Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Nauczycielka - bez litości cz.2

Nauczycielka - bez litości cz.2Dorota wiedziała, że nie ma wyboru. Musiała ulec. Do pierwszego dzwonka zostało jeszcze około 20 minut.  

Kobieta niewiele myśląc ściągnęła swoje czarne buty na obcasie, po czym sprawnie pozbyła się rajstop. W tym momencie nastąpił moment zawahania.

A co gdyby zostawić majtki? Przecież i tak cały dzień będzie stawać na głowie, by ani przez sekundę nie było widać jej krocza. A przecież nie miała na sobie mini, tylko obcisłą spódnicę do kolan. To nie powinno być trudne. Ten chory pojeb - kimkolwiek jest - nie ma przecież kamery w jej cipce, nie dowie się czy pozbyła się bielizny. Tak, samo zdjęcie rajstop powinno wystarczyć.  

Dorota tym samym zwinęła rajstopy w kulkę, schowała do torebki i usiadła za biurkiem. Starała się nieco uspokoić i ochłonąć po tym wszystkim, co miało miejsce w ostatnich 20 minutach. Koniec końców, musi dziś jeszcze poprowadzić lekcje.  

***

Równo o 8:00 zabrzmiał pierwszy dzwonek. Na start Dorotę czekały zajęcia z 2B. Nie była to najgorsza klasa, choć oczywiście było tam kilku gagatków, którzy potrafili napsuć krwi. Dziś natomiast Dorota miała wyjątkowo krótki lont.  

Lekcja mijała jednak wyjątkowo spokojnie, jakby na życzenie. Mniej więcej w jej połowie zadała uczniom ćwiczenie do zrobienia, a sama mogła na chwilę odetchnąć. Postanowiła raz jeszcze zobaczyć feralnego smsa. Spróbować przenalizować go słowo po słowie. Może coś jej umknęło? Może po stylu pisania pozna któregoś z uczniów?  

Gdy sięgnęła po telefon natychmiastowo pobladła. Na ekranie zobaczyła sms od obcego numeru. Numeru, który już dziś widziała.  

"Oj suczko. Nie tak się będziemy bawić. Miałaś zdjąć WSZYSTKO. A ty, jebana mała kurewko, myślałaś, że możesz mnie oszukać? Że nie dowiem się, że twoją zboczoną pizdeczkę wciąż zakrywają urocze czerwone majteczki? No więc sama tego chciałaś. Masz 5 minut na to, by się ich pozbyć. Nie myśl jednak, że możesz tak sobie ze mną pogrywać. Za nieposłuszeństwo czeka kara. Dziś będzie jednak delikatna. Po lekcjach pójdziesz i obciągniesz woźnemu. Decyzję o tym, czy dasz mu się też przeruchać zostawiam tobie".  

Dorota omal nie zemdlała. Co innego paradować z gołą cipką schowaną pod spódniczką, a co innego pójść do, bądź co bądź obcego faceta i zwyczajnie zrobić mu laskę. W dodatku Marianowi. 57-letniemu dziadowi, którym można było straszyć małe dzieci. Nie ma mowy. Nie zrobi tego. Na razie jednak musi grać na czas. Musi coś wymyślić, a zanim to nastąpi, musi być posłuszna.  

- Proszę panią! - wyrwał ją z osłupienia niemal wrzask Arka. - Wszystko z panią ok? - powiedział bez cienia empatii w głosie chłopak, gdy ta podniosła na niego wzrok.

- Oczywiście. Skup się lepiej na ćwiczeniu, a nie na mnie - odpowiedziała Dorota, której nie w głowie było teraz zajmowanie się klasą. - Jeżeli ktoś skończy, zróbcie także ćwiczenie 8. ze strony 96. - powiedziała, po czym wyszła z sali. Musiała pozbyć się majtek. Od nadejścia smsa minęło już niemal 10 minut, a ona bardzo nie chciała kolejnej "kary".  

***

Mimo braku bielizny, który niewątpliwie mocno ją krępował, lekcje tego dnia mijały  nieznośnie szybko. Dorota, zamiast na ukrywaniu swojego krocza, skupiała całą swoją uwagę na analizie tego, jak uniknąć kutasa woźnego. Może po prostu wrócić do domu i olać wiadomość. Wtedy jednak ten psychopata może wymyślić jeszcze coś gorszego. Albo - o zgrozo - rozwiesić w szkole zdjęcia, jak jest ujeżdżana we wszystkich pozycjach. W ostateczności lepiej, gdy za dziwkę będzie ją mieć tylko Marian, a nie cała szkoła.  

"Nie, nawet tak nie myśl. Nie ma opcji, aby obciągnąć temu staremu grzybowi. Przecież to jakiś jebany absurd" - skarciła się w myślach Dorota.  

Tymczasem wybrzmiał dzwonek kończący 6. lekcję. Przedostatnią tego dnia. Została godzina, by coś wymyślić.  

- Ty widziałeś? Ta suka nie miała dziś majtek! Jestem niemal pewien, że widziałem jej cipsko. Boże, ale bym ją załadował... - usłyszała Dorota z tłumu opuszczającego klasę. Z tego wszystkiego zapomniała się pilnować. Któryś z tych matołów musiał dojrzeć, że nie ma nic pod spódniczką, gdy schyliła się po kredę. Normalnie ten fakt sprawiłby, że chciałaby zapaść się pod ziemię. Teraz jednak miała ważniejsze sprawy na głowie.  

***

*Bzzz*  

Koniec. Koniec 7. lekcji. Koniec zajęć dla Doroty. Koniec czasu na rozmyślanie nad ratunkiem. Koniec wszystkiego.  

Z każdą sekundą Dorotę ogarniała większa panika. Ściskała nerwowo w ręku telefon, na którym przed chwilą raz jeszcze przeczytała treść sms-a: "Po lekcjach pójdziesz i obciągniesz woźnemu. Decyzję o tym, czy dasz mu się też przeruchać zostawiam tobie". Gdy telefon nagle zawibrował, aż podskoczyła, a jej Samsung upadł na podłogę. Na ekranie pojawiło się spore pęknięcie. Nie to jednak było najgorsze. Pojawiła się na nim także kolejna wiadomość. Od numeru, który znała już na pamięć.  

"No suczko. Gratuluję przejścia pierwszego etapu. Niestety dla ciebie, czeka cię jeszcze bonusik. Mam nadzieję, że tym razem nie zawiedziesz. Wierz mi, oboje bardzo byśmy tego nie chcieli" - przeczytała.

Pod Dorotą ugięły się nogi. Nie miała pojęcia co robić.  

10 minut później była pod drzwiami kantorka woźnego.  

- Czego? - burknął na przywitanie Marian otwierając jej drzwi. To nie był najsympatyczniejszy typ. Stary, łysy, wychudzony cap, który sprawiał wrażenie, że pracuje w tej szkole za karę. Raczej każdy, gdy tylko mógł, to go unikał. Ona natomiast zaraz miała mu obciągnąć. Jeden plus, że raczej nikomu nie wygada. Nie żeby nadmiernie mu ufała. On po prostu z nikim nie gadał.  

Dorota nie miała pojęcia jak zacząć. "Cześć, przyszłam zrobić Ci lodzika", "Hej, nie chciałbyś zalać mojej buźki spermą?", "A tak przechodziłam i pomyślałam, że może Ci obciągnę?". Przecież to czysta abstrakcja...  

Zrezygnowana Dorota bez słowa weszła zatem do kantorka. Zamknęła za sobą drzwi, po czym również bez słowa klęknęła przed Marianem i zaczęła rozpinać mu spodnie. Woźny natomiast całkowicie zgłupiał. Taka scena, w dodatku z jedną z najatrakcyjniejszych nauczycielek w szkole, nawet mu się nie śniła. Marian był w takim szoku, że gdy Dorota złapała jego penisa i zaczęła  poruszać dłonią, wydukał jedynie: - Za co to?

Pytanie było tak idiotyczne, że Dorota nawet nie myślała na nie odpowiadać. Zresztą już po chwili miała usta zajęte czym innym. Stary cap widocznie od lat, albo i nigdy, nie miał seksu, czy choćby loda, za darmo.  

Dorota z każdym ruchem głową traciła do siebie resztki szacunku. Penis Mariana był obrzydliwy. Czuła jego pot po całym dniu (miała nadzieję, że jednym) pracy. Musiała jednak wykonać karę. Nie miała pojęcia jak, ale bała się, że jeżeli Marian nie dojdzie, jej prześladowca się o tym dowie i czeka ją jeszcze bardziej chory wymysł.  

Ku jej przerażeniu, po początkowym onieśmieleniu, Marian wyraźnie nabrał animuszu. Nagle zaczął dociskać jej głowę sprawiając, że zaczęła się krztusić. Z trudem powstrzymywała odruch wymiotny, będąc dociśnięta do jego spoconych owłosionych jaj.  

Gdy wreszcie ją puścił, Dorota wielkimi haustami starała się zaczerpnąć powietrza. W tym samym czasie jednak Marian złapał ją w talii i przerzucił przez stojący w jego magazynku stolik. Kobieta chciała się wyrwać, jednak woźny był silniejszy. Trzymając ją za kark i dociskając do blatu, drugą obleśną łapę zaczął wsuwać pod jej spódniczkę. Miała wrażenie, że gdy poczuł, że nie ma bielizny, nieco zgłupiał. To jednak było niczym zaproszenie.  

Mężczyzna podwinął spódniczkę, po czym jednym pchnięciem wszedł do samego końca. Dorocie, której cipka była w zasadzie sucha, a w którą ktoś wepchnął właśnie twardego jak stal drąga, pociemniało przed oczami. Ledwo zdołała zachować przytomność. Nie było mowy o stawianiu jakiegokolwiek oporu.  

38-latka w zasadzie bezwładnie oddała się woźnemu, który na szczęście doszedł po kilkudziesięciu sekundach. Po wszystkim Marian jakby wrócił do rzeczywistości, zdając sobie sprawę z tego co zrobił. Zapiął szybko rozporek, po czym wybiegł z kantorka. Dorota nie miała pojęcia gdzie pobiegł. Średnio ją to też w tym momencie interesowało.  

Na drżących nogach wyszła z pokoju swojego oprawcy. W połowie drogi do wyjścia ze szkoły zdała sobie sprawę, że po nodze cieknie jej sperma. Uczniowie, którzy ją mijali też musieli to widzieć. Nie była jednak w stanie trzeźwo myśleć, co zrobić z tym faktem. Jej świat wirował. A najgorsze, że czuła, że to dopiero początek...

Verdon

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1602 słów i 8932 znaków. Tagi: #szkoła #erotyka #seks #gwałt #nauczycielka #ostro #sex

3 komentarze

 
  • ba

    dobre suko

    22 lis 2022

  • eksperymentujacy

    Nie daj za długo czekać  :)

    19 lis 2022

  • Qqwetty

    Cdn?

    18 lis 2022

  • Gaba

    @Qqwetty poczekaj następne dwa lata....

    18 lis 2022

  • Verdon

    @Gaba Po co to tak zgryźliwie  :armscrossed:

    2 gru 2022

  • Gaba

    @Verdon a nie jest to prawda? Popatrz na daty publikacji i nie obrażaj się, bo nie masz powodu. Pozdrawiam

    2 gru 2022

  • Verdon

    @Gaba Ależ oczywiście, że prawda :D I kto się obraża, bardziej z przekory pytanie było ^^

    7 gru 2022