Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

W trójkącie - 3

OLA

          Obudziła się naga, lekko spocona, wtulona w Filipa plecami. Obejmował ją w talii, ich nogi były luźno splecione. Nigdy nie była z nikim tak blisko. Zabawne, że ta myśl pojawiała się w głowie po raz kolejny. Poczuła na pośladkach, że jest twardy, na razie w połowie. Poruszyła biodrami ocierając się delikatnie, ale nie obudziła tym kochanka. Sięgnęła więc do tyłu, obejmując dłonią twardniejącego kutasa, był ciepły, lekko pulsował. To już podziałało. Filip obudził się i bez słowa zaczął całować jej szyję i kark, zlizywać ze skóry krople potu, w końcu lekko ją przygryzać. Poczuła, że znów (lub może nadal) robi się wilgotna. Dłoń z talii przeniosła się początkowo na piersi, później w końcu między nogi. Poza jej jękami nie odezwali się jeszcze do siebie, działali trochę jak w transie. Położyła się na plecach, spojrzała mu w oczy. Były piękne, ciemne, zmęczone, ale palił się w nich błysk. Uśmiechnął się i podsunął jej pod usta wilgotne palce, które jeszcze przed chwilą pieściły cipkę. Bez zastanowienia wzięła je między wargi i zaczęła ssać. Czuła swój smak. Dokładnie tak jak wczoraj, kiedy jeszcze wieczorem mu obciągała. Pocałował ją, ona rozłożyła szerzej nogi. Wszedł do środka gładko, płynnie, od razu zaczął się poruszać, już bez zawahania. Nie spieszył się, był delikatny. Ciekawa odmiana po tym, jak wczoraj zalewał jej gardło, jakby była wprawioną kurwą. Tym razem kochali się, nie pieprzyli. Jak prawdziwa para.  
          I chyba tego momentu bała się najbardziej, bo w oparach tych wszystkich pieszczot, pocałunków i dobrego seksu naprawdę dotarło do niej, że czuje coś więcej. To już nie była słabość po pierwszym wspólnym razie, to nie było zauroczenie z nocy, kiedy się poznali. Czuła to, czego absolutnie nie chciała, bo wiedziała, że TO złamie jej serce. Miała ochotę go poprosić, żeby to się nigdy nie kończyło, żeby mogli być ze sobą już zawsze, zasypiać i budzić się razem. Żeby zostawił Karola i przeprowadził się do niej nawet zaraz. Żeby dane im było kiedyś pokłócić się o pranie białych ubrań z kolorowymi, wybierać idealny materac do wspólnego łóżka, na którym co noc mogliby robić to samo, co teraz. Żeby jego matka pochwaliła jej szarlotkę z bezą na pierwszym spotkaniu. Żeby pojechali kiedyś do schroniska po psa. Poczuła na policzku pojedynczą łzę. Nigdy wcześniej nie doświadczyła tak przedziwnego połączenia smutku i obezwładniającej przyjemności.  
               Udami przyciągnęła do siebie Filipa, który powoli, ale nieprzerwanie poruszał się w jej rozpalonym wnętrzu. Spojrzał na ułamek sekundy w jasne oczy szkliste od stłumionego płaczu i zatrzymał się, ale pokręciła tylko głową z delikatnym uśmiechem.  
- Nie przestawaj. - ponagliła - Mocniej.  
Przyspieszył i pogłębił pchnięcia. Znów ją pocałował, zahaczając o policzek naznaczony słonym śladem łez. Ich języki splotły się ze sobą. Na tym etapie, na mocy niemej umowy olali prezerwatywy i jakiekolwiek inne formy mniej lub bardziej bezpiecznego seksu. Liczyło się to, że byli złączeni tak ściśle, jak tylko się dało. Twardy, pulsujący penis wbijał się dość bezlitośnie w jej wnętrze, a ona robiła się coraz bardziej i bardziej wilgotna, odgłosy z minuty na minutę stawały się coraz bardziej perwersyjne. Poczuła skurcze, które zdawały się go zatrzymywać, a nawet wciągać coraz głębiej. Nie kontrolowała tego, wszystko działo się samo. Potrzeby ciała, a nie rozsądek usiadły za sterami. Usłyszała jego cichy jęk dobitnie świadczący o przyjemności.  
- Skończ we mnie. - Nie prosiła. To był jasny rozkaz.  
Nie odpowiedział słowami. Zamiast tego czule ucałował jej włosy i rozlał się głęboko w środku.  


KAROL

          Trzydniowa delegacja dała mu konkretnie w kość, nie przepadał za takimi intensywnymi wyjazdami. Marzył o własnym łóżku, ciepłym objęciu Filipa, równie ciepłej kolacji i schłodzonym winie.  
             I rzeczywiście, kiedy tylko przekroczył próg ich mieszkania poczuł zapach domowego pesto, szybko znalazł się w silnych ramionach i całował cudowne usta, o których tyle myślał w trakcie swojej nieobecności. Wszystko wydawało się być doskonałe, takie jak zwykle. Właśnie - wydawało się… Atmosfera zdawała się jednak być napięta, inna. A może to on coś sobie wmawiał?  
               Po skończonej kolacji nie wytrzymał i zaczął ten niewygodny temat.  
- Myślisz o niej? O Oli?  
- Nie. Dlaczego pytasz?
- Tak po prostu… Nie rozmawialiście od wtedy?  
- Nie. - Filip uśmiechnął się do tego lekko, jakby już prawie nie pamiętał, kim była kobieta, z którą niecały tydzień temu namiętnie całował w Uberze, i która zdawała się być chętna oddać mu się już tam. Którą wcześniej we dwóch pieścili, zanim zaczęli się przy niej kochać.
             Karol wiedział, że kłamie. Niechętnie to przyznawał, nawet przed samym sobą, ale często sprawdzał osoby, które Filip obserwował w mediach społecznościowych od tamtej afery z Klaudią. Powtarzał sobie w głowie, że nie przegląda telefonu partnera, jego wiedza pochodziła tylko z łatwo dostępnego, legalnego źródła. Od razu znalazł konto, którego szukał. Kiedy je przeglądał, znów czuł tę samą zazdrość. Nie chciał myśleć źle o dziewczynie, którą ledwo znał, i która w gruncie rzeczy wydawała się sympatyczna, ale właśnie ta potworna zazdrość podsuwała dość niemile epitety, z czego „pretensjonalna” przewijał się najczęściej. Znał takie jak ona, intelektualistki pozujące na zdjęciach z książkami feministek i niszowymi płytami, za czasów licealnych niedopchnięte, bo nosiły okulary i wywyższały się z powodu średniej powyżej 5.0. Kilka jego koleżanek nawet zaliczało się do tej grupy, były bardzo fajne, z resztą Ola też należała do całkiem miłych… Co nie zmieniało faktu, że wszystkie tego typu kobiety jak jedna chodziły na jogę, piły mleko z groszku i ubierały się w drogie ciuchy z drugiej ręki. Ta dodatkowo na pewno chętnie je zrzucała dla cudzych mężczyzn i z radością schowałaby feministyczne ideały do kieszeni swoich vintage levisów, gdyby tylko mogła wziąć fiuta Filipa do ust. Miał tylko nadzieję, że nie miała okazji by to zrobić. Okropny głos z tyłu głowy, który znają tylko ci chociaż raz  zdradzeni, podpowiadał mu, że na pewno rozmawiała z jego chłopakiem przynajmniej raz od tamtej nocy. Pojechali w końcu wspólnie do ich mieszkania na seks, w pewnym sensie zrobili to razem. Ewentualna rozmowa na pewno miała chociażby cień seksualnego podtekstu, oscylowała wokół spełnienia jej fantazji o tym dziwnym trójkącie. Może pod jego nieobecność wysyłali sobie zdjęcia? Wymieniali erotyczne wiadomości? Spotkali się? Musiał się uspokoić, czuł, że wpada w spiralę lęku i dawno spadł z orbity planety Ziemia.  
- Karol? - Ponaglający ton partnera wyrwał go z rozmyślań.
- Filip, przepraszam, ale to nie daje mi spokoju…  
- Nie przepraszaj… - nastąpiła niekomfortowa pauza - Przecież wiem, co zrobiłem. Wtedy.  
- Tamtej nocy miałeś ochotę na seks z nią?  
- Tak. Z nią i z tobą. Chyba dość wyraźnie wam to zasugerowałem. I to ja przepraszam, jeśli przegiąłem.  
- Z nią I ze mną? Czy wcale nie byłbym wam potrzebny? - nacisnął.  
- Zawsze jesteś mi potrzebny. - Wymijająca odpowiedź. Czarujące spojrzenie. Ciepły głos i czuły ton. Wszystko, żeby tylko uśpić czujność.  
Karol westchnął ciężko. Filip zbliżył się do niego, żeby znów go pocałować, ale wykonał sprytny unik i spojrzał głęboko w ciemne oczy.  
- Powiedz, że do niczego między wami nie doszło.  
- Jesteś niemożliwy. - Na ustach bruneta pojawił się łagodny, pobłażliwy uśmiech. - Przecież wiesz, że cię kocham. I stęskniłem się za tobą.  
Przysunął się bliżej, tym razem bez trudu złączył ich wargi ze sobą w długim, coraz gorętszym pocałunku.  Bez ogródek zabrał się do rozpinania paska garniturowych spodni, których drugi mężczyzna nie zdążył jeszcze zmienić na wygodny dres. Zszedł na kolana, podwinął jego koszulę, rozpiął rozporek. Zaczął od całowania odsłoniętego już brzucha, później dopiero pocałował przez materiał wewnętrzną stronę uda. Karol poczuł własną budzącą się do życia erekcję.  
- Muszę wziąć prysznic… - upomniał partnera i odsunął go od siebie.  
- Wcale nie musisz.  
- Muszę. - wstał i gorączkowo skierował się do łazienki. Wiedział, że dziś da mu się urobić, skutecznie odpuści temat, ale obiecał sobie, że jeszcze do tego wrócą.  
Najgorsze było to, że odpowiedź na jego ostatnie pytanie wcale nie była stanowczym „nie”.  

FILIP  

               Usiadł na podłodze oparty plecami o kanapę. Jakim cudem Karol cokolwiek podejrzewał? Posprzątał mieszkanie, uprał i rozwiesił pościel pod pretekstem przygotowań na jego powrót, w mieszkaniu nie było czuć zapachu kobiety. Na meblach ani w łazience nie zostały nawet jej długie, karmelowe włosy. Może po prostu był wyczulony, a Filip jako niewierny partner zawsze był podejrzewany? Może rzeczywiście odpowiadał zbyt mało wiarygodnie, a porządek był zbyt idealny? No i próba ucięcia tematu przez zrobienie loda… Karol nie był jednym z tych, którzy dają się tak łatwo zwieść.  
               Zrezygnowany rozejrzał się po mieszkaniu i nagle zobaczył coś, co sprawiło, że grunt zdawał usuwać mu się spod nóg, a żołądek podszedł do gardła. Pod fragmentem kuchennego blatu, który pełnił rolę przedłużonego parapetu (czy też odwrotnie), dokładnie tym samym, na którym posadził wtedy Olę, leżał zwinięty kawałek czarnego, lekko połyskującego materiału. Zanim jeszcze wziął go do ręki, rozpoznał w nim stanik z miękkiej siateczki. Z dudniącym w głowie tętnem wcisnął go do torby, którą nosił do pracy, a następnie wypił pół kieliszka białego wina „na raz”. Był o włos od tragedii. Miało to jednak swoje dobre strony. Pojawił się pretekst do spotkania…

FILIP
Tydzień później  

            Mieszkanie dziewczyny mieściło się w bloku z czasów Polski Ludowej na Nowym Mieście, i czego by o tamtych czasach nie mówić, był to ostatni moment, kiedy powstawały w tym kraju ostatnie mieszkania, w których obierając ziemniaki w kuchni nie było słychać, jak za ścianą sąsiadka odkręca wodę. Nie było duże, za to okazało się naprawdę przytulne. Widział jego skrawki na zdjęciach i już tam wydawało się dobrze urządzone, natomiast pełny obraz był zaskakująco spójny, łączył w sobie oryginalny gust i domowe ciepło. Przynajmniej patrząc z perspektywy salonu, który mógł oglądać z wąskiego przedpokoju. Ściany miały kolor raczej ciemnej, zgaszonej zieleni, kanapa i fotele wydawały się pochodzić z tej samej epoki, co blok, ale wyglądały na sprytnie odnowione. Niska szafka pod gramofon była zapełniona płytami, a na ścianach wisiało sporo obrazów, obrazków, grafik, a nawet pojedyncze hafty i talerzyki.  
             Ola przywitała go w letniej sukience, bez stanika, jeszcze z wilgotnymi włosami związanymi w swobodny warkocz. Widział kuszącą wypukłość sutków i swobodny ruch piersi pod materiałem. Poczuł ciepło w podbrzuszu i lędźwiach, a także pewną dozę zakłopotania, kiedy zrozumiał, że patrzy w jej dekolt jak napalony szczeniak.  
- Przyjechałem oddać…  
- Wiem, zorientowałam się w domu, że go nie mam - przerwała z rozbrajającym uśmiechem.  
Obustronnie skrócili dystans między sobą, początkowo nieznacznie, później trochę bardziej. Wyciągnęła rękę, on podał jej niedbale złożoną bieliznę, dotknął palcami dłoni i nadgarstka po wewnętrznej stronie. Ledwie zauważalnie, oddech dziewczyny przyspieszył. Zbliżyła się jeszcze bardziej, ale niczego nie inicjowała. Powietrze między nimi zdawało się być naelektryzowane. W końcu ją pocałował, po cholernie długich, ciągnących się sekundach. Upuściła stanik i zarzuciła mu ręce na szyję, a on objął ją ciasno w talii. Pokierowała ich z przedpokoju do wnętrza mieszkania.  
- Napijesz się kawy? - Przerwała ten długi pocałunek, który gdzieś w połowie zmienił się w wulgarne lizanie. Dłonie mężczyzny powędrowały przy okazji w kierunku jej biustu, kciukiem drażnił twardy już sutek przez szorstki materiał cienkiej sukienki.  
Spojrzał na jej zarumienioną twarz i włosy, które zdążył lekko potargać.  
- Później. Teraz mam ważniejsze rzeczy do roboty. - odparł, wzrokiem omiatając przestrzeń w poszukiwaniu najbliższej płaskiej powierzchni, na której mógł posadzić kochankę i dobrać się do jej cudownej kobiecości. Zakładał, że była już wilgotna.  
Jakby czytała mu w myślach pociągnęła go za rękę i oparła się o stół. Odwrócił ją tyłem, położył rękę na karku i delikatnie pchnął. Zareagowała od razu, kładąc się i jednocześnie stając na palcach. Podciągnął sukienkę, zobaczył pod nią szare figi z koronką i niewielką plamą wilgoci. Polizał ją. Poczuł jej zapach mieszający się z zapachem kwiatowego mydła i lekko słony smak na języku. Zdjął z niej bieliznę i rozchylił krągłe pośladki. Nie wiedział, czy bardziej kusiły go połyskujące zaczerwienione płatki, czy delikatna, beżowo-różowa dziurka powyżej. Musiał patrzeć odrobinę za długo, bo Ola z lekkim śmiechem zapytała:  
- Wyliżesz ją w końcu, czy zamierzasz tylko podziwiać?  
- Daj się nacieszyć - prychnął żartobliwie i zbliżył się, na co ona wyciągnęła rękę do tyłu i wcisnęła w swoje krocze jego twarz.  
Posłusznie zaczął pracować językiem, później skupił się na samej łechtaczce, żeby po chwili przerwać i znów lizać cudownie mokrą cipkę. Jęczała przy tym bezwstydnie, tak, jak potrafiła tylko ona. Wulgarnie i uroczo jednocześnie.  
Do orgazmu doprowadził ją już tylko palcami, nie chciał stracić z oczu obydwu rozkosznie pulsujących szparek.  

OLA

               W końcu uwolnił ją z sukienki. Stała przed nim naga, a on wlepiał w nią głodny wzrok, jakby kilka dni temu nie pieprzyli się przez okrągłą dobę z przerwami na sen, jakby conajmniej nie odkryła przed nim wszystkiego. To było dla niej lepsze niż jakikolwiek komplement.  
               W sypialni położył ją na łóżku, dziewczyna jak zawsze szeroko rozłożyła nogi i spojrzała mu prowokacyjnie w oczy.  
- Rozbieraj się. - rzuciła łobuzersko. Zrobił to w niemal ekspresowym tempie.  
Omiotła pożądliwym spojrzeniem jego boskie ciało. Nie miała na to zbyt wiele czasu, bo równie szybko co pozbył się ubrań, znalazł się na niej. Czuła niedosyt, chciała cieszyć się tym widokiem dłużej. Kiedy ją całował, odpowiedziała zachłannie, ale gdy się od siebie odrywali, przytrzymała na chwilę zębami jego dolną wargę. Usłyszała pytający pomruk.  
- Chcę być dzisiaj na górze. Potrzebuję na ciebie patrzeć.  
Zmiana pozycji poszła płynnie. Cudownie się go ujeżdżało. Bez przeszkód dotykała go tam, gdzie akurat chciała, gdzie spodziewała się wydobyć z niego rozkoszne westchnienie. Wodziła palcami po szyi, dotykała brzucha, delikatnie bawiła się kolczykami w sutkach. Rytmicznie nabijała się na twardego, pulsującego kutasa. Duże, silne dłonie na biodrach zmuszały ją do zwolnienia galopu, czuła go tak głęboko jak nigdy wcześniej. Asekuracyjnie oparła ręce o jego klatkę piersiową i z zadowoleniem patrzyła, jak z przyjemności niekontrolowanie drżą i napinają się wszystkie ładnie zarysowane pod skórą mięśnie.
              W końcu podniósł się, żeby zacząć pieścić ją ustami. Wplotła palce w jego miękkie, ciemne włosy i przyciągnęła bliżej, kiedy ciepłe wargi błądziły po szyi, dekolcie, piersiach i ramionach.  
- Jesteś cudowna. - szepnął, kiedy ich usta prawie się zetknęły.  
- Wiem. - Zachichotała cicho i potarła nosem o jego nos, z czułością, z którą poczuła się dziwnie. Ten głupi gest wydał się jej w tamtym momencie intymniejszy od seksu, od tego, że cały czas w niej był. Miała przymknięte oczy, ale i tak wiedziała, że się uśmiecha. Czuła to na sobie.  
Odchyliła głowę do tyłu, kiedy całował dokładnie ten punkt, w którym najmocniej biło jej serce, i jednocześnie delikatnie potarł twardy sutek między palcami. Było jej dobrze, aż za dobrze. Nie chciała, żeby to się kończyło, ale nagła fala orgazmu okazała się silniejsza od jej woli. Na ułamek sekundy miała wrażenie, że stapiają się w jedno ciało.  

              W końcu jednak otrząsnęła się z tego uczucia. Naciągnęła na siebie koszulkę, w której zwykle spała i usiadła swobodnie na łóżku, znów topiąc się w tych cudownych, ciemnych oczach. Rzęs na pewno zazdrościła mu niejedna kobieta. Pocałowała go w czoło, w to miejsce pod brwią przy samym oku, policzek, w końcu w usta. Poczuła, jak strużka gęstej spermy leniwie toczy się po wewnętrznej stronie uda.  
- Wiesz, że nie możemy tego robić w nieskończoność… - szepnęła w końcu.  
- Tak? Ja mam wrażenie, że możemy. - Jego uśmiech i błysk w oku były niesamowite.  
- Nie mówię o tym. Nie możesz wiecznie oszukiwać Karola, ja nie mogę czekać, aż znajdziesz wymówkę i do mnie przyjdziesz. To nie powinno tak być.  
Zapadła ciężka cisza. Filip wydawał się bić z myślami, ona nie chciała powiedzieć zbyt dużo.  
- Zerwę z Karolem. - powiedział po dłuższej chwili namysłu.  
- Nie. - zaoponowała stanowczo.  
- Dlaczego?
- Jesteście dobraną parą. Nie rozwalajmy tego, bo dobrze nam w łóżku.  
- Ola… Nie mogę myśleć o nikim i niczym innym od kiedy cię poznałem, bo kiedy o tobie myślę…
- To prędzej czy później ci staje, ale to tylko tyle. To minie. Tylko nie możemy tego powtarzać. To miał być tylko jeden dzień.  
- Nie, to nie tylko tyle. To cholernie naiwne, ale ja się w tobie…  
- Nawet nie kończ. We mnie to się kilka razy spuściłeś i teraz myślisz, że to coś więcej. Nie psuj ze względu na mnie swojego związku. - Zastanawiała się, czy Filip widzi łzy zbierające się w jej oczach. Chciała sprawiać wrażenie jakby nic się nie działo, jakby to wszystko było dla niej czymś bez znaczenia. W rzeczywistości pękało jej serce. Odwróciła wzrok, żeby tego nie zauważył. On w tym czasie pocałował ją w rękę.
- Nie przestałem kochać Karola. Ale do ciebie poczułem coś, czego wcześniej nie znałem.  
- Przestań, proszę… - szepnęła na granicy płaczu.  
- Nie miałem do tej pory takich uczuć, ani do mężczyzny, ani do kobiety. I wiem, że ty też coś czujesz do mnie. Dla ciebie to też nie jest tylko seks…  
I wtedy dziewczyna postanowiła zamknąć mu usta kolejnym pocałunkiem. To była ostatnia rzecz, jaką zrobiła, zanim wybuchnęła płaczem. On objął ją i pozwolił płakać tak długo jak potrzebowała. Jego palce prześlizgiwały się po delikatnej skórze, zatopił twarz w nadal lekko wilgotnych włosach. Pachniały brzoskwiniami. W końcu odgarnął je z zapłakanej twarzy.  
- Czyli to koniec? - Szukał w jasnych, smutnych oczach jakiegokolwiek sygnału, zaprzeczenia.  
Pociągnęła nosem i uśmiechnęła się bez cienia radości.  
- To koniec.  

KAROL  
Niecałe dwa lata później  

               Zaraz po pracy postanowił wejść do dużej sieciowej księgarni przy Placu Wolności. Szukał prezentu dla teściowej. Był zapobiegawczy, wiedział, że Filip zorientuje się dwa dni przed wyjazdem do matki i będzie w panice szukał czegoś na ostatnią chwilę. On za to jakiś czas temu wypatrzył nowe, naprawdę piękne wydania klasyków Króla Horroru i doskonale znał zawartość biblioteczki pani Bianki, więc mniej-więcej orientował się, czego na niej brakuje. Dość szybko udało mu się znaleźć wyszukany wcześniej w internecie „Bastion” i już miał kierować się do kasy, kiedy zobaczył znajomą postać.  
               Miała może trochę dłuższe włosy i więcej tatuaży niż pamiętał, ale wszystko inne się zgadzało - okulary, mocno zarysowane brwi, zgrabny nos ze złotym kolczykiem w przegrodzie. Stała przy półce z bestsellerami i analizowała tył jakiejś grubej książki. Poczuł, że do żołądka wpada mu kamień. Pamiętał jak dwa lata temu prawie zerwał z Filipem z jej powodu, ale w końcu doszedł do wniosku, że był przewrażliwiony i odpuścił na dobre. Właściwie… mógł podejść i zagadać jak do starej znajomej… albo zdecydowanie odwrócić się i zniknąć w labiryncie regałów. Stał bardzo blisko, za blisko. W przypadku ucieczki mógł zostać zauważony i wyjść na buca, ale na rozpoczęcie rozmowy nie miał chyba aż takiej ochoty. A może byłoby to rozsądne wyjście? Za co czuł do niej taką niechęć? Za to, że przelotnie wpadła w oko jego chłopakowi? Z resztą, Filip o niej nie wspominał, przy ostatniej kłótni o nią powiedział, że nigdy by go nie zdradził z przypadkowo poznaną dziewczyną, dość szybko po tym nawet przestał obserwować ją na Instagramie, przez który początkowo Karol zaczął cokolwiek podejrzewać, więc nie powinno być między nimi złej krwi. Nawet uśmiechnął się na moment, kiedy uświadomił sobie, że Ola była pierwszą i jedyną kobietą, z którą kiedykolwiek się całował. Prawie skierował się w jej kierunku, kiedy odłożyła książkę, spojrzała w dół za półkę i powiedziała ciepłym tonem:  
- Chodź, Króliczku, mama musi jeszcze poszukać czegoś innego.  
Kiedy zrozumiał sens jej słów, wpadł w konsternację. Dziecko? Musiała chwilę po tym jak się poznali znaleźć sobie jakiegoś faceta, albo z kimś wpaść… A może tylko udawała singielkę? Może w ogóle nie mówiła do dziecka, może była jedną z tych osób, które szczebioczą tak do psa? W sumie nie rozumiał tego, nie chciał nigdy psa… W tym momencie przerwał potok myśli, zauważył, że schyla się i wyłania z działu literatury faktu z dzieckiem na rękach.  
               Wtedy ono podniosło głowę i spojrzało prosto w jego kierunku. Chłopiec miał pewnie z rok, lekko kręcone, czarne włosy i duże, ciemne, niemal czarne oczy. Oczy łudząco podobne do tych, które znał bardzo dobrze. Za dobrze.  



To była trzecia i ostatnia część historii. Bardzo dziękuję za poświęcony mi czas i uwagę. Zaczęłam początkowo pisać zupełnie inne zakończenie - jeśli jesteście go ciekawe/ciekawi, to dajcie znać.

mssalinger

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 4098 słów i 22513 znaków. Tagi: #zdrada #bi #trójkąt

Dodaj komentarz