uratować, nie wiedział co jej dolega i czy w ogóle coś jej jest poza wymarznięciem i drobnymi ranami. Domyślał się, że może to być Sophie – przyjaciółka Xany. Właśnie! Xandra… po to przecież pojechał. Uderzył dłonią w kierownice i cicho przeklną. Nie było sensu wracać z powrotem na miejsce tym bardziej, że ruda dziewczyna była w potrzebie.  
Niedługo potem zjawił się pod szpitalem, wyłączył silnik i wyszedł z auta. Obszedł auto, otworzył drzwi i wyciągnął w pół żywą Sophie. Drzwi zamknął nogą i ruszył w stronę wejścia. Kilkanaście minut później Sophie leżała w sali, podłączyli jej kroplówkę z powodu sporego odwodnienia.  
Liam wiedząc, że dziewczyna jest już bezpieczna pobiegł do auta i odpalił silnik. Zastanawiał się chwilę czy jechać i czy jest sens. Zadecydował w końcu, że zadzwoni do Xany. Połączenie urwało się po dwóch sygnałach. Nie chciała z nim rozmawiać czy coś się stało? Postanowił wysłać smsa - być może nie miała jak odebrać. Napisał krótko, żeby dała znać jeżeli wszystko u niej w porządku. Wyłączył telefon i pojechał do domu.

Następnego dnia z samego rana, Liam siedział przed salą, w której leżała Sophie. Z niecierpliwością czekał aż dziewczyna się obudzi i będzie mógł z nią porozmawiać na temat jej porwania i o tym, czy wie gdzie może być Xana.  
Do sali wszedł lekarz i po chwili zawołał Liama. On wypuścił z siebie głośno powietrze i wszedł do środka. Rudowłosa siedziała na łóżku i patrzyła na dłonie, lekarz jeszcze przewrócił kilka razy kartki w karcie zdrowia i popatrzył na Liama.
-Złamane żebro, liczne sińce na całym ciele, brak śladów gwałtu lub innych czynności seksualnych. Resztę zostawiam w twoich rękach. Aha! - rzucił jeszcze wychodząc z pokoju. - Przyjdź do mojego gabinetu jak skończysz przesłuchanie i nie męcz jej.  
-Spokojnie. - uśmiechnął się do staruszka ubranego w biały kitel i gdy ten zamknął drzwi Liam podszedł do Sophie i usiadł na krzesełku obok łóżka. -Jak się czujesz?  
-Bywało lepiej. - uśmiechnęła się i popatrzyła zaszklonymi oczami na policjanta. -Zabili ją… widziałam jak… słyszałam... - łzy spłynęły jej po policzkach ale mimo to zachowywała spokój w głosie i zachowaniu.  
-Xandra nie żyje?  
-Uratowała mnie. Nie wiem jakie były warunki układu ale jeżeli żyję…  
-Jak to się stało, że się tam znalazłaś?  
-Przyszedł do mnie w nocy mężczyzna, Xana była w łazience. Usłyszałam pukanie… Wszedł do środka bo zapomniałam zamknąć drzwi, nie widziałam jego twarzy… Pamiętam, że śmierdział tytoniem i jakimiś mocnymi perfumami. Ze strachu nie wiedziałam co mam zrobić… Nie mogłam krzyczeć. Przyłożył mi jakąś szmatę do twarzy, próbowałam się wyrwać… tyle pamiętam. Później obudziłam się w jakimś wanie ale nie na długo, dostałam czymś w głowę i zemdlałam.  
-Podejrzewasz kto to mógł być? - Liam wszystko zapisywał w notesie, słowo w słowo.  
-Xana znała dużo mężczyzn, okradała ich i z tego żyła. Może któryś się wkurwił lub zadarła z nie tym co trzeba. - przetarła oczy dłońmi i wzięła głęboki wdech, którego szybko pożałowała czując ból na prawym boku. -Pamiętam jeszcze, że któryś z nich miał ksywę „Siwy”, ale nie widziałam go.  
-Dziękuję. Jak jeszcze przypomnisz sobie coś ważnego to proszę zadzwoń do mnie. - na kartce napisał swój numer i podał kartkę rudowłosej – Ale nie tylko, będziesz potrzebowała pomocy lub schronienia to zadzwoń. - uśmiechnął się i wyszedł z sali. Udał się jeszcze do gabinetu lekarza.  
Ten jednak nie powiedział mu nic co mogłoby mu pomóc i z pretekstem „pilnego przyjazdu na komendę” wyszedł ze szpitala.  
Wsiadł do auta i zamknął oczy, wziął głęboki wdech i krzyknął zdzierając gardło a rękoma uderzał w kierownicę. Po chwili przestał, oddychał ciężko jakby przebiegł maraton.  
-Nie żyje… Kurwa! - nie chciał w to uwierzyć i nie wierzył. Do póki nie ma zwłok, Xana żyje.  
Zadręczał się gdybaniem ale z drugiej strony wiedział, że nie mógł tego przewidzieć. Odpalił auto i wziął do ręki telefon. Dostał wiadomość od Xandry „Nie martw się. Jestem cała i zdrowa, wkrótce się zobaczymy i wszystko ci wyjaśnię. Nie szukaj mnie, i tak mnie nie znajdziesz :).” . Po  przeczytaniu wiadomości wybrał szybko numer do kolegi z pracy.  
-Dan, sprawdź mi lokalizacje jednego telefonu.  

********

Długo musieliście czekać, ale za dużo w tym czasie działo się u mnie. Ta część też nie jest jakaś powalająca ale wprowadzi nas w kolejne wydarzenia, które (mam nadzieję) będą o niebo lepsze. Zaobserwujcie mnie to nie przegapicie kolejnej części bo jak sami widzicie  
w różnym odstępie czasowym je wrzucam, lajkiem też nie pogardzę.  Na pewno już w tym roku się nie spotkamy więc życzę wam wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku.  
Dziękuję, że ze mną jesteście i czytacie. <3

Dodaj komentarz